Henryk Waniek odkrywa przed czytelnikami Śląsk, opisując go z niezwykłą wrażliwością. W erudycyjny i inteligentny sposób opowiada o kraju i krajobrazie, o ludziach i duchowych związkach, które w różnym czasie łączyły Polaków, Niemców, Czechów i Ślązaków.
Ten autorski wybór esejów obejmuje teksty, które znalazły się wcześniej w innych wyborach, a także te, które nie zostały dotychczas nieujęte w żadnych publikacjach książkowych.
,,Z pozoru Śląsk jest dobrze znany, a jednak ciągle skrywa wiele tajemnic. Ten fakt odzywa się już to w powieściach Andrzeja Sapkowskiego, Olgi Tokarczuk, Szczepana Twardocha i długiej listy pisarzy (oraz poetów) czerpiących inspirację z tego regionu. Sam do nich należę i czasem żartuję, że poza Śląskiem już nic mnie nie ciekawi..."
Henryk Waniek
Henryk Waniek (ur. 1942) - pisarz, malarz i publicysta. Autor około dwudziestu książek, m.in: ,,Hermes w Górach Śląskich", ,,Inny Hermes", ,,Pitagoras na trawie", ,,Finis Silesiae", ,,Dziady berlińskie", ,,Wyprzedaż duchów", ,,Obcy w kraju urodzenia".
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2024-02-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 544
W tym zbiorze tekstów różnej wielkości i różnych gatunków można błądzić bez końca i jest to błądzenie pełne przyjemnych niespodzianek. Spotykamy ludzi...
Maciej Zembaty – awangardowy poeta, satyryk, artysta kabaretowy, scenarzysta i radiowiec, autor niezapomnianych słuchowisk, jak Rodzina Poszepszyńskich z...
Przeczytane:2024-03-09, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu 2024, Wyzwanie - wybrana przez ciebie liczba książek w 2024, konkurs,
"Wędrowiec śląski" Henryka Wańka to dość intrygujący zbiór esejów, które autor kiedyś publikował, ale zostały częściowo uaktualnione. Zbiór zawiera także kilka nigdy nie ukazały się w druku. Wszystkie one są na temat Śląska. Autor, to rodowity Ślązak pięknie, więc nie powinno dziwić, że w bardzo obrazowy sposób opowiada nam regionie, który zna, który jest mu bliski. O Śląsku chyba nikt tak nie może napisać, jak właśnie Ślązak. Chociaż wielu wydaje się, że Śląsk dobrze znają, to autor udowadnia, że kryje ciągle wiele sekretów.
Jednak Śląsk, chociaż wydaje nam się nasz, polski, to nie był zbyt mocno związany z Polską. Rejon ten łączy ze sobą i Ślązaków, i Czechów i Niemców, chociaż także i Polaków. Nie powiem Wam jednak o tym więcej. Co ze sobą łączy te narody, to musicie sami sprawdzić, jeżeli Was to oczywiście ciekawi.
"Błędem jest mniemanie, że Śląsk to obszar niepodzielnie polski. W wielkim godle narodowym Czech, na jednym z czterech heraldycznych pól, widzimy piastowskiego orła śląskiego. Ma to godło na lewym rękawie każdy czeski policjant. Dlaczego nie polski?"
Każdy esej to inna historia, chociaż łączą się ze sobą. Chwilami może aż zbyt dużo faktów historycznych mamy do ogarnięcia, lecz nie można powiedzieć, że są one nudne.
Czyta się te eseje lekko i dość szybko. Gdy zna się trochę ten rejon, dużo łatwiej jest jakby zobaczyć malowane przez autora widoki. Chociaż gdy się nie zna, tym bardziej opisy mogą wzbudzać wyobraźnię czytelnika i zachęcić do ich poznania w rzeczywistości. Ten region zachwycił mnie kilka razy. Zawsze, gdy tam byłam, wracałam z myślą, że tak krótko tam była i tak mało zobaczyłam... W głowie rodzi się myśl, że "wszędzie dobrze i pięknie, gdzie nas nie ma...". Gdy w okolicę, gdzie mieszkam (Mazury) przyjeżdżają turyści, wyjeżdżają z podobnymi myślami, więc "coś " w tym jest.
"Na początku każdej historii, zarówno tej powszechnej, jak i prywatnej, znajduje się raj. Czy też dokładniej, początek właściwej historii znajduje się tam, gdzie raj się już przerzedza i prześwitują jego opłotki. A to, co widać za nimi, to właśnie jest historia. Czym ona jest, wiemy z grubsza."
Autor wspomina, że kiedyś o tym regionie mówiono Śląsko, lecz dawno już nie słyszał, by ktoś tak mówił. Myślę, że po prostu nie ma już tych osób, które tak się wypowiadały a także wiedziały skąd taka nazwa pochodzi. Henryk Waniek w tych esejach wraca do wspomnień ze swojego dzieciństwa. W prosty i przystępny sposób opowiada o dawnych latach.
Autor uważa, że nawet Ślązak z urodzenia nie musi nim od razu być, a także ktoś urodzony w innym miejscu, może się nim stać. Zgadzam się z tą tezą, bo ja także nie jestem urodzoną Mazurką, ale mieszkając tu tak długo, uważam Mazury za swój region.
Biorąc tę książkę do ręki, spodziewałam się raczej czegoś innego, ale nie jestem zawiedziona lekturą.
Polecam nie tylko miłośnikom historii i Śląska.
Książkę przeczytałam dzięki Bonito i Dobre Chwile.