Nastanie nowy porządek. Poznajcie fragment powieści "Książę Kłamstw" Agnes A. Young

Data: 2024-07-18 09:45:18 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 14 min. Autor: Mirosław Kalinowski
udostępnij Tweet

Śmiertelniczka Delice trafia do magicznej krainy. Jej przybycie łamie trwającą tysiąc lat klątwę snu. Okazuje się, że ten świat i jego mieszkańcy umierają tak samo jak magia, która dotychczas go wypełniała. Na powierzchnię wypełzają okrutne i przerażające bestie, nieuchronnie zbliża się wojna, a doprowadzili do tego uzurpatorka Kirke i mag zwany Nekromantą. Tylko Książę, który trafił do niewoli, może to powstrzymać. Trzeba go odszukać i uwolnić.

Delice zawiera pakt – zgadza się uratować Księcia w zamian za pomoc w powrocie do domu. Nie jest to łatwe zadanie. Na jej drodze staje wiele magicznych istot, niekoniecznie przyjaźnie nastawionych, ale prowadzi ją magia. Dziewczyna robi wszystko, co konieczne, by wypełnić umowę, choć często nie wie, jak odróżnić iluzje od rzeczywistości…

Kim jest Książę Kłamstw? Czy Delice to odkryje?

Czy jej życie wróci jeszcze do normalności?

Książę Kłamstw Agnes A. Young - grafika promująca książkę

Do przeczytania książki Agnes A. Young Książę Kłamstw zaprasza BookEdit. W poprzednich tygodniach na naszych łamach mogliście przeczytać pierwszy i drugi fragment książki Książę Kłamstw. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Przyszli po nas. Dwóch wysokich, białowłosych mężczyzn weszło do celi, szarpnęło mną i postawiło na nogi. Krzyknęłam, czując, jakby poraził mnie prąd. Korzeń działał, ale nie był w stanie pomóc na tak gwałtowny ból. Poczułam ciepłą ciecz na palcach. Krew.

Strasznie śmierdziałam, ubranie z białego zrobiło się prawie czarne, warstwa zaschniętego brudu pokrywała moją twarz, włosy zlepiły się w strąki. Szłam prowadzona przez strażników, ale ledwo nadążałam. Nogi mi się plątały, nie wiedziałam, gdzie tak naprawdę jest podłoga. Kręciło mi się w głowie, zjadała mnie choroba.

Uderzyło mnie silne światło. W pierwszej chwili syknęłam, odrzucając głowę do tyłu, bo odniosłam wrażenie, jakby ktoś przyłożył mi deską pomiędzy oczy. Oślepłam. Potrzebowałam dobrych kilku minut, żeby coś zobaczyć.

Prowadziło mnie dwóch wojowników, którzy tym razem odsłonili twarze. Sięgałam im do połowy klatki piersiowej. Zastanawiałam się, jak będę z nimi walczyć.

Mężczyźni o jasnej cerze mieli mocno zarysowane szczęki z kościstymi policzkami i wydatnymi nosami, ich białe włosy były krótko przycięte, a brzoskwiniowe oczy nie okazywały żadnych uczuć. Jeden z nich szarpnął mną, aż zaklęłam pod nosem. Szliśmy wąskim korytarzem. Otaczał nas jasny kamień, a wysoko ponad głową widziałam rząd świetlików. Wpadało przez nie światło dnia i piach, który prószył niczym śnieg.

Za mną dwóch kolejnych ludzi pustyni prowadziło Sorayę, na końcu ciągnięto Idrisa. Zdążyłam złapać jego spojrzenie, wiedział, co się zbliża.

Powoli docierał do mnie szum rozmów. Gdzieś tam zebrał się spory tłum. Mieszkańcy podziemnego miasta czekali na widowisko. Gdyby nie sytuacja, w jakiej się znalazłam, byłabym zachwycona miejscem, do którego trafiłam. Prowadzono nas na ogromny plac o średnicy dwudziestu, może trzydziestu metrów, wyglądał jak rzymskie Koloseum zbudowane pod ziemią. Dookoła ciągnęły się rzędy wysokich kolumn. Na każdym z siedmiu pięter zebrał się tłum gapiów, wszyscy wyglądali tak samo – jasna cera, brzoskwiniowe oczy, białe włosy i szaty w kolorze piaskowca.

Kolumny podtrzymujące kolejne piętra miały kształt spirali, były gładkie i błyszczały. Kamienne barierki chroniły gapiów przed upadkiem. Klęczałam na środku marmurowej podłogi, mając nad głową szklaną kopułę chroniącą wnętrze przed palącym słońcem i piachem.

Obserwatorzy zamilkli, spojrzenia wszystkich skupiły się na nas. Po lewej klęczała dziewczyna, po prawej Idris. Nie chciał się poddać, walczył zawzięcie ze strażnikami, jednak gdy jeden uderzył go w brzuch, zwinął się z bólu.

– Idris? – wyszeptałam, po czym mnie zamroczyło. Dostałam w twarz od jednego z wojowników.

Zobaczyłam mroczki przed oczami, zachwiałam się i prawie upadłam na twardą posadzkę. Mężczyzna złapał mnie za włosy, jego twarz tkwiła tuż przed moją, czułam słodki zapach jego oddechu i ciepło skóry.

– Milcz, suko, póki nie zjawi się królowa. Nie masz prawa mówić!

Królowa! Miałam ochotę wypowiedzieć jej imię i splunąć, ale zrezygnowałam, wyobrażając sobie, co mnie za to spotka. Oszczędzałam siły, czekając na wybuch, wtedy Kiara pomoże nam uciec. Dotarło do mnie, że nawet nie wiem, jak wygląda. Skąd mam wiedzieć, kto jest kim! Pozostała mi wiara i nadzieja.

Czekałam w napięciu i zastanawiałam się, kiedy zobaczę Kirke. Marzyłam o tym, żeby się spóźniła lub o mnie zapomniała. Wiedziałam jednak, że to czcze życzenia. Z szerokiego przejścia zakończonego wysokim łukiem wyłonił się mężczyzna, ten sam, którego spotkałam na pustyni. Prawie nagi, przystojny, a jednocześnie obrzydliwy, z daleka czułam jego nienawiść, pogardę i wyższość. Zrozumiałam, że to dowódca, Tyron Hapi. Znajdując nas na pustyni, trafił w dziesiątkę. Dzięki mnie dostanie w posiadanie Lunaris. Wystarczy, że zamorduje królową i jej brata, a następnie odda mnie Kirke, czym zaskarbi sobie jej przychylność. To moja wina, po raz kolejny!

Mężczyzna podszedł i kucnął. Patrzyłam w jego oczy i bałam się, ciepła krew kapała na podłogę, spływając wzdłuż odrętwiałych dłoni związanych za plecami. Liny wrzynały się głęboko w ciało, sprawiając dodatkowe cierpienie. Zamknęłam oczy, ciesząc się, że to wszystko może się zaraz skończyć. Nie bałam się śmierci, ale bólu tuż przed nią, bałam się zostawić ten świat, nie dopełniając obietnic.

– Patrz na mnie, śmiertelniczko.

Coraz bardziej złości mnie, kiedy inni nazywają mnie śmiertelniczką. Jestem nią, ale zdążyłam zauważyć, że to obelga. Spojrzałam i znów poczułam wielką ochotę, by napluć mu w twarz za arogancję i zdradę swojego świata.

– Nastanie nowy porządek, zbudujemy z Kirke wspanialszy świat i szkoda, że tego nie zobaczysz – ogłosił.

– Zbudujesz świat na trupach, nic w tym wspaniałego!

Złapał mnie za podbródek, uśmiechnął się, jego paznokcie kaleczyły skórę.

– Umrą tylko ci, którzy muszą, przeżyją ci, którzy ugną kolana.

– Mają zrobić to samodzielnie czy pomogą im w tym twoi żołnierze? – Naprawdę walczyłam, żeby na niego nie napluć, dosłownie czułam ślinę napływającą mi do ust. Sukinsyn!

– Zależy, jak bardzo będą się opierać. Ty już klęczysz i nie trzeba było wkładać w to wiele wysiłku. I spójrz na nich, władcy Lunaris, ostatni z rodu Hena, klęczą przed swoim nowym władcą.

– Lunaris nie jest twoje i nigdy nie będzie!

Upadłam na marmur, ból rozsadzał mi czaszkę, dosłownie, jakby pękła na pół. Dłoń i paznokcie Tyrona zostawiły krwawe ślady.

Mężczyzna złapał mnie za włosy, zmuszając do powrotu na kolana. Jęknęłam, świat wywinął fikołka, a razem z nim mój żołądek.

– Lunaris już jest moje, ostatni męski potomek zginie na twoich oczach. – Wzrok Tyrona powędrował w kierunku Idrisa.

Zaschło mi w gardle, wyobraziłam sobie martwe ciało maga skąpane we krwi, strach mnie sparaliżował.

– Jego śmierć nie zrobi z ciebie króla! – Zaczęłam dyszeć, nie pozwolę tknąć Idrisa!

– Masz rację, to królowa go ze mnie zrobi, a na dodatek da potomka.

Tym razem mężczyzna spojrzał na Sorayę. Zrobiło mi się niedobrze, nie skażę Sorai na taki los!

– Królowa zaraz będzie. – Tyron podniósł się na nogi i wziął Sorayę pod ramię.

Sory szarpała się i próbowała krzyczeć, ale nic nie mogła zdziałać, była związana, zakneblowana i słaba. Spędziła trzy dni bez wody i jedzenia. Spojrzałam na Idrisa. Przypomniałam sobie, jak trzymałam go za rękę. Wtedy, na łodzi, wierzyłam, że wszystko się ułoży, a ja wrócę do domu.

Usłyszałam ryk, rozdzierający powietrze niczym bicz. Uniosłam głowę, gdy ogromny cień okrył kopułę, a ziemia zadrżała. Smok! Kirke przyleciała na smoku! Będziemy potrzebowali czegoś więcej niż tylko wybuchu, żeby ujść z życiem! Ból przestał mieć znaczenia, Kirke przybyła.

Wyłoniła się z cienia, szła powoli i majestatycznie. Piękna, uśmiechała się. Ubrana w czarną koszulę kończącą się szerokim, odstającym kołnierzem, jej bufiaste rękawy zwieńczone wywiniętymi mankietami opadały swobodnie wzdłuż nagich ramion. Bluzka z głębokim, otwartym dekoltem ukazywała zarys kształtnych i jędrnych piersi. Długa satynowa spódnica ciągnęła się za nią po ziemi. Na stopach kobiety dostrzegłam sandałki na wysokim obcasie wysadzane kryształami, dłonie trzymała w kieszeniach spódnicy.

Zapadła martwa cisza. Spojrzenia tłumu skupiły się na pięknej królowej i na mnie. W rogu, za plecami Kirke, zrozpaczona przyjaciółka trzymana przez Tyrona zbladła. Wyglądała, jakby zamierzała zemdleć. Sądziłam, że Kirke zjawi się z obstawą, wielkim wojskiem mającym chronić królową, jednak przybyła sama i nie była bezbronna.

Stanęła przede mną jak bóstwo. Oliwkowa skóra kobiety błyszczała, nie pokrywały jej żadne runy czy złote linie. Jej ciało było nieskazitelnie czyste i piękne. Patrząc w malachitowe oczy już wiedziałam, po kim odziedziczyła je Sou. Długie rzęsy i grube brwi dodawały Kirke wyrazistości, do tego zgrabny nos, lekko wystające kości policzkowe i duże, pełne usta w kształcie serca pomalowane na czerwono odbierały mowę. Jej długie, ciemne włosy lśniły, spadając gładko na plecy. Z jednej strony wzdłuż czoła upięła je rzędem wsuwek. Spiczaste uszy zdobiły długie, złote kolczyki w kształcie węży.

Uśmiechnęła się i pochyliła, wyciągając dłoń z kieszeni. Na każdym palcu nosiła złote pierścionki, na nadgarstkach zaś szerokie złote bransolety. To nie był dobry moment na takie rozważania, ale zaczęłam się zastanawiać, jak wsiadła na smoka w takim stroju?

Wewnętrzną stroną dłoni chwyciła mój podbródek, unosząc go. Przechylała moją głowę z lewej strony na prawą, oglądała jak krowę na targu!

– A więc to jest nasza słodka śmiertelniczka – wymruczała, patrząc mi w oczy. Głos Kirke hipnotyzował, a piękno zniewalało. Była stworzona do rzucania innych na kolana. – Powiedz, jak ci się podoba nasz świat?

– Piękny, szczególnie tam, gdzie nie dotarły twoje łapska. – Spodziewałam się ataku agresji, ale Kirke jedynie uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wyprostowała, chowając rękę z powrotem do kieszeni.

– Przykro mi, że Mikael nie zdąży cię poznać, zasługuje na ciebie.

– Pieprz się! – Nie potrafiłam się opanować.

– Jeśli masz na myśli Mikaela, to już po sprawie. Szkoda, że nie poczujesz go w sobie, niesamowite doznanie.

Z początku nie dotarło do mnie, co powiedziała. Uderzyło mnie to dopiero po sekundzie, w tej samej, w której mnie zemdliło. Mikael to jej syn, a ona… Żołądek podskoczył mi do gardła.

– Jesteś chora – wydyszałam, patrząc na nią z obrzydzeniem.

– Uważaj, co mówisz! – zasyczała. Zaczęłam się bać, jej oczy zasnuł cień. – Mówisz do swojej królowej. Tak się składa, słodziutka, że to ja uleczę ten świat i wyplenię z niego chorobę. Stworzę wspaniałe i potężne miejsce.

– Okryte mrokiem, w którym ludzie będą woleli śmierć od życia.

– I to dostaną, cukiereczku. Każdy, kto o nią poprosi, ją dostanie.

Szykowałam się na śmierć, ale Kirke wcale się nie śpieszyła. Spojrzała na Idrisa, mrucząc zadowolona. Ruszyła w jego stronę.

– Witaj, kochanie, jak się czujesz? – Sprawiała wrażenie, jakby naprawdę się o niego martwiła. Wzięła zakrwawioną i brudną twarz maga w dłonie, wyglądając jak matka pocieszająca swoje poturbowane dziecko. – Przykro mi, że spotka cię taki los, ale obiecałam cię Tyronowi. Powiem Mikaelowi, że nie cierpiałeś, będzie za to wdzięczny.

Wykręciłam się z obrzydzeniem, widząc, jak całuje zakneblowane usta Idrisa. To nie był matczyny pocałunek. Zasyczał z bólu, a z jego wargi pociekła krew, którą Kirke zlizała ze smakiem. Uśmiechnęła się jak kot, ocierając kciukiem resztki czerwonego płynu ze swoich ust.

„Mikael” – nie wiem, czemu to zrobiłam, ale powtarzałam jego imię w myślach jak modlitwę, jakby to miało mnie ocalić. Żałowałam, że nigdy go nie poznam. Przepraszałam, że nie jestem w stanie go ocalić, błagałam, żeby mi wybaczył. Zawiodłam tak wiele osób.

– Jesteś obrzydliwa! Jak mogłaś to zrobić swoim dzieciom, swojemu miastu, mężowi?! Jak mogłaś?

Kirke traciła cierpliwość, podeszła bliżej, szarpiąc mnie za włosy. Pomyślałam, że jeszcze raz ktoś mnie za nie pociągnie, a zostanę łysa.

– Nie masz prawa wspominać mojego męża, mojego życia. Dopiero teraz jestem wolna. Wiem, czym jest szczęście i prawdziwa miłość. Wiedziałabyś, o czym mówię, gdybyś poznała mojego syna. – Kirke przyglądała mi się przez chwilę w milczeniu. Kipiała wściekłością, ale zaraz, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jej twarz przybrała łagodny wyraz. – Odpowiednia osoba, odpowiedni czas, szkoda tylko, że między wami jest śmierć. – Przeszły mnie ciarki, kobieta siebie nazwała śmiercią. – Słodka, Delice, żałuj dnia, w którym przekroczyłaś próg tego świata, bo to był początek twojego końca. – W jej dłoni błysnęło ostrze.

Zamknęłam oczy, czując, jak ziemia drży, cichy ryk przybierał na sile, z każ- dą sekundą stawał się coraz głośniejszy. Sądziłam, że to smok, ale dźwięk miał źródło pod naszymi stopami.

Kiara! Kompletnie o niej zapomniałam. Otworzyłam oczy, Kirke cofnęła się, trzymając nóż w powietrzu. Rozglądała się zdezorientowana.

Ziemia drżała coraz bardziej, skały pękały, kruszyły się, tak samo jak szklana kopuła nad nami. Podnosiłam się na nogi, strażnicy otaczający marmurowy plac patrzyli z przerażeniem na powiększające się pęknięcia sufitu. Kawałki kamieni spadały z hukiem na ziemię, tłum wpadał w panikę. Rzuciłam się w kierunku Idrisa. Mężczyzna tak jak ja widział, co się dzieje, brakowało nam czasu na ucieczkę.

Kirke zawyła, jej twarz wykrzywił grymas wściekłości. Uśmiechnęłam się pod nosem. Widziała to, ale nie zareagowała, wciąż się cofała, bała się! Ktoś złapał mnie w pasie i uniósł nad ziemię. Szkło pękło z hukiem, czas stanął w miejscu. Salę wypełnił ogłuszający ryk. Szkło spadło, tłukąc się na milion kawałków, podłogi też już nie było, w jej miejscu została wielka dziura wypełniona toną gruzu.

Idris trzymał mnie w ramionach, staliśmy na skraju zapadliska. Spojrzałam przestraszona. Dookoła panikowali ludzie, byli wszędzie, biegali w popłochu, próbowali uciec przed spadającymi kawałkami skał. Część krwawiła, wielu leżało bez ruchu na ziemi, panował zamęt. Próbowałam zlokalizować Kirke, ale nigdzie jej nie było, tak jak Tyrona i Sorayi.

Książkę Książę Kłamstw kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment, aktualności literackie,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Książę Kłamstw
Agnes A. Young1
Okładka książki - Książę Kłamstw

Śmiertelniczka Delice trafia do magicznej krainy. Jej przybycie łamie trwającą tysiąc lat klątwę snu. Okazuje się, że ten świat i jego mieszkańcy umierają...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Jak ograłem PRL. Na rowerze
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na rowerze
Dziewczynka ze srebrnym zębem
Andrzej Marek Grabowski
Dziewczynka ze srebrnym zębem
Mój brat Feliks
Regina Golińska-Barancewicz
Mój brat Feliks
Pies
Anna Wasiak
Pies
OdNowa
Anna Kasiuk ;
OdNowa
Cienie. Po prostu magia
Katarzyna Rygiel
Cienie. Po prostu magia
Opowieści o porach roku
Karine Tercier
Opowieści o porach roku
Dori
Andrzej Kwiecień ;
Dori
Suplementy siostry Flory
Stanisław Syc
Suplementy siostry Flory
Pokaż wszystkie recenzje