Oto następne białe króliki wyciągnięte z mojego kapelusza.
W jednej z klatek Piłsudski, niechluj w kalesonach,
stawia pasjansa czy będzie dyktatorem Polski, czy nie.
I jedno ma tylko ten infantylny dziadek życzenie,
żeby puszczać mu na okrągło disnejowskie kreskówki.
W innej skrzyżowanie jamnika z Piastem Kołodziejem,
czyli Dąbrowska ze swoją kochanką,
siedzą, ilustrując przysłowie „Nieszczęścia chodzą parami”.
Gdzie indziej Konopnicka, matka taka, jaka pisarka, raczej średnia,
libido większe niż talent, życia w trójkącie było jej za mało,
popęd seksualny godny tego miejsca.
Dalej Paderewski, zwany przez żonę Zwierzaczkiem,
kolor mu odpowiada, tak ubierał się na starość,
cały na biało, do tego, o zgrozo, jeszcze białe pantofle,
aż mdliło, tak manieryczny.
Jedna ze słojem, w środku członek o długości 28,5 cm,
reszta Rasputina nie zmieściła się.
W dalszej wyrodny ojciec, posępny gbur, okręt podwodny,
samotna jednostka o napędzie depresyjnym, ORP Gustaw Herling.
Jeśli was rozśmieszy ta następna parada moich zmartwychwstałych,
to dobrze. Jeśli uronicie parę łez, to dobrze,
i jedno, i drugie to płyn do mycia szyb,
jeśli przyjąć, że okno to zwierciadło duszy.
Ale najlepiej, kiedy i jedno, i drugie,
Żaden koniec tak nie wieńczy dzieła jak śmiech przez łzy.
Wydawnictwo: Iskry
Data wydania: 2019-02-13
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 313
W swoich esejach bierze na warsztat rozmaite postaci z panteonu literatów, postaci historycznych, oryginałów: od Danuty Wałęsowej poprzez...
"Rudnicki jest jednym z największych prześmiewców, jacy polskiej literaturze mogli się przytrafić. Kpiąc, nie oszczędza wcale siebie samego, co jest...
Chcę przeczytać,