Mógłby nas zabić. Fragment powieści „Mściwy. 50 stanów świadomości"

Data: 2022-12-02 10:48:11 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 12 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Seks z nią był najlepszym, co mu się przytrafiło. Nie wiedział, że przyjdzie mu za to zapłacić.

Alexander i Elizabeth – nietypowy miliarder i gorąca asystentka. Mściwy to drugi tom ociekającej seksem i przepełnionej niebezpiecznymi zwrotami akcji powieści 50 stanów świadomości.

Obrazek w treści Mógłby nas zabić. Fragment powieści „Mściwy. 50 stanów świadomości"  [jpg]

Miłość najgorętszej pary Nowego Jorku rozkwita z każdym dniem. Pół roku regularnych spotkań z najlepszymi psychologami na Wschodnim Wybrzeżu pomogło Alexandrowi w uporaniu się z demonami przeszłości. Mężczyzna znów jest gotowy do kolejnej podróży, w którą wyrusza razem z Elizabeth. Młodzi kochankowie są przekonani, że tym razem będą w stanie zapanować nad osobliwą przypadłością Alexandra, jednak jeszcze nie zdają sobie sprawy z czyhających na nich zagrożeń.

Do lektury powieści Mściwy, której autorem jest Jakub Onyśków, zaprasza Wydawnictwo Replika. Ostatnio na naszych łamach mogliście przeczytać pierwszy fragment powieści. Tymczasem już dziś zachęcamy do lektury kolejnego fragmentu książki Mściwy:

Ruiny, 8 maja, godz. 23:24

Jestem pierdolonym hazardzistą. Wiele razy przegrywałem duże kwoty w kasynach na Florydzie. Zazwyczaj grywałem w blackjacka wierząc w to, że potrafię oszukać karty i wszystko na szybko przeliczyć, zmniejszając element losowości praktycznie do zera.

Okazywało się, że nie potrafię. Przegrane bywały bolesne, a nieliczne wygrane stanowiły dzieło przypadku połączonego z dużą dawką szczęścia i zbiegów okoliczności.

Jako architekt w renomowanej firmie zarabiałem dobre pieniądze, dzięki czemu udawało mi się zachowywać balans pomiędzy stratami, a wpływami i w ogólnym bilansie wychodziłem mniej więcej na zero. Gdyby nie uzależnienie, zapewne byłbym całkiem majętnym człowiekiem.

Ale nie jestem.

Dwa miesiące temu złapałem złą passę, której nie potrafiłem przerwać. Przeciągałem ten moment tak długo, jak tylko się dało, w konsekwencji zamiast odejść od stołu z niczym, odszedłem z długami. Ogromnymi długami, które wielkością dorównywały mojej kilkuletniej pensji.

Wtedy też dostałem propozycję nie do odrzucenia – umorzenie wszystkich zobowiązań w zamian za przysługę.

Zgodziłem się, bo nie miałem innego wyjścia. Zgodziłem się, bo zagrozili, że zrobią krzywdę mojej rodzinie.

Zgodziłem się, bo nie wiedziałem, na co się godzę. Zgodnie z rozkazem moich wierzycieli pojechałem do Billings. To oni załatwili wszystkie kwestie związane z delegacją. Dokładnie wiedzieli kiedy i gdzie pojawi się Elizabeth. Podejrzewam, że założyli jej podsłuch w telefonie, dzięki czemu śledzili każdy jej ruch, nawet ten najmniejszy. Kazali mi ją porwać.

Resztę znacie.

Nie jestem złym człowiekiem. Mam tę samą dziewczynę od szesnastego roku życia i dwie wspaniałe córeczki. Zawsze dbałem o to, aby niczego im nie zabrakło. Kocham je i dla ich bezpieczeństwa zrobiłem to, czego oczekiwali ode mnie wierzyciele.

Pogubiłem się życiowo. Gdybym w porę się ogarnął i po-szedł na terapię uzależnień, nie byłoby mnie tutaj. To wszystko by się nie wydarzyło, a przynajmniej obyłoby się bez mojego udziału. Moja rodzina byłaby bezpieczna, ja szczęśliwy, a Beth…

Pieprzyć alternatywną rzeczywistość, skoro w tej prawdziwej rozgrywa się dramat. Nie mogę pozwolić na to, żeby ten łajdak ją zgwałcił. Na szczęście los dał mi szansę odkupienia przynajmniej części win.

Natan chybił. Kula z pistoletu trafiła mnie w lewą rękę, a nie w serce. Mocno krwawię, ale żyję i mogę jej pomóc. Tylko jak to zrobić?

Podnoszę głowę i widzę sceny, których nigdy nie chciałbym widzieć. Ten pojeb szarpie Beth za włosy, starając się włożyć jej do ust kutasa. Po pewnym czasie orientuje się, że nie pójdzie mu z nią tak łatwo; potrzebne mu dwie ręce, więc odrzuca pistolet w głąb celi. W tym samym momencie ona ściska mu jądra tak mocno, że zabolało również i mnie. Natan nie pozostaje dłużny i uderza ją z całej siły w twarz, w wyniku czego Beth traci przytomność. Na jego ustach pojawia się złowieszczy uśmiech, który każe mi sądzić, że ten człowiek nie cofnie się przed niczym. Powoli, jakby delektując się swoim triumfem, ściąga jej spodnie.

Kurwa mać, muszę coś zrobić – teraz albo nigdy! Wstaję niepostrzeżenie, co nie jest trudne, bo Natan jest w tym momencie skupiony wyłącznie na jednym. Z mojej rany cały czas sączy się krew, ale nie odczuwam bólu. Najwidoczniej adrenalina robi swoje. Podnoszę leżącą na ziemi cegłę i kroczę kulawym krokiem w stronę celi.

Ten zwyrol po uporaniu się ze spodniami ściąga z Beth również majtki i przybliża swojego kutasa zdecydowanie zbyt blisko jej miejsc intymnych.

Jestem kilka metrów od niego, nie zdążę zakraść się bliżej.

– Ty pojebie! – krzyczę, aby zwrócić na siebie uwagę. Natan odwraca głowę. W tym momencie rzucam w niego cegłą i trafiam go prosto w czoło.

Traci przytomność.

Podbiegam do Beth, żeby jak najszybciej ją ocucić, gdyż z uwagi na utratę dużej ilości krwi jestem zbyt słaby, aby wziąć ją na ręce.

– Beth! Beth, ocknij się! – mówię, potrząsając jej ramionami.

Kurwa mać!

– Beth, proszę cię! – Klepię ją po twarzy, co przynosi sku-tek, bo niemrawo, powoli, ale otwiera oczy.

– Co się stało? – pyta zamroczona.

– Nic się nie stało! Na szczęście nic – odpowiadam. – Musimy uciekać – mówię i wsuwam jej majtki oraz spodnie.

Chwytam ją za ramię i pomagam wstać.

– Powoli – szepcze.

Dopiero teraz przyglądam się jej bliżej. Wygląda tragicznie.

– Spokojnie – mówię, choć wiem, że nie mamy zbyt wiele czasu na ewakuację.

Z niemałymi problemami, ale udaje mi się ją podnieść. Wychodzimy z celi i kierujemy się w stronę schodów. Jesteśmy już blisko, gdy nagle słyszę męski głos. – Stój, kurwo! – krzyczy Natan.

Odwracam się i widzę tego skurwysyna z bronią w dłoni. Kurwa mać, byłem przekonany, że zdołamy uciec, zanim się wybudzi. Mogłem go dobić, kiedy miałem ku temu okazję… albo przynajmniej zabrać mu pistolet. Skupiłem się na Beth, chciałem ją stąd jak najszybciej zabrać i teraz przez to zginiemy.

– Schowaj się za mną – mówię do niej.

Natan mierzy w naszą stronę jak myśliwy do zwierzyny.

Mógłby nas zabić, ale z jakiegoś powodu tego nie robi.

– To nie musi się tak skończyć… – zaczynam powoli. – Skończy się tylko dla ciebie – odpowiada. – Elizabeth, odsuń się.

W tym momencie wszystko staje się dla mnie jasne. Natan jest jedynie chłopcem na posyłki. Jego zadaniem jest dostarczyć Beth żywą swojemu szefowi.

Nie może jej zabić, bo oni zabiją jego. Ale ja nie jestem mu już do niczego potrzebny. Gdy tylko będzie miał pewność, że żaden pocisk nie zrani Beth rykoszetem, właduje we mnie cały magazynek.

Niewiele myśląc, podnoszę z ziemi ostro zakończony kawałek szkła i staję za Beth, przytrzymując ją za szyję. Kieruje mną tylko i wyłącznie chęć przetrwania.

– Co ty robisz, pojebie? – Beth jest zaskoczona moim zachowaniem.

– Zamknij się. – Zasłaniam jej dłonią usta. – Rzuć broń, bo ją zabiję! – odgrażam się Natanowi.

– Nic, kurwa, nie zrobisz. Za krótki na to jesteś – mówi i uśmiecha się szyderczo.

– Tak sądzisz?

Podduszam Beth prawym ramieniem tak mocno, że po chwili cała sinieje. Jestem wycieńczony, ale ona bardziej, nie ma sił mi się przeciwstawić.

– Puść ją! – krzyczy Natan.

– Rzuć broń! – Jestem wściekły. – Rzuć tę pierdoloną broń! – krzyczę.

Natan patrzy mi prosto w oczy, jakby chciał ocenić, czy kierują mną prawdziwe emocje, czy tylko udaję. Nie wiem, co z nich wyczytał, ale myślę, że sina twarz Beth go przekonała.

– Dobra, spokojnie – mówi i kładzie pistolet na ziemi. Poluzowuję chwyt, dzięki czemu Beth może zaczerpnąć powietrza pierwszy raz od kilkudziesięciu sekund.

– Kopnij go w moją stronę. – Wskazuję na pistolet.

– I tak nie zdołasz uciec. Znajdę cię.

– Kopnij ten pierdolony pistolet albo ją zajebię!

Natan wykonuje moje polecenie. Mając w zasięgu ręki Beth, mogę grać na nim jak na cymbałkach. Głupi, przebrzydły osobnik.

Podnoszę pistolet i przystawiam go do skroni dziewczyny, która dopiero przed chwilą zdołała ustabilizować oddech.

– Teraz kluczyki do samochodu! – rozkazuję.

Natan już ze mną nie dyskutuje. Chyba w końcu zrozumiał, że nie mam nic do stracenia i jeśli będzie za dużo pyskował, pozabijam wszystkich – Beth, jego, a na końcu siebie.

Wyjmuje z kieszeni kluczyki do brabusa i rzuca je mi pod nogi.

– Grzeczny chłopiec – mówię, aby go poniżyć.

– Co zamierzasz? – pyta.

– Nie twój zasrany interes.

– Jeśli ona zginie, twoje córki czeka ten sam los. Niewiele myśląc, zabieram lufę pistoletu ze skroni Beth i wycelowuję ją w Natana.

– Mówiłem przecież, że jesteś na to za…

Pociągam za spust. Kula wbija się w jego kość piszczelową.

– Ty złamasie! – krzyczy z bólu.

– Jeśli jeszcze raz wspomnisz o moich córkach, kolejna kula wyląduje w twojej głowie.

Pierwszy raz postrzeliłem człowieka. Staram się zachować spokój, choć tętno jest blisko mojego maksimum. Przynajmniej mam pewność, że Natan nie ruszy za nami w pościg.

– I schowaj tego kutasa w spodnie, zwyrolu!

Podnoszę z ziemi kluczyki do samochodu.

– Ruszamy – mówię do Beth, trzymając ją mocno za szyję. Idziemy dwa piętra w dół, wychodzimy z budynku i wsiadamy do zaparkowanego na placu samochodu.

– Zapnij pasy.

– Chciałeś mnie zabić! – krzyczy.

– Uratowałem cię!

– Kurwa mać, porwałeś mnie! Gdyby nie ty… Odpalam silnik, wrzucam jedynkę i ruszam z piskiem opon.

– To nie tak miało wyglądać. Wszystko nie tak. – Język mi się plącze.

– Kim był ten gość?

– Myślałem, że zleceniodawcą.

– Jakim, kurwa, zleceniodawcą? Co ty pierdolisz?

– Na twoje porwanie. – Odkrywam karty. – Beth, to zaplanowana akcja. Nie wiem przez kogo, nie wiem dlaczego, nie wiem, kto tym wszystkim steruje. Myślałem, że wiem, ale nie wiem. – Z moich ust wydobywa się bezsensowny słowotok.

– Czyli sugerujesz, że to nie ty mnie porwałeś? – Kurwa, Beth, skup się! Ja cię porwałem, ale to nie był mój pomysł. Szantażowali mnie, musiałem to zrobić.

– Kto cię szantażował?

– Czy ty w ogóle słuchasz, co do ciebie mówię? Spoglądam na nią i widzę, jak odpływa. Nic dziwnego, straciła dużo krwi, jest wycieńczona, odwodniona, a emocje jakie szastały nią przez ostatnie kilkadziesiąt godzin, wreszcie uszły z niej całkowicie.

Niech się prześpi – myślę i rezygnuję z udzielenia odpo-wiedzi na jej ostatnie pytanie. Obieram kurs na Minneapolis. Tam bezpiecznie odstawię Beth Alexandrowi, a sam… A sam muszę, jak najszybciej ostrzec moją rodzinę.

Sięgam do kieszeni po iPhone’a, ale go tam nie ma.

Kurwa mać, musiał mi wylecieć, gdy padłem na ziemię po postrzale.

Przez natłok emocji zapomniałem, że zostałem postrzelony. Rana praktycznie przestała krwawić, a coraz większy ból sugeruje, że poziom adrenaliny spadł mi już do normalnego poziomu.

Jedziemy już godzinę. Beth śpi jak zabita, a ja dla pewności sprawdzam co jakiś czas, czy na pewno oddycha. Do celu mamy kilkaset kilometrów. Ruch na trasie jest mały, pojedyncze samochody mijają nas nie częściej jak raz na pięć minut. Ręka boli mnie już tak bardzo, że trudno mi myśleć o czymkolwiek innym.

Nagle tracę kontakt z rzeczywistością.

Odzyskuję świadomość na poboczu drogi. Nie wiem, co się stało. Zasnąłem i zjechałem z trasy, czy ktoś celowo w nas wjechał? Wiem jedno. Dwadzieścia metrów ode mnie stoi rozbity brabus i nie ma w nim już Elizabeth.

Powieść Mściwy kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Mściwy. 50 stanów świadomości
Jakub Onyśków1
Okładka książki - Mściwy. 50 stanów świadomości

Seks z nią był najlepszym, co mu się przytrafiło. Nie wiedział, że przyjdzie mu za to zapłacić. Alexander i Elizabeth - nietypowy miliarder i gorąca asystentka...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Obca kobieta
Katarzyna Kielecka
Obca kobieta
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
A kiedy nadejdzie dzień
Ewelina Maria Mantycka
A kiedy nadejdzie dzień
Pokaż wszystkie recenzje