Kiedy już wejdą, nigdy nie wyjdą...
Eve i jej dziewczyna Charlie zamieszkały w starym domu, na malowniczym wzgórzu otoczonym lasem. Pewnego zimowego dnia ich spokój zakłóca pukanie do drzwi. Na progu stoi mężczyzna z rodziną - Thomas Faust twierdzi, że kiedyś tu mieszkał i chciałby pokazać dzieciom miejsce, w którym się wychował. Eve wpuszcza nieznajomych do środka, choć w jej głowie rozbrzmiewa sygnał alarmowy.
Szalejąca śnieżyca odcina gościom jedyną drogę wyjazdową. Eve i Charlie są zmuszone przenocować obcych. Atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Gdy rano znika Charlie, Eve postanawia za wszelką cenę pozbyć się niechcianych przybyszów.
Nie powinnaś była ich wpuszczać. Musisz się ukryć. Musisz...
Paranoja, wyrachowana manipulacja, pierwotne zło... Co naprawdę dzieje się w domu na wzgórzu?
,,To był nasz dom" to przerażająca powieść, w której Marcus Kliewer umiejętnie łączy napięcie rodem z ,,Uciekaj" Jordana Peele'a i mroczny klimat najstraszniejszych historii Stephena Kinga.
Marcus Kliewer jest pisarzem i animatorem poklatkowym. Jego debiutancka powieść To był nasz dom pierwotnie ukazała się jako opowiadanie w odcinkach na Reddicie, gdzie użytkownicy forum NoSleep uznali je za najstraszniejszą historię w 2021 roku.
Marcus mieszka w Vancouver w Kanadzie.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2025-03-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
„To był nasz dom” autorstwa Marcusa Kliewiera to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Przyznam, że kiedyś horrory uwielbiałam, jednak strach zaczął mnie przytłaczać, dlatego w dużej mierze zrezygnowałam z czytania książek, jak również oglądania filmów w tym gatunku.
Eve oraz jej partnerka Charli, zajmują się renowacją starych domów. Tak właśnie zakupiły dom w środku lasu, do którego się wprowadziły. Pewnego popołudnia do drzwi puka Thomas Faust wraz ze swoją rodziną. Mężczyzna przedstawia się i mówi, że to właśnie w tym domu się wychowywał i dorastał, pyta o możliwość pokazania domu swoim bliskim. Mimo złych przeczuć Eve decyduje się wpuścić do domu nieznajomych. Wskutek splotu wydarzeń i złej pogody, wizyta, która miała potrwać tylko chwilę, znacznie się przedłuża. W domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a po nocy, na którą niespodziewani goście zmuszeni byli zostać, ginie telefon Eve, a także Charlie. Zdarzenia, z którymi mamy do czynienia podczas czytania potrafią wpędzić czytelnika w przerażenia, wzbudzają strach i dają do myślenia, czy aby na pewno nasi bohaterowie nie zwariowali! Autor daje również nadzieję na kolejne spotkanie z bohaterami.
Przyznam szczerze, że podczas czytania tego tytułu zdecydowanie nie brakowało ciar na całym ciele, a nocne godziny czytania sprawiały, że strach było nawet wyjść do łazienki! Autor potrafi zaintrygować i przerazić czytelnika!
Fajnie było poczuć ponownie ten strach, po tak długiej przerwie od sięgania po horrory! Zdecydowanie muszę częściej sięgać po ten gatunek, bo dreszczyk emocji również jest wskazany! Polecam!
Lubicie historie z dreszczykiem emocji?
Tajemniczy dom na wzgórzu otoczony lasem zapewni Wam strach i niepokój.
Pewnego zimowego dnia w progu domu Eve i Charlie staje rodzina Faustów, która twierdzi, że kiedyś tu mieszkała. Thomas Faust chciałby pokazać swojej rodzinie dom, w którym dorastał. Wkrótce szalejąca śnieżyca odcina Faustom jedyną drogę wyjazdową. Eve i Charlie zmuszone są przenocować obcych. Atmosfera robi się coraz bardziej napięta, a gdy rano znika Charlie, Eve za wszelką cenę chce pozbyć się obcych z domu.
Jesteście ciekawi, co takiego wydarzy się w domu na wzgórzu?
"To był nasz dom” autorstwa Marcusa Kliewera to poruszająca powieść, która przenosi czytelnika w świat emocji, pamięci i utraty. Książka opowiada historię rodziny, której życie zostaje wywrócone do góry nogami przez nieoczekiwane wydarzenia. Autor w mistrzowski sposób buduje atmosferę, ukazując zarówno radość, jak i smutek, które towarzyszą bohaterom w ich codziennym życiu. Podczas czytania czuć atmosferę grozy i niepokój.
Styl pisania autora jest bardzo przystępny, a jednocześnie pełen głębi. Autor umiejętnie wplata opisy otoczenia i emocji, co sprawia, że czytelnik może poczuć się częścią opowieści. Postacie są dobrze zarysowane, a ich wewnętrzne zmagania są przekonywujące i autentyczne. Autor zmusza nas do refleksji nad tym, co naprawdę oznacza słowo „dom” i jak różne mogą być nasze wspomnienia związane z miejscem, w którym dorastaliśmy. Książka porusza również ważne tematy, takie jak rodzinna więź, tożsamość oraz znaczenie przeszłości w kształtowaniu przyszłości. Marcus Kliewer nie boi się stawiać trudnych pytań, co sprawia, że lektura staje się nie tylko przyjemnością, ale i intelektualnym wyzwaniem.
"To był nasz dom” to powieść, która z pewnością zostanie w mojej pamięci na długo po jej przeczytaniu. Zdecydowanie polecam tę książkę każdemu, kto szuka lektury z dużą dawką grozy i emocji.
Czytajcie! Polecam!
BRUNETTE BOOKS
Tytuł: To Był Nasz Dom
Autor: Marcus Kliewer
Wydawnictwo Otwarte
Data premiery: 26.03.2025r.
"Kiedy już wejdą, nigdy nie wyjdą."
Thriller psychologiczny, który od samego początku trzyma w napięciu, by z każdą kolejną stroną poczuć niepokój i atmosferę grozy.
Autor stopniowo buduje napięcie, a zakończenie nie tylko szokuje lecz sprawia, że czytelnik na nowo zastanawia się co faktycznie było prawdą a co nie.
Pióro autora jest proste i lekkie, aż ciężko uwierzyć, że jest to debiut. Fabuła jest wciągająca i przemyślana.
Dobrze wykreowani bohaterowie, oraz wątki, gdzie ścierają się granice między jawą a urojeniem zwiększają uczucie grozy.
Dla fanów horrorów i mrocznych thrillerów psychologicznych - to pozycja obowiązkowa.
PS: Netflix wykupił prawa do ekranizacji tej powieści, także czekam na efekty. 💜
Gorąco polecam.
Jeśli lubisz poczuć na karku dreszczyk emocji, a oglądanie horrorów to twoja pasja ta książka z pewnością przypadnie ci do gustu.
Chyba pierwszy raz tak miałam, że obudziłam się w nocy i się zastanawiałam czy otworzyć oczy i czy przypadkiem nie zobaczę jakiejś zjawy (efekt czytania tej książki przed snem :)
Zaczyna się niewinnie, pewna rodzina staje na progu i pyta czy może go zobaczyć, ojciec ponoć się w nim wychował, nasza bohaterka Eve jest osobą dość lękową, neurotyczną a przy tym zupełnie nie asertywną więc się zgadza. Niby wszystko jest w porządku, jednak rodzina zdecydowanie za długo korzysta z gościnności Eve. Kiedy śnieżyca sprawia że muszą przenocować Eve zaczyna czuć się osaczona, a gdy rano znika jej partnerka wpada wręcz w panikę.
Książka ta jest napisana w taki sposób, ze na początku nie sposób stwierdzić czy to Eve popada w paranoję, czy też coś faktycznie jest na rzeczy.
To książka pełna skrzypnięć na strychu, stupotu bosych stóp, dziwnych niekończących się korytarzy w piwnicach, gry świateł, dociekania do odkrycia prawdy pomimo lęku.
Muszę przyznać, że dokumenty, które przedzielają poszczególne rozdziały dodają tej książce klimatu, dzięki któremu robi się naprawdę strasznie.
Czy Eve uda się odkryć tajemnice domu? Kim jest Thomas? Jakie znaczenie ma w tym wszystkim jedyne znane zdjęcie Eve Palmer? Nie zdradzę więcej ten mroczny klimat trzeba poczuć samemu. Uważaj jednak kogo wpuszczasz do swego domu, bo "jak wejdą, nigdy już nie wyjdą".
Kiedy zobaczyłam okładkę książki ,,To był nasz dom" wiedziałam, że będę chciała mieć ją w swojej biblioteczce, ponadto po przeczytaniu opisu byłam pewna, że to historia dla mnie i muszę ją poznać! Dzięki wydawnictwu Otwartemu miałam tę okazję i bardzo się z tego powodu cieszę! Chociaż nie ukrywam, że miałam do tej książki spore oczekiwania.
Eve I Charlie kupują dom na wzgórzu, który wymaga remontu. Niedługo po przeprowadzce w drzwiach domu staje małżeństwo z trójką dzieci informując Eve, że mąż Thomas Faust wychowywał się w tym domu i chce pokazać go rodzinie. Niedługo po wpuszczeniu gości do domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy...
Muszę powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści! Udało mi się ją przeczytać w jeden dzień. Autor Marcus Kliewer tak mocno wciągnął mnie do świata przedstawionego, że nie mogłam się od tej książki oderwać dopóki nie poznam jej zakończenia, które jest mocno szokujące! Ta powieść należy na pewno do gatunku tych nieodkładanych, ale również mocno zaskakujących. W tej historii nic nie jest oczywiste.
Jednym z głównych elementów, które bardzo pozytywnie wpływają na odbiór oraz całokształt powieści jest atmosfera, która jest bardzo gęsta, a wręcz klaustrofobiczna. Wszystko to za sprawą tego, że głównym miejscem wydarzeń jest dom, pozostający w odcięciu od świata! Eve zapraszając do domu gości nie zdaje sobie sprawy do jakiej tragedii dojdzie...
Kolejnym elementem, który zasługuje na szczególną uwagę to napięcie. Odczuwamy je już od pierwszych stron, co sprawia, że książka staje się nieodkładana. Są momenty kiedy nasze ciało odczuwa dreszcze, a włosy stają dęba! Momentami lęk, który przepełnia Eve staje się dla nas niemal namacalny. W pewnym momencie nie jesteśmy pewni czy nasza bohaterka nie popada w paranoje... W tej historii nie wiemy komu możemy tak naprawdę zaufać... Autor nieustannie zmusza nas do zastanawiania się nad tym, czy to co wiemy jest prawdą, czy jednak złudzeniem...
,,To był nasz dom" to książka, która mocno wpaja się w psychikę czytelnika. Nie dostaniemy tutaj ogromu przemocy, czy krwawych scen, wręcz przeciwnie! W tej książce głównym elementem jest psychiczna gra, która Thomas prowadzi z Eve... Czy na pewno wiemy kto jest ofiarą? Mistrzowski thriller psychologiczny, który na pewno nie pozwoli nam zasnąć!
Reasumując, ,,To był nasz dom" to powieść, którą z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim fanom thrillerów psychologicznych! Genialna fabuła, świetnie wykreowani bohaterowie, mroczna, wręcz duszna atmosfera! Lęk i napięcie wyczuwalne na każdej stronie. Natomiast samo zakończenie jest wbijające w fotel i mocno szokujące! Takiego obrotu spraw się totalnie nie spodziewałam! ,,To był Nasz Dom" to książka, od której nie można się oderwać, ale też nie pozwala nam zasnąć. Bardzo gorąco polecam!
IG: libresunn
,,To był nasz dom" jest historią hybrydową, ponieważ to mieszanina horroru psychologicznego z thrillerem, a do swojego świata autor wprowadził mnie stopniowo, a warto nadmienić, że świat ten ma zatarte granice między bezpieczeństwem a wszechobecnym zagrożeniem.
Historia zaczyna się dość niepozornie, żeby nie powiedzieć niewinnie, bowiem Eve i Charlie prowadza spokojne życie w starym domu wśród pięknej górsko leśnej scenerii. Wszystko się zmienia, gdy niespodziewany przybysz z towarzyszami zakłócają spokojny byt. Atmosfera zagęszcza się wraz z pogarszającą się za oknem pogodą, gdzie szalejąca śnieżyca dodatkowo wywoływała u mnie niepokój i klaustrofobię psychiczną.
Autor bardzo zmyśle wplatał w historię retrospekcje, które oprócz ubogacenia fabularnego zdecydowanie nadawały emocjonalnego wydźwięku historii. Napięcie jest budowane stopniowo i niby wszystko wydaje się jasne i nieuniknione to jednak Kliwer tak umiejętnie mnie przez historię prowadził, że czułam zaskoczenie wraz z rozwojem fabuły. Ta historia porusza także dość aktualne życiowo tematy jak zaufanie, manipulacja, czy zwyczajne zło. Ta cała tematyczna gama podkreślają psychologiczne rozterki bohaterów i ukazuje bardzo obrazowo, z czym musieli się zmagać.
W powieści ciekawie ukazana jest ewolucja Eve, która początkowo bardzo opiekuńcza i pragmatyczna z czasem zmuszona jest do podejmowania nieoczywistych decyzji w związku z narastającym zagrożeniem. Ciekawą postacią jest tajemniczy przybysz - Thomas Faust, który przez swoją enigmatyczność budzi zainteresowanie.
Mnie ta historia od samego początku wciągnęła, a bardzo dobra konstrukcja historii ciągle podsycała moja ciekawość. Trudno mi tez nie docenić faktu, że ta powieść jest bardzo inteligentna, chociaż momentami zbyt mocno naznaczona dramatyzmem.
Warto sprawdzić.
,,Kiedy już wejdą, nigdy nie wyjdą..."
Eve wraz ze swoją dziewczyną Charlie niedawno kupiły dom. Stary, zaniedbany, położony ,,niemal na końcu świata", ale z potencjałem..
W pewien zimowy wieczór u progu domu młodych kobiet pojawiają się obcy ludzie. Pięcioosobowa rodzina z klasy średniej wyglądająca zupełnie nieszkodliwie i niewinnie, uprzejmie zapytuje, czy mogliby rozejrzeć się po domu. Mężczyzna - głowa rodziny twierdzi, że kiedyś tu mieszkał i chciałby pokazać swoim dzieciom i żonie miejsce, w którym się wychował. Będąca sama w domu Eve, niechętnie, ale jednak wpuszcza nieznajomych do środka.. Kobieta podskórnie czuje, że nie powinna tego robić. Jej ,,wadliwy pajęczy umysł", ,,nadaktywna wyobraźnia" i wrodzona tendencja do wyolbrzymiania różnych spraw - dają wyraźne sygnały ostrzegawcze, jednak uginają się pod naporem ,,autodestrukcyjnej skłonności do zadawalania inny".. Niewinna wizyta obcych zmienia się w ciąg niekontrolowanych zdarzeń zniekształcających rzeczywistość i zakrzywiających perspektywę. W umyśle kobiety nagle otwiera się szafa, w której chowała najgorsze lęki, obawy.. paranoje.. które teraz wychodzą na światło dzienne i jak mrówki obłażą całe jej otoczenie i oblepiają myśli manipulując ,,światłoczułą" wyobraźnią..
Jak się skończy wizyta ,,obcych" w ,,swoim" domu?
,,To był nasz dom" to thriller psychologiczny z elementami horroru. Fabuła wciąga od pierwszej strony i trzyma w napięciu do ostatniej. Nieoczekiwane zwroty akcji, ciekawe ,,wstawki" nie pozwalają odłożyć książki nie poznawszy finału tej historii. Klimat mrozi krew w żyłach. Wyobraźnia szaleje. Myśli podsuwają mroczne scenariusze.
Jako wielbicielka thrillerów, muszę przyznać, że świetnie się tu bawiłam.
Polecam.
Jest burza. Nieznajomi pukają do Twoich drzwi. Jak daleko sięgnie Twoja gościnność?
Eve i jej partnerka Charlie postanawiają rozpocząć nowe życie w starym domu na malowniczym wzgórzu, otoczonym gęstym lasem. Ich spokój zostaje zakłócony, gdy pewnego wieczoru do drzwi puka Thomas Faust z rodziną, twierdząc, że kiedyś tu mieszkał i chciałby pokazać dzieciom dawne miejsce zamieszkania.
Niespodziewana śnieżyca odcina drogę powrotną, zmuszając gospodarzy do przenocowania nieznajomych. Atmosfera gęstnieje z każdą godziną, a napięcie sięga zenitu, gdy następnego ranka Charlie znika bez śladu...
Marcus Kliewer w "To był nasz dom" mistrzowsko buduje napięcie, łącząc elementy thrillera psychologicznego z mrocznym klimatem rodem z najlepszych horrorów. Narracja wciąga od pierwszych stron, a czytelnik razem z Eve próbuje rozwikłać zagadkę: kto jest prawdziwym zagrożeniem? Każdy szczegół ma tutaj ogromne znaczenie, każda rozmowa jest podszyta niepokojem. Autor bawi się naszymi oczekiwaniami - kiedy wydaje się, że rozgryźliśmy zagadkę, nagle pojawia się nowy trop, który wszystko komplikuje. Do samego końca nie wiadomo, komu można ufać.
Książka porusza temat zaufania, granic gościnności oraz tego, jak łatwo można manipulować ludzkimi emocjami. Dodatkowym smaczkiem są wplecione w fabułę ogłoszenia, zapiski i artykuły, które sprawiają, że historia wydaje się jeszcze bardziej autentyczna.
Jeśli lubisz historie, które trzymają w napięciu do ostatniej strony i sprawiają, że zastanawiasz się nad własnymi reakcjami w ekstremalnych sytuacjach, "To był nasz dom" jest pozycją, której nie możesz przegapić. Serdecznie polecam!
#współpracabarterowa
Dawno mi nic tak nie zryło bani jak ta książka!
Eve ze swoją partnerką przeprowadziły się do starego domu w pięknej okolicy. Spokój zaburza przyjazd mężczyzny z rodziną, który pragnie pokazać swoim pociechom, gdzie się wychował. Narratorka wpuszcza niezapowiedzianych gości, jednak planowane 15 minut... się przedłuża. Na domiar złego zamieć śnieżna sprawia, że zostają odcięci od świata... Czy goście kiedyś wyjdą? Kim tak naprawdę są?
Tym, co tę książkę wyróżnia jest niesamowicie gęsta, creepy atmosfera! Niesamowicie trzyma w napięciu, to ogarniające uczucie, że coś jest mocno nie tak. Czułam ciary! Wciąga niczym bagna w ten surrealistyczny świat. Groteskowe, niewytłumaczalne zdarzenia. Strach wyziera z każdej strony, często dosłownie.
Czy z domem jest coś nie tak? Żyje, a może jest nawiedzony? Pełen owianych tajemnicą zakamarków zdających się nie być dostępnymi dla zwykłych śmiertelników. Bohaterka zamknięta w bańce niewyobrażalnego koszmaru, doznaje kompletnej derealizacji rzeczywistości. Niezrozumiana przez otoczenie, szukająca ucieczki. Czy to iluzja? Sen? Obłęd? Gra? Paranoja? Rzeczywistość kryjąca się pod powierzchnią "naszego" świata? Co tu jest tak naprawdę prawdziwe?
"To był nasz dom" jest niczym jeden wielki labirynt zagadek. Robiłam notatki, rozszyfrowywałam alfabet Morse'a i inne łamigłówki... Pomiędzy rozdziałami można znaleźć wycinki z gazet, rozmowy z czatów, w których nie brakuje dyskusji na temat problemów psychicznych, przestrzeni liminalnych i wielu innych teorii spiskowych. Dobrze jest tę książkę czytać na spokojnie, nawet na przypisy zwracajcie uwagę! Wszystko tu może mieć ukryte znaczenie! Ciężko było mi zatrzymać tę burzę mózgu, wir myśli...
Pokręcona fabuła nie daje spokoju, sporo tu niedopowiedzeń pobudzających wyobraźnię, jeszcze długo, długo będzie mnie prześladować. Co jeśli w tym chaosie skrywa się prawda? Sprawiła, że zaczęłam kwestionować wszystko, co znam. Rzeczywistość po niej, nie jest tym, co wcześniej. Wprawiła mnie w zdumienie i pozostawiła z milionem pytań w głowie, wciąż to wszystko sobie układam, nie wiem, czy kiedykolwiek znajdę wszystkie odpowiedzi...? Mogłabym o niej opowiadać i opowiadać, ale słyszę dziwne dźwięki...
Gorąco polecam, zwłaszcza fanom dziwnych książek.
Przeczytane:2025-03-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, 12 książek 2025, 26 książek 2025, 52 książki 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku,
Powiem wam, że takiego skonstruowania książki to jeszcze nie czytałam. Z pewnością jest to wciągająca opowieść, ale im byłam dalej, tym częściej miałam ochotę się roześmiać. Tylko nie w formie rozbawienia sytuacją, a jednie nerwowym śmiechem, który wyrażałby wszystko, po za czymś ciepłym i miłym;-) Jest to spowodowane wieloma niecodziennymi sytuacjami. Mam ochotę nazwać ten thriller paranormalnym, gdyż po pierwsze, rodzina, która odwiedziła dom zamieszkały przez dwie kobiety, była co najmniej dziwna. Oni, gdy się od siebie nawzajem oddalali, to zachowywali się jak roboty, albo złe siły, które są stworzone do krzywdzenia innych. Po drugie, kiedy odwiedzali zakamarki domu w którym kiedyś mieszkali, odkrywali miejsca, które przez kogoś pozostały zakryte, albo zamaskowane. Większość z tych miejsc tłumaczyła nam sama zamieszkana, kiedy jej głos z głowy tłumaczył nam znaczenie tych znaków.
A swoją drogą, to w jakimś stopniu ta historia wydała mi się terapeutyczna, gdyż mamy sytuację, kiedy nasz wewnętrzny głos, który często z nas szydzi, ktoś nazwał imieniem z wyobrażeniem sobie jak może wyglądać. W ten sposób, kiedy on dochodził do słuchu, można było go ignorować insynuując, że wcale nie chce dla nas dobrze, więc nie mamy prawa go słuchać. A wpajając mu nasze zdanie, już w lepszej wersji, zmienialiśmy ten głos w coś miłego, co nie negowało naszego dalszego postępowania. Nigdy nie pomyślałam, że w ten sposób mogę sama wyleczyć swoje negatywne myśli;-)
Powracając do lektury, jedna z osób, cokolwiek się nie działo, a dokładniej, kiedy zostawały wypowiadane pewne słowa, ona natychmiast je notowała. Zupełnie jakby odtwarzała pewien rytuał... W późniejszych wydarzeniach, jedna z kobiet znika. Rozpoczynają się poszukiwania i to wtedy zaczynamy odkrywać rzeczy, które były ukrywane, nie dodam przez kogo. Ewidentnie nie grało tutaj wszystko, a niepokój czytelnika wzrasta, gdyż zanim poznamy jakiekolwiek odpowiedzi, odnajdziemy setki tysięcy niewiadomych, które nijak się będą miały do siebie. Dopiero pod sam koniec włos zjeży się wam na głowie, a po plecach poczujecie jak jakaś dłoń dotyka pewnych miejsc. Oczywiście zawsze można to zegnać na nerwowe ruchy unerwień naszego ciała:-) Jeśli więc macie ochotę na całkiem dobry dreszczowiec, to historię wam polecam. W końcu nie ma to jak opowieść o domu w którym ktoś przed nami mieszkał:-)