Krem własnej produkcji. Fragment książki „Marzenie o pięknie"

Data: 2023-06-29 11:09:22 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Nowy Jork, 1922 rok: szesnastoletnia Eszti pomaga wujowi w produkcji aptecznych maści w szopie na tyłach ogrodu. Uczy się od niego tajników sporządzania kremów i emulsji, a wkrótce sama zaczyna eksperymentować z różnymi składnikami. Odkrywa w sobie pasję do robienia kosmetyków. W ciągu kilku lat opracowuje swój autorski krem i sprzedaje go na plaży na Long Island w słoikach po dżemie. Ten pierwszy sukces otwiera jej drzwi do kariery w branży. U boku ukochanego mężczyzny, który bierze na siebie obowiązki domowe, aby wspierać ją w realizacji marzeń, dziewczyna tworzy własną markę: Estée Lauder. Rozwija ją, nie tylko wprowadzając na rynek nowe kosmetyki, lecz także wymyślając zaskakujące strategie marketingowe. W pracy wciąż przyświeca jej jeden cel: chce wydobyć naturalne piękno każdej kobiety.

Dzięki oryginalnym pomysłom i ciężkiej pracy dziewczyna z Queens podbija Nowy Jork. Ale sukces, o którym zawsze tak bardzo marzyła, ma swoją cenę. Może kosztować Estée miłość jej życia...

Marzenie o pięknie zdjęcie książki

Poznaj historię Estée Lauder, legendy branży kosmetycznej, kobiety, która wyprzedzała swoje czasy i którą magazyn ,,Time" zaliczył do grona dwudziestu największych geniuszy biznesu XX wieku. Sięgnij po książkę Laury Baldini Marzenie o pięknie. Jak Estée Lauder zbudowała imperium i stała się legendą

Opowieść o Estée Lauder, która z piękna uczyniła marzenie do spełnienia i dała prawo wszystkim kobietom, aby po nie sięgnęły. Fabularyzowana biografia założycielki jednej z najbardziej znanych i cenionych marek kosmetycznych na świecie. Nie zawsze usłana różami droga do szczęścia, samorealizacji i wielkiej fortuny.

Ałbena Grabowska

W książce Marzenie o pięknie Laura Baldini kreśli barwny obraz pierwszych kroków Lauder w tworzeniu swojej linii kosmetyków – piszemy w recenzji książki Marzenie o pięknie. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Marginesy. W ubiegłym tygodniu w naszym serwisie mogliście przeczytać premierowy fragment książki Marzenie o pięknie. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

– Kochana, niech pani siada! – zaoferowała Estée jedno z niskich, obitych pluszem krzeseł. 

Gdy tylko człowiek się w nim zapadał, natychmiast zapominał o całym bożym świcie. Hałas dobiegający z ulicy odpływał w nieświadomość, a to, co trzeba było jeszcze kupić lub załatwić, nagle przestawało mieć znaczenie. Przez najbliższą godzinę liczyła się tylko idealna fryzura. 

– To co dziś robimy? – spytała pani Morris i obróciła fotel tak, żeby Estée widziała się w lustrze. Lufka z papierosem znowu powędrowała na popielniczkę, która leżała na dostawionym stoliku, a fryzjerka wplotła obie dłonie we włosy Estée. – Może wypróbujemy nowy kolor? 

– Lepiej nie – zaoponowała Estée.

Nie ufała farbom do włosów. Lśniący głęboki blond bardzo szybko mógł nabrać zielonego odcienia. Była zresztą bardzo zadowolona ze swojego jasnego koloru. 

Nagłym niespodziewanym ruchem pani Morris ponownie odwróciła fotel. Estée patrzyła jej teraz prosto w twarz. Kobieta zmrużyła oczy i przyjrzała się jej wnikliwie. Czyżby była zła, że Estée nie chce pofarbować włosów? 

– Skarbeńku, co, u licha, robi pani ze swoją skórą?

– To znaczy?

– Pani policzki są gładkie jak pupcia niemowlaka, jeśli mogę sobie pozwolić na takie porównanie.

Pani Morris nachyliła się i zlustrowała policzki Estée. 

– Używa pani kremu od Elizabeth Arden, Heleny Rubinstein czy od Revlona? 

– Muszę panią rozczarować – odpowiedziała Estée. – To krem mojej własnej produkcji. 

– Nie może być! – Pani Morris ponownie sięgnęła po papierosa i mocno się zaciągnęła, a potem rozbawiona wypuściła kilka małych kółek z dymu. 

– A jednak – odparła Estée. – Sprzedaję swoje kremy w dużych hotelach, takich jak Nassau na Coney Island. Moje klientki są zachwycone. Jeśli pani chce, mogę zaprezentować kilka moich produktów. 

Pani Morris nagle spojrzała na nią podejrzliwie i cofnęła się o krok. – Chyba nie zamieni się pani teraz w akwizytorkę?

– Skądże znowu! – zapewniła ją Estée. Niemniej oto dostrzegła nowy kanał zbytu. Dlaczego wcześniej nie wpadła na ten pomysł? Salon urody był idealnym miejscem do sprzedaży kosmetyków. – Chcę jedynie pokazać pani moje kremy. 

Pani Morris wyglądała, jakby się namyślała.

– Florence, pozwól jej pokazać te kremy – odezwała się niezwykle niskim głosem kobieta, która siedziała obok Estée i teraz odwróciła się do niej zaciekawiona. Fryzjerka właśnie nawijała jej włosy na gorącą lokówkę i musiała stłumić cisnące się na usta przekleństwo.

– Proszę się nie ruszać – warknęła i zaczęła dmuchać na kciuk. – Bo inaczej poparzę sobie palce. 

– Ja też chętnie je wypróbuję – rzuciła z drugiego końca salonu klientka o blond lokach, niewiele starsza od Estée. – Chociaż mój mąż pewnie nie byłby zachwycony, gdybym kupiła sobie nowy kosmetyk. Nie dalej jak tydzień temu bardzo niechętnie zgodził się na zakup nowej szminki. – Westchnęła z żalem. 

Estée na chwilę odjęło mowę. Kobieta wyglądała na zamożną, bynajmniej nie sprawiała wrażenia pogrążonej w kłopotach finansowych. Miała na sobie drogą sukienkę oraz nowe eleganckie buty i nosiła pasującą do nich torebkę. 

– Musi pani pytać męża o zgodę? – zdziwiła się pani Morris. Klientka oblała się rumieńcem. Najwyraźniej był to dla niej drażliwy temat.

– Moja droga, proszę się nie krępować – odezwała się kobieta o niskim głosie i zarechotała. – Podczas kolejnej wizyty u rzeźnika weźmie pani po prostu tańszy sznycel i już będzie pani miała pieniądze na krem. 

– Ja tak właśnie robię – wtrąciła się inna klientka, która czekała na sofie na swoją kolej. – W ten sposób co tydzień odkładam po kilka dolarów, żeby potem móc tu przyjść i przez parę godzin dać się trochę porozpieszczać. – Ona także zaśmiała się radośnie. 

Estée jednak nie było do śmiechu.

– O co chodzi, skarbeńku? Skąd ta mina? – zwróciła się do niej klientka o niskim głosie, mrużąc oczy. – Czyżby była pani jedną z tych, którzy uważają, że salony urody i mody to dzieło szatana? Może to mąż panią tutaj przysyła, żeby zrobiła się dla niego na bóstwo? 

– Nie, nie. Nic podobnego – zaprzeczyła Estée. 

– To czemu ma pani taką poważną minę? Przecież wszystkie tak robimy. Okłamujemy naszych mężów i pozwalamy sobie na chwilę przerwy, a potem piękne i wypoczęte wracamy do domu. Każda ze stron na tym korzysta. 

Estée przełknęła ślinę.

– Ale moim zdaniem to nie w porządku.

 – Słucham? 

W salonie rozległ się pełen oburzenia szmer.

– To nie w porządku, że mężowie mówią swoim żonom, co mogą sobie kupić.

Atmosfera znowu się rozluźniła. 

– Cóż, to oni zarabiają pieniądze – zabrała głos kobieta z lokami. 

– Owszem, ale mogą to robić tylko dlatego, że my, kobiety, ich wspieramy i zajmujemy się dziećmi oraz domem – wyjaśniła Estée. – Kobiety mają do tych pieniędzy takie samo prawo co ich mężowie. 

Na moment zapadła cisza. Słychać było jedynie szum pracującej suszarki. Nagle klientka o niskim głosie zaczęła się donośnie śmiać. Po chwili dołączyły do niej pozostałe. 

– Podoba mi się pani – krzyknęła jedna z nich, niemal płacząc ze śmiechu. – Jeśli pani krem jest tak dobry jak to, co pani mówi, to wezmę od razu tuzin sztuk. 

– Czyżbym powiedziała coś nie tak? – Estée nie kryła zmieszania. 

– Nie, wręcz przeciwnie, skarbeńku, to było genialne. No, niech pani pokaże te kremy. Na pewno ma pani jakieś próbki. 

Estée zawsze nosiła w torebce buteleczkę emulsji oczyszczającej i mały słoiczek kremu. Nabrała tego nawyku już w szkole, kiedy wujek John odradził jej mycie twarzy wodą i mydłem. 

Pod ostrzałem ciekawskich spojrzeń pani Morris i jej klientek przystąpiła do prezentacji swoich kosmetyków. Była jednak pewna swego, bo przekonała do tych produktów już wiele kobiet. 

Książkę Marzenie o pięknie kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Marzenie o pięknie. Jak Estée Lauder zbudowała imperium i stała się legendą
Laura Baldini0
Okładka książki - Marzenie o pięknie. Jak Estée Lauder zbudowała imperium i stała się legendą

,,Perfumy są jak miłość. Odrobina nigdy nie wystarczy". Nowy Jork, 1922 rok: szesnastoletnia Eszti pomaga wujowi w produkcji aptecznych maści w szopie...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje