Piękna powieść o trudach dorastania, problemach, z jakimi musimy mierzyć się na każdym etapie życia, i nie zawsze dobrych rodzinnych relacjach
Gaia dzielnie stawia czoło światu, który zdaje się nie mieć jej nic dobrego do zaoferowania. Mieszka w Anguillarze, nieopodal Rzymu - tu znajduje miłość i przyjaźń, tu odczuwa ciężar oczekiwań, kłamstw, rozczarowań i samotności. Wraz z biegiem czasu desperacko chce stać się inną osobą niż matka, Antonia, kobieta dumna i uparta, która chorobliwie stara się kontrolować niepełnosprawnego męża i czwórkę dzieci. Ale czy można przeciąć węzeł łączący nas z rodzicami? A może są momenty, w których nie zdając sobie z tego sprawy, zachowujemy się dokładnie tak jak oni?
Woda w jeziorze nigdy nie jest słodka opowiada o trudnej drodze ku dorosłości. O sile kobiety, która ma odwagę podążyć za marzeniami, i o potrzebie sprzeciwiania się wszystkim, czasem nawet najbliższym.
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2024-04-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: L
#wodawjeziorzenigdyniejestsłodka to powieść o dorastaniu, o stawaniu się kobietą, o wyborach, o podążaniu za marzeniami. Jednak to także opowieść o rodzinie pełnej dysfunkcji. O ojcu, który nie potrafi odnaleźć się w swej niepełnosprawności. Jest o matce, mocnej i silnej, ale kontrolującej i nie dającej wyborów.
Jest tu również o strachu, że mimo niechęci do postępowania rodziców można stać się takim samym.
No i oczywiście, jest o miłości.
Gaia, nasza bohaterka to balon napełniany doświadczeniami, tymi niełatwymi. Im głębiej wchodzi się w lekturę, tym większa istnieje obawa, że dojdzie do pęknięcia i całe zło wyleje się mocnym strumieniem. Robią się małe szczeliny i widzimy jak Gaia eksploduje skumulowaną złością. Czy da radę zostawić to za sobą i iść dalej?
Czuje się niezgodę na to wszystko, ma się ochotę protestować, a trzeba pozostać biernym widzem.
Dla mnie, była to trudna emocjonalnie lektura, bolało, skręcało i krzyczało moje ja. Nie tak powinno być! Teraz przelewa się we mnie treść i układa. Już wiem co się stało i jaki jest finał, a może początek?
Myślę, że dla fanów literatury pięknej, dla miłośników trudnych relacji będzie to wspaniała lektura. Ja czuję się usatysfakcjonowana.
,,Woda w jeziorze nigdy nie jest słodka". Historia zawarta w tej książce również nie jest słodka. Jest bolesna i przejmująca. Opowiada o trudach dorastania i nie zawsze o dobrych relacjach w rodzinie.
Gaia mieszka wraz z rodzeństwem, mamą i jej niepełnosprawnym mężem nieopodal Rzymu. Jej warunki domowe dalekie są od normalnych. Antonia, jej matka robiła wszystko by dać swoim bliskim lepsze jutro. Nie było to jednak łatwo. Gaia również stara się być zwykłą nastolatką. Przeżywa swoją pierwszą miłość. Ale również rozczarowania. Próbuje radzić sobie z kłamstwami innych i własną samotnością. Nie chce być jak matka. Jej największym marzeniem jest być kim innym.
Książka przepełniona jest emocjami. Determinacją i siłą kobiety, która ma odwagę podążać za marzeniami. Znajdziemy w niej wiele bólu i cierpienia związanego z trudnym dzieciństwem i chęcią zmiany, która nie jest łatwa. Wiele tutaj tęsknoty za tym co inni mają. Ale właśnie to wszystko popycha bohaterkę do tego by zawalczyć o siebie.
Książka napisana jest pięknym, barwnym językiem. Zdecydowanie należy do tych, które trudno odłożyć. Autorka w precyzyjny sposób oddaje emocje te wewnętrze, ale również widocznie na twarzy bohaterów. Niemal widzi się ich przed sobą. Opisy te oddane są w sposób nie nurzący, co czasami ma miejsce w powieściach z gatunku literatura piękna.
Książka oczarowała mnie zarówno stylem pisania, jak również ogromem emocji, który z niej płynie. I jeśli lubicie sięgnąć po ten gatunek to bardzo polecam, ,,Woda w jeziorze nigdy nie jest słodka". Długi tytuł, ale książka warta uwagi.
Przeczytane:2024-04-28, Ocena: 6, Przeczytałam,
Może się wydawać, że o trudach dorastania napisano już wszystko, gdy jednak skuszona opisem zaczęłam czytać „Woda w jeziorze nigdy nie jest słodka” włoskiej autorki Giulii Caminito i każde zdanie przeszywało mnie na wskroś, a ulubione cytaty zajęły cztery strony, wiedziałam, że trafiłam na historię wyjątkową i że w tym temacie z pewnością nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa.
Autorka przenosi nas na przedmieścia Rzymu i do umiejscowionej nad jeziorem niewielkiej Anguillary, ale nie rysuje przed nami klimatycznych Włoch przyciągających tłumy turystów, a codzienną walkę o przetrwanie biednej, wielodzietnej rodziny.
"Myślę o nas, że jesteśmy wybrakowanym materiałem"
Jak wygląda życie dziecka naznaczonego od najmłodszych lat piętnem biedy? Opartym na cudzej pomocy i dobroczynności, składającym się z resztek i odpadów innych? O tym opowiada nam Gaia, którą poznajemy, gdy wchodzi w okres nastoletni i której towarzyszymy aż po osiągnięcie dorosłości. Codzienność dostarcza jej gorzkich pigułek, odbijających się obrzydzeniem, litością lub pogardą innych. Obciążeniem oczekiwaniami matki przelewającej na nią własne marzenia. Upokorzeniem i wstydem.
"Każdego dnia trzeba było toczyć nową bitwę w obronie przed osądem i roszczeniami ludzi, którzy posiadali więcej niż my”
Rówieśnicy nie dadzą jej zapomnieć, że w uszytym przez matkę za ciasnym kostiumie kąpielowym, babcinym czepku i z nieogolonymi nogami jest „zwykłą bidulą, kujonką z łatami na dupie… gościem, intruzem, dzieckiem niezasłużonego szczęścia”, czy może więc dziwić jej "pragnienie, by zostać docenioną, by nie rozczarować, by zaistnieć”?
Pierwszy raz moja opinia opiera się w tak dużej mierze na cytatach, ale chciałam i Wam dać choć niewielką próbkę mocy zawartej w słowach Autorki. Bo historię dorastającej Gai choć wypełnioną, jak u każdego dziecka, zabawą, przyjaźniami, później pierwszą miłością, zdradą i stratą determinuje w dużej mierze jej sytuacja społeczna i rodzinna. A Autorka tka tę opowieść bez upiększeń, ale i przerysowań. Kipiącą od złości, naznaczoną samotnością i aktami przemocy, emocjami zaklętymi w kamień w dole brzucha.
Ten szczególny, dojmujący, bezpośredni i trafiający głęboko pod skórę styl urzekł mnie od pierwszego zdania - „Każde ludzkie życie zaczyna się od kobiety” i trzymał w zachwycie aż do ostatniego, którego Wam nie zdradzę. Słowa jednak nie oddadzą siły i złożoności tej historii, zanurzcie się więc wraz z Gaią w wodach jeziora Bracciano i sprawdźcie sami, jaki mają smak.