Tylko umarli mogą powstać


Tom 3 cyklu Tessa Brown
Ocena: 5.33 (6 głosów)

Trzeci tom ekscytującego cyklu fantasy „Tessa Brown”!

Oko za oko, ząb za ząb… zdrada za zdradę.

Mam na imię Tessa i jakimś cudem wciąż pakuję się w kłopoty. Zamiast żyć z dala od mroku, spędzając czas z ukochaną osobą, po raz kolejny zamierzam stanąć twarzą w twarz ze śmiercią. Czy ktoś mnie o to prosi? Zmusza? Stawia ultimatum? Nie. Chyba spokojne życie nie leży w mojej naturze.

Watykan podnosi się ze zgliszczy, Podziemia ratują, co tylko zdołają, a po naszych wrogach nie został żaden ślad. Chociaż nie znam swojego przeznaczenia, przyszłość wygląda jak wróżenie z fusów, wydaje mi się, że kiedy ciszę wreszcie przerwą bitewne okrzyki, po ziemi, jaką znamy, zostaną tylko zgliszcza. Przeżyją tylko ci, którzy wygrają wojnę.

W końcu tylko umarli mogą powstać.

Informacje dodatkowe o Tylko umarli mogą powstać:

Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2020-08-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788381783699
Liczba stron: 276
Język oryginału: polski

Tagi: bóg

więcej

Kup książkę Tylko umarli mogą powstać

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Tylko umarli mogą powstać - opinie o książce

Jako młody człowiek nie uważam się za nie wiadomo jakiego znawcę literatury. Czytywałam lepsze i gorsze książki, wiadomo jak każdy. Jednak kiedy w polu mojego widzenia pojawia się fantastyka, jakoś tak nie mogę się oprzeć pragnieniu i sięgam po nią z ogromnym zaciekawieniem. Wiadomo, że ten rodzaj literatury gości w moim życiu od lat. W końcu moją miłość zapoczątkowała już nie żyjąca Margit Sandemo ze swoimi Sagami. Nie ominęłam Harrego Pottera, ani Sagi Zmierzch. Tak samo kompletuję serię od jakiegoś czasu „Osobliwy Dom pani Peregine, a także nie mogło u mnie zabraknąć Neila Gaimana, więc co nieco liznęłam fantastyki. Można się zastanawiać dlaczego o tym wspominam? Bo coraz więcej doskonałych książek z kategorii fantastyka wychodzi spod polskich dłoni. Pierwszym odkryciem była Monika Lech, a teraz zdecydowanie jest nią D.B. Foryś!

Pierwsza i druga część pochłonęły mnie do cna. Wierzcie mi jak tylko pojawiła się zapowiedź tomu trzeciego, odkreślałam dni do premiery w kalendarzu. W sumie też miałam trochę obaw, bo nie zawsze jest tak, że kontynuacja pobija wcześniejsze książki. Tutaj zdecydowanie warto było czekać, bo co tytuł to lepszy! Myślę, że nie ma nic wspanialszego od chwili, w której wszystkie wątpliwości i pytania zostają rozwiane, a zakończenie historii okazuje się być istną bombą. Tessa nadal jest fantastyczna. Podoba mi się, że autorka nie zrobiła z niej (z tzw. „z czasem”) mamei, bo pewnie tego bym nie przeżyła. Nadal jest ambitna i lubi mieć wszystko poukładane.

Bardzo się cieszę, że Dorota nie pozbawiała tej części bez humoru i akcji, która wciąga tak samo mocno jak wcześniejsze tomy. To jak potrafi budować napięcie i porywać swoich czytelników to po prostu talent, którego nie brakuje! Wspaniale móc powrócić do ulubionych bohaterów, którzy nie opuszczają gardy, a tylko dolewają oliwę do ognia, byśmy przypadkiem nie odłożyli powieści. Według pani Foryś nie ma rzeczy nie możliwych, a my możemy tak naprawdę spodziewać się wszystkiego! I chyba właśnie to jest najlepsze, że nie wiemy co nam wyskoczy zza rogu i jak to się zakończy. Jedynym minusem jest tylko to, że ta seria właśnie się zakończyła! :)

Link do opinii

 Trzeci finałowy tom. Tessa zdaje się być już obeznana z tym tajemniczym i mrocznym światem. Światem Podziemi. Ma u boku przyjaciół i ukochanego. Oboje ramię w ramię zmierzają ku fajnie majaczącej się na horyzoncie przeszłości. Jednak marzyć o spokoju to tak, jakby złapać gwiazdkę spadającą z nieba. Szykują się kolejne rewolucje i kolejne starcia. Kto z nich wyjdzie cało? Czy Tessa i Kilian pokonają całe zło? Jak zakończy się ta wciągająca i elektryzująca historia?

   Za mną prequel i dwa tomy. Całą serię wręcz pochłonęłam, z czego tom pierwszy u drugi aż dwa razy i powiem Wam, że ciągle mi mało. Za każdym razem odkrywam coś nowego, na coś innego zwracam uwagę. Od samego dosłownie początku jak poznałam Tess wpadłam jak śliwka w kompot. Świat wykreowany przez autorkę zassał mnie zamykając szczelnie właz, bym nie mogła wrócić. Zahipnotyzował mnie. Nigdy nawet nie przypuszczałam, że tak pokocham jakąkolwiek serię fantasy. D.B. Foryś pod tym względem mnie zaczarowała. Cudownie mroczny i kuszący świat przerażał po części dokładnością opisów tych przebrzydłych stworzeń. Trzeba przyznać, że wyobraźnia autorki jest na szósteczkę. Udało jej się trafnie poprzeplatać te wszystkie bestie, kreatury i demony wszelkiej maści ze zwykłym człowieczeństwem. Zaznaczyć różnicę i pokazać, że nawet demon ma serce. Kilian i Tess byli i nadal są wyjątkowi. Odważni, nieustępliwi i po części szaleni. Walczą do upadłego o spokój. Ich determinacja jest ogromna. I z ogromną uwagą śledziłam ich poczynania. Niejednokrotnie włos się jeżył na te wszystkie wydarzenia, których doświadczyli. Byłam pełna podziwu dla nich. Zauważyłam jakąś taką przemianę w tym tomie głównej bohaterki. Stała się dojrzalsza. Odważyła się na ten jeden bardzo ważny krok. Powiem szczerze, że takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Moja szczęka już w tym momencie opadła na ziemię. A do końca jeszcze daleka droga była. Droga, która była równie wyboista co wcześniej a do tego z jeszcze większymi niebezpieczeństwami. Sprawnie autorka prowadziła akcję i dodawała wątki. Finisz mocno mną wstrząsnął. Normalnie absolutnie nie tego się spodziewałam. Ale zauważyłam, że autorka tak lubi - pograć czytelnikom na nerwach. Ale z jaką gracją i humorem to czyni. Magia. Strasznie źle mi z tym, że ta seria dobiegła już końca. Że więcej nie poczytam o przygodach Tess i Kiliana. Choć mam taką maluteńką, cichutką nadzieję, że może jednak powstanie czwarty tom. Finisz tego aż się prosi o kontynuację. 

   Z serią D.B. Foryś spędziłam cudowny czas i cudowne chwile. Nie zabrakło elementów fantasy, przerażenia i uczuć. Emocji, które wręcz wylewały się z każdej strony powieści. Humor, sarkazm i charakterność bohaterów a do tego przeróżne demony. Trzeci tom finałowy dostarczył mi najwięcej emocji. A wszystkiemu winien finisz, który powalił mnie na łopatki. Znokautował po czym stanął nade mną i szyderczo zaśmiał się w twarz. Od samego początku do gustu przypadł mi styl, jakim została napisana ta historia. Lekkość i naturalność wiodły prym. Mimo tej całej naprzyrodzoności i rozmaitych zjawisk cała historia była nad wyraz realna. Momentami bałam się przymknąć oczy z obawy, że jak je otworzę, to stanę oko w oko z jednym z nich. Z tych złych. Drobiazgowe opisy, skrupulatne ale ciekawe. Nie ma w tej książce nudy a o spokoju możemy zapomnieć. Mogę mówić o niej tylko w samych superlatywach. Ta książka, jak z reszta i całą seria nie posiada według mnie absolutnie żadnych minusów ani uchybień. No może poza brakiem kontynuacji, hihi. Jestem zakochana z tej serii fantasy. Oczarowała mnie. Dajcie i sobie tę szansę. Poznajcie wyjątkową Tess, jedynego w swoim rodzaju Kiliana i wyruszcie z nimi ku przygodom. 

Polecam.

Link do opinii

[RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]

Cisza przed burzą. Stan dezorientacji, kiedy człowiek oczekuje czegoś spodziewanego, a narastające napięcie nie pozwala na to, by usiąść w miejscu. Ostrożne wygląda za róg, rzuca szalonego spojrzenia zza ramienia. Szuka czegoś podejrzanego, nie ufa własnemu cieniowi. Czuwa… To trwanie w tym stanie może wykańczać, przez co pewnie nie raz skrycie marzy o tym, aby to, co najgorsze, wreszcie wydobyło się z ukrycia, aby móc stanąć z tym twarzą w twarz. Tylko czy takie marzenie należy do najrozsądniejszych?


ZAMKNIJ OCZY I UDAWAJ, ŻE TEGO TUTAJ NIE MA… ŻE CAŁY TEN SAJGON TO TYLKO ZŁUDZENIE... OCH, CHYBA TO NIE PRZEJDZIE


Już wcześniej zdołałam to odkryć, ale znowu powiem to głośno i wyraźnie: D. B. Foryś ma sadystyczną duszę. Wystarczyło, że nadarzyła się jakakolwiek okazja, aby uprzykrzyć bohaterom życie, to czym prędzej wyciągała po to dobrodziejstwo rękę, zagarniając je garściami. Karmiła bohaterów złudzeniami. Dawała nadzieję, umożliwiając słońcu przebić się przez ciężką warstwę chmur, a gdy ci już wierzyli, że może być tylko lepiej, znowu stali na środku drogi, moknąc w strugach zimnego, otrzeźwiającego deszczu. I wcale się temu nie dziwiłam. Choć pragnęłam, aby opuściło ich fatum i zaznali wiecznego spokoju, dobrze wiedziałam, że kiedy Ziemi groziła zagłada, nie było za wiele miejsca na urocze, swojskie scenerie. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja, gdzie jej niespodziewane zwroty niejednokrotnie zaskakiwały! Na dodatek skąpana cierpieniem, łzami i rozlewem krwi wzbudzała skrajne emocje. Starcie z siejącym spustoszeniem złem okupowało bolesnymi stratami, lecz kiedy trzymała się ich iskra nadziei, nic nie było niemożliwe do zrobienia. Dlatego też siedziałam z szeroko otwartymi ustami, niczym uruchomiony na jakimś programie robot, przewracając kolejne elektroniczne strony. Czułam, jak panująca tutaj atmosfera powoli mnie przygnębia, przejmuje nade mną władzę, ale brnęłam dalej. Złakniona wiedzy o tym, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, niemalże nie odklejałam się od telefonu. A co za tym idzie? Planowałam przeczytać książkę w dwa dni, a dokonałam tego… w niecałą dobę! Brzmi jak uzależnienie? Zdecydowanie! Nawet uparcie przewijałam nieistniejące strony, poszukując kontynuacji, bo to, co zostało zaprezentowane na koniec… D. B. Foryś wbiła mi po prostu nóż w serce! Nie wiem, jak tego dokonała, bo moje jest z kamienia, ale zrobiła to. Bezceremonialnie wcisnęła w nie metaliczne ostrze. Nawet zdawało mi się, że słyszę jej przeraźliwy śmiech, kiedy ja siedziałam w totalnym odrętwieniu. Przez całą książkę dolewała oliwy do ognia, ale teraz dorzuciła do niego ładunki wybuchowe! Przeczuwałam, że szykuje coś takiego, ale nie spodziewałam się, że… Dobra, kogo ja próbuję oszukać – przecież pani Foryś była do tego zdolna, co wyraźnie pokazała. Oj, coś czuję, że autorka nie będzie miała lekko z czytelnikami, kiedy ci odkryją, co ona tutaj zmajstrowała...

Żebyście nie myśleli, że autorka raz na zawsze porzuciła humorystyczne akcenty, całkowicie skupiając się na poważniejszej stronie „Tylko umarli mogą powstać”, uspokajam – znajdą się też i takie. Kiedy tylko przymyka powieki, odnajdują się typowe przerwy na złapanie powietrza, gdzie te szybko z nas umyka, kiedy tylko wybuchamy śmiechem. Sama nieraz ścierałam łzy, które leciały ciurkiem, po ostrym napadzie głupawki. Nie ma co, akurat ten aspekt ani trochę się nie zmienił, za co jestem ogromnie wdzięczna. Dramaty dramatami, ale jednak chwytanie każdej możliwości do rozluźnienia atmosfery to też istotna sprawa. Bez tego dałoby się całkowicie oszaleć. No i, jak zwykle, pojawiają się również romantyczne scenerie. Przywykłam do tego, iż autorka umie przedstawić dość pikantne wątki z życia głównej bohaterki, lecz tym razem było… spokojniej. Subtelniej. Tak, jakby nie chciała przesadzić z intensywnością wrażeń, by przypadkiem nikomu nie stanęło serce. Jak dla mnie dobry ruch. Choć znalazło się dla nich miejsce, jednak to inne zdarzenia odgrywały pierwsze skrzypce, skupiając na sobie naszą uwagę. Pewnie wielu czytelników nie będzie pocieszonych, lecz powiem wam jedno – na pewno autorka wam to wynagrodzi. Słowo… harcerza? Chociaż nie, nigdy nim nie byłam. No to… słowo demOlki!


JEŻELI ODBIERZESZ MI WSZYSTKO, CO JEST DLA MNIE CENNE, LICZ SIĘ Z JEDNYM – ZNAJDĘ CIĘ I ZROBIĘ Z TWOJEGO ŻYCIA PIEKŁO!


Tessa ani trochę nie zatraciła swojego charakterku. Impulsywna, gotowa o każdej porze dnia i nocy walczyć o to, co jej się bezwzględnie należy. Jej cięty język również pozostał na miejscu, co wychwalałam ponad wszystko, biorąc pod uwagę, że dzięki niemu umiała rozluźnić napiętą atmosferę. Nie zapomniałam jednak, iż jest ona również wrażliwą, podatną na zranienia kobietą, która traci wiarę w siebie, jednakże umie się otrząsnąć, by ponownie stanąć do walki. Tym razem nie było inaczej. Choć miewała chwile wahania, strach zaglądał jej w oczy, prędzej czy później stąpała boso po obsypanej rozżarzonymi węglami drodze. I na szczęście nie podążała sama. Kilian stał na straży, nie opuszczając jej ani na krok. Zakochany po uszy, równie zawzięty i zdeterminowany, może często miewał inne zdanie, niż ukochana, lecz za każdym razem uczucie nie pozwalało im długo się na siebie gniewać. A w obecnej sytuacji, kiedy istnienie znanego przez nich świata stało pod znakiem zapytania, umiejętność rozwiązywania konfliktów była wielkim skarbem. Ta dwójka jak nic pasowała do siebie i nie wyobrażam sobie, aby związali się z kimkolwiek innym.

Gabe, Gabe, Gabe… chociaż było go mniej, a jego chodzenie w sutannie odeszło do lamusa, to ciężko go nie kochać. Chłopina miał trochę za uszami (ci, co czytali poprzednie tomy wiedzą, o co mi chodzi), jednak udowodnił, że Tessa zawsze może na niego liczyć. Gdy tylko go potrzebowała, rzucał robotę i leciał, aby wesprzeć swoją wiedzą (i kontaktami). Również Deamon, choć przebiegły i chytry, ani trochę nie stracił w moich oczach. Kiedy tylko się pojawiał, wiedziałam, że prędzej czy później zdarzy się coś, czego na pewno nie zapomnę. Nasz Demon doskonale zdawał sobie sprawę, jak zrobić wokół siebie multum szumu, na dodatek na własną korzyść. Natomiast, co się tyczy naszych antagonistów… Ciężko było ich rozgryźć. Wiadomo, pragnęli siać spustoszenie, niszczyć i likwidować tych, którzy stawali im na drodze, lecz czy zdołaliby ukazać się z innej strony? Tego nie wie nikt. Wiem za to, że byli twardymi zawodnikami, tym samym wnieśli wiele przerażających niespodzianek w życie bohaterów.


Często słyszę, że nie można się poddawać. Nieważne, ile razy upadniesz na kolana, zbierając na nich kolejne siniaki i zadrapania, nakazuje się z nich wstać i podążać dalej. Zbierać kolejne kuksańce od losu. Trzeba walczyć do końca, gdzie najczęściej otrzymuje się nagrodę w postaci wygranej. Ale nawet kiedy ponosi się klęskę, nikt nie zdoła nam zarzucić, iż nic się nie robiło. Bohaterowie „Tylko umarli mogą powstać” wyraźnie pokazują, że takie myślenie jest istotne. Brną do przodu, próbując nie oglądać się za siebie. Uświadamiają, iż nawet w najgorszej sytuacji warto unieść wysoko głowę i posłać szeroki uśmiech przeciwnościom. Bo trwanie w letargu nigdy nie przynosi niczego dobrego…


Podsumowując. Schowajcie zmiotki i szufelki – D. B. Foryś pozamiatała! „Tylko umarli mogą powstać” to trzymająca w napięciu do ostatnich stron, sprawiająca, że zapomina się oddychać historia, dla której zapragniemy rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady, aby zaszyć się tam i raz jeszcze pozwolić Tessie poprowadzić się za rękę. Przeszywająca serca, piekielnie fantastyczna książka, gdzie po jej skończeniu już nie będzie takie samo. Polecam!

Link do opinii

„TYLKO UMARLI MOGĄ POWSTAĆ”

D.B. Foryś Wydawnictwo Niezwykłe

To już niestety jest ostatni tom z serii o „Tessie Brown”. Tym razem wydarzy się coś niesamowitego. Pojawią się Jeźdźcy Apokalipsy. Sodoma, Gomora i Ammonici ostro namieszają. Krew, zwłoki i strach przewodzi w tym tomie. Czy Remiel odzyska pamięć? Jak potoczą się dalsze losy naszej wybuchowej pary Tessy i Kiliana.
Niestety umrze dużo ludzi, demonów i innych stworów. Czy wśród nich znajdzie się ktoś nam znany? Tego niestety musicie dowiedzieć się sami. Książka wciągnęła mnie od samego początku. Jeżeli nie czytaliście jeszcze pierwszych dwóch tomów „Tylko żywi mogą umrzeć” i „Tylko martwi mogą przetrwać” to radzę wam je nadrobić zanim przeczytacie „Tylko umarli mogą powstać”. Wtedy lepiej zrozumiecie sens tej książki.
Autorka doskonale zbudowała świat składający się nie tylko z ludzi, ale i różnych innych postaci. Niby to jest tylko literacka fikcja, ale pomyślcie czy demony w ludzkiej skórze nie chodzą po naszej ziemi. Nie oddychają tym samym powietrzem co my. A anioły? Czy istnieją anioły w ludzkich postaciach?
Polecam całą serię fanom mocnych wrażeń, duchów i innych stworów. 
Czytając zakończenie, mam cichą nadzieję, że Tessa Brown jeszcze do nas powróci i nie jeden raz nas zaskoczy.
D.B. Foryś gratuluję pomysłu na tak niesamowitą serię. Mam chrapkę na więcej.

Moja ocena to 10/10
Koniecznie przeczytajcie wszystkie trzy tomy.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Tatiaszaaleksiej
Tatiaszaaleksiej
Przeczytane:2020-09-21, Ocena: 5, Przeczytałem,

„ Wczoraj byłam człowiekiem, dziś jestem demonem, jutro będę aniołem”.

 

Z dużą niecierpliwością czekałam na finalny tom. Ogromnie byłam ciekawa jak dalej potoczą się losy – mojej ulubionej pary – Tessy i Kiliana. Tessa wraz z przyjaciółmi i ukochanym kolejny raz podejmuje walkę i jak zawsze pakuje się w kłopoty. Sodoma i Gomora zagraża całemu światu - wojna jest nieunikniona, a jej konsekwencje mogą być straszne. Śmiertelne niebezpieczeństwo czyha tuż za rogiem. Czy w końcu uda im się pokonać zło?

 

Akcja powieści jest bardzo dynamiczna, pełna zwrotów i zaskakujących elementów. Fabuła bardzo wciąga, niesie ogromne emocje, niepokoi, ani na chwilę nie daje odetchnąć. Jest przemyślana w każdym szczególe, a stopniowo budowane napięcie powoduje, że książki nie da się odłożyć. Czuję podziw dla wyobraźni Pani Doroty i jej kunsztu literackiego – tutaj można spodziewać się absolutnie wszystkiego. Jest mocno, dosadnie, energicznie, z pasją i ogromnym poczuciem humoru. Tessa całkowicie skradła moje serce, jej nie da się nie lubić. Jej życie to ciągła walka, pogoń, niepokój. Lubi mieć wszystko poukładane, jest ambitna, zadziorna. Zmieniła się, jest dojrzalsza, ale jej wewnętrzny ogień nieustannie płonie.

 

Mroczny, niebezpieczny, a zarazem bardzo kuszący i poplątany świat. Dziwne wydarzenia, nadprzyrodzone zjawiska i moce, wszystko to bardzo realnie i dynamicznie ukazane. Odwieczna walka dobra ze złem. Magia, przeznaczenie, tylko umarli powstaną. Historia pełna zawirowań, przygód, niespodziewanych zwrotów akcji, tutaj nic nie da się przewidzieć. Miłość, pożądanie, zaufanie, przyjaźń, potrzeba obecności drugiej istoty, pokonywanie własnych słabości.

 

Ta opowieść to rewelacyjne fantasty połączone z intrygującym romansem. Dostarczyła mi wielu wrażeń i niezapomnianych przeżyć. Dobrze mi było mi w świecie Tessy, chociaż były trudne i niebezpieczne chwile. Zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło, czegoś takiego kompletnie się nie spodziewałam. Jedynym minusem jest to, że jest to koniec. Ja, która nigdy nie przepadałam za fantastyką – jestem oczarowaną tą serią. Warto sięgać po nowe, nieznane, nigdy nie wiadomo, na co się trafi. Ta seria to prawdziwa perełka. Bardzo polecam :)

 

http://tatiaszaaleksiej.pl/?p=3588

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy