„Coś morduje moich ludzi”. Tak brzmi wiadomość wysłana przez nazistowskiego dowódcę stacjonującego w małym zamku wysoko w odległych, rumuńskich Karpatach. Każdej nocy niewidzialny i cichy wróg wybiera jedną ofiarę i pozostawia jej okaleczone zwłoki ku przerażeniu żołnierzy.
Kiedy do twierdzy przybywa elitarny oddział SS, naziści odkrywają w podziemiach pradawną tajemnicę. Zwracają się o pomoc do lokalnego żydowskiego badacza folkloru, by ten rzucił nieco światła na niewytłumaczalne wydarzenia. Nikt nie wie jednak, że do twierdzy zmierza ktoś jeszcze…
Bitwa się rozpoczęła: starcie między złem wcielonym stworzonym przez człowieka, a tym zbudzonym ze snu, niewyobrażalnym horrorem, którego powstrzymanie zdaje się niemożliwe.
„Twierdza” to jeden z najbardziej znanych horrorów lat osiemdziesiątych XX wieku, na którego kanwie powstał kultowy dziś film w reżyserii Michaela Manna z niezapomnianą muzyką Tangerine Dream. Nowe wydanie, w zupełnie nowym tłumaczeniu, zostało zilustrowane przez cenionego artystę Mariusza Gandzela.
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2020-04-15
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 436
Tytuł oryginału: THE KEEP
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marek Król
Warszawa i Rumunia, 1941 rok. Erich Kaempffer, młody oficer SS robiący błyskawiczną karierę zostaje przydzielony na rumuński posterunek w Ploeszti, gdzie ma zakładać obóz przesiedleńczy. Przez rok terminował w Auschwitz i nauczył się sprawnie zarządzać obozem oraz radzić sobie z wrogo nastawioną ludnością miejscową. Zanim jednak obejmie stanowisko w Ploeszti musi wykazać się w sprawie kapitana Klausa Woermanna, który przysłał z twierdzy w Karpatach depeszę: Niezbędna natychmiastowa relokacja. Coś morduje moich ludzi. Kto zabija niemieckich żołnierzy? Czy mogą to być partyzanci czy ktoś inny? Kaempffer ma nadzieję na szybkie wyjaśnienie sprawy i nawet przez myśl mu nie przechodzi, że spotka się z nadprzyrodzonymi siłami.
Paul Wilson umiejscowił akcję powieści w czasach II wojny światowej. Główne wydarzenia rozgrywają się w Rumunii, w małej twierdzy, do której prowadzi jedynie drewniany most o długości sześćdziesięciu metrów, wsparty na kamiennych podporach. Ktoś, kto chciałby dostać się do środka, mógłby jeszcze spróbować wspiąć się po niemal pionowych kamiennych murach albo zjechać na linie ze szczytu równie stromego, trzystu metrowego urwiska. Z punktu wojskowego jest to twierdza nie do zdobycia, która strzeże dostępu do przełęczy Dinu i zagradza drogę Rosjanom, gdyby zerwali pakt z Hitlerem i próbowali zaatakować. W tej twierdzy jednak co noc giną ludzie, a wroga nikt nie może zlokalizować. Dumni żołnierze Wermachtu, którzy podbili Polskę, Danię, Norwegię, Holandię, Belgię, Francję, Jugosławię i Grecję, a pod Dunkierką zepchnęli do morza resztki armii brytyjskiej boją się coraz bardziej zachodzącego słońca i tego, co się wydarzy w twierdzy. W ciągu tygodnia niewielki zameczek staje się grobowcem, tkwi w nim coś, co nie daje się powstrzymać i zabija tych urodzonych zwycięzców.
Bohaterowie w powieści są bardzo różni i ciekawie wykreowani. Uparty, inteligentny i precyzyjny niemiecki kapitan Klaus Woermann, który nigdy nie wstąpił do partii i nie lubi Hitlera staje twarzą w twarz z oficerem gestapo popierającym ostateczne rozwiązania. Żydowski profesor Cuza o nadwątlonych siłach starający się wyjaśnić zagadkę twierdzy i przeżywający boleśnie kryzys wiary. Marta, córka profesora Cuzy. Jego asystentka, pielęgniarka i powierniczka, która buntuje się przeciw ojcu i nazistom. Jest w zasadzie najodważniejszą bohaterką w powieści. Glaeken-banita, jedyny ocalały z wymarłej cywilizacji, który dzięki wiedzy ma dostęp do źródła mocy dobra i zła. I wreszcie Rasalom, najbardziej okrutny bohater, który chce całą planetę zamienić w obóz koncentracyjny. Karmi się śmiercią, strachem i dezintegracją. Z każdym dniem rośnie w siłę, a jego moc rozprzestrzenia się coraz dalej. Każdy może być jego potencjalną ofiarą. Rasa czy religia nie mają dla niego znaczenia. Bogatym nie pomogą pieniądze, pobożnym modlitwy, a przebiegłym spryt czy kłamstwo. Wszyscy będą cierpieć, a najbardziej kobiety i dzieci. Ludzie będą rodzili się do niedoli, wiedli życie w rozpaczy i umierali w cierpieniu. Strach i przerażenie bohaterów jest bardzo wyczuwalne i udziela się czytającemu. Autor zrównoważył wymyślone przez siebie zło nadprzyrodzone złem ludzkim, a każda z postaci okłamuje siebie i wszystkich wokół, aby tylko zrealizować własne plany.
,,Twierdza" to pełen podtekstów horror z epickim rozmachem, który fascynuje i przeraża. Holocaust ukazany jako zło o zasięgu wręcz kosmicznym, zawoalowane nawiązania do judaizmu i pytania o wiarę. Nieśmiertelne istoty walczące ze sobą, gestapowcy i banici, a pośród nich odważna kobieta. Nic dziwnego, że wydana po raz pierwszy w 1981 roku ,,Twierdza" natychmiast trafiła na listę bestsellerów New York Timesa, gdyż teraz też się ją bardzo dobrze czyta, a nowe wydanie urozmaicone jest ilustracjami Mariusza Gandzela. Zachęcam do przeczytania tego kultowego horroru z lat osiemdziesiątych:)
Powrót do tej książki po latach. I ponownie udana lektura. Świetny, mroczny klimat. Dobry horror w starym stylu.
Bardzo miłe zaskoczenie. Horrory wydawane na początku lat dziewięćdziesiątych kojarzą mi się raczej z prostą fabułą i średnim klimatem, a całość zwykle trącała kiczem. Tu jednak była poważniejsza fabuła, dobry mroczny klimat i sporo zaskakujących zwrotów akcji. Dobry horror, który czyta się naprawdę świetnie.
Groza na pograniczu kiczu
Jedno wiem na pewno - powieść F. Paula Wilsona jest dzieckiem swoich czasów. Z pełną świadomością wrzucam ją do jednego worka z trwałą ondulacją, ubraniami z poduszkami na ramionach i muzyką syntezatorową - na co dzień byłoby to nie do zniesienia, ale od czasu do czasu dobrze jest zapuścić się w literackie rejony z pobudek czysto rozrywkowych.
"Twierdza" niewątpliwie jest powieścią kultową, ale w tym przypadku nie przekłada się to na walory artystyczne. Bohaterowie są jednowymiarowi, można opisać ich za pomocą jednej, góra dwóch cech, które w nieskończoność ogrywają. Sztampowo, ale idealnie wpisuje się w konwencję. Jeżeli oczekujecie choć odrobiny realizmu związanego z konkretnym wycinkiem historii, w którym dzieje się akcja powieści - nie łudźcie się. Ale to przecież nie jest powieść historyczna, a horror, prawda?
"Twierdzy" wiele można zarzucić - sztampowych bohaterów, znikome oddanie realizmu historii drugiej wojny światowej i najgorszy w całej powieści - wątek romansowy (wiecie, mam dwa sosnowe regały na książki i między nimi jest więcej chemii, niż między bohaterami Wilsona). Autor wielokrotnie wykazuje się brakiem zaufania względem swoich czytelników i wiele elementów przekazuje w sposób - trudno o inne określenie - łopatologiczny, a co za tym idzie - przewidywalny. Ale nie bądźmy czepialscy - "Twierdza" to horror, a ten gatunek ma dostarczać przede wszystkim rozrywki, a nie powodów do przemyśleń i zawiłości fabularnych.
Bo jeśli mowa o rozrywce, to powieść Wilsona w stu procentach spełnia swoje zadanie. Może nie pozwala obcować z niespotykanym stylem, czy nie dostarcza niezapomnianych wrażeń estetycznych, ale trudno odmówić jej tego, że lektura sprawia frajdę. Nawet jeśli jest to frajda porównywalna z jedzeniem chipsów - codzienne odżywanie nimi na pewno nie skończyłoby się dobrze, ale od czasu do czasu pogrzeszyć można.
Czy można wyobrazić sobie cos bardziej niepokojącego niż tajemnicza, wiekowa twierdza ukryta pośród rumuńskich przełęczy obleczona mgłą gęstą niczym mleko? Autor doskonale wie, jak poruszyć najbardziej czułe struny miłośników horrorów i grozy.
Twierdza
Rozpoczynając czytanie bałam się, że będzie to ciężka i toporna wyprawa do niedostępnych Alp Transylwańskich wraz z oddziałami wrogiego Wermachtu. Jednak już po kilku stronach historia i klimat wciągnęły mnie na całego. Autor umiejętnie buduje grozę, początkowo delikatnie pobudzając ciekawość czytelnika. Wiadomo, że coś w Twierdzy zostało obudzone, nie wiadomo jednak do końca, jak nazwać to COŚ. W wiekowej budowli dzieją się rzeczy nadprzyrodzone, które wymykają się ludzkim schematom. Strach zaczyna być obezwładniający. Kiedy zapada zmierzch, budzi się pierwotny instynkt przetrwania, bo nie wiadomo, komu nie będzie już nigdy dane ujrzeć wschodu słońca.
Twierdza nie tylko straszy w klasycznym ujęciu nadprzyrodzonych zjawisk i tajemniczych, odciętych od świata budowli. Książka F. Paula Wilsona porusza wiele delikatnych strun, poprzez bestialstwo rasy panów, aż po odwieczną walkę dobra i zła, jasności i mroku. Czytając książkę zastanawiałam się nad tym, kto faktycznie jest gorszy – ludzie, czy pradawne zło. Oba aspekty nieustannie przeplatają się na łamach książki zmuszając do refleksji nad światem. Bo czy to ZŁO, którego tak się boimy miałoby możliwość istnieć bez człowieka? Autor dosadnie wypowiada się na temat Holokaustu, ludzkiego dążenia do władzy, ale także porusza tematykę wiedzy i pragnień jednostki, które do osiągnięcia celu są w stanie odrzucić własne wartości i zatracić człowieczeństwo. I dotyczy to nawet osób, które są krzywdzone i powinny najlepiej wiedzieć, jakich błędów nie popełniać.
Podsumowanie
Twierdza jest klasycznym horrorem, pełnym mroku i atmosfery zła, która wypływa z każdej kolejnej strony. Ma już ponad 40 lat, a nadal pozostaje kultowa. Język i wątek romantyczny, a także dialogi mogą odstraszać, jednak ja odsunęłam je na dalszy plan. We mnie książka poruszyła inne struny. Zło całkowicie mnie pochłonęło i kazało się zastanowić nad ludzkim postępowaniem. Czytając bawiłam się znakomicie i znalazłam w tej książce wszystko, czego oczekuję od horroru. Był mrok, strach i groza tak gęsta, że aż brakowało tchu. Końcówka książki bardzo szybka, akcja gnała ku przepaści aż nastała kumulacja i wszystko się skończyło. Ta książka na długo pozostanie w mojej pamięci.
"W ostatecznym rozrachunku ze złem zawsze musimy mierzyć się sami."
Horror powstał niemal czterdzieści lat temu, a ja dopiero teraz po niego sięgnęłam, nie oglądałam też filmu, który nakręcono na jego podstawie, nie wpadły mi w ręce komiksy inspirowane tym tytułem. Bardzo się cieszę, że miałam zaległości, gdyż weszłam w świat książki bez skażenia zdradzającymi cokolwiek informacjami. Dzięki temu szybko dałam się wciągnąć w mroczną i bezwzględną walkę światła i ciemności. "Twierdza" zrobiła na mnie spore wrażenie, zachwyciłam się zwłaszcza rewelacyjnie odmalowanym klimatem grozy, przedstawionym tak, jak lubię najbardziej.
Zaczyna się bardzo niewinnie, z czasem pojawiają się subtelne drżenia zła, niewyjaśnione intuicyjne obawy, a następnie nakręca się spirala brutalności i krwistych dowodów istnienia nadprzyrodzonej siły. W finale intensyfikują się długie ponure cienie, zaczynają zdobywać władzę nad światem, wydaje się, że nikt i nic nie jest w stanie przeciwstawić się im. Co ciekawe, Paul Wilson absorbuje naszą uwagę nie tylko w kierunku nadziemskiej mocy niszczenia, ale również zwyrodniałej potęgi objętych fanatyzmem ludzi. Dobro zmuszone jest skonfrontować się z dwoma obliczami bestii, tym pierwotnym, nad którymi nie można zapanować, a jedynie spróbować je wyeliminować, oraz tym, które powstało ze źródeł zbioru ułomności i słabości człowieka. Przyznaję, że takie ujęcie złożoności tego, co niszczycielskie i mordercze, mocno mnie przekonało, o ileż powieść straciłaby, gdyby nie symbioza tych dwóch elementów.
Oprócz odpychających się i wzajemnie zwalczających mocy, oddanych w pobudzających wyobraźnię klimacie, spodobał mi się styl narracji, wyjątkowo płynny, lekki i przyjazny. Zgrabnie prowadził przez scenariusz zdarzeń, dozował odpowiednią porcję opisowości, tak aby czytelnik wytworzył w głowie odpowiedni obraz, ale również natychmiast wczuł się w emocje postaci, czyli przeniknął go dreszcz niepokoju, zaznał lodowatego przerażenia, dał się ogarnąć nieokreślonemu niepokojowi i pofantazjował z przeczuciami. Odpowiadało mi pełne uczestnictwo w przeżyciach, obserwacjach i interpretacjach bohaterów, ochoczo poddałam się wzrastającemu napięciu, niecierpliwości poznawania i odkrywania kart zagrożenia. Atrakcyjnie wnikałam w tajemnice, które uczeni próbują poznać od wieków, a które wciąż opierają się ludzkiemu rozumowaniu. Ale to też zajrzenie do najbardziej czarnych i bolesnych świadectw współczesnej historii.
Różnorodność bohaterów jest atutem powieści, każdy skrywa tajemnice i zahamowania, na swój sposób poddaje się niesprzyjającym okolicznościom, mierzy z własnymi demonami. Wyrazista okazała się zwłaszcza silna postać kobieca, to ona nadaje energiczny rytm wielu scenom, staje się spoiwem męskich bohaterów. Natomiast postać profesora, chociaż poddana ekstremalnej próbie człowieczeństwa, to jednak, jak na uczonego, zabrzmiała mało przekonująco, ale i tu pojawił się interesujący pierwiastek, kontra nauki i rozumu w stosunku do legend i duchowości. Starosłowiańskie wierzenia, wołoskie mity, czarna magia, religijne symbole i Alpy Transylwańskie. Gdzieś w wąskiej górskiej przełęczy, otoczonej stromymi urwiskami, wypełnionej białą rzeką mgły, znajduje się osobliwa pięćsetletnia fortyfikacja, granitowa, z samotną wieżą, opuszczona. W tysiąc dziewięćset czterdziestym pierwszym roku Niemcy uznają ją za strategiczny punkt na mapie wojny i wysyłają oddział żołnierzy. Twierdza nie pozostaje wobec nich bezbronna i bierna, odwołuje się do zimnej nienawiści, czystej wrogości, perfekcyjnej broni strachu i szaleństwa.
Bookendorfina.pl
Przeczytane:2020-06-11, Ocena: 3, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2020, 52 książki 2020,
Ależ miałam chrapkę na tę książkę, na horror sprzed lat, na świetną rozrywkę. Niestety, rozczarowanie było wielkie i przepastne jak sama twierdza… Nie jest to nowa książka i, moim zdaniem, to czuć. Nie czytałam poprzedniego wydania, wiem, że dla niektórych to powieść kultowa. Ja tego kultu nie rozumiem…
Początek mnie zaciekawił, środek znudził, a koniec zdenerwował. Postaci czarno-białe, bez wyrazu, bez charakteru, ‘straszydło’ mało straszne. Szkoda, bo potencjał był. Szkoda, że tak mało uwagi autor poświęcił II wojnie, można było rozbudować trochę wątek wojenny, a skrócić romansowy.
Czytajcie na własną odpowiedzialność, bardzo możliwe, że nie znam się na kultowych horrorach 😉