Mazia wszedł pierwszy do pracowni. W dzień zapewne bywało tu bardzo jasno, cała ściana oraz część dachu były przeszklone, teraz jednak tylko wątła świeczka dobywała z mroku poszczególne przedmioty - szerokie sztalugi z naciągniętym i zagruntowanym blejtramem oraz fotel, w którym swobodnie, odchylony na oparcie, siedział Kaługin. Martwy. Na podłodze, przy jego nogach leżała strzelba. Tuliska, solidna, z instrukcją. Strzał z bezpośredniej bliskości osmalił welwetowy materiał, poszarpane brzegi otworu, którym przeszła kula, przesiąkły krwią. Oczy Kaługina były półotwarte i nieruchome.
Wydawnictwo: Iskry
Data wydania: 1974 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 215
Tytuł oryginału: Tri dnia w Dagezanie
Tłumaczenie: Irena Piotrkowska
Przeczytane:2022-08-24, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2022,
"Trzy dni w Dagezanie" opowiadają historię Mazina, który ma spędzić trzy dni w tytułowym Dagezanie. Czas odpoczynku zostaje jednak niespodziewanie przerwany, gdy w domu, w którym jest gościem dochodzi do morderstwa. Wraz ze swoim przyjacielem rozpoczyna śledztwo. To taki kryminał w starym stylu. W sumie od początku do końca obserwujemy jak bohater stara się zebrać jak najwięcej informacji w odciętym od reszty świata Dagezanie. Od pytania, do pytania i powoli rysuje się przed nim cała historia. Śledzenie tych rozmów nie jest jednak szczególnie porywające. Jest to historia raczej monotonna, gdzie wszystko, co ciekawsze, zawierające bardziej dynamiczne zdarzenia, już się wydarzyło i jest jedynie opowiadane. Nie ma dreszczyku, zaskoczenia, jakiś większych niewiadomych, ponieważ wszystko można sobie łatwo poskładać do kupy i ostateczne rozwiązanie staje się jedynie podsumowaniem wszystkich zdarzeń. Szału nie ma. Książka do przeczytania na raz.