Istotą, z którą Dean Koontz spędzał najwięcej czasu, leżąc na podłodze i wymieniając zakochane spojrzenia, był niezwykły pies o imieniu Trixie. Pies, który wiedział wszystko o radości życia, cierpliwości, sile uczuć i spokoju ducha... a czego nie wiedział, tego prawdopodobnie wiedzieć nie warto. Autobiografia Koontza, niechętnie mówiącego o sobie publicznie, ukazuje nieznaną dotąd stronę osobowości pisarza. Przemawiając do wszystkich, którzy szanują zwierzęta, wierzą w ich niezbywalne prawa i opłakują rozstanie z nimi nie inaczej niż śmierć najbliższych, autor z poczuciem humoru, ale i niezwykłą delikatnością kreśli intymny, wnikliwy i dający do myślenia podwójny portret: człowieka i psa w nieustannie pogłębiającej się więzi. Kiedy golden retrieverka Koontza umarła, pogrążony w żałobie pisarz długo czuł ogromny smutek. Jak napisał w dedykacji dla swojej żony, cierpienie okazało się tak wielkie, ponieważ poprzedzające je szczęście było jeszcze większe.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2010-04-07
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 272
Tytuł oryginału: A Big Little Life: A Memoir of a Joyful Dog
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Dominika Cieśla-Szymańska
,,Wielkie małe życie" przepięknie napisana, pełna uroku, humoru i optymizmu historia, opowiadająca o wszystkim co jest w życiu ważne. O miłości, oddaniu i przyjaźni...
Psy żyją krótko, za krótko, ale człowiek wie, co go czeka. Wie, że będzie cierpiał, że straci psa, że to będzie ogromna rozpacz, więc stara się wykorzystywać jak najlepiej każdą chwilę, cieszyć się ile się da jej radością i niewinnością, ponieważ złudna jest myśl, że pies będzie z nami przez całe życie. Jakże piękna jest twarda uczciwość tego faktu, kiedy przyjmuje się i ofiarowuje miłość, cały czas mając świadomość jej trudnej do udźwignięcia ceny. Może kochające psy to dla nas forma pokuty za wszystkie inne złudzenia, na jakie sobie pozwalamy, i za błędy, które popełniamy z ich powodu. (s. 312)
Długo zbierałam się do napisania tej recenzji. Lektura wywołała całą lawinę emocji, które w moim odczuciu były już głęboko schowane. ,,Wielkie małe życie" to poruszająca historia miłości człowieka do psa, będąca jednocześnie namiastką autobiografii autora. Dean Koontz - amerykański pisarz, autor licznych thrillerów i horrorów. To postać skryta, unikająca blasku fleszy, żyjąca w swoim bezpiecznym i poukładanym świecie. Codzienną rutynę przerywa pojawienie się Trixie cudnej golden retrieverki. To pies wyszkolony, by pomagać osobom niewidomym. Psia dama z powodu kontuzji przechodzi na emeryturę i tak trafia do domu pisarza. Od tej pory wiele się zmieni.
Kto ma/miał psa na własnej skórze doświadczył terapeutycznej mocy kontaktu z tymi niezwykłymi zwierzętami. Najtrudniejszy jest moment pożegnania.
Autor także przeprowadza nas przez moment odejścia Trixie. Ten moment lektury intymny i wzruszający pozwala inaczej spojrzeć na psi los. Spojrzeć z dystansu na istotę egzystencji każdej żywej istoty, którą jest nieuchronna śmierć.
Cudowna powieść. Skarbnica pięknych i mądrych cytatów. Wiele w niej refleksji nad życiem. Chociaż niektórym temat może się wydawać zwykły i ,,oklepany", przecież literatura zna wiele takich przykładów , dla mnie jest to wyjątkowa opowieść o niepowtarzalnej relacji jaką nawiązać może człowiek i pies. Polecam miłośnikom czworonogów i radzę zaopatrzyć się w paczkę chusteczek.
Odd Thomas jest obdarzony „szóstym zmysłem” – potrafi rozmawiać z duchami ludzi, którzy odeszli. W poszukiwaniu wytchnienia...
Kilka osób, kilka różnych zawodów, kilka miejsc w Ameryce i jeden, zawsze ten sam problem. Strach. Przerażenie. Niewytłumaczalny lęk...
Przeczytane:2012-08-30, Ocena: 3, Przeczytałam,