Powraca budzący skrajne emocje i urzekająco socjopatyczny Joe Goldberg! Kontynuacja cieszącej się dużą popularnością debiutanckiej powieści Ty.
Trzydziestoparoletni Joe Goldberg ma wprawę w ukrywaniu zwłok - przez ostatnie dziesięć lat pozbył się czterech ciał, ofiar swych bezowocnych poszukiwań miłości. Teraz zmierza do Los Angeles, miasta drugiej szansy, zdecydowany zapomnieć o przeszłości i zacząć od nowa. W Hollywood Joe bez trudu integruje się z nowym środowiskiem - jada guacamole, pracuje w księgarni, flirtuje z sąsiadką - dziennikarką. Jednak cały czas ogląda się przez ramię, a czyny z przeszłości nie dają mu spokoju.
A przecież on tylko szuka prawdziwej miłości!
Gdy poznaje nową dziewczynę, która coraz bardziej go fascynuje, nie chce jej skrzywdzić, pragnie być z nią na zawsze. Tylko jeśli ona odkryje, co zrobił, być może nie będzie miał wyboru...
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2020-01-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 496
Serial „Ty” nadal zbiera laury, aktualnie za sprawą już drugiego sezonu. Zewsząd otaczają mnie rozmaite opinie dotyczące tej historii, bohaterów, poszczególnych wątków. Niedawno postanowiłam poświęcić kilka wieczorów serialowi właśnie, i, muszę przyznać, jestem rozczarowana! Wspominam o tym, ponieważ mocno chciałabym zachęcić miłośniczki do sięgnięcia po oba tomy. Ekranizacja kompletnie różni się od fabuły znanej z książek, to było dla mnie dość zaskakujące. W każdym razie, sezonu trzeciego raczej oglądać nie będę, za to już czekam na następną część powieści. Znowu użyję modnego ostatnio sformułowania — perypetie Joe Goldberga są moją „grzeszną przyjemnością”. Literatura wysokich lotów? Nie. Ale czytanie sprawia wiele radości, więc dlaczego sobie odmawiać? Caroline Kepnes świetnie umie przedstawić skomplikowany umysł psychopatycznego mordercy, który ma dużo… fanek. Niczym, swego czasu, słynny Ted Bundy. Nawet ciekawe zagadnienie, jeśli intensywniej się mu przyjrzeć.
Zauważyłam, że „Ukryte ciała” dostają mieszane recenzje, co dobrze rozumiem. Sama na początku nie do końca potrafiłam zgrać się z tą nową atmosferą, a robi zupełnie inne wrażenie od poprzedniej części. Joe przechodzi pewną ewolucję, o której trudno opowiadać więcej bez zdradzania szczegółów. Nadal pozostaje tym szaleńcem, jakiego znamy z „Ty”, jednak Miłość (tak, pisana w tej formie) zaczyna go w dziwny sposób „rozmiękczać”. Pierwsze rozdziały prawdopodobnie wydały mi się średnio interesujące ze względu na postać Amy, bo aż nazbyt mnie irytowała. Natomiast Love już wprowadziła trochę zamieszania, choć bardziej na zasadzie ciszy przed burzą…
Całość czyta się naprawdę szybko. Maksymalnie dwa wieczory, a powieść mocno wciąga. Relacja Amy i Josepha prędko się kończy, a równocześnie staje główną osią akcji. To „dzięki” Amy nasz bohater musi zdradzić wszystko w to, co wierzył i czemu tak długo się opierał. Dołącza do grona użytkowników Facebooka, zostaje pochłonięty przez kalifornijski styl życia. Owszem, początkowo zdecydowanie wolałam, gdy fabułę zawężano do księgarni. Tym razem nie znalazłam tylu rekomendacji, niestety! Aczkolwiek ostatecznie doszłam do wniosku, iż zmiana była potrzebna.
Duży plus za całkiem osobliwy finał. Spodziewałam się lukru, latających amorków i happy-endu, a tu, proszę. Możemy wyczekiwać następnej (następnych?) części. Biorąc pod uwagę fakt, że scenariusz, którym zajął się Netflix jest wzorowany na książkach, ciekawi mnie, jak zostanie poprowadzony serial — skoro już teraz tak odbiega od oryginalnego pomysłu. Niemniej jednak, mam nadzieję, iż popularność ekranizacji będzie miała wpływ na dalszy rozwój samej Caroline Kepnes. Ot, typ literatury, którą albo się lubi, albo nie cierpi. Lecz ja bronię autorki, gdyż doskonale sobie radzi jako twórczyni idealnych umilaczy wolnego czasu. A każdy chwilami ma ochotę odsapnąć, również od ciężkich pozycji.
„Ukryte ciała” są udaną kontynuacją przygód szalonego zabójcy, umiejącego świetnie wyjaśnić powody swojego zachowania. Studium interesującego przypadku, momentami aż zbyt gloryfikowanego przez fanki serii, ale umówmy się, to wyłącznie sfera wyobraźni. Polecam osobom poszukującym rozrywki na dość porządnym poziomie. A ja zawsze będę wdzięczna Kepnes za zapoznanie mnie z „Franny i Zooey” Salingera, bo możliwe, że zupełnie ominęłabym tę cudowną publikację, gdyby nie „Ty”. Te nawiązania do różnych klasyków literatury były strzałem w dziesiątkę.
Ty był świetnym thrillerem. Wejście w rolę psychopaty i mordercy nie jest łatwe, ale Caroline Kepnes udało się to perfekcyjnie. Z wielkimi oczekiwaniami podeszłam do Ukrytych ciał, które zaczęłam czytać, już po obejrzeniu drugiego sezonu serialu. Jeżeli boicie się, że książka Was nie zaskoczy, to możecie swoje obawy schować głęboko do kieszeni. Bo to, co się tutaj działo, przeszło moje wszelkie oczekiwania. Karoline Kepnes skopała mnie emocjonalnie.
Zacznę od początku.
Joe się zakochał. Znalazł kolejną kobietę, Amy. Niestety, zdradziła jego uczucia, okradła i uciekła. Dziewczyna nie wie, z kim zadarła. Joe Goldberg postanawia się zemścić i porzuca Nowy Jork, księgarnię i pana Mooneya. Wyjeżdża do Los Angeles, gdzie ma zamiar odnaleźć byłą dziewczynę i ją zabić. Bez zbędnych ceregieli. Amy musi zapłacić za to, co zrobiła. W Los Angeles Joe z początku nie może się odnaleźć, do czasu, aż poznaje ją. Love. Kobietę idealną, w której się zakochuje. Jest w stanie zrobić dla niej wszystko, nawet zabić i nauczyć się grać w tenisa. Goldberg zrobi wszystko, by tej miłości nie zniszczył nikt. Love jest jego wymarzoną, jedyną, tak różną od poprzednich miłość, Courtney, Beck czy Amy.
Jednak tytułowe Ukryte ciała nie przestaną go męczyć.
Lektura tej książki sprawiła mi nie lada kłopot. O ile Ty czytałam z ciekawością i wielkim zaangażowaniem, to ta część mnie przerosła. Caroline Kepnes po raz kolejny zabiera czytelnika do głowy Joe. Człowieka, który nie wzbudza już litości ani współczucia; bohatera, który zabija nie tylko w ostateczności, ale również wtedy, gdy ktoś wykona jeden niewłaściwy ruch. To mężczyzna, który nie bawi się w przetrzymywanie, żeby zmylić – on nie raz bawi się ofiarą; gra z nią w kotka i myszkę. To, do czego posunął się Joe w tej części, cały czas walcząc o to, by nic nie przeszkodziło jego uczuciu, przeraża. Morderstwo nie jest wyjściem ostatecznym, to środek pierwszego wyboru. O ile w Ty nasz bohater był bardziej dokładny, a plan działania miał obmyślony, tak w tej kombinuje na bieżąco i nie żałuje swoich czynów. Czytelnik widzi pewien paradoks – w oczach innych bohaterów Goldberg jest bohaterem pozytywnym, mężczyzną inteligentnym, z poczuciem humoru, wiernym. My wiemy jaki jest naprawdę, a jednak i nas potrafi zaskoczyć, mordując po raz kolejny. Jego myśli przerażają. Jego postrzeganie świata przyprawia o dreszcze na całym ciele.
Ukryte ciała to książka ciężka emocjonalnie i bardzo oddziaływująca na psychikę czytelnika. Chociaż intrygująca i zaskakująca, to dla mnie okazała się aż za bardzo męcząca. Co kilka stron przerywałam lekturę – myśli Joego są chore, a on sam ze strony na stronę staje się coraz bardziej bezwzględny i bezlitosny. Czy w końcu przeszłość się na nim zemści? Czy sprawiedliwość go dopadnie? Joe cały czas pamięta o tym, co pozostawił w domu Peach. To go prześladuje, ale nie hamuje. Joe Goldberg stał się prawdziwym psychopatą i bezwzględnym mordercą, który przeraża. Caroline Kepnes przeniosła mnie do świata bohatera, który rozwiązuje problemy śmiercią.
Jest to książka dobra, thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Nie jest to historia dla wszystkich; to opowieść, która paraliżuje, obezwładnia i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Joe Goldberg ma dość zgiełku miast, pozerów i dość Love. Szuka bliskości z naturą, prostych przyjemności na przytulnej wyspie na północno-zachodnim Pacyfiku...
Książka w stylu ,,Greya", ale na zdecydowanie wyższym poziomie literackim, pokazująca psychologiczne motywacje działań osób owładniętym obsesją;...
Przeczytane:2020-09-20,
„Ukryte ciała” to kontynuacja przygód Joego z thrillera Caroline Kepnes pt. „Ty”. Pierwszy tom podobał mi się, choć nie było większego zachwytu. Nie mniej jednak historia na tyle mnie zainteresowała, że postanowiłam od razu wziąć się za lekturę drugiej części.
Przez myśl mi nie przeszło, że w moje ręce trafi coś tak słabego.
Joe Goldberg wie, jak ukryć zwłoki. Przez ostatnie dziesięć lat pozbył się czterech ciał, ofiar swoich bezowocnych poszukiwań miłości. Teraz zmierza do Los Angeles, miasta drugiej szansy, by zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa.
W Hollywood Joe bez trudu odnajduje się w środowisku młodych, dążących do sukcesu osób. Ciągle jednak ogląda się przez ramię. Ukryte zwłoki przypominają o sobie, powracają i dręczą niczym mroczne myśli.
Kiedy Joe znajduje to, czego podąża najbardziej, prawdziwą miłość, jeszcze bardziej zaczyna mu zależeć na tym, aby jego tajemnice wyszły na jaw. Nie chce skrzywdzić nowej dziewczyny, pragnie być z nią na zawsze. Tylko że jeśli ona odkryje, co zrobił, być może nie będzie miał wyboru.
Powiem tak: wszystko w tej książce mnie drażniło.
Pierwszą rzeczą była diametralna zmiana głównego bohatera. W pierwszej części był to inteligentny i oczytany facet, który każde swoje morderstwo dokładnie planował. W tej części, Joe zamienia się w wulgarnego półgłówka, który nie dość, że popełnia banalne błędy, to jeszcze cały czas narzeka.
Jeśli w pierwszym tomie nie przeszkadzały mi przydługawe opisy, tak w tej części miałam ich serdecznie dość. Po raz kolejny autorka odwołuje się do mniej lub bardziej znanych książek czy filmów, które dla mnie były kompletnie nie znane, przez co czytanie niektórych myśli i porównań Joego było zwyczajnie bezsensowne.
Jak łatwo się domyślić, w „Ukrytych ciałach” dokonane zostały kolejne zbrodnie. Różnica jednak polega na tym, że w tym przypadku są one totalnie bezmyślne. Co więcej, denerwujący był fakt, że bohater nie napotkał w trakcie dokonywania zbrodni żadnych problemów. Zero świadków, czy innych niespodziewanych utrudnień. Minuta, dwie i po sprawie.
Jak widać, realizm leży i kwiczy.
W opisie zawarta jest informacja, że bohater odnajduje swoją prawdziwą miłość (swoją drogą, to którą już z kolei?). Ten mniemany wątek romantyczny jest śmiechu warty. Wariat spotkał wariata.
Poza tym, bardzo nie podobał mi sposób przedstawienia kobiet, zarówno w pierwszym jak i drugim tomie. Każda postać kobieca przedstawiona w tej historii to tylko obiekt seksualnego zaspokojenia mężczyzn. Aż dziwne, że napisała to kobieta.
Resztkami nadziei trzymałam się myśli, że być może autorka pozytywnie zaskoczy mnie finałem. Nic z tego. Zakończenie niewiele wyjaśnia, choć mam przeczucie, że Joe nie poniesie żadnych konsekwencji za swoje czyny. Ale tego dowiemy się zapewne w kolejnym tomie. Ja jednak za niego podziękuję. Więcej się męczyć nie będę.
Podsumowując, „Ukryte ciała” to bardzo słaba kontynuacja powieści „Ty”. Ogromnie się cieszę, że mam tą książkę już za sobą i mogę się wziąć za coś innego (miejmy nadzieję, że lepszego). Czytało mi się tą historię wyjątkowo źle. Mam wrażenie, że autorka kompletnie nie przemyślała tej historii napisała ją w pośpiechu na kolanie.
Moja ocena: 4/10