Każdego roku w listopadzie na kredowych klifach Skarmouth odbywa się Wyścig Skorpiona. Tysiące gapiów gromadzi się aby obserwować konie i ślady krwi na piasku zmywane przez morze.
Wierzchowce, to capaill uisce: dzikie konie wodne. Nie ma piękniejszych, bardziej nieustraszonych i śmiercionośnych koni. Dosiadanie ich jest właściwie samobójstwem, ale poczucie niebezpieczeństwa jest tak podniecające. Sean Kendrick zna niebezpieczeństwo kryjące się w capaill uisce. Stojący zawsze jedną stopą w oceanie, drugą na lądzie jest jedyną osobą na wyspie, która może mierzyć się z bestiami. Ściga się, bo ma coś do udowodnienia sobie i... koniom. Puck Connolly bierze udział w wyścigu dla swojej rodziny. Ale koń, na którym jeździ to zwykła, mała klacz, tak jak Puck jest zwykłą dziewczyną. Kiedy Sean poznaje Puck na plaży, sądzi,
że dziewczyna tu nie pasuje. Nie zdaje sobie sprawy jak mocno splotą się ich losy...
UWAGA! Sprzedane prawa do filmu
Wydawnictwo: Ya!
Data wydania: 2017-04-11
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 496
Tytuł oryginału: The Scorpio Races
Język oryginału: angielski
"Urodził się na koniu i umrze na koniu. Może to nie jest coś, do czego można człowieka wychować - zauważa Malvern. - Jest jednym z tych wyjątkowych ludzi, którzy potrafią sprawić, że koń zrobi dla niego to, co on zechce, lecz nigdy nie prosi o więcej, niż zwierzę może z siebie dać."
Thisby jest miejscowością, w której dzieją się rzeczy, o których wielu może tylko śnić. To miejsce przepełnione jest okrucieństwem oraz walką o pieniądze.
Każdego roku odbywają się tutaj wyścigi konne, ale nie takie, jakie znacie. Tutaj jeźdźcy ścigają się na morskich koniach, wyłaniających się z głębin bestiach, które w mgnieniu oka potrafią zabić. Zwierzęta te są nieprzewidywalne i rządzi nimi rządza krwi.
Każdy wyścig kończy się czyjąś śmiercią.
A w tym roku miał stać się cud. Z potwornymi bestiami zmierzyć się miał niesforny, przestraszony, mały koń, który posiada ogromnego ducha walki.
"Wyścig śmierci" Maggie Stiefvater intrygował mnie od bardzo dawna. Temat jeździectwa jest bliski mojemu sercu, a więc wszystkie książki powiązane z nim pochłaniam od razu. Nigdy jednak nie potrafiłam zabrać się za twórczość Stiefvater, bo pewna osoba odradziła mi sięganięcia po jej książki. I szczerze? Żałuję swojej decyzji. Żałuję, że wcześniej nie sięgnęłam po "Wyścig śmierci", bo książka jest naprawdę rewelacyjna, zawiera pomysłową i barwną fabułą, a język autorki jest niczym dobry deser.
Książkę pochłania się jednym tchem. Jestem dumna, że nareszcie ją poznałam.
Zanim jednak przejdziemy do moich zachwytów, to musicie poznać bohaterów, którzy daję wam swoje słowo, zachwycą was.
Kate jest dziewczyną, która straciła swoich rodziców. Zostali jej tylko bracia oraz niewielka klacz. To jej jedyna miłość. Oni są dla niej najważniejsi. I kiedy dowiedziała się, że jeden z braci chce opuścić ją, postanowiła, że weźmie udział w Wyścigu Skorpiona. Jej szanse były niewielkie. Zwyczajna klacz przeciwko morskim potworom. Ale Puck (drugie imię Kate) nie poddaje się i walczy o swoje.
Lubię tę dziewczynę za ducha walki jakiego w sobie posiada. Podoba się mi jej miłość do rodzeństwa, o które jest w stanie walczyć, chociażby stawką miałaby być jej własna śmierć. Puck zdecydowanie zasługuje na uznanie. I chociaż jest trochę lekkomyślna, to jednak jej miłość do rodzeństwa naprawia tę wadę.
Sean od wielu lat trenuje morskie konie. Potwory z głębin nie są mu obce. Jak nikt inny potrafi porozumiewać się z nimi, wie co ma robić i jak przeżyć w ich otoczeniu.
Chłopak wykazuje się niesamowitą inteligencją i oddaniem wobec swojej pracy. Ogromnie podoba się mi jego pasja i zamiłowanie. I chociaż pracuje z potworami, to jednak traktuje je z należytym szacunkiem. Jego opanowanie w wielu trudnych, stresujących oraz wkurzających sytuacjach jest godne podziwu. Polubiłam jego postać.
"Kolejny krok oddala go od listopadowe morza. A później jeszcze jeden. Idzie bardzo wolno. Morze śpiewa do nas obu, ale Corr wraca do mnie."
"Wyścig śmierci" pochłonął mnie już od samego początku. Brutalność jaka tutaj panuje jest wstrząsająca i zarazem niesamowicie ekscytująca. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś zginie. Nie brakuje napięcia i emocji. Autorka w umiejętny sposób buduje niepowtarzalną atmosferę i konstruuje akcję tak, aby zaskoczyć czytelnika. Krwawe opisy niewątpliwie są atutem tej książki. To one najbardziej zachwycają. Piękne i niebezpieczne stworzenia, które walczą o swoje i bez wahania zabijają swoich oprawców. Bo natury nie jesteśmy w stanie zmienić.
Fabuła jest wręcz cudowna. Bardzo dobrze bawiłam się podczas czytania książki. Pomysł na stworzenie koni morskich, które wzywa zew natury, morderczy wyścig, głupcy, którzy pragną posiadać to, co nieosiągalne, niewielka wyspa, gdzie najważniejsze są pieniądze i ginący ludzie, którzy są porywani z morza przez dzikie bestie. To wszystko buduje wspaniałą i niepowtarzalną fabułę, która już od samego początku wyróżnia się na tle innych powieści. I to lubię w książkach. Uwielbiam, gdy autor ma pomysł i w pełni go wykorzystuje. Nie lubię schematyczności i na szczęście Maggie nie zaserwowała mi jej. Oczywiście znałam wynik wyścigu już od samego początku, bo był do przewidzenia, ale i tak jego przebieg zapewnił mi niesamowite emocje. Z zapartym tchem czytałam o poczynaniach głównych bohaterów. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu nastąpi moment wyścigu i umieszczenie go na końcu zdecydowanie jest dobrą robotą. Przez całą książkę dzięki temu budowane było napięcie, które dodatkowo zostało podsycone przez wyścig.
Bardzo spodobało się mi, że autorka nie skupiła się tylko na koniach, ale także pokazała problemy rodzinne, utratę bliskich osób, dążenie do marzeń. Zdecydowanie wpłynęło to na odbiór książki i nie była ona nudna.
Dodatkowym atutem są właśnie morskie konie, które są krwiożercze. Karmione są mięsem. Są w stanie zjeść nawet człowieka. To niebezpieczne bestie, niczym smoki, które walczą o swoją wolność. Jestem zachwycona przedstawieniem takich zwierząt. To zdecydowanie zasługuje na uznanie.
I oczywiście jest akcja, która pędzi i ani na chwile nie przystopuje. Połączenie jej z przemyśleniami bohaterów dało ciekawi pogląd na cały świat wykreowany przez autorkę. Niesamowicie bawiłam się podczas czytania, a dzięki akcji napięcie nie opuszczało mnie.
Z całego serca polecam książkę!
Nigdy jakoś nie ciągnęło mnie do tej autorki. No dobra - może Król Kruków parę razy przewinął się w moich planach czytelniczych, ale jednak to Wyścig Śmierci był pierwszą książką, po którą zdecydowałam się w końcu sięgnąć.
Na ogół nie lubię książek, w których nic się nie dzieje, a jednak ta wyjątkowo mi się spodobała. To chyba kwestia tego, że po prostu potrzebowałam teraz takiej lektury, w której nie byłoby intryg politycznych, zawirowań akcji i nagłych zwrotów w fabule. Więc dostałam dokładnie to co potrzebowałam.
Początkowo sądziłam, że dostanę sielankowe opisy przyrody, ale szybko ta książka zweryfikowała moje poglądy... Okazało się, że Wyścig Śmierci nie stroni od brutalnych, czasem wręcz obrzydliwych i masakrycznych opisów - co w sumie nieco równoważyło kwestię braku akcji. Bo gdyby autorka nie dołożyła tam tego 'masakrycznego pierwiastka' - książka zdecydowanie byłaby diabelnie nijaka.
Z bohaterów najciekawszym okazał się Sean, bo reszta była dla mnie niezbyt intrygująca. Nawet Kate/Puck.
Zgodzę się z kilkoma innymi opiniami, że książka ma zbyt otwarte zakończenie. Zbyt dużo wątków zostało niedomkniętych, żeby móc uznać tę książkę za kompletną i zakończoną pozycję, a szkoda bo ogólnie naprawdę mi się podobała, ale ta jedna kwestia trochę mnie razi.
Pierwszy tom bestsellerowego cyklu Król Kruków Blue Sargent co roku odwiedza cmentarz w wigilię świętego Marka. Tego dnia zjawiają się na nim dusze ludzi...
Najlepsza książka na jesień 2011 - kategoria: dla młodzieży - wybór Internautów Współczesna opowieść o wilkołakach? Tak!...