Marise, rozchwytywana pani seksuolog ma szczęście w biznesie, jej interes rozkwita, a ona sama czuje się kobietą spełnioną – przynajmniej zawodowo. Jeśli chodzi natomiast o sercowe sprawy nie potrafi zbudować stałego związku, zadowalając się jednorazowymi przygodami z o wiele młodszymi od niej mężczyznami. Żaden jednak nie jest w stanie jej zadowolić. Żaden… dopóki na jej drodze nie stanie tajemniczy Zarius. Mężczyzna równie tajemniczy, co przebiegły i w dodatku podający się za jednego z jej klientów. A wszystko po to, by poznać Marise bliżej i zrozumieć, za jaką cenę będzie skłonna sprzedać swój dom, który stoi dokładnie w miejscu, gdzie Zarius chce postawić swój nowy hotel.
Kobieta jednak nie zamierza ułatwić mu zadania i proponuje zakład, który wywróci życie tej dwójki do góry nogami i sprawi, że stanie się ono o wiele ciekawsze…
Czy Marise i Zarius znajdą nić porozumienia, czy też walka o dom sprawi, że oboje stracą szansę na szczęśliwe zakończenie?
Pełna humoru historia oprószona szczyptą pikanterii sprawi, że nie będziecie mogli wyjść z łóżka… z powodu czytania, oczywiście.
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2021-03-24
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Zanim przejdę do krótkiej recenzji "Zakładu (nie)idealnego" Alicji Wlazło chciałabym Wam zadać jedno pytanie:
Jak się zapatrujecie na związki, w których jest duża różnica wieku np. 10 lat albo więcej? I co jeżeli to właśnie kobieta jest o tyle starsza od swojego partnera?
Tak właśnie było w przypadku naszych bohaterów u Alicji Wlazło.
Marise była starsza od Zariusa o 12 lat! Jest to spora różnica wieku, ale w tym przypadku pożdanie tej dwójki było tak ogromne, że wiek nie miał tutaj znaczenia. Przynajmniej dla Zariusa, bo Marise miała momenty zwątpienia.
Marise była rozchwytywaną panią seksuolog, której bardzo dobrze się powodziło. Jedyne czego jej brakowało to stały związek. Jednorazowe przygody nie były już dla niej wystarczające. Chciała czegoś więcej... miłości i partnera u swojego boku.
To wszystko się zmienia, kiedy na jej drodze staje Zarius, który podaje się za jej klienta tylko po to by bliżej ją poznać i za wszelka cene dowiedzieć się za ile chciałaby sprzedać swój dom, ponieważ w tym miejscu bardzo marzył mu się... hotel...
To był przebiegły lis z tego faceta!
Nasza pani seksuolog pewnego dnia wpada na genialny pomysł - proponuje mu zakład - wspóne towarzystwo w jej domu na pewien okres. Komu pierwszemu puszczą nerwy dostaje w nagrodę dom..
Oddalibyście swój dom komuś obcemu w zakładzie?
Odważny krok prawda? :D
Jak to się skończyło?
Zachęcam do przeczytania!
Jeżeli szukacie przyjemnej i lekkiej lektury na wieczory to polecam!
Było to moje pierwsze spotkanie z autorką, ale bardzo udane :)
Dzękuję @alicjawlazlo i @waspos za egzemplarz recenzyjny!
"...Po prostu nigdy nie czułem do nikogo takiego przyciągania, jakie czuję do ciebie. To tak, jakby ktoś zmienił centrum mojej grawitacji - wyszeptał. - I od teraz krążę już tylko wokół ciebie..."
Marise, rozchwytywana pani seksuolog ma szczęście w biznesie, jej interes rozkwita, a ona sama czuje się kobietą spełnioną – przynajmniej zawodowo. Jeśli chodzi natomiast o sercowe sprawy nie potrafi zbudować stałego związku, zadowalając się jednorazowymi przygodami z o wiele młodszymi od niej mężczyznami. Żaden jednak nie jest w stanie jej zadowolić. Żaden… dopóki na jej drodze nie stanie tajemniczy Zarius. Mężczyzna równie tajemniczy, co przebiegły i w dodatku podający się za jednego z jej klientów. A wszystko po to, by poznać Marise bliżej i zrozumieć, za jaką cenę będzie skłonna sprzedać swój dom, który stoi dokładnie w miejscu, gdzie Zarius chce postawić swój nowy hotel.
Kobieta jednak nie zamierza ułatwić mu zadania i proponuje zakład, który wywróci życie tej dwójki do góry nogami i sprawi, że stanie się ono o wiele ciekawsze…
Czy Marise i Zarius znajdą nić porozumienia, czy też walka o dom sprawi, że oboje stracą szansę na szczęśliwe zakończenie?
Pełna humoru historia oprószona szczyptą pikanterii sprawi, że nie będziecie mogli wyjść z łóżka… z powodu czytania, oczywiście.
"Zakład (nie)idealny" jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki i bardzo udanym. Powieść łączy w sobie humor, erotykę i romans. Tego się spodziewałam, ale nie sądziłam, że książka tak mnie urzeknie.
Marise i Zarius okazali się duetem wybuchowym. Fajnie została przedstawiona ich relacja. Zdecydowanie iskrzy! Powiedzenie: "kto się czubi, ten się lubi" sprawdza się tu w stu procentach. Duma, uprzedzenie, walka o swoje, a raczej próby obopólnego zmuszenia do odpuszczenia, pożądanie, słowne potyczki, cięte riposty i wszędobylski humor, dzięki któremu bawiłam się wyśmienicie. Muszę tu jeszcze wyróżnić matkę Marise, która wiecznie martwi się o to, co ludzie powiedzą. To było takie zabawne, a zarazem znajome. Poza tym nic tu nie jest pewne do samego końca. I to w tym wszystkim było najlepsze.
"Czyżby mnie przejrzała? Podejrzewała coś? - przemknęło mu przez głowę. Wystarczyło jednak, że po patrzył jej w oczy, i wiedział, iż nie w tym rzecz. W tym spojrzeniu wyczytał obawę, a także troskę, nieudolnie przykryte maską profesjonalizmu, którą zapewne nosiła niczym drugą skórę."
Alicja Wlazło nie omija ważnych tematów, jak chociażby nauka akceptacji i tolerancji drugiego człowieka, różnica wieku w związku, gdzie to mężczyzna jest tym młodszym czy wartości pieniądza w życiu. Przypomina jak istotna jest pomoc i wsparcie rodziny. Bo razem powinniśmy być nie tylko wtedy jak jest dobrze, ale przede wszystkim kiedy jest źle. To wtedy dowiadujemy się o sobie i drugim człowieku najwięcej. Udowadnia też, że bez względu na to, co może nas dzielić, każdy z nas zasługuje na miłość i szczęście. Czasem boimy się swoich uczuć, odrzucenia, ale aby osiągnąć to, o czym marzymy, czego pragniemy, musimy zaryzykować, otworzyć się na drugą osobę.
Autorka posiada niebywałą lekkość pióra. Płynnie przechodzi od jednego do kolejnego wątku, jednocześnie stale nas czymś nowym zaskakując.
Na końcu książki znajdziemy małą niespodziankę, z którą w książkach jeszcze się nie spotkałam. Co to takiego? Sprawdźcie sami.
"Zakład (nie)idealny" to pełna wyładowań elektrycznych oraz przyprawiająca o szybsze bicie serca powieść, która przeniesie Was w świat, z którego nie będziecie chcieli uciec. Lubicie pokręcone relacje między bohaterami? W takim razie ta książka jest dla Was.
Łucja obwinia się o śmierć babci. Nie może sobie wybaczyć, że przez studia straciła czas, który mogłaby z nią spędzić. Wraz z ukochanym wraca do Żubraczego...
Nadchodzi mrok i nikt się przed nim nie ukryje! Laureen miała wszystko, czego tylko mogła zapragnąć: kochającą rodzinę, wymarzoną pracę i wspaniałą przyszłość...
Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Okładka przyciąga spojrzenie. Przeważa kolor granatowy - jeden z moich ulubionych. Biel, czerwień - przykuwa nasze spojrzenia. Jestem szczęśliwa, bo mało kiedy uruchamia się we mnie okładkowa sroka, a przy tym egzemplarzu jakoś szczególnie, więc naprawdę się cieszę, że ta pozycja zasili szeregi mojej biblioteczki. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy trzy polecajki, a na drugim kilka zdań o autorce. Stronice są kremowe, czcionka duża, dzięki czemu czyta się dość szybko i bez problemów. Nie ma tu standardowych rozdziałów, a podzielenie na naszych narratorów - dwóch głównych bohaterów powieści. Książka liczy niecałe trzysta pięćdziesiąt stron.
Moje drugie spotkanie z autorką, po długim czasie. Podglądałam cały czas jej pisarską karierę, ale wstyd się przyznać, że nie było czasu nic nadgonić... Jednak cieszę się, że tym razem się udało. Dostałam nieco inną historię od tych, które na ogół czytam. Pióro jest lekkie, przystępne, dzięki czemu książka znika w zastraszająco szybkim tempie. Od razu wpadamy do świata bohaterów i śledzimy ich koleje z zainteresowaniem. Chwilami obejmowały mnie macki niepewności, w końcu główna bohaterka jest seksuolożką, czyżby książka była przesycona scenami seksu? Niemniej jednak pokonałam swoje obawy i zaczęłam czytać. Byłam ogromnie ciekawa też tego, na czym tytułowy zakład będzie polegał. I szczerze mówiąc, takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam. :D
Cieszę się, że zdecydowałam się sięgnąć po tę powieść, gdyż mogłam się przy niej zrelaksować. Była to dobra lektura, która pozwoliła zapomnieć o własnych myślach.
Marise... Czytając opis, kilkukrotnie się zastanawiałam, czy się polubimy czy też nie? Nie wiedziałam, jednak postanowiłam zaryzykować i... Była specyficzną babką. Trochę denerwowała mnie swoim zachowaniem, a jej pudełko schowane pod łóżkiem, mówiło samo przez siebie. Jak nic potrzebowała faceta. A tylko się wypierała... Współczułam jej trochę stosunków z matką i siostrą - jakoś tak nie do końca i one pasowały. Wykorzystywały ją, a już w szczególności wredna była przyjaciółka panny młodej. Ah, wyrwałabym jej włosy z tego głupiego łba. Naprawdę, nie lubię takich dziewuch, strasznie.
Mamy też Zariusa - od początku myśli, jak tu zachęcić, a potem wykorzystać. Nie polubiłam go. Denerwowało mnie to, że podstępem chciał wykorzystać Marise, nawet jeśli kogokolwiek miałby wykorzystać, nie spodobałoby mi się to.
Jednak dzięki temu, że bohaterowie nieco działali mi na nerwy, tym samym dostarczali mi rozrywki, której naprawdę potrzebowałam. Relaksu i odcięcia od prywatnych spraw, które zaprzątały mi głowę.
Sam zakład okazał się dla mnie zaskoczeniem - bardzo pozytywnym. Szczerze mówiąc, już od samego początku zastanawiałam się, czego będzie mógł dotyczyć, ale nigdy nie pomyślałabym, że taki pomysł wpadnie do głowy naszej bohaterce. Z drugiej zaś strony mogło to być jedyne wyjście w tej sytuacji. Dzięki temu widzimy, jak relacje zmieniają się między postaciami. Żadne z nich nie chce odpuścić... Znacie stare porzekadło? "Kto się czubi, ten się lubi!" I to właśnie kojarzy mi się z Marise i Zariusem. :) Nie nudziłam się, mimo wstępu, który nie zrobił na mnie wrażenia, wręcz nieco mi się dłużył. Ciężko było mi się wkręcić, ale zaraz wpadłam do świata bohaterów i z ciekawością podążałam za nimi.
Nie czułam emocji, które towarzyszyły naszym postaciom. Szkoda, ale z reguły oprócz irytacji, złości i... zazdrości, nie było tu zbyt wielu innych. Cieszę się, że został przedstawiony nam wątek przeszłości Zariusa oraz jego relacje z jego nianią. BARDZO mi się to podobało.
Reasumując uważam, że jest to lekka i przyjemna historia, którą śmiało możecie połknąć w jeden weekend. Spędzicie przyjemne chwile na docinkach między bohaterami i kumulującym się pożądaniem, które znajdzie, lub tez nie - swojego ujścia. Chwilami pojawiał się na mojej twarzy uśmiech, gdy czytałam, co jedno zrobiło drugiemu. Ale powtórzę "Kto się czubi, ten się lubi" to idealnie odzwierciedla naszych bohaterów. Myślę, że możecie się skusić na tę książkę, jeżeli szukacie czegoś lekkiego, przyjemnego, na przerywnik od trudnych historii czy innego gatunku. Zrelaksujecie się, a może i nawet pośmiejecie? Zachęcam do zainteresowania się tą powieścią. :)