Fiona Maye, sędzia brytyjskiego Sadu Najwyższego, specjalistka od prawa rodzinnego, cieszy się w swoim środowisku świetną opinią. Kariera zawodowa nie rekompensuje jej jednak pustki w życiu osobistym. Jej związek z mężem wydaje się wypalony i w momencie, w którym Fiona zajmuje się jako sędzia niezwykle trudna sprawa, jej małżeństwo wchodzi w fazę głębokiego kryzysu. Ona tymczasem musi podjąć decyzję, której konsekwencji nie sposób przewidzieć. Siedemnastoletni chłopak z powodów religijnych odmawia poddania się leczeniu, skazując się tym samym na śmierć. Fiona może to zmienić. Jej werdykt przesądzi o życiu i śmierci. Tylko czy ma do tego prawo? I czy będzie potrafiła żyć z konsekwencjami swojej decyzji?
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2019-01-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: Children Act
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Jęczmyk
W imię dziecka to trudna opowieść, wymagająca wrażliwości i uwagi, dająca wiele do myślenia o patowych sytuacjach, nieprzewidywalności życia, czy problemach dnia codziennego.
To historia, która pozwala się na chwilę zatrzymać i poznać Fionę - sędzię Wysokiego Trybunału Anglii i Walii w średnim wieku, specjalistkę od prawa rodzinnego. Fiona wiedzie spokojne i szczęśliwe życie u boku męża, który z dnia na dzień oznajmia, że chce przeżyć ostatni, ognisty romans z młodszą kobietą. Mężczyzna oczekuje od niej zrozumienia i nieutrudniania mu tego przedsięwzięcia. Jak można się spodziewać kobieta nie jest w stanie się z tym pogodzić i nie zamierza mu zbyt łatwo odpuścić.
Jej prywatne problemy zbiegają się z bardzo trudną sprawą, którą prowadzi. Siedemnastoletni chłopak z powodów religijnych odmawia transfuzji krwi i tym samym skazuje się na śmierć. Ponieważ chłopak jest niepełnoletni Fiona może to zmienić, jednak czy ma do tego prawo?
Powieść przeplatana jest wątkami życia zawodowego Fiony, jej moralnych rozterek, spraw, z którymi musi mierzyć się w sądzie każdego dnia decydując o losie ludzi, a jej trudną relacją z mężem. Kobieta do tej pory była pewna swoich decyzji, uchodziła za opanowaną i powściągliwą, kryzysowa sytuacja rodzinna wyzwala w niej silne emocje, intensywnego gniewu, zażenowania, czy tęsknoty. Czytelnik śledząc losy bohaterki stara się zrozumieć jej położenie, razem z nią przeżywa dylematy moralne i uczestniczy w niesamowitej historii.
W imię dziecka, to świetnie napisana proza, gdzie wiele dzieje się między wierszami i każde nawet najdrobniejsze szczegóły są dopracowane i mogą wywrzeć istotny wpływ na fabułę. To zdecydowanie warta polecenia powieść.
"...dobro dziecka powinno zawsze stanowić dla sądu wartość nadrzędną." Ustawa o dzieciach, 1989
Wcześniej nie sięgałam po książki McEwana, ale sporo pozytywnych opinii na ich temat czytałam. Dlatego zdecydowałam się na spotkanie z "W imię dziecka", aby wyrobić własne zdanie i przygotować się do obejrzenia ekranizacji. A było to przyjemne czytanie, narracja taka jak lubię w tym klimacie, przejrzysta, przyjazna, oszczędna w słowach, a jednocześnie ciepła i emocjonalna, zwracająca uwagę na szczegóły, koncentrująca się na przekazie, poddająca pod rozwagę ujęcia leżące w pobliżu głównego wątku. Frapujące spojrzenie na świat oczyma kobiety. Zajmująco zaznajamiamy się z jej sposobem postrzegania świata, ludzi, zawodu, małżeństwa, czy macierzyństwa. Ujęła mnie wszechstronna perspektywa, bez cukierkowatości, ale ze zmysłowością. I jeszcze kontrast, zestawienie sprzecznych cech składających się na osobowość człowieka, z jednej strony siła, władza i pragmatyzm, z drugiej wrażliwość, kruchość i bezbronność. Czy wykluczają się?
Wiele cech wspólnych z naszymi rozpoznajemy u tej sześćdziesięcioletniej kobiety, fascynują, sprawiają, że mocno angażujemy się w dylematy moralne i etyczne. A tych ostatnich w życiu Fiony Maye, sędzi Wysokiego Trybunału Anglii i Walii, nie brakuje. Pracuje nad ekstremalnie trudnymi sprawami, które w każdym wywołują intensywne odczucia, odwołują się do hierarchii najważniejszych wartości w życiu człowieka, rzutują na zmiany opinii, a nawet poglądów. Nie czulibyśmy się komfortowo postawieni w konieczności wydawania wyroków w sytuacjach ściśle związanych z mega dramatycznymi i zagmatwanymi wyborami, a Fione dokonuje ich codziennie. Jedną ze spraw jest kategoryczna odmowa siedemnastolatka i jego rodziców na transfuzję krwi u chłopca, sprzeciw uwarunkowany religijnymi przesłankami. Personel szpitala pragnie ratować chorego na białaczkę Adama, ale jak to zrobić, kiedy pacjent skazuje się na śmierć. Intrygujące zagadnienia tu poruszono, a każdy z nich zasługuje na chwilę uwagi i wewnętrznej interpretacji.
Drugim wątkiem, który wzbudza zainteresowanie i któremu z uwagą się przyglądamy, to kondycja małżeństwa Fiony. Jakże często za sukcesem i uznaniem zawodowym kryje się niepewność i smutek w życiu osobistym. Ludzkie wahania, rozterki, poczucie straty, nakładają się na zdrady, zawody, wyrzuty sumienia. Nie potrafimy rozmawiać z partnerem o tym, co najbardziej istotne, zbywamy milczeniem ważne pytania, większą wagę przykładamy do gestów niż słów, toczymy osobliwą grę. Spojrzenie na więź dwójki bardzo bliskich sobie osób, które teraz nie potrafią się odnaleźć, czegoś im brakuje, nie są zaspakajane ich potrzeby w długoletniej stażem relacji. Ciekawie i przekonująco, chociaż wiele w tym chłodu i oschłości. Chciałoby się bardziej zagłębić w zagadnienie wypalonej intymności, ale też podoba się surowość i oszczędność jej ujęcia. Warto sięgnąć po książkę, ma w sobie coś, co powoduje, że chętnie ją poznajemy, pozostawia ślad w myślach, ale czuje się też niedosyt, chciałoby się więcej, bo tyle atrakcyjnych aspektów zaledwie otwiera przed czytelnikiem, ale może rozwinięte zostaną w innych powieściach autora.
bookendorfina.pl
Z Ianem McEvanem spotkałam się pierwszy raz i szczerze mówiąc nie oczarował mnie. „W imię dziecka” to przejmująca, symboliczna o sporym ciężarze emocjonalnym książka. Krótka, wręcz oszczędna w słowach, koncentrująca się na przekazie i poddającą pod rozwagę ujęcia leżące w pobliżu głównego wątku. Dramaty w tej książce są ukazywane w sposób stonowany, wręcz delikatny i bardzo kobiecy. Jest kameralnie, ale proza ta jest przesycona skrywanymi emocjami. Mimo, że książka kręci się wokół sali sądowej, praw dziecka, religii i sile uczuć, to zaskakujące jest to jak dużą rolę odgrywa w tej książce muzyka. W sumie otrzymujemy powieść o tym, że określenie „umrzeć za wiarę” nie jest dzisiaj tylko niebezpiecznym przeżytkiem. O relacji, w której znaczenie będą miały sumienie i moralność, ale także o tym, co się dzieje, kiedy wiara i ufność w drugiego człowieka zaczynają szwankować. Podsumowując: 6/10.
Sędzia Fiona Maye uwielbia swoją pracę, choć nie jest ona łatwa. Zajmuje się prawem rodzinnym. To do niej należy decydowanie o losie dzieci i zawsze skurpulatnie stara się wywiązywać z tego trudnego zadania. Odpowiedzialność zawodowa nie jest, niestety, rekompensowana w życiu osobistym. Jej mąż wydaje się znudzony życiem i chciałby przeżyć przygodę, która jest nie do przyjęcia.
W tym wszystkim Fiona przyjmuję sprawy niepełnoletniego chłopca, Adama, chorego na białaczkę. Jego religia nie pozwala mu, ani jego rodzicom, na przyjęcie leczenia poprzez transufzję krwi. Aby podjąć ostateczną decyzję, sędzia decyduje się osobiście porozmawiać z Adamem. Jest on inteligentym i pełnym życia człowiekiem. Choroba go nie załamuje i wykorzystuje czas na naukę nowych umiejętności. Spotkanie to jest decydujące w sprawie. Fiona decyduje nakazać przeprowadzenie transfuzji w imię dobra chłopaka. I choć powoli wraca on do zdrowia, to jednak nie wszystko w jego życiu układa się tak jak powinno. A jego życie ma też wpływ na życie Fiony.
Lektura ta zostawiła we mnie trwały ślad. Po raz kolejny w życiu zaczęłam się zastanawiać nad konsekwencjami naszych decyzji. Jak wiele z nich, choć mogą wydawać się bez znaczenia, ma wpływ na życie innych ludzi? Jak dużą odpowiedzialność możemy dźwigać? Gdzie kończy się granica naszego odziaływania? Książka jest napisana dosyć prostym językiem i skłania do refleksji, dlatego uważam, że jest pozycją obowiązkową dla człowieka XXI wieku.
Natura nie znosi próżni – „W imię dziecka” Ian Mc Ewan, tłumaczenie Anna Jęczmyk
Fiona Maye jako sędzia Wysokiego Trybunału Anglii i Walii specjalizuje się w prawie rodzinnym. Wydając wyroki, kieruje się przede wszystkim dobrem dzieci. W swojej pracy rozstrzyga sprawy wyjątkowo delikatne. W takich, gdzie zawodzą opiekunowie, rozsądek czy logika. Wierzy w przepisy prawa rodzinnego. Jest spełniona zawodowo, cieszy się uznaniem w swoim środowisku. Trochę inaczej wygląda jej życie prywatne, w którym przechodzi kryzys małżeński. Z całych sił stara się, by jej kłopoty nie miały wpływu na pracę. Obecnie zajmuje się sprawą dotyczącą młodego mężczyzny, który dopiero za trzy miesiące osiągnie pełnoletniość. Jego rodzice, zgodnie z przekonaniami religijnymi, odmawiają wyrażenia zgody na leczenie Adama produktami krwiopochodnymi. Fiona podejmuje decyzję o spotkaniu z chłopcem. Chce się przekonać, czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji decyzji o rezygnacji z leczenia. Przejmująca historia o niezwykłej odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Czy można mieć ciastko i zjeść ciastko? I gdzie powinna się kończyć rola sędziego? Naprawdę polecam lekturę!
Fiona Maye zdobyła uznanie i szacunek jako przedstawicielka Sądu Najwyższego, zajmująca się prawem rodzinnym. Swoją karierę poświęciła rozstrzyganiu w wielu skomplikowanych przypadkach, wydaje się jednak, że najtrudniejszy dopiero przed nią. Sędzia musi zadecydować w sprawie chłopca odmawiającego transfuzji krwi z powodów religijnych. Jak upora się z tą sprawą? I czy będzie miała z kim podzielić się zaburzającymi spokój refleksjami?
Nie miałam wcześniej do czynienia z twórczością McEwana i choć słyszałam sporo dobrego, nie spodziewałam się jednak, że może mnie on w ten sposób zaskoczyć czy zauroczyć. Tymczasem „W imię dziecka” to jedna z tych pozycji, w których niewielkie rozmiary nie stanowią przeszkody dla bogatej treści i ogromnego ładunku emocjonalnego. To najlepszy dowód na to, że czasami mniej znaczy więcej, a to, co zostało przemilczane czy niedopowiedziane wpływa mocniej na wyobraźnię czytelnika niż tysiąc napisanych słów.
W dużej mierze to właśnie w tej oszczędności tkwi siła powieści. Autor wydaje się opisywać i pokazywać dokładnie tyle, ile trzeba. Dlatego też każdy szczegół ma duże znaczenie, wszystko zostało uważnie przygotowane. Niczego nie brakuje i niczego nie jest zbyt wiele. Kilkakrotnie odniosłam wrażenie, że pewnych rzeczy trzeba się w tej powieści samemu domyślić, na niektóre zaś samodzielnie przygotować, a jeszcze inne docenimy dopiero po zakończeniu lektury. Przyznam szczerze, że momentami czytało mi się dość ciężko, co wynikało chyba przede wszystkim z oszczędnego operowania dialogami i przedłożenia refleksji i wyobrażeń nad samą akcję.
„W imię dziecka” to taki teatr jednego aktora, a raczej aktorki. Fabuła powieści skupia się wokół sędzi Fiony Maye, specjalistki od prawa rodzinnego. Kolejne strony powieści poświęcone zostały różnej miary kryzysom, jakie ów bohaterkę spotykają- zarówno na gruncie rodzinnym, jak i zawodowym. McEwan przybliża nam jej sylwetkę za pomocą takich krótkich migawek, kilku szczegółów z dzieciństwa, paru znaków wskazujących na to, jaką jest osobą. Już od początku odnosimy wrażenie, że dobrze ją znamy, a takie osoby jak ona łatwo jest rozszyfrować. Okazuje się jednak, że nie do końca. Bo w jej poukładanym życiu również zdarzają się burze, a jej uporządkowane zachowanie także może się zmienić pod wpływem sytuacji.
W tej postaci autor zamknął o wiele więcej, niż przez długi czas sądziłam- emocji, wahań, porywów. Długo nie dostrzegałam pewnych rys, jakie powolutku pojawiały się na portrecie Fiony Maye. Wydała mi się ona trochę smutna i nieco bezbarwna. Teraz widzę natomiast wyraźniej wszystkie kontrasty i rozumiem, że to taka postać, którą może być każdy z nas. Złudnie spokojna, opierająca się od lat na tych samych fundamentach, melancholijnie pogubiona. Choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, myślę, że ona rzeczywiście się autorowi udała i może to być dobrze widoczne w przypadku przeniesienia tej historii na duży ekran.
Duże znaczenie ma dla mnie także fakt, że część akcji rozgrywa się na sali sądowej i ma związek z intrygującymi przypadkami, także dotyczącymi chorób. Obydwa te elementy zawsze przesądzają dla mnie na korzyść, zwyczajnie doceniam ich obecność. Podobnie, jak i w innych kategoriach, tutaj również McEwan wykazał się oszczędnością słowną i obrazową. Zarówno procesy sądowe, jak i szczegóły kolejnych przypadków są jedynie z grubsza zarysowane. Mogą przyciągnąć uwagę czytelnika, ale na pewno go nie znużą nadmiarem detali.
„W imię dziecka” to powieść, którą trzeba sobie na spokojnie przemyśleć. Podczas lektury czułam się nią nieco rozczarowana, jednak już podczas pisania tego tekstu przekonałam się, że tak naprawdę niewiele mogę jej zarzucić. Z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, z racji dużej dawki refleksji, a mniejszego udziału akcji. Może natomiast pozytywnie zaskoczyć, o czym warto przekonać się samemu.
"W imię dziecka" to lektura, która daje do myślenia i na długo zapada w pamięć. Z pewnością nie jest to natomiast książka z rodzaju lekki i przyjemnych pozycji do przeczytania dla "zabicia czasu". Główna bohaterka, Fiona Maye, to kobieta spełniona zawodowo, ceniona od lat przez współpracowników. W życiu osobistym nie wszystko jednak układa się po jej myśli. Kłopoty małżeńskie zbiegają się w czasie z trudną sprawą i bohaterka traci na chwilę grunt pod nogami. Wieloletnie doświadczenie w podobnych sprawach i ambicje zawodowe nie pozwalają jej jednak na porażkę i porzuca problemy osobiste aby w 100% poświęcić się sprawie.
"W imię dziecka " to historia o trudnych wyborach, konsekwencjach podjętych decyzji i sile odpowiedzialności za cudze życie. Historia skłania do refleksji i porusza ważne, uniwersalne tematy, które od lat towarzyszą ludzkości. Czy 17-letni chłopiec powinien decydować o swoim życiu ? Jak duży wpływ na nasze postrzeganie świata mają nasi najbliżsi ? Czy przekonania religijne są ważniejsze niż ludzkie życie ? Zachęcam Was do lektury "W imię dziecka" i dłuższego zastanowienia się nad poruszaną w książce tematyką.
W IMIĘ ZASAD
Gdybym właściwie przez przypadek, bo jedynie tchnięty przeczuciem, że opisana treść może okazać się czymś ciekawym, nie sięgnął po „Na plaży Chesil”, nigdy „W imię dziecka” nie trafiłoby w moje ręce. Już tytuł nie brzmi zachęcająco, zapowiadając coś na poziomie telewizyjnych produkcji spod szyldu historie z życia wzięte. Opis, który zdaje się potwierdzać takie przypuszczenia, też by mnie nie kupił. Ale ponieważ „Chesil” mnie zachwyciło, po kolejne dzieło McEwana sięgnąłem wbrew temu wszystkiemu. I nie żałuję, bo to naprawdę kawał dobrej literatury. Nie tak wybitnej, jak mój poprzedni kontakt z twórczością brytyjskiego pisarza, ale i tak z czystym sercem mogę polecić ją miłośnikom dobrych książek z ambicjami.
W życiu Fiony Maye zaczyna dziać się dużo i niekoniecznie tak, jakby to sobie wymarzyła. Starzejąca się kobieta, sędzia Wysokiego Trybunału Anglii i Walii, która na prawie rodzinnym zna się tak doskonale, że w środowisku adwokackim jest swoistą legendą, nie dość, że musi stawić czoła rozpadającemu się małżeństwu, to jeszcze na polu zawodowym też nie ma lekko. Oto bowiem musi podjąć decyzję w sprawie siedemnastoletniego chłopaka. Wiara nie pozwala mu podjąć leczenia, a bez niego nastolatek umrze. Ponieważ rodzice są tego samego zdania co on, to na sądzie – a dokładniej na Fionie – spoczywa obowiązek podjęcia decyzji czy skarze go na terapię wbrew jego woli, czy też pozwoli mu umrzeć w imię wyznawanych zasad…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/02/w-imie-dziecka-ian-mcewan.html
Zbiór ośmiu opowiadań koncentrujących się na okresie dojrzewania, brutalna opowieść o końcu niewinności. Z szokującą śmiałością pisarz podejmuje...
Michael Beard, laureat Nagrody Nobla, niegdyś poważany naukowiec, przeżywa załamanie nerwowe. Jego obiecująca kariera stanęła w miejscu, a piąta żona,...
Przeczytane:2021-03-14,
Dzisiaj opowiem Wam o książce, która porusza bardzo poważną kwestię, jaką jest decyzja o czyimś życiu, czyli "W imię dziecka" Iana MaEwana. Pierwszy raz miałam styczność z tym autorem, więc nie wiedziałam czego mam się spodziewać po tej książce. Wspomnę jeszcze, że pewnie jego twórczość dalej nie byłaby mi znana, gdybym nie dostała tej książki w prezencie imieninowym. Na szczęście moja wiedza już się trochę poszerzyła i tym sposobem mogę Wam teraz zrecenzować tę książkę, zatem zapraszam do czytania!
Specjalizująca się w prawie rodzinnym sędzia Wysokiego Trybunału Anglii i Walii Fiona Maye odnosi sukcesy zawodowe. Niestety jej w jej życiu osobistym nie układa się najlepiej. Jej małżeństwo przechodzi kryzys. W tym właśnie czasie Fiona zajmuje się bardzo trudną i ważną sprawą chorego na białaczkę siedemnastoletniego chłopaka, który przez ograniczenia religijne odmawia leczenia. W rękach Fiony jest teraz jego życie, ponieważ odmawiając leczenia, chłopak sam skazuje się na śmierć. Jakie orzeczenie w tej sprawie wyda sędzia Fiona Maye? Jakie konsekwencje będzie miała ta decyzja?
W książce występuje narracja trzecioosobowa. Rozdziały są bardzo długie, liczą nawet 50 stron książki wydania kieszonkowego. Występuje dużo opisów. Dokładnie została opisana praca Fiony jako sędzi, na której spoczywa bardzo duża odpowiedzialność w wydawanych przez nią orzeczeniach. W tej książce głównym problemem była sprawa chłopaka, który z powodów religijnych odmawiał leczenia. W tej kwestii religia okazała się ponad wszystko, ponieważ z powodów wartości, jakie wpajano mu od dziecka, chciał umrzeć, zamiast poddać się leczeniu. Cała ta trudna sprawa przeplatała się kryzysem w małżeństwie Fiony, która w tych trudnych chwilach nie miała nawet wsparcia ze strony męża. Według mnie Fiona wydala słuszne słuszną decyzję w sprawie leczenia tego chłopaka, jednak niestety nikt nie mógł przewidzieć kolejnych zdarzeń związanych z tym orzeczeniem... Koniec książki daje do myślenia, od razu nasuwa się wiele innych scenariuszy książki, co by było gdyby Fina podjęła takie, a nie inne decyzje.
"W imię dziecka" jak dla mnie jest książką wartą przeczytania. Pomimo długich, czasami nużących mnie opisów potrafiła wciągnąć, a zakończenie miała takie, że w życiu bym na to wpadła, że się tak skończy. Ogólnie książka ta jest bardzo emocjonalna i skłania do refleksji. Polecam.