Czyżby zapraszał mnie na randkę? Fragment książki „Wings of the Heart"

Data: 2024-01-31 10:03:09 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 10 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Romantyczna historia dwóch serc, które wyrywały się do lotu, choć ich właściciele usilnie podcinali im skrzydła...

Zuza dba głównie o to, żeby zapewnić sobie oraz swojej siostrze Kai spokojne życie. W wirze obowiązków całkowicie zapomina o własnych potrzebach i przyjemnościach. Tymczasem zupełnie niespodziewanie jej serce zaczynać bić mocniej - w dodatku dla przyjaciela! W zrozumieniu własnych uczuć nie pomaga jej Artur, który nieoczekiwanie pojawia się w życiu dziewczyny. Zaproszeniem na kolację, kwiatami i planami walentynkowego wyjazdu pokazuje, jak bardzo mu zależy. Wszystko wygląda piękne, ale czy to jest to, o czym Zuza marzyła? Co musi się stać, żeby dziewczyna uświadomiła sobie, że miłości nie da się oszukać?

Wings of the heart grafika promująca książkę

Przekonaj się o tym, sięgając do książki, której bohaterów możesz znać z Angel Wings. Pewne jest, że Wings of the Heart Anny Purowskiej dostarczy Ci równie dużo emocji i wzruszeń. Do lektury zaprasza Books4YA. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Wings of the Heart. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Lubię wieczory w kawiarni, szczególnie te jesienno-zimowe. Zwykle towarzyszy im spokój, ale dziś czuję się zdezorientowana, jakby ktoś roztrzaskał przede mną talerz. W uszach wciąż słyszę nieprzyjemny dźwięk tłuczonego szkła, próbuję omijać pokruszone odłamki, udawać, że ich nie zauważam, a do głowy dobija mi się jedna myśl: coś się skończyło. Coś istniało, lecz już nigdy nie wróci. Powinnaś posprzątać, wyrzucić śmieci, zapomnieć.

Mam wrażenie, że czas się rozciąga. Z trudem odbieram zamówienia i donoszę słodkości do stolików. Czekam tylko na zamknięcie, na gorącą kąpiel i na ciszę. Kiedy myślę, że właśnie pożegnałam ostatnich gości, za szybą pojawia się znajoma postać.

– Artur? Zaraz zamykam. – Widząc wysokiego, jasnowłosego chłopaka, który jest stałym klientem kawiarni, z przyzwyczajenia sięgam po papierowy kubek. Od kilku tygodni bywa tu niemal każdego dnia.

– Niestety, mój dzień jeszcze się nie kończy. Zabieram pracę do domu, potrzebuję sporej dawki kofeiny, żeby nie zasnąć za kierownicą.

– Przykro mi, oby poszło ci sprawnie i bez problemów. – Włączam ekspres i słyszę, jak zaczynają chrupać mielące się ziarna. – Musimy chwilę zaczekać.

– Chętnie. To zawsze jakaś odskocznia. – Rozgląda się po kawiarni. – Ładne miejsce, zależy ci na nim, jakbyś była właścicielką.

– Czy ja wyglądam na właścicielkę? – Zaczynam się śmiać.

– Nie rozumiem, co cię tak bawi. Widać, że kawiarnia jest twoim światem. Dbasz o klientów, o porządek, spędzasz tu chyba całe dnie.

– Mam kogoś do pomocy, koleżankę zatrudnioną na pół etatu.

– Ale przecież czasem bywasz tu zupełnie sama, a i tak świetnie sobie wtedy radzisz.

– Dziękuję, miło to słyszeć, ale lokal jest mały, to zaledwie kilka stolików. Kiedy wiosną otwieramy ogródek, do pracy przychodzi właścicielka. Teraz, w okresie jesienno-zimowym, jedynie przywozi zakupy.

– Może być spokojna, bo ma ciebie. Jesteś bardzo dojrzała jak na swój wiek.

Słyszę, że do kubka zaczyna się lać kawa, dobiega mnie jej intensywny aromat. Po chwili nakrywam kubek wieczkiem i stawiam na blacie.

– Skąd wiesz, ile mam lat? – Przyglądam mu się podejrzliwie.

– Nie mam pojęcia, ale to oczywiste, że jesteś młoda i odpowiedzialna.

– Nikt mnie nie pytał, czy chcę taka być – ucinam.

– Rozumiem. – Spuszcza wzrok, chyba robi mu się głupio. Przecież nie powiedział nic złego. – Nie chciałem cię urazić. – Zerka na mnie niepewnie.

– Nie ma sprawy. – Próbuję nadać głosowi cieplejszy ton.

Artur zaczyna się nerwowo rozglądać.

– A może… może mogłabyś powiedzieć mi o sobie trochę więcej?

– To znaczy?

– No wiesz… – Uśmiecha się, zaskoczony moim pytaniem. – Moglibyśmy się umówić poza kawiarnią. W innym miłym miejscu.

Czyżby zapraszał mnie na randkę?

– Artur, to miłe, tylko… nie mam czasu.

– Ja też dużo pracuję, ale chyba należy nam się jakaś przerwa?

– Gdy mam dni wolne, też jestem zajęta. Przecież wiesz, że się uczę, studiuję.

– Świetnie, mogłabyś mi o tym opowiedzieć. Zuza, przychodzę tu już od jakiegoś czasu, od słowa do słowa coraz lepiej się poznajemy. Spotkajmy się na neutralnym gruncie. Tak, żebyś nie była akurat w pracy, żebyś nie musiała czuć się skrępowana otoczeniem.

To, co mówi, brzmi naprawdę zachęcająco. Artur jest dla mnie miły, chyba nie mam się czego obawiać.

– No nie wiem…

– Wymieńmy się numerami. Zadzwonię do ciebie jutro i powiesz, co o tym sądzisz. Może tak być?

– Pewnie. – Wyciągam telefon i wpisuję ciąg cyferek.

Pozytywnie mnie zaskoczył i choć trochę odciągnął od natrętnych myśli. Po jego wyjściu zamykam drzwi na klucz, myję podłogę i włączam zmywarkę.

Oderwać się od trudnych spraw, od wspomnienia, które mnie prześladuje, ominąć odłamki przeszłości tak szerokim łukiem, by nie patrzeć na nie i nie musieć ich sprzątać – oto mój plan na dalszą część roku.

Czuję, że Artur mógłby mi w tym pomóc. Lubię tego chłopaka, naprawdę.

Nikodem

To była najtrudniejsza godzina w moim życiu! Rzucam torbę na podłogę i siadam na ławce. Przeczesuję włosy i wręcz czuję, jak myśli mieszają mi się w głowie. Trzeba było tu przyjść od razu, a nie liczyć na nagły zwrot wydarzeń, rozniecać nadzieję. Po co mi to? Zuza była ewidentnie niezadowolona z mojej wizyty. Ani razu się do mnie nie uśmiechnęła. A kiedy tylko spojrzała mi w oczy, a nasze dłonie się spotkały, niczym porażona prądem odskoczyła i uciekła. To aż boli. Tymczasem samo wspomnienie chwilowego dotyku jej chłodnych palców wywołuje falę dreszczy na plecach.

Kiedy myślę o naszych spotkaniach, czuję ucisk w piersi. Przecież to były tak dobre czasy! Kaja, Zuza i ja. Wspólne gotowanie, pieczenie, wyjścia do kina. Wszystko się rozpadło. Wraz z naszą przyjaźnią runęło moje szczęście. Wstaję i kopię w szafkę. Czuję, że muszę jak najszybciej znaleźć się na sali. Tylko to może mi teraz pomóc i uratować szatnię, zanim coś w niej zniszczę.

Wchodzę na bieżnię. Zaczynam powoli, próbuję ustabilizować oddech, bo jestem zbyt rozedrgany. To dopiero początek. Kiedy tylko uspokoję to paskudne drżenie w klatce, dam sobie prawdziwy wycisk. Cały zestaw sprzętów tylko czeka, aż się nimi zajmę. W planach mam zmęczyć się tak, by ledwo dotrzeć do domu, rzucić się do łóżka i zasnąć.

– Niezłe plecy. – Słyszę za sobą i jestem właściwie pewny, że to nie do mnie. Ćwiczę dopiero od kilku miesięcy, moje ciało powoli się zmienia, ale nie spodziewam się pochwał. Nawet ich nie oczekuję. – Długo trzeba tyrać, żeby takie mieć?

Włączam odpowiedni guzik i czekam, aż bieżnia zwolni. Odwracam się i widzę przed sobą bardzo szczupłego chłopaka z ręcznikiem przewieszonym przez ramię i z wyrazem zagubienia na twarzy. Wygląda, jakby się zgubił i zamiast do teatru trafił na siłkę.

– Serio mnie o to pytasz? – Wpatruję się w niego zaskoczony.

– Dlaczego cię to dziwi?

– Nie ma się czym zachwycać, lepiej rozejrzyj się wokół. – Skinieniem głowy wskazuję Remika, trenera, który na początku pokazał mi to miejsce i opowiedział o sprzętach. Jego mięśnie naprawdę mogą robić wrażenie.

– Stary, nie pogięło mnie aż tak. Potrzebuję się wyrzeźbić, ale bez przesady. Dlatego pytam, ile ci to zajęło.

– Nie rozumiem pytania. Nie wiesz, jak wyglądałem wcześniej, nie można się w ten sposób porównywać. Remik! – wołam kolegę i odwracam się od świeżaka.

Nie trafił na mój najlepszy dzień. Chwytam bidon i wypijam kilka łyków wody. Jeszcze parę tygodni temu z uśmiechem na ustach oprowadziłbym go i pokazał, od czego najlepiej zacząć, pomógłbym mu rozplanować ćwiczenia. Znam już trochę Remika, wiem, co radzi początkującym, szczególnie tym, którzy sami nie do końca wiedzą, czego chcą, a ten typek zdecydowanie do takich należy.

– Chcę się jej podobać – słyszę za sobą.

No tak, takich desperatów też tu nie brakuje.

A ja?

Co ja mam zrobić, żeby znów mnie dostrzegła? Akurat w tym przypadku intensywność ćwiczeń nie ma żadnego znaczenia. Musiałbym chyba cofnąć czas albo sprawić, byśmy jakimś cudem oboje zostali pozbawieni jednego wspomnienia. Tylko jednego!

* * * 

– Nawet się nie przywitałeś. – Remik zatrzymuje mnie w szatni, gdy zapinam kurtkę. Podaje mi dłoń i czuję silny, zdecydowany uścisk. Przeszywające spojrzenie chłopaka jest jak znak, że jemu nic nie umknie. – Stary, zawsze ci mówiłem, że lepiej przyjść tu, niż iść z kolegami na piwo, ale jeśli potrzebujesz się wygadać, to zapraszam na dobry koktajl.

– Nie mogę, ale dzięki za propozycję. – Zarzucam torbę na ramię.

– Znamy się już kilka miesięcy, nie widziałem cię jeszcze tak zamroczonego. Coś się stało?

– Może to tylko wrażenie. Nic znaczącego, uwierz. Próbuję się uśmiechnąć, ale wiem, że mi nie wychodzi.

Otwieram drzwi i szybko przemykam obok recepcji, a gdy tylko wychodzę na zewnątrz, zachłannie chwytam chłodne powietrze. Wokół jest zupełnie ciemno. Całe szczęście. Tam, w blasku jarzeniówek, można było mnie prześwietlić, szczególnie że Remik jest w tym dobry. Teraz tutaj dla całego świata nareszcie jestem nikim.

Dla niej jestem nikim.

Dla niej przestałem istnieć.

Zaciskam palce w pięść tak mocno, że zaczyna mnie przeszywać promieniujący ból.

Książkę Wings of the Heart kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Wings of the Heart
Anna Purowska3
Okładka książki - Wings of the Heart

Romantyczna historia dwóch serc, które wyrywały się do lotu, choć ich właściciele usilnie podcinali im skrzydła... Zuza dba głównie o to, żeby zapewnić...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo