,,Trzech Gości w Łódce plus Wampir" - to sensacyjny thriller Krzysztofa Kotowskiego - książka, która pojawia się po kilkuletniej nieobecności bestsellerowego autora na rynku wydawniczym. Napisana z rozmachem opowieść o przeżyciach młodego wampira urodzonego 11 listopada 1918 roku (!) i uwikłanego w misterną grę służb specjalnych zawiera w sobie to, co dla Kotowskiego najbardziej charakterystyczne. Brak szacunku dla granic gatunkowych, znakomity język, jak zawsze wciągająca akcja i niezwykli bohaterowie, do których czytelnik natychmiast się przywiązuje. Łatwo rozpoznawalny styl Kotowskiego łączy w sobie szacunek do tradycji mistrzów thrillera (John Grisham), powieści fantastycznej (Philip K. Dick), political fiction (Tom Clancy) i metafizycznej opowieści gotyckiej (Anne Rice) z nowoczesną, pełną dystansu, autoironii i poczucia humoru próbą przewrotnego pogodzenia wszystkich tych gatunków w nowy typ powieści rozrywkowej. Otrzymujemy oryginalną, fascynującą historię o zemście i miłości, ale także o samotności i cierpieniu ,,naznaczonych innością". W tle - refleksja na temat najnowszej historii Polski, a także i zawartej między linijkami... filozofii bytu.
Wiktor Maurycy Sobolewski - polski arystokrata urodzony w dniu odzyskania przez kraj niepodległości - spędza sielankowe dzieciństwo w dworku ojca, do czasu gdy ten przegrywa w karty cały majątek i na zawsze opuszcza rodzinę. Bez zaplecza finansowego, pozycji i perspektyw na przyszłość żyje z matką w skromnym mieszkaniu w Grodzisku Mazowieckim. Buntownicza natura każe mu jednak walczyć o sukces i cel w życiu. Bierze udział w powstaniu warszawskim, podczas którego szybko zostaje ranny. Przeżywa jednak wojnę, by po jej zakończeniu wplątać się w półświatek warszawskiej Pragi, który staje się dla niego nowym domem. Niemniej naraża się służbom UB, więc musi uciekać. Przez pewien czas zręcznie udaje mu się unikać wszechwładnych tajnych służb. Poznaje miłość swojego życia - Agnieszkę Brzostowską, Polkę wychowaną w Anglii, geniuszkę matematyczną. Oszukani przez fałszywych przyjaciół, złapani ostatecznie przez SB, okrutnie torturowani przez ludzi diabolicznego kapitana Mariana Goldberga - cudem unikają śmierci. Ratuje ich doktor Jan Bronsart, ponadczterystuletni wampir, przywódca społeczności swoich współbratymców na terenie Polski. Nowi przyjaciele dają nowe możliwości. Teraz czas na krwawą zemstę na wszystkich, którzy zawinili...
Krzysztof Kotowski - bestsellerowy pisarz, dziennikarz i psycholog. W przeszłości pracował w radiu i TVP. Był autorem i prowadzącym wielu popularnych programów telewizyjnych, m.in. ,,Kawa czy Herbata" czy ,,Rhythmics". Jest autorem thrillerów z pogranicza psychologii, fantastyki i horroru, czyli tzw. ,,thrillerów hipotetycznych". Jego książki w ocenie krytyki i czytelników odznaczają się przede wszystkim świetnym językiem, poczuciem humoru i wartką akcją. Uznanie przyniosły mu m.in. takie książki jak: ,,Krew na Placu Lalek", ,,Niepamięć", ,,Marika", ,,Zygzak", ,,Święto Świateł" czy ,,Modlitwa do Boga Złego".
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2022-09-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 492
„Trzech gości w łódce plus wampir” – Krzysztof Kotowski
Wiktor Maurycy Sobolewski lata swojego dzieciństwa spędził w dworku ojca. Niestety ten uwielbiał hazard i cały swój majątek przegrał po czym zostawił rodzinę na pastwę losu. Maurycy wraz z matką przenosi się do Grodziska Mazowieckiego. Chce dla siebie i dla matki zawalczyć o lepsze jutro. Bierze czynny udział w Powstaniu Warszawskim. Pewnego razu zostaje dotkliwie pobity i pogryziony. Wojnę przeżywa, lecz po niej zaczyna się spotykać z niezbyt ciekawym towarzystwem.
Mężczyzna się zakochał w inteligentnej Polce, która została wychowana w Anglii. Ich miłość zostaje wystawiona na próbę, gdyż fałszywi przyjaciele ich wydają, a Służby Bezpieczeństwa zaczynają zrobić z Wiktorem porządek. Poddają go torturze. Na ratunek przychodzi im Jan, wampir…
Czy Wiktor pogodzi się ze swoim nowym obliczem?
Jak dla mnie za dużo opisów, niektóre rozdziały były bardzo rozwleczone. Ciężko było się skupić na najważniejszych punktach, bo niestety zapominało się o czym się czyta.
Pozytywem dla mnie jest to, że Wiktor jest tak bardzo zdeterminowany. Za każdym razem widać jego wolę walki. Oczywiście widzi w sobie też gorsze strony, ale nie pozwala mu to stracić wiary w siebie.
Nie brakuje w książce akcji, dzięki czemu ciężko przewidzieć co się wydarzy w kolejnych rozdziałach.
Uważam, że warto przeczytać i samemu wyrobić swoje zdanie na temat tej powieści. Tylko nie poddawajcie się po paru rozdziałach.
Mieliście kiedyś kaca po przeczytaniu książki? Otóż tak się właśnie czuję. Przeczytałam 500 stronicową książkę spod pióra Krzysztofa Kotowskiego i… nie wiem jak to mam ująć w kilku słowach. Tego się nie da zrobić.
Przygotujcie się na małe opracowanie tego co nam zaserwował autor.
Jest to jego czwarta książka, którą miałam okazję przeczytać.
Co myślę?
1). Książka jest tak bardzo rozwleczona, że od razu przypomina mi się Stephen King, co oczywiście czasem jest plusem, a czasem niestety po prostu się przysypia. I mimo iż książka mnie mocno zaintrygowała to przesyt tego wszystkiego sprawił, że bywało tak iż się męczyłam. Czytałam ją na kilka razy, bo nie mogłam usiąść i na raz ją pochłonąć.
Mnóstwo informacji, bohaterzy, których poznajemy od dziada przez pradziada. Oczywiście…
Osobiście przychylam czoła Kotowskiemu, ponieważ to ile on pracy włożył w napisanie tej książki to jest OGROM. Ale mnie to osobiście zmęczyło. Trochę szkoda. Myślę, że gdyby była o połowę cieńsza, to czytałoby mi się dużo lepiej. Co nie znaczy, że nie znajdzie się rzesza fanów i będzie to uzasadnione!
2). Niestety znalazłam masę błędów, które po pewnym czasie przestałam zaznaczać. Nie chodzi o literówki, ale np. (Wybaczcie, ale staram się pisać bez spoilerów) bohater mówi, że „Nasi ludzie powinni to potwierdzić w ciągu kilku godzin…” po czym wychodzą z budynku, wsiadają do samochodu i mówi dalej „podobno nasi ludzie zabierają…” (spoiler). Po prostu wiem, że mogli działać szybko, ale czy oni w ogóle zdążyli powiadomić tych „ludzi”? Nie czepiam się! Ale coś mi tu zgrzytnęło.
Szanuję mocno za wprowadzenie zdań po niemiecku, gdzie był odnośnik i tłumaczenie na polski, ale były też słowa po czesku i brak tego tłumaczenia. A szkoda.
3). Jaki tytuł książki jest to sprawa autora, ale z pewnością nie spotkacie na łamach tej książki trzech gości w łódce fizycznie i nie będzie obok nich siedział wampir. Bo to było pierwsze co sobie pomyślałam zanim przeczytałam całość ;). Chociaż nie powiem, to właśnie ten tytuł mnie zaintrygował najbardziej gdy dowiedziałam się o książce.
4). Opis z tyłu na okładce również myli. Dlaczego? „Niepozorny prywatny detektyw…” prowadzi sprawę. No prowadzi. Przez ostatnie 100 stron. Już opis, który jest podany m.in na Lubimy Czytać jest moim zdaniem trafniejszy: „Wiktor Maurycy Sobolewski – polski arystokrata urodzony w dniu odzyskania przez kraj niepodległości – spędza sielankowe dzieciństwo w dworku ojca, do czasu gdy ten przegrywa w karty cały majątek i na zawsze opuszcza rodzinę. Bez zaplecza finansowego, pozycji i perspektyw na przyszłość żyje z matką w skromnym mieszkaniu w Grodzisku Mazowieckim. Buntownicza natura każe mu jednak walczyć o sukces i cel w życiu. Bierze udział w powstaniu warszawskim, podczas którego szybko zostaje ranny. Przeżywa jednak wojnę, by po jej zakończeniu wplątać się w półświatek warszawskiej Pragi, który staje się dla niego nowym domem. Niemniej naraża się służbom UB, więc musi uciekać. Przez pewien czas zręcznie udaje mu się unikać wszechwładnych tajnych służb. Poznaje miłość swojego życia – Agnieszkę Brzostowską, Polkę wychowaną w Anglii, geniuszkę matematyczną. Oszukani przez fałszywych przyjaciół, złapani ostatecznie przez SB, okrutnie torturowani przez ludzi diabolicznego kapitana Mariana Goldberga – cudem unikają śmierci. Ratuje ich doktor Jan Bronsart, ponad czterystuletni wampir, przywódca społeczności swoich współbratymców na terenie Polski. Nowi przyjaciele dają nowe możliwości. Teraz czas na krwawą zemstę na wszystkich, którzy zawinili…”
5). Bohater jest oczywiście wszystkowiedzący. Ja wiem, wampir i te sprawy. Uczony. Ale serio? Czy przygotował się specjalnie, żeby zabłysnąć przed pewną osobą, że wie „wszystko” o Azji? I to tak dość konkretnie… No mógł wiedzieć, wiadomo. Nie neguję, ale tak jakoś dla mnie to było za dużo.
6). Agnieszka mówi do Wiktora „Wik” później z jakiegoś nieznanego mi przypadku, mówi tak też do niego Jack. Skąd wiedział? Umknęło mi to?
7). Bronsart - momentami przypominał mi Albusa Dumbledore’a. Nie wiem dlaczego, może przez to że bywał i surowy i czasami dobroduszny (jeśli można go tak nazwać:D).
8). Policjantka, która zachowuje się dość nietypowo jak na kogoś w swojej profesji. Lekko i dziwacznie. Jakoś tak nie przypadła mi do gustu. Czepiam się, wiem.
9). Agnieszka mówi Wiktorowi o Jamesie Bondzie, on nie wie kim była ta postać. A nie było przypadkiem tak, że sam wspominał wcześniej o nim? Tak mi się wydaje, ale teraz to już nie znajdę tego fragmentu.
10). Pochodząc z Podhala mam takie tylko zastrzeżenie, że raczej w kierpcach to po domu się nie chodziło, ale to też kwestia sporna. Raczej jakieś papucie, a kierpce to się nosiło odświętnie. Jak pies miał je rozszarpać, bo już były zużyte od noszenia po domu. Kurczę nie wiem.
11). Duży plus za psa <3 i za to, że wampir się o niego troszczył. To akurat jeden z najmilszych akcentów całości. Podobało mi się bardzo;).
Książka nie zważając na powyższe punkty, była genialna.
Wampir jest bardzo barwną i ciekawą postacią. U mnie szybko nabrał szacunku i można go polubić, (czego nie można powiedzieć o jego wybrance).
Niesamowite jest to, ile wiadomości przemycił nam tutaj autor!
Dowiadujemy się dużo o Indianach Nawahów. Mamy informacje odnośnie Polski, Niemiec, Czech itd. No totalnie dużo. O historii. O chińskiej grze Go. Tutaj niski ukłon.
To ile pracy włożył autor, przechodzi samo siebie. 500 stron nie napisało się samo.
Otrzymałam tutaj ciekawie utkaną intrygę, przekrój życia wampira, Polskę w latach 60. politykę, zmagania. Horror, komedię i absurd w jednym.
To, że autor jest wysoko inteligentny uświadomiłam sobie przy poprzednich książkach. Bawi się językiem. Zręcznie pisze kolejne rozdziały.
Książka sama w sobie ma potencjał. Niestety nie trafiła do mojego serduszka jak poprzednie, ale jest na tyle genialna, że będę Wam ją polecać. Dlaczego?
„Trzech gości w łódce i wampir” są niepozorną lekturą, która ma na celu więcej niż nam się wydaje. Z przyjemnością podyskutowałabym z Krzysztofem Kotowskim o tej książce i o tym co zainspirowało go do napisania tego tekstu.
Taka anegdotka, pochodzę z okolic Nowego Targu o którym jest tutaj mowa ;).
„Pan już wie, jak skrada się samotność. Najpierw czeka cierpliwie, potem zbliża się powoli, choć nieuchronnie i wreszcie staje się jedynym towarzyszem, który rozumie”. - strona 82.
Pasjonistka
Kto już kiedyś czytał książkę Krzysztofa Kotowskiego, ten od razu pozna jego styl w "Trzech gościach w łódce plus wampir". Mogłabym nie patrzeć na okładkę i po kilku stronach już wykrzyknąć "to jest on!". Czytałam poprzednio "Kapłana", podobał mi się, zaskoczył, wywołam niemałe wrażenie, ale "Trzech..." jest chyba jeszcze lepsze. Wszystko dzięki głównemu bohaterowi, który jest (nie)typowym krwiopijcą.
Wielu pisarzy próbowało przerobić postać wampira na swoją modłę. Najczęściej, kiedy był to motyw raczej z przymrużeniem oka i osadzony w znanej nam współczesności, zupełnie to do mnie nie przemawiało. Główny bohater w tej powieści wypadł świetnie, został dobrze wykorzystany, potrafi i rozśmieszyć, i dać do myślenia, i porwać ku przygodzie. Stety lub nie, jak kto woli, nie na samym "nowoczesnym" wampiryzmie się tutaj skupiamy.
Autor nie potrafi usiedzieć w jednym gatunku, wierci się niemiłosiernie i potem nie wiadomo, czym zaskoczy nas kolejny rozdział. Komedia, romans, thriller, fantastyka, filozofia, historia - głowa mała, to wszystko miesza się tutaj ze sobą i razem tworzy jedną całość. Przygotujcie się na książkę dziwną, przy której akcja raz jedzie szybką kolejką górską, a raz wlecze się nóżka za nóżką. Powieść wypełnia również mnóstwo odniesień do innych dzieł literatury, żyjących lub historycznych postaci, wydarzeń itd. To sprawia, że każdy czytelnik, w zależności od jego doświadczenia, inaczej ten tytuł odbierze, co innego zapadnie mu w pamięć. Mnie utkwiła najbardziej urocza scena, w której kot Wolanda wchodzi do nowego domu głównego bohatera, obwąchuje najważniejsze miejsca, po czym siada i się obraża.
"Trzech..." to książka złożona i składająca się z paradoksów, jednocześnie pełna akcji i przegadana, surowa i romantyczna, poszatkowana i spójna. Wypowiedzi i teorie niektórych postaci mogą nas oburzyć, w innych odnajdziemy bratnie dusze. Spodziewałam się dziwności i dziwność dostałam. Polecam czytelnikom, którzy mają ochotę na coś innego niż zwykle. A nuż wam się spodoba i będziecie chcieli jeszcze więcej.
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od wydawnictwa.
Wiktor Maurycy Sobolewski, młody polski arystokrata, przyszedł na świat w najszczęśliwszym dla Polaków dniu - dniu odzyskania niepodległości - 11 listopada 1918 r. Panicz nie może długo cieszyć się pańskim życiem, gdyż ojciec utracjusz przygrywa rodzinny majątek w karty i wkrótce potem znika z życia Sobolewskiego. Wiktor wraz z matką przenosi się do Grodziska Mazowieckiego, który nie dostarcza mu wystarczającej ilości wyzwań. Przenosi się do Warszawy, gdzie zaczyna studia archeologiczne, przerwane wybuchem II Wojny Światowej. W czasie wojny walczy w Powstaniu Warszawskim, który dla młodego idealisty jest niezwykłym wydarzeniem. Po wojnie, gdy władze w Polsce przejmują komuniści, Sobolewski nie chwali się szlacheckim pochodzeniem, a wręcz przeciwnie dołącza do półświatka warszawskiej Pragi, do ferajny Ryżego z Brzeskiej. Wracając do domu w dniu śmierci Stalina, spotyka na swojej drodze mężczyznę, który po krótkiej rozmowie ,,otworzył japę na całą szerokość..." i tyle zapamiętał Sobolewski. Po odzyskaniu przytomności i długiej rekonwalescencji, ponownie spotyka na swojej drodze mężczyznę, który omal go nie zabił. Wiadomości przez niego przekazane brzmią jak żart: ,,jesteś wampirem". Od tej chwili życie Sobolewskiego nigdy nie będzie już takie same.
,,Trzech gości w łódce plus wampir" to niezwykłe połączenie powieści fantasy, bo jak inaczej klasyfikować, powieść o wampirach(?), powieści sensacyjnej z powieścią o niezliczonej ilości wątków historycznych i legend, umiejętnie wymieszanych z półprawdami i fikcją. A jakby komuś było mało, to wątek romantyczny też się znajdzie. No i odrobinę typowego dla autora humoru sytuacyjnego i słownego, niezwykle ironicznego.
Jak to u Kotowskiego bywa, pisarz świetnie włada piórem i słowem, bawi się stylem i konwencją.
Plastycznie wykreowani bohaterowie, z bogatą przeszłością. Dobrze skonstruowana i przemyślana akcja, z zakończeniem dającym nadzieję na kolejne tomy (bardzo proszę o kolejny, bo polubiłam Wiktora, Agnieszkę i Indianina).
Jeśli lubicie niezwykłe powieści, niedające się sklasyfikować do jednego gatunku literackiego, jeśli lubicie, gdy w powieści pojawiają się wyraziste postaci, a akcja zmienia się jak w kalejdoskopie, cały czas zmieniając obraz i punkt odniesienia, to powieść ,,Trzech gości w łódce plus wampir" jest dla was. A o co chodzi z tymi gośćmi w łódce i wampirem dowiecie się z lektury.
Serdecznie polecam
Kto zna pióro autora ten wie, że potrafi nim władać na wszelako różny sposób. Bohaterzy są tutaj niespotykaną mieszanką, którzy nawet wysławiają się inaczej. Spotkamy tu język prostacki, aczkolwiek wplecione w niego będą mało spotykane słowa, dość inteligentne zresztą. Poznamy nazwy indiańskie z zachowanym stylem ich wypowiedzi. Będą tu też osoby bardzo pewne siebie i tajemnicze, lubiące rządzić, gdzie będą podkreślać słownie kogo za kogo mają. Będzie również postać, która będzie przyjmowała trudne zlecenia. Kłamstwo to jego drugie imię, choć jak nikt będzie lubił dociekać prawdy. To całkiem zróżnicowane osoby, które wyraźnie będą się odznaczać w tekście. Druk jest niestety mały, lecz nie to ma wpływ na szybkość czytania. Niby wprowadzenie będzie proste, ale nie potrafiłam go ogarnąć ze względem na wielowątkowość zdarzeń. W każdym nowym rozdziale będzie pisało o czymś innym. Historię tą ktoś nam opowiada i czasami będzie powracał do pewnych wydarzeń, by nam coś wytłumaczyć, a niekiedy wydarzenia zostaną przedstawione z perspektywy bohatera, który tłumaczy co robi, bądź będzie robić, lub zwyczajnie opowiada to, co aktualne się dzieje. Książkę należy czytać z uwagą, gdyż ma swoje wzloty i upadki. Niekiedy bardzo szybko będzie się działa akcja, a czasami, zwłaszcza w innym wątku, może się to trochę ciągnąć i później ponownie przyspiesza. Historia będzie dotyczyła prywatnego detektywa, który dostanie niby proste zlecenie, ale my już czujemy, że takie nie będzie. Ma bowiem odszukać pewnego mężczyznę, lecz nie wie dlaczego. Ma przedstawione tylko ogólnikowo kim on jest, lecz wszelkie szczegóły ma poznać dopiero później. Ma przeczucie, że będą z tego kłopoty i wcale się w tym nie myli. Całe zagranie było na tyle niespotykane, że nikt nie wiedział kim był ten detektyw, więc spokojnie mógł działać pod przykrywką. Ale... reszta zdarzeń jest jakby czymś, czego nie potrafię opisać. Mamy tu bowiem tytuł książki, który jest tylko przenośnią, bo nijak mi nie pasował do treści. Po drugie, po przeczytaniu książki zajrzałam na jej opis, tak zawsze robię, bo ciekawi mnie, czy zbyt wiele nie zdradza i... Nijak miał się do wydarzeń... Był mega ogólnikowy i moim zdaniem podkreśla bardziej kwestie poboczne. Tak naprawdę każda książka autora tak wygląda, jest bardzo tajemnicza i jeszcze bardziej wielowątkowa. Ciężko ją ocenić, gdyż sam zamysł i fakty, które poznajemy z wielu lat wstecz wymagały od niego mega ogromnej wiedzy. Czasem historycznej, a niekiedy połączonej z fikcją. Pisarz lubi by jego postacie znały inne języki na szczęście na dole strony mamy ich tłumaczenie.
Podsumowując, autor pisze bardzo oryginalnie. Łączy ze sobą współczesność, historię i fantastykę.
"Jeśli człowiek może stać się potworem, to potwór może się stać człowiekiem." Mroczne cienie
Motyw wampira w literaturze zdawałoby się, że jest wykorzystany do cna. Wtem zjawia się Krzysztof Kotowski i mówi, potrzymaj mi pióro. I swoją powieścią "Trzech gości w łódce plus wampir" udowadnia, że o wampirach wciąż wiemy niewiele.
Maurycy Aleksander Wiktor Sobolewski urodzony 11 listopada 1918 roku w Polsce, syn hrabiego Konrada Sobolewskiego, członek gangu Ryżego i... wampir od marca 1953 roku.
"Nieprzespanej nocy znojnej
Jeszcze mam na ustach ślad
U grubego Joska, na ulicy Gnojnej
Zebrał się ferajny kwiat." "Bal u Starego Joska"
To on jest głównym bohaterem powieści, który opowiada nam o swoim życiu jako wampir w powojennej, szarej i niebezpiecznej, komunistycznej, polskiej rzeczywistości, a także o tym jak zostaje wplątany w niebezpieczną i misterną rozgrywkę służb specjalnych, w wyniku której wiele zyska, ale także tyle samo straci.
Autor jak zwykle zaskakuje czytelnika niekonwencjalnym pomysłem na powieść i mistrzowskim miksem gatunków. Powieść ma klamrową kompozycję, bohatera wampira, który wiedzie swój żywot w naszej ojczyźnie, jest Polakiem, arystokratą, bandytą, leśniczym, prywatnym detektywem, bohaterem romantycznym, tragicznym i nie z tego świata.
Nie da się jednoznacznie określić do jakiego gatunku należy ta powieść. Jak wspominałam wcześniej odnajdziemy tu miks gatunków, a mianowicie są tu elementy horroru, fantasy, thrillera, powieści historycznej, political fiction.
Sama fabuła jest bardzo ciekawa, niestety książka jest raczej dla cierpliwych czytelników, ponieważ autor dawkuje czytelnikowi akcję, emocje i napięcie. Poprzednie książki wciągały od pierwszych stron, a tu początek mnie trochę nużył, dalej jest trochę lepiej, choć nadal pojawia się dość dużo długich opisów, co nie sprzyja szybkiej lekturze, dialogów jest tu mało, nad czym ubolewałam, ale jeśli komuś nie przeszkadzają opisy, powolne prowadzenie akcji i wprowadzanie w fabułę, to czytajcie najnowszą powieść pana Krzysztofa.
Podobny problem miałam z bohaterami książki, główni, czyli Wiktor i Agnieszka jakoś specjalnie nie przypadli mi do serca. Już większą sympatię poczułam do doktora Bronsarta i Indianina Johny'ego O'Sagsona, a moje serce zdobył pewien pies zwany Misiornym.
Fabuła jest ciekawa, pomysł na powieść także, ale naprawdę trzeba mieć dużo samozaparcia i cierpliwości by książkę przeczytać. Ciekawie autor przybliża czytelnikowi tu pewne fakty i ciekawostki historyczne, pięknie pisze o samotności, miłości, zemście.
"Samotność nie jest wtedy, kiedy znikają pojedyncze, nawet ważne osoby. Samotność jest wówczas, gdy znikają mniejsze lub większe światy, z których czerpiemy to, co jest w stanie w nas zastygnąć na długo, czasem na zawsze."
Jest to na pewno coś nowego, świeżego i oryginalnego w polskiej literaturze, więc jeśli jesteście ciekawi, kochacie nietuzinkowe historie o wampirach i lubicie wyzwania, to sięgajcie po "Trzech gości w łódce plus wampir". Szczerze napisałam o swoich odczuciach związanych z tą książką i mam nadzieję, że one wam pomogą w podjęciu decyzji.
"Największym koszmarem człowieka jest stan, w którym zdaje sobie sprawę, że nikomu nie jest już potrzebny. Że nikt niczego od ciebie nie chce, a gdybyś zniknął - nikogo by w żaden sposób to nie obeszło."
Mimo wszystko myślę, że warto poznać świat wampirzy w ujęciu pana Kotowskiego. Będzie to na pewno ciekawe i niepowtarzalne doświadczenie.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu 5WHYPROMOTION.
W dniu, kiedy zaczęłam czytać, a potem słuchać książki ,,Trzech gości w łódce plus wampir" wiedziałam, na co mogę liczyć, lecz i tak byłam w szoku, ale tym takim pozytywnym. Nie ukrywam jednej sprawy, a mianowicie, gdybym nie miała debiutu z twórczością autora z poprzednimi, takimi jak seria ,,Kapłan" to tutaj podejrzewam, że nie wzięłabym i bije się w pierś, bo ominęłaby mnie frajda, że głowa mała. Przy okazji z całego serca polecam serie ,,Kapłan" no tyle akcji, ale i bólu brzucha ze śmiechu to ze świecą szukać. Gdybym musiała krótko opisać co w książce znajdziecie to według mnie taki Wampirzy polski James Bond, który uwikłany jest w misterną grę, walkę ze służbami specjalnymi, SB (esbekami) itp. Wiele książek, jakie miałam okazje przeczytać (a jest ich sporo tak skromnie napiszę) przeważnie przedstawiały jeden główny problem i dążenie do celu, a tutaj masz jeden temat główny i kilka tematów, przygód, akcji, które dotyczą tego jednego głównego, przez co w żadnym momencie nie idzie się znudzić albo nie byłam w stanie przewidzieć co i jak.
Poznajcie naszego bohatera, a jest nim Wiktor Maurycy Sobolewski urodzony 11 listopada 1918 r. Niby historia, jakich wiele, czyli (tutaj opisów książki jest pełno, więc zachęcam do zapoznania się) po tym, jak z matką mieszkają w małym mieszkanku w Grodzisku Mazowieckim (kolejny plus, bo moje strony rodzinne. Niedaleko Żyrardowa) bierze udział w powstaniu warszawskim, który przeżywa i zaczyna się cała ta akcja i masa intryg, ale też coś jeszcze, lecz tutaj nie będę spoilerować. Poza całą tą akcją związaną z wojną, gangami, przetrwaniem, rządem pojawia się też ona, która też sporo namiesza, i to właśnie spowodowało, że ta książka nie była taka typowo dla mężczyzn, ale to oczywiście wszystko z przymrużeniem oka.
Z czasem jak wnikałam w całą tę historię zaczynałam nabierać przekonania, że okładka idealnie odzwierciedla to, co znajdziecie w środku, a mianowicie przelaną krew. Szacunek dla autora, ponieważ mnóstwo tych intryg, nitek poplątanych akcji, które summa summarum łączą się w jedną klarowną całość. Nie oceniam stylu itp. bo na tym nie znam się, ale wiem, że książka spodoba się wszystkim, którzy lubią pościgi, tajemnice, fantastykę, historię, kryminały itp. Im dalej w głąb, tym bardziej chciałam, żeby była kontynuacja co sądząc po zakończeniu jestem dobrej myśli. Dodatkowym plusem dla autora to postać, jaką jest Agnieszka Brzostowska. Przedstawiona jest jako geniusz w swojej dziedzinie, która towarzyszy naszemu Wiktorowi, ale ma też swój plan na dalsze losy i akcje, jaka ich spotyka. No tacy polscy Bonnie i Clyde, którzy będąc razem potrafią rozwalić system. Bardzo cieszę się, że oprócz wersji papierowej możecie posłuchać audiobooka, który według mnie jest taką wisienką na torcie i oddaje ten magiczny klimat, a to za sprawą lektora Filipa Kosiora. Fani Filipa wiedzą, że swoim głosem i profesjonalizmem potrafi przywołać ciarki na plecach.
Polecam kochani całym sercem, bo takich emocji i akcji to bardzo mało na rynku czytelniczym.
W jednym z warszawskich apartamentów zostają znalezione zwłoki czterech mężczyzn. Okoliczności ich śmierci są niejasne. Wszystko wskazuje na to, że zmarli...
Spisek groźnej sekty, realizującej odwieczny plan. Ksiądz Krzysztof Lorent od kilku tygodni jest pacjentem szpitala psychiatrycznego w Warszawie. Twierdzi...
Ocena: 4, Przeczytałam,
Wampiry w literaturze są przedstawiane dwojako. Odsłona krwawa, czyli horrory, a w nich polowania, wysysanie krwi i sieczka, sieczka, sieczka. Odsłona romantyczna, groźne acz intrygujące dzieci nocy. Często pod płaszczykiem agresji kryją smutek, zagubienie, wyobcowanie. Krzysztof Kotowski zaproponował jeszcze coś innego. Mianowicie wampira detektywa. I nie jest to bohater, który rozwiązuje sprawy w świecie pełnym fantastycznych istot. To facet, który żyje wśród ludzi, a ci nawet nie przypuszczają do kogo zwracają się o pomoc.
Ów detektyw przyjmuje nietypową sprawę, a ta okazuje się pułapką. Tyle o fabule. Maleńko, a jest to bardzo rozbudowana i wielowątkową powieść. I właśnie dlatego nie chcę wchodzić z butami w poszczególne jej elementy. Jest to misterna konstrukcja złożona z wątków, wąteczków i wątyciusiów. Ich dobór możne nas zaskakiwać: Co mają wspólnego Indianie, „Mistrz i Małgorzata”, warszawski półświatek i miłość? Dołóżmy do tego błyskotliwy – a czasami obrazoburczy – komentarz do wydarzeń z polskiej historii współczesnej i rozważania z zakresu filozofii bytu. Taka mieszanka tworzy powieść „Trzech gości w łódce plus wampir”.
Nie wiem, czy to co teraz napiszę nie zaszkodzi tej powieści, ale muszę o tym wspomnieć, żeby oddać jej charakter. Kryminały kojarzą się z wciągającymi, szybko czytającymi się książkami. „Trzech gości w łódce plus wampir” może się poszczyć wartką akcję i krótkimi rozdziałami, jednak daleko jej do typowo „urlopowej” powieści. Momentami jest awanturniczo, momentami zabawnie, a momentami – jak w dziewiętnastowiecznej powieści – zatrzymujemy się przy dłuższym opisie lub zawiłym dialogu. Czytelnik ciągle musi być czujny na wszelkie aluzje historyczne, a także nawiązania do literatury. Jest to odrobinę wyczerpujące, aczkolwiek również satysfakcjonujące.
Krzysztof Kotowski jest niewątpliwie ciekawą postacią na polskiej scenie literackiej. Taką powieść, jak „Trzech gości w łódce plus wampir” mogła napisać wyłącznie błyskotliwa, inteligentna i oczytana osoba. Jest to pisarz, którego twórczość warto poznać, żeby wyrobić sobie o niej własne zdanie. Jakie jest moje? Doceniam, ale wiem, że to nie mój typ literatury. Pomimo humoru i akcji, książka jest napisana za bardzo na serio (a ja kocham absurdy), do tego całe to filozofowanie zawsze wybija mnie z rytmu (u mnie albo książka filozoficzna, albo rozrywkowa). Niemniej „Trzech gości w łódce plus wampir” to powieść z pomysłem. Powieść fantastycznie napisana. Pozycja obowiązkowa dla miłośników niebanalnej literatury.