Jesteś legendą. Fragment książki „Pomiędzy wiarą a przekleństwem"

Data: 2024-10-08 09:34:34 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 10 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Kirke budzi się w nieznanym lesie bez wspomnień. Schronienia udziela jej starszy mężczyzna. Po brutalnym napadzie dziewczyna rozpoczyna intensywny trening, żeby nikt więcej jej nie skrzywdził. Jej życie odmienia się po raz kolejny, gdy poznaje Gabriela i Erina. Wraz z nimi odkrywa prawdę o swojej przeszłości i zbliżającej się wojnie. Kirke musi stawić czoła wielu niebezpieczeństwom i dokonać trudnych wyborów, które mogą zmienić przyszłość dwóch światów.

Pomiędzy wiarą a przekleństwem Joanna Kurek grafika promująca książkę

Zapraszamy do przeczytania powieści Joanny Kurek Pomiędzy wiarą a przekleństwem.

W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Kirke dostrzegła żyłkę na jego czole. Był wściekły i to bardzo. Słuchała tej konwersacji. Mimo że mogła winić za to upojenie Erina, ale ewidentnie między nimi doszło do jakiejś kłótni.

– Nie będę z tobą dyskutował, kiedy jesteś w takim stanie – oświadczył namiestnik.

– Czyżbym uraził świętobliwą ślicznotkę? Dalej, broń ich, stój jak pies u ich boku.

– Ostrzegam cię, moja cierpliwość ma swoje granice! Chcesz, to sięgnij do pochwy i miejmy to za sobą. Wyżyj się, ale waż na słowa, głupcu.

Dziewczynie wszystko podpowiadało, że lepiej się stąd ulotnić. Erin nie wiedział, co się dziś wydarzyło między nią a Gabrielem, tym bardziej ciągnęło ją do wyjścia. Miała nadzieję, że się nie pozabijają.

– Do zobaczenia, Erinie. Cieszę się, że spędziliśmy razem czas, ale już się zbieram.

– Uważaj na siebie, Rudziku. A właściwie to czekaj, zawołam kogoś, niech ci towarzyszy. Nie pozwolę ci samej wracać.

– Nie, nie ma takiej potrzeby – zaoponowała.

– Z tobą skończyłem na dziś, nie widzę sensu, aby ciągnąć tę dziecinadę, wrócę jutro. – Gabriel znów chwycił Kirke za ramię i pociągnął za sobą. Na koniec dodał: – Ja ją odwiozę, jadę w tym samym kierunku.

Zimno nie było w stanie ostudzić jej złości. Syczała przez zaciśnięte zęby groźby i skargi. Wykłócała się, ale nie reagował, a gdy próbowała się zapierać nogami, było tylko gorzej. Chwycił ją jak worek mąki i przerzucił przez ramię. Wierzgała nogami, kopała i wyzywała. Nagle poczuła mocne uderzenie na pośladkach, aż syknęła.

– Czy ty mnie uderzyłeś? Jak mogłeś?!

Zatrzymał się przed siennikiem, do którego przywiązany był jego koń. Postawił dziewczynę przed sobą, zaciskając palce na jej ramionach.

– Czy ty zdajesz sobie sprawę, kim jestem i gdzie jesteśmy? Zachowując się tak, zwracasz na nas uwagę, której nie chcę. Nic ci nie będzie od takiego klapsa, a przynajmniej przestałaś mnie kopać. Możesz się wcale do mnie nie odzywać, ale odwiozę cię, choćbym miał cię zapakować do worka, rozumiesz? Jestem śmiertelnie poważny. – Posadził ją mimo sprzeciwu na koniu, a sam usadowił się za nią. Spiął lejce, zmuszając zwierzę do galopu. Dopiero gdy oddalili się od obozu, zwolnił. – Czemu jesteś taka uparta? I jeszcze to picie… Pamiętam, że zwróciłem ci kiedyś na to uwagę, ale jak mieczem o mur, nic nie przebije twojej zaciekłości. Nie musisz nic mówić, to nawet lepiej… – ciągnął.

Czuła, że jej umysł się przejaśnia. Pomału trzeźwiała, odczuwając znużenie. Oparła głowę o pierś Gabriela, a mimo głośnego stukotu końskich kopyt rytm jego serca był równie wyraźny. Wiedziała, że jakaś mała iskierka nie dogasła, niewyraźnie tli się w tym kamieniu otaczającym jej serce.

– Hej, śpisz? – Szept nad jej uchem i jego oddech sprawiły, że zadrżała.

– Nie śpię.

– To pokaż, które to gospodarstwo. Gdzie dokładnie się zatrzymałaś? Tylko nie kłam, bo to bez sensu. Jeśli zechcę, to z rana i tak będę to wiedział.

– Nie musisz mi tego mówić, nie jestem głupia. Tam, za tym domem. Wskazała dłonią kierunek.

– Chyba nie powiesz, że mieszkasz w stodole?

– Nie, mam pokój na górze.

– Kłamiesz.

– A niby po co miałabym to robić? Jak chcesz, to sobie sprawdź i daj mi spokój.

Zdziwiła się, gdy poszedł za nią do środka. Wchodząc po schodach, zastanawiała się, czy dobrze zrobiła, że zachęcała go do tego. Zatrzasnął drzwi i zapalił lampę stojącą na stole, tak że tylko blade lekkie światło rozjaśniało pomieszczenie. Podszedł do Kirke tak blisko, zrobiła krok w tył. Widziała, jak westchnął.

– Dobra, jesteś już bezpieczna, zostawię cię teraz samą.

– Oczywiście, że jestem i bez twojej pomocy też bym była. Nie jesteś mi do niczego potrzebny. Szkoda, że nie zmierzyłeś się z Erinem, może by ci sprał skórę, a to podziałałoby na twoje rosnące ego. – Nie wiedziała, czy to alkohol podkręcał emocje, czy może już nie wytrzymała. Podskoczyła do niego i zamierzyła się dłonią w jego twarz. Tym razem nie było jak z rana. Złapał jej dłoń w górze i pchnął na ścianę, trzymając za nadgarstki nad głową. Czuła jego oddech na twarzy.

– Dlaczego taka jesteś? Nie chcę, żeby tak między nami było. Czemu chcesz mnie skrzywdzić? Czy zrobiłem ci jakąś krzywdę? – rzekł. Słowa ugrzęzły jej w gardle, nie chciała nic mówić, bojąc się, że złamie przyrzeczenie i się rozpłacze. – Powiedz, czy tak mnie nienawidzisz? – Przytulił policzek do jej. Przesunął ustami po skórze dziewczyny, aż znalazł jej usta. Wszystko w niej płonęło i krzyczało zarazem.

Rano zerwała się ze snu i podniosła kołdrę. Była tylko w bieliźnie. Czuła, jak ciśnienie rozpiera jej głowę. Złapała się za włosy i gdyby tylko mogła, toby je wyrwała. Pamiętała wszystko, to nie był sen. Wstała, rozejrzała się po pokoju i pobiegła do łazienki. Nie było go już. Krzyczała na siebie w złości, ponieważ złamała się i dała się ponieść emocjom. Oddała się Gabrielowi i spędziła z nim noc. Coś, o czym jeszcze niedawno marzyła, teraz było jej koszmarem.

Poza złością na siebie czuła się fizycznie dobrze, nie bolała jej głowa, była wyspana, jednak wyrzuty sumienia nie odpuszczały. Nie mogła zaprzeczyć, że chce go znowu spotkać, jednocześnie nie chce tego. Nie miała ochoty na śniadanie, więc wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi. Irytowali ją ludzie mijani na ulicach. Słyszała, jak ekscytują się turniejami i festiwalem. Nie mogli się doczekać, aż zobaczą boginkę. Po drodze natknęła się na wojskowego, który ją przywitał. Chwilowe rozkojarzenie minęło, gdy przypomniała sobie jego twarz.

– Pamiętam cię, byłeś wczoraj na pojedynku. Przepraszam, nie poznałam cię na początku.

– Nie szkodzi, ważne, że ja wiem, kim jesteś. Mam coś dostarczyć lub przekazać?

– Nie, dziękuję, nie ma takiej potrzeby. – Pożegnali się.

Kto by pomyślał, że w kilka dni zrobi się rozpoznawalna. Czy to dobrze? Wewnątrz czekał przełożony. Na jej widok uśmiechnął się szeroko.

– Witaj, ptaszyno, nawet nie wiesz, jak się cieszę na twój widok. Usiądź, porozmawiamy.

Stała bez ruchu, unosząc brwi. Po chwili jednak zrobiła, o co prosił. Czuła się lekko zmieszana, bo zachowywał się zupełnie inaczej. Zastanawiała się, czy to ma związek z tym, że był tu ktoś od Erina.

– Czemu mi od razu nie powiedziałaś, kim jesteś? Od lat prosiłem Erina, aby poznał mnie z jedną z tych słynnych sióstr. Nie wyglądasz na taką, ale wiadomo, że pozory lubią płatać figle.

– Nie chciałam nic mówić… – zająkała się, próbując szybko coś wymyślić.

– Rozumiem, że musiałaś najpierw zorientować się w sytuacji. Mój przyjaciel napisał, że sam nie wiedział o twoim przybyciu. Przyznam, że planowałem wyruszyć w wasze strony i poznać tak wspaniały lud, gdzie rządzą kobiety. Słynne nieustraszone wojowniczki, które nie zdradzają nikomu swoich technik walki. Choć pewnie myślisz, że jestem szalony, bo tak naprawdę nikt poza wami nie wie, gdzie znajduje się wasze miasto. Jak w baśniach… – dodał w zamyśleniu, po czym zmienił temat. – W takim razie musimy cię przygotować do zawodów. Nic się nie bój, wszystko ci wyjaśnię. Wiem też, że jesteśmy po tej samej stronie, co mnie niesamowicie raduje.

Słuchała i wpatrywała się w otwarty list leżący na stole. Erin pewnie podkoloryzował wszystko i siedzi teraz, zanosząc się ze śmiechu na myśl, jak Kirke słucha ekscytacji Urnusa na tematy, o których nie ma pojęcia. Stwierdziła, że najlepszym wyjściem będzie się uśmiechać i przytakiwać, a w razie niezrozumiałych pytań odpowiadać, że to tajemnica, której nie wolno wyjawiać.

– Wszystko przemyślałem. Zatrudnię tu pomocników, a ty będziesz mi towarzyszyć. Wiesz, że możesz mi zaufać, tak? – zapytał, na co przytaknęła. Widziała, że chce ją o coś zapytać, więc gestem głowy zasugerowała, by mówił. – Słyszałaś, że kilka miesięcy temu jakaś kobieta uwolniła ważne dla boginki stworzenie? A na domiar złego wypuściła skazańców i zabiła Zartrosa, łotra, który został uniewinniony i mianowany jednym z dowódców armii. Ten człowiek był niezwykle zaprawiony w boju, a nagle kobieta pokonała nie tylko jego, ale i kilkoro jego ludzi. Tu, wysoko – wskazał palcem na obraz ukazujący ważnych ludzi – huczało od plotek, a na nieszczęście wieści o tym rozeszły się po wszystkich zakątkach kraju. Czy przyznałabyś się, gdybyś to ty była tą tajemniczą kobietą?

Zagryzała policzki, zastanawiając się, co odpowiedzieć. W końcu Erin mu ufał, była przekonana, że należy do ruchu oporu, o którym wczoraj wspominał.

– Tak, to byłam ja. Po co bogince te stworzenia?

Klasnął w dłonie zadowolony, zrywając się na równe nogi, aż przewrócił siedzenie.

– Wiedziałem, że nie opisaliby prawdziwego wyglądu kobiety. Daj się uściskać, jesteś legendą.

Po długiej rozmowie została zwolniona z obowiązków. Miała odpocząć lub zwiedzić miasto, a następnego dnia pojechać do ratusza złożyć deklarację, w jakich konkurencjach weźmie udział. Zostało zaledwie półtora miesiąca do uroczystości.

Książkę Pomiędzy wiarą a przekleństwem kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Joanna Kurek3
Okładka książki - Pomiędzy wiarą a przekleństwem

Kirke budzi się w nieznanym lesie bez wspomnień. Schronienia udziela jej starszy mężczyzna. Po brutalnym napadzie dziewczyna rozpoczyna intensywny trening...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje