Czy warto zacząć wszystko jeszcze raz?
Zosia wyrzuciła niewiernego męża z domu i usiłuje poukładać życie na nowo. Okazuje się, że nie to, czego najbardziej się obawiała - brak pieniędzy i niezależności - jest jej największym zmartwieniem. Czy może liczyć na wsparcie matki, obwiniającej ją za rozpad małżeństwa? Czy uda jej się odnaleźć w samotnym rodzicielstwie? Czy jest w stanie znowu zaufać mężczyźnie?
Bohaterowie znani ze świetnie przyjętej przez czytelniczki powieści Mąż na niby w na wskroś współczesnej opowieści o tym, czy w uczuciach trzeba dawać drugą szansę. Sobie i innym.
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2019-03-13
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 336
Kontynuacja książki "Mąż na niby". Średnio mi się podobała.
Po przeczytaniu części pierwszej pt. „Mąż na niby” byłam bardzo ciekawa tego, jak potoczą się losy porzuconej przez męża Zosi. Czy Paweł wciąż będzie próbował do niej wrócić i jak ona na to zareaguje? Czy wybaczy mężowi zdradę, gdy zatęskni za wsparciem męża i bliskością drugiego człowieka? A może w odkrytej w sobie niezależności i wolności odnajdzie zadowolenie i spełnienie?
„Żona na zamówienie” podobnie jak jej poprzedniczka, jest historia bardzo życiową i prawdziwą. Poruszane w niej problemy, są dokładnie takie, z jakimi kobiety zmagają się codziennie. Mamy tu cały kalejdoskop mniej lub bardziej poważnych tematów. Zosia musi radzić sobie z problemami nastolatków, gdzie gnębienie w szkole jest najpoważniejszym z nich. Cała masa domowych dramatów również jej nie omija. Autorka w dość zabawny i nieco przejaskrawiony sposób poruszyła również tematy rasizmu, homoseksualizmu, czy choćby polaków mieszkający za granicą, którzy bardzo szybko zapominają nie tylko o swoich korzeniach, ale i ojczystego języka. Głównym wątkiem niezmiennie pozostaje życie Zofii po rozstaniu z mężem, ale przed zabraniem się za tę powieść warto przeczytać „Mąż na zawołanie”, gdyż są to książki ściśle ze sobą powiązane.
Powieść Niny-Majewskiej Brown jest napisana bardzo lekko i z wielkim humorem, mimo że zdarzają się w niej tematy ciężkie i dość poważne. Autorka nieco ironicznie przedstawia Polskie realia, hipokryzję i stosunki międzyludzkie. Obraz rodziny w jej powieściach jest bardzo konkretnie zarysowany. Mamusie, czy teściowe nieustannie wtrącający się w życie dorosłych już latorośli, oraz tatusiowie, albo nieobecni, albo niemający zbyt wiele do powiedzenia pod tyranią żon to zjawisko towarzyszące w obu tomach powieści autorki. Dodając do tego bardzo wyrazistych bohaterów, którzy zazwyczaj mogą się poszczycić całkiem ciętym językiem, powstaje nam przezabawna historia, od której trudno się oderwać.
Pomimo lekkiego pióra i dużej dawki humoru autorka daje czytelnikowi w swojej książce nie jedną lekcję. Bardzo łatwo jest komentować życie innych, czy wyrażać swoje opinie na tematy, które nas bezpośrednio nie dotyczą, lub zwyczajnie nie mamy o nich zielonego pojęcia. Jak jednak się zachowamy, gdy przyjdzie nam powitać w rodzinie osobę różniącą się od nas zarówno pod względem kulturowym, jak i wyglądem? Czy wciąż wtrącająca się w nasze sprawy teściowa sprawi, że zapomnimy o szacunku do starszych? A może, gdy nasze dziecko będzie gnębione w szkole, będziemy walczyć z systemem do utraty tchu, czy z podkulonym ogonem przeniesiemy latorośl do innej placówki, mimo że nie zrobiło nic złego? I najważniejsze, czy można wybaczyć zdradę? Ponownie zaufać? Zapomnieć? Jeszcze raz pokochać?
„Żona na zamówienie” to wspaniała lektura, która bawi i przy odrobinie dobrej woli czytelnika może również nieść pewną naukę. Nie jest to romans i nie do końca komedia, to humorystyczna opowieść o ludziach, których spotykamy codziennie i o problemach którym stawiamy czoła każdego dnia. To zabawna historia o życiu, rodzinie, miłości i tolerancji.
Każdy skrywa jakieś sekrety. Dobrze, jeśli tajemnice innych nie wpływają na ciebie. Ale co masz zrobić, jeśli twój partner, rodzic lub przyjaciel...
Anka jest nieustannie zaskakiwana przez życie i najbliższych. Nie dość, że przeprowadza się na znienawidzoną wieś, że nareszcie przeciwstawia...
Przeczytane:2019-07-12, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2019, 52 książki 2019, 12 książek 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
Po nieoczekiwanej zdradzie męża. Zosia próbuje ułożyć swoje życie na nowo. Wciąż musi być silna dla swojej córki, jednak ani jej własna mama, ani niewierny mąż nie ułatwiają jej sytuacji.
Żona na zamówienie to kontynuacja Męża na niby. Pierwszy tom miałam okazję przeczytać w zeszłym roku, a teraz ze zdumieniem odkryłam, że kompletnie nic z niego nie pamiętam poza tym, że bardzo mi się podobał.
Najgorsze, że zamiast skupić się na bieżącej opowieści, ciągle próbowałam sobie przypomnieć, co tam było wcześniej. Zabrakło mi jakiegoś wstępu z przypomnieniem przeszłych wydarzeń.
Samą książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Zosia pozostaje głównym motorem powieści, od czasu do czasu podaje mi swoje genialne spostrzeżenia, pod wpływem których wybucham śmiechem i przyznaję jej rację.
Prawdziwym smaczkiem tej historii, tak jak w pierwszym tomie, jest mama bohaterki. Ożywia scenerię, często podnosi mi ciśnienie, drażni i zadziwia podejściem do własnej córki. W każdym szaleństwie jest jakaś metoda, a ona przecież nie chce źle. Jako osoba starsza, więcej przeżyła, więc wie lepiej, co dla jej dziecka jest najlepsze. Nawet jeśli to dziecko jest już dawno dorosłe i ma własne dziecko.
Autorka ciekawie pokierowała postacią męża. Bardzo podoba mi się jego upór w realizacji raz podjętej decyzji, a także zachowanie w ekstremalnych sytuacjach, jakimi są tu rodzinne uroczystości. Ma facet klasę, trzeba mu to przyznać!
Drugi tom dość mocno skupia się na samotnym macierzyństwie i przyznaję, że jak za parentingowymi tematami nie zawsze mi po drodze, tak tu z chęcią obserwowałam poczynania bohaterki, ciekawa, jak poradzi sobie z kolejnym (nie) planowanym problemem. Cieszę się, że nie pojawiły się problemy, które byłby przerostem formy nad treścią, naciągane i wymyślane na siłę. Nie, one są zwyczajne i takie, z jakimi ludzie faktycznie borykają się na co dzień. Za to sprawiają, że czytelnik naprawdę trzyma za Zosię kciuki i bardzo chciałby jej pomóc.
Na koniec dodam, że wielkim plusem jest wg mnie zachowanie spójnej szaty graficznej obu tomów, oraz podobieństwo tytułów. Są przemyślane i zmuszają do zastanowienia. W dodatku jest w nich cudna nuta ironii. Ktoś to naprawdę fajnie wymyślił, bo same tytuły opisują charakter obu powieści, trafiając w samo sedno problemu, jakim może być jest długoletnie małżeństwo zabarwione zdradą którejś ze stron.
Podejrzewam, że za trzy miesiące nie będę już za bardzo pamiętać o czym jest Żona na zamówienie, tym bardziej, że czeka na mnie jeszcze jedna obyczajówka z podobnym motywem.
Ale to była naprawdę fajna lektura na letnie popołudnie. Zakończenie drugiego tomu pozostawiło we mnie przyjemną satysfakcję i lekki niedosyt, ale nie na tyle silny, bym tęskniła za dalszym ciągiem perypetii Zosi i jej wesołej gromadki.