Czy w świecie pełnym różnic jest miejsce na uczucia? „Kacper" Gabrieli Gargaś

Data: 2022-09-07 13:26:45 | Ten artykuł przeczytasz w 15 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Czy w świecie pełnym różnic jest miejsce na uczucia? On – Kacper – żołnierz jednostki specjalnej stacjonującej we Francji. Jego codzienność to przedzieranie się przez dżunglę w Gujanie Francuskiej, odbijanie zakładników, rozbijanie szajek przemytników. Życie żołnierza to jego praca i pasja. Ona – Ksenia – kobieta po przejściach. Skrywa w swoim sercu nie tylko ból i cierpienie po stracie, ale także tajemnicę, której nikomu nie wyjawia. Różni ich wszystko. Połączy ich miłość. Życie nie jest jednak bajką. Przeszłość Kacpra da o sobie znać, a skrywane przez Ksenię tajemnice wyjdą na jaw… Czy tych dwoje będzie potrafiło na nowo sobie zaufać? Czy miłość potrafi wszystko wybaczyć? Czy oprócz miłości do stworzenia dobrego związku potrzeba czegoś więcej?

Obrazek w treści Czy w świecie pełnym różnic jest miejsce na uczucia? „Kacper" Gabrieli Gargaś [jpg]

Do lektury powieści Gabrieli Gargaś Kacper zaprasza Skarpa Warszawska. Dziś na naszych łamach publikujemy premierowy fragment książki:

PROLOG

Wyrządził jej krzywdę i to był fakt. Ale teraz… Tak bardzo za nią tęsknił. Boże, nie wiedział, że facet może tak bardzo tęsknić za kobietą.

Tęsknił za jej spojrzeniem, dotykiem, za jej uśmiechem. Za wszystkim. Bo ona była jego wszystkim. A on pozwolił jej odejść.

Powinien ją przeprosić, a może nawet błagać o wybaczenie.

Ale przecież powiedziała, że na wszystko jest już za późno. A może kobiety tak mówią, a w skrytości ducha chcą, by facet o nie jeszcze trochę powalczył?

Faceci mają to do siebie, że nie doceniają kobiety, kiedy ona jest tuż obok nich.

Swoją obojętnością, brakiem zainteresowania, kłamstwem popychają ją w ramiona innego.

I każdy facet sobie myśli: nie, nie ona, skoro jest tak bardzo we mnie zakochana, nie odejdzie.

A ona w końcu odchodzi…

Bo chce być szczęśliwa.

Kobiety dużo znoszą i jeszcze więcej wybaczają, ale mają też swoją granicę wytrzymałości.

Nabrzmiałe chmury przesuwały się po niebie. Czuła, że zaraz zacznie padać. Spojrzała do góry, niebo było poszarzałe, jakby zmęczone. Ona też była zmęczona.

Wrzesień to piękny miesiąc. Miesiąc soku malinowego, spadających liści. To miesiąc westchnień, nostalgicznych myśli. Miesiąc, kiedy z pawlacza wyjmuje się puchate koce.

Powinna się zachwycać. Ale była smutna, tęskniąca i rozwalona na kilka kawałków.

Dwa dni temu napisała do niego list. Były w nim zawarte rozpacz, tęsknota i wiele innych emocji.

Może nie powinna o nich pisać?

Dzieliło ich wszystko. A przede wszystkim kilometry. Co mogę Ci napisać?

Że tęsknię?

Że moje życie to oczekiwanie na Ciebie?

To powroty i rozstania…

Łączą nas chwile, małe i większe samotności i nadzieja. Bo gdy kiedyś któremuś z nas zabraknie nadziei, to wszystko runie jak domek z kart.

Czasami się zastanawiam, komu z nas jest trudniej. Mnie tutaj ze swoim zwykłym życiem czy Tobie tam, z życiem, o którym nie mam pojęcia, które trudno mi sobie wyobrazić?

Musisz być silny.

Nie, co ja piszę! Ja muszę być. Ty jesteś.

* * *

To było ryzykowne przyjeżdżać do Polski po osiemnastu miesiącach. A może nie? Może sprawa nie była tak świeża, jak się jej wydawało na początku? Przyjechała wynajętym samochodem. Ustawiła się za granicą na tyle, że było ją stać. Pracę dostała na czarno, ale za dobrą kasę. Sprzątała szkołę.

Czy była szczęśliwa? Sama nie wiedziała.

A może nie potrafiła już być szczęśliwa?

„Może nie każdy może być w życiu szczęśliwy?” – pomyślała. „A może szczęśliwym się bywa?”

Już drugi dzień obserwowała dom. Na głowie miała kaptur, a na nosie okulary przeciwsłoneczne. Poza tym dużo schudła, a jej krótkie włosy były pofarbowane na różowo. Nikt by jej nie poznał.

Piła wodę, kiedy zobaczyła, że z domu wychodzi kobieta, a za nią mężczyzna. Jej serce zaczęło bić dużo szybciej. Jej oddech przyśpieszył. Bała się, że dostanie ataku paniki. Mężczyzna się postarzał, kobieta wyglądała na zmęczoną. Szli obok siebie, ale zachowywali dystans.

„To przeze mnie” – pomyślała. „Tych dwoje jest nieszczęśliwych przeze mnie”.

Poczuła w sercu ukłucie. Kiedyś we trójkę byli bardzo szczęśliwi. Mieli wspaniałą rodzinę.

Kiedyś tak dużo się śmiali.

Cieszyli życiem.

A teraz? Nie miała odwagi, by wysiąść z samochodu i do nich podejść.

A może nie chciała. Może nie miała ochoty. Nie, to nie to.

Ona się bała.

Odjechała. Spod ciemnych okularów po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.

Jechała tak kilkanaście kilometrów, a potem się zatrzymała, żeby się porządnie wypłakać.

Wyła. Jęczała. Gryzła zaciśnięte pięści.

Gdy nieco ochłonęła, odjechała, zostawiwszy za sobą przeszłość na zawsze.

* * *

Podobała mu się. Nie ukrywał tego. Znalazł ją na fejsie. Dużo zdjęć miała ukrytych. Ale część mógł obejrzeć. Była magnetyczna. Jeśli miał coś o niej powiedzieć, to właśnie to, że przyciągała jak magnes.

Wpisał jej dane do wyszukiwarki i wyświetliło mu się coś dziwnego.

Przeczytał jeden artykuł, potem drugi i niedowierzał. Czyżby chodziło o Ksenię Jaroszewicz? Tę Ksenię?

Pielęgniarka popełniła karygodny błąd, przez co została zwolniona z pracy. Tego samego dnia jej córka zaginęła, a ona dwa tygodnie później targnęła się na swojej życie.

Czytał artykuł za artykułem:

Co sprawiło, że doświadczona pielęgniarka popełniła taki błąd? Dlaczego jej córka uciekła z domu? Co się działo w ich domu? Jak wyjaśnić ten desperacki gest? Co nią powodowało?

Rozdział 1

Ksenia siedziała przy stole i patrzyła na butelkę wina. I chciała, żeby ten koszmar już się skończył. Od dwóch lat jej rodzina na siłę chciała pokazać, że jest ze sobą tak blisko. I do tego wspiera się, kocha i rozumie. Niestety w rzeczywistości była to tylko gra pozorów. Ksenia miała dobry kontakt z siostrą, ale już szwagra nie znosiła. Nie lubiła też swojego ojca. Kochała go, ale nie lubiła. Jej matka z kolei wtrącała się we wszystko. Ojciec zawsze był dla Kseni wymagający. Ale wymagał od niej w jakiś dziwny sposób, jakby nie chciał jej rozwoju, tylko tego, by była przykładną i grzeczną dziewczynką, bo w jego mniemaniu dziewczynki takie powinny być.

Łukasz napisał SMS-a, że wróci później, a Ksenia dostała białej gorączki.

– Czy twój mąż zawsze wraca tak późno z pracy? syknęła matka Kseni przez zaciśnięte usta.

– Coś mu wypadło.

Ojciec wypił kolejnego drinka.

– Wiesz, kiedy facetowi o późnej porze coś wypada, to z reguły jest to kobieta.

– Tato, daj spokój – powiedziała Anastazja. – Nie wiesz, że nie każdy facet jest taki jak ty? – Siostra Kseni spiorunowała ojca wzrokiem. Swojego czasu ich ojciec miał kochankę, do której się wyprowadził, pozostawiwszy żonę i dwie córki na pastwę losu. Bo ani się specjalnie nie interesował dziećmi, ani nie czuł się w obowiązku dawać swojej żonie pieniędzy na ich utrzymanie.

– Ja zrozumiałem swój błąd i powróciłem na łono rodziny – powiedział ojciec.

– Łukasz mnie nie zdradza – odezwała się Ksenia, ściskając mocniej kieliszek. A jednak w jej głowie pojawiła się myśl „a co, jeśli?”.

Ich życie małżeńskie było naprawdę nudne i monotonne, ale przecież się kochali. A miłość wszystko załatwia. Nieprawda.

* * *

Nie spodziewała się. Takie rzeczy zdarzają się wszystkim dokoła, ale jak mogły się przydarzyć jej? Ksenia miała trzydzieści osiem lat, dwudziestojednoletnią córkę. Była zwyczajną kobietą, powiedziałaby o sobie, że wręcz nudną. Jeszcze trzy lata temu pracowała jako pielęgniarka, ale koleje losu sprawiły, że musiała się przebranżowić i zatrudnić w urzędzie. Nie cierpiała jej, ale miała stałe godziny, etat. I po tym wszystkim, co jej się przydarzyło, po tym całym bólu, jaki przeżyła, po jej życiowych zakrętach tak było chyba najlepiej. Nigdy nie była typem karierowiczki, ale też nie chciała całe życie robić czegoś, czego nie cierpi.

Jej córka Olga była jak Łukasz – żądna przygód, skoków adrenaliny. Uprawiała chyba każdy możliwy sport. A trzy lata temu zaczęła nowe życie z dala od domu, bo przecież miała już osiemnaście lat i wszystko mogła. Niby mogła, ale dla Kseni ta młoda kobieta wciąż miała w sobie tyle dziewczęcej niewinności i naiwności.

I kiedy tak rozmyślała, zadzwonił jej telefon. Uśmiechnęła się pod nosem, bo na wyświetlaczu pojawił się napis „Miszcz”. Jej mąż był jej Miszczem. Poznała go na zawodach karate dwadzieścia dwa lata temu i dla niej był niekwestionowanym Miszczem.

– Cześć. – Uśmiechnęła się.

– Słuchaj… – zaczął jakimś dziwnym tonem. Odchrząknął i kontynuował. – Może zjedlibyśmy kolację na mieście? – zaproponował.

– Umawiasz się ze mną na randkę? – Ksenia nie kryła podekscytowania. Łukasz z reguły nie był romantyczny i dlatego tak bardzo ją zaskoczył. Pozytywnie.

– Przyjedź do Pabla, zjemy jakiś makaron, wypijemy po kieliszku wina.

Restauracja U Pabla była ich ulubioną włoską knajpką, do której kiedyś często zaglądali. Ostatni raz byli tam chyba z rok temu. W ogóle ostatnio nigdzie razem nie bywali. To przez to, że… Nieważne. Nie chciała myśleć o swojej samotności. A czasami wydawało jej się, że jest najsamotniejszą kobietą pod słońcem.

– Z przyjemnością. I może wypijemy więcej niż po jednej lampce wina?

– Muszę kończyć – powiedział i się rozłączył.

Ksenię coś zaniepokoiło w głosie Łukasza, ale zaraz odrzuciła od siebie złe myśli. Od kilku miesięcy był przemęczony, zapracowany, a ona jak zwykle wymyślała. Cieszyła się na wspólny wieczór.

* * *

Łukasz od razu zobaczył żonę. Kiedy wchodziła do restauracji, trzymał słuchawkę przy uchu. Szybko zakończył rozmowę. Ksenia machnęła w jego stronę. Wyglądała ładnie. Musiał przyznać, że pociągająco. Nie była ani za szczupła, ani za gruba. Miała idealne kobiece kształty. Czarna sukienka w drobne czerwone wzorki przylegała do jej ciała, a duży dekolt sprawiał, że jego wzrok skierował się na rowek między piersiami. Łukasz podniósł oczy i napotkał szeroki uśmiech Kseni. Nie był w stanie go odwzajemnić. W jego głowie kołatała się tylko jedna myśl: „czego mu było więcej do szczęścia trzeba?”.

Kolacja przebiegała w dziwnej atmosferze. Ksenia dużo mówiła, była nazbyt ożywiona, a Łukasz z kolei milczący.

– Nie mogę uwierzyć, że Olgi nie ma z nami już trzy lata… – powiedziała kobieta. Zawsze zbaczali na temat córki.

Podniósł rękę.

– Ja też nie. To boli, jej odejście.

– Gdzieś tam jest szczęśliwsza – oznajmiła z pełnym przekonaniem kobieta.

– Boże, Ksenia, a ty dalej swoje! To już zakrawa na szaleństwo.

– Olga – wysyczała – jest szczęśliwa.

– Dobrze. – Machnął ręką, jakby się odganiał od natrętnej muchy. – Teraz będzie prościej – powiedział.

– Ale co prościej? – Upiła łyk wina. Miało doskonałą temperaturę. Nie było ani za zimne, ani zbyt ciepłe.

– Rozstać się.

– Rozstać się? – Parsknęła sztucznym śmiechem, bo właściwie od lat się szczerze nie śmiała.

– Tak. – Chwycił kieliszek, podniósł go, po czym z powrotem odstawił na stolik.

– Żartujesz?

Zacisnął mocniej szczęki. I Ksenia wiedziała, że nie żartuje.

– Nie rozumiem. – Pokręciła głową.

– Ksenia, ja kogoś mam.

– Jak to: masz? – Nie mogła w to uwierzyć. Przecież by wyczuła. Na pewno by coś zauważyła.

– Od roku.

– Od roku? – Poczuła, jak bolesna gula osadziła się w jej przełyku. – Aha… To te twoje nadgodziny w pracy, konferencje, eventy to wszystko ściema? – mówiła cicho, ale ostro.

– Ksenia, ja tego nie planowałem. Ja się przed tym broniłem.

– Niewystarczająco.

– Ksenia…

– Kurwa! – zaklęła. Chociaż nie lubiła przeklinać. Kurwa! – Wstała od stolika.

– Przejdzie ci. Przyzwyczaisz się – powiedział tak, jakby miała się przyzwyczaić do picia kawy bezkofeinowej zamiast tej z kofeiną.

Oparła dłonie o brzeg stolika.

– Wal się. Wal się! – krzyknęła i szybkim krokiem ruszyła w stronę drzwi.

„No ja pierdolę!” – zaklęła ostro w duchu. Nie mogła uwierzyć w to, że jej mąż, który poślubił ją dwadzieścia lat temu, właśnie oświadczył jej, że zwija manatki. Oczywiście, że pobrali się młodo. Ona zaszła w ciążę, mając siedemnaście lat. Wpadka z pierwszą wielką miłością. Nikt nie wróżył im długich lat w szczęściu. Jej matka powiedziała nawet, że koło czterdziestki zachce jej się innego faceta. Ale… To nie jej się zachciało faceta, tylko jemu kobiety. Ciekawiło ją, kim ona była. Na pewno jest młodsza i ładniejsza. I bardziej interesująca.

O nie, nie daruje mu! Wiedziała, że postępuje żałośnie, ale wróciła do stolika, przy którym siedział Łukasz. Stukał coś na telefonie.

– Ty bydlaku. Ty gnido!

– Ksenia, nie poznaję cię. – Uniósł na nią wzrok, był naprawdę zdziwiony. A ona chwyciła butelkę wina i wylała mu je na głowę.

– Oszalałaś! – wrzasnął.

– Proszę państwa! – Do stolika podszedł kelner z kierownikiem sali.

Ksenia chwyciła wiadro z lodem i wywaliła zawartość na głowę Łukasza, który nic nie powiedział, tylko wymachiwał rękami.

– Pani jest szalona – powiedział osłupiały kelner.

– Jestem! Ten palant mnie zdradza! – krzyczała, a ludzie w restauracji się na nią patrzyli. – Od roku!

* * *

Godzinę później Ksenia weszła do domu. Rozebrała się do stanika i majtek. I osunęła na podłogę. Wiedziała, że zachowuje się irracjonalnie, ale miała to w dupie. Jej mąż, którego nigdy nie zdradziła, którego kochała nad życie, właśnie ją zostawił. I bujał się z jakąś flądrą od roku. Roku!

– Kurwa! – To było już trzecie „kurwa” w ciągu półtorej godziny.

W trakcie ich małżeństwa próbowali ją poderwać różni faceci. Ale ona była zawsze taka lojalna. Nigdy na żadnego nie zwróciła uwagi. A teraz przed czterdziestką została sama.

Kim była tamta kobieta? Na pewno była koleżanką z pracy. Podobno faceci często się zakochują w koleżankach z pracy, tak twierdziła jej siostra.

Może tak jak Łukasz kochała wszystkie sporty, którymi on się tak zachwycał: wspinaczkę, karate, siatkówkę. Na pewno. Nie dziwne, że ona wydawała mu się nudna. Ukryła twarz w dłoniach i się rozpłakała.

„To nie mogło się zdarzyć. Tyle razem przeszliśmy. Byliśmy ze sobą na dobre i na złe. I teraz co?” – pomyślała.

Nie wyobrażała sobie życia bez Łukasza. Łukasz był jej życiem. I Olga.

Powieść Kacper kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Kacper
Gabriela Gargaś 3
Okładka książki - Kacper

Czy w świecie pełnym różnic jest miejsce na uczucia? On – Kacper – żołnierz jednostki specjalnej stacjonującej we Francji. Jego codzienność...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje