Dlaczego to robisz? Fragment książki „Fizyka równa śmierci" Jana Woźniaka

Data: 2024-01-03 12:18:15 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

W świecie dwóch rodów rdzeń poszerzający zdolności człowieka jest najcenniejszym darem. W zamierzchłych czasach rodzeństwo Roomouerów stało się legendą, gdy zdobyło nieosiągalny stuprocentowy rdzeń i przejęło kontrolę nad rodem „F”izyków. Jednak zdrada jednego z braci znanego jako Bezwładny obaliła ich imperium, a on sam zniknął w mrocznym cieniu.

Tysiąc lat później świat staje na krawędzi przemiany, gdy pewien młodzieniec zostaje obdarowany niezwykłym stuprocentowym rdzeniem – darem, który miał być zarezerwowany tylko dla króla „F”izyków. Jednocześnie Bezwładny wychodzi z ukrycia, gotów zdobyć władzę raz jeszcze. Ale nie jest sam – pozostałe rodzeństwo, nawet martwe, zastawiło przed śmiercią na niego pułapki.

W tej epickiej opowieści o mocy, zdradzie i przetrwaniu ścierają się całe pokolenia, a losy obu rodów spoczywają w rękach młodego bohatera. Z każdym dniem walki każdy zaczyna wątpić w słuszność swojej idei. Czy nowy dziedzic jest kluczem do przyszłości, czy może stać się narzędziem zagłady? Rozpoczyna się walka, w której intrygi, tajemnice i potęga rdzeni kształtują losy wszystkich ludzi.

Fizyka równa śmierci Jan Woźniak - grafika promująca książkę

Do przeczytania książki Jana Woźniaka Fizyka równa śmierci zaprasza BookEdit. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Fizyka równa śmierci. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Joanna otworzyła oczy. Mężczyzna podający się za Ericka Klinelfeina wpatrywał się teraz prosto w jej twarz. Była cała zlana potem ze strachu. Erick był ubrany w swoją białą kapotę i białą peleryną na plecach, a wiatr to ją unosił, to zaraz pozwalał opaść jej na ziemię. Stał w bezruchu. Joanna rozglądała się po okolicy. Wisiała tak, jak poprzednio jej mąż w powietrzu, lecz bez żadnego przytrzymywania kończyn gałęziami lub czymś podobnym. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie mogła się ruszyć.

Zauważyła, że dość spory pęk – jeżeli można tak to nazwać – liści, leży pomiędzy Erickiem a nią, wiszącą tuż nad ziemią z rozdartymi na oścież rękoma. Nie była to jesień. Więc i nie był to czas, by na ziemi leżały liście. W dodatku całkowicie brązowe. Utkwiła wzrok w drzewach znajdujących się za Klingelfeinem. Były na nich zupełnie zielone letnie, choć trochę wiosenne, liście, które wiatr wprawiał w ruch, dzięki czemu dało się usłyszeć lekki szmer lasu. Nigdzie indziej – przynajmniej wokół nich – nie leżały na ziemi liście, a na pewno nie brązowe. Spojrzała w górę, jakby nic ją nie obchodziło. W jej oczach Erick nie mógł ujrzeć strachu lub lęku, co wprawiało go to w lekki stan osłupienia. Mocno lśniło słońce. Promienie świetlne padały na cały las. Do ich uszu dochodził śpiew słowików, a także łamiących się gałęzi. To pewnie zwierzęta, chociaż teraz są szczęśliwe – pomyślała Joanna. – Jak tu pięknie, To dobre miejsce, by umrzeć. Spojrzała w końcu na twarz „białasa” – jak to lubiła na niego mówić w czasach szkolnych. Co znowu ten idiota wymyślił? Zresztą nie powinno cię to obchodzić. Pomyśl o Cluzivie – wmawiała sobie w duszy. – On teraz cierpi. Jeżeli rzeczywiście przekazał mu ten... A zresztą po tylu latach... Teraz trzeba zacząć rozmowę jakoś w taki sposób, by zabił mnie od razu... Hm... Może nazwę go idiotą? A może zdrajcą rodu? Nie... Co może mu się nie spodobać? 

Erick Klingelfein jakby wyczuł jej zamiary, bo w końcu delektując się tą chwilą, zrobił krok w stronę wiszącej nad ziemią, a może lewitującej, Joanny. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. 

– Na co ci to wszystko? CO?! – Joanna nie wytrzymała. – Dlaczego to robisz? 

Klingelfein wyjął z wewnętrznej kieszeni kaftana swój lśniący, nawet w dzień, bielszy od zwykłej bieli, długopis. Nie odpowiadając na pytania kobiety, skierował go prosto w pęk liści leżących bez ruchu. Zastygł na chwilę. Zapanowało kilka minut głuchej ciszy, które przerywał dość często szelest ściółki leśnej. Joanna kontynuowała.

– Uważasz, że sława i potęga są ważniejsze od prawdziwej miłości i rodziny, tak? – westchnęła, starając się nie płakać. – Jak mam ci wytłumaczyć, byś odczepił się w końcu od mojej rodziny i założył własną!
Nie wytrzymała emocji. Zalała się płaczem, mrucząc coś pod nosem. Ericka najwyraźniej poruszyło jej szlochanie, bo oderwał wzrok od liści i spojrzał na jej przepiękną twarz. W końcu przemówił dość zimnym, lecz opanowanym tonem:

– Jesteś na tyle mądra, że potrafisz domyślić się, do czego zmierzam. Możesz oszczędzić sobie trudu i przestać zadawać mi pytania. – Objął ją teraz chłodnym spojrzeniem. – Zanim zacznę prawdziwą ucztę dla mego podniebienia, chcę, żebyś coś zobaczyła. Jesteś gotowa?

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Fizyka równa śmierci. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Fizyka równa śmierci
Jan Woźniak0
Okładka książki - Fizyka równa śmierci

W świecie dwóch rodów rdzeń poszerzający zdolności człowieka jest najcenniejszym darem. W zamierzchłych czasach rodzeństwo Roomouerów stało się legendą...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Autor
Recenzje miesiąca
Kyle
T.M. Piro
Kyle
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Raj utracony
John Milton
Raj utracony
Krok do szczęścia
Anna Ficner-Ogonowska
Krok do szczęścia
Las powieszonych lisów
Arto Paasilinna ;
Las powieszonych lisów
Pokaż wszystkie recenzje