At long last... The final book in the New York Times bestselling Hollows series by Kim Harrison!
Rachel Morgan's come a long way from the clutzy runner of Dead Witch Walking. She's faced vampires and werewolves, banshees, witches, and soul-eating demons. She's crossed worlds, channeled gods, and accepted her place as a day-walking demon. She's lost friends and lovers and family, and an old enemy has become something much more.
But power demands responsibility, and world-changers must always pay a price. That time is now.
To save Ivy's soul and the rest of the living vampires, to keep the demonic ever after and our own world from destruction, Rachel Morgan will risk everything.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2014-09-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 462
Język oryginału: angielski
Seryjny zabójca grasuje w Zapadlisku, zabijając członków społeczności i wywołując krwawą wojnę gangów. Rachel ukrywa pradawny artefakt, który może powstrzymać...
Ritually murdered corpses are appearing across Cincinnati, terrifying amalgams of human and other. Pulled in to help investigate by the I.S. and FIB, former...
Przeczytane:2017-08-28, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki - 2017,
Droga Kim Harrison,
Dziękuję Ci za tak BADZIEWNE zakończenie fenomenalnej serii! (Poważnie, zero ironii, naprawdę jestem za to wdzięczna!)
Przez CAŁĄ książkę Rachel użalała się nad sobą, że jej związek z Trentem nie przetrwa, że ona tylko go hamuje przed osiągnięciem wszystkiego co chce w życiu, że ona na niego nie zasługuje, że niepotrzebnie naraża go na niebezpieczeństwo itd....
Przy całym tym dramatycznym nonsensie, główny wątek tej części skupiał się na odkryciu sposobu na odzyskanie duszy wampirów, do czego Rachel została zmuszona przez Cormela. Oczywiście jako szantaż tradycyjnie posłużyła nieszczęsna Ivy, nad którą krążył wyrok śmierci, żeby Rachel czuła się bardziej zmotywowana. Wszystko to zostało jeszcze dodatkowo wzbogacone o konieczność użycia w tym celu elfiej magii.
Czytając opinie innych czytelników, zauważyłam, że nie tylko ja nie rozumiałam zbytnio wątku boginii/mistyków. Ta kwestia została poruszona tylko w 2 częściach na 13 i wydaje się to nieco dziwne, że autorka zdecydowała się zakończyć całą serię, powołując się właśnie na to.
Oczywiście całość kończy się pozytywnie, ale później mamy rozdział 31......
[SPOILERY, SPOILERY I JESZCZE RAZ SPOILERY!]
Rozdział, nie epilog. Normalny rozdział. I czytając go dowiadujemy się, że minęło już 27 lat od wydarzeń z poprzedniej strony! I moją pierwszą myślą było "awwww, jednak mimo 27 lat wszysycy są szczęśliwi - Rachel nadal jest z Trentem, Jenks żyje i co jakiś czas jest poddawany 'odmładzaniu', Ivy jest z Niną, Al jest aktorem i ma na swoim koncie 5 Oscarów, Ray mówi do Rachel "mamo"". Ale później przyszło otrzeźwienie... Minęło 27 lat! A Rachel i Trent nie są małżeństwem bo Trent chcąc utrzymać swoją polityczną karierę nie mógł ożenić się z kimś, kto nigdy nie da mu dziecka (oczywiście to Rachel się nie zgodziła na ślub, bo nie chciała go znowu hamować...). Później w tym samym rozdziale okazuje się, że Trent razem z Alem pracowali nad znalezieniem sposobu dla demonów i elfów na posiadanie wspólnego potomstwa i w końcu po 3 latach im się to udało! I nagle okazuje się, że nic już nie stoi na przeszkodzie ślubu Rachel i Trenta, bo mogą mieć dzieci.... I autorka kończy książkę dokładnie tym wątkiem! Nie padają żadne deklaracje. Wiemy jedynie, że jest taka możliwość.
Już wiele razy pisałam, że nie jestem fanką sztucznie i zbędnie emocjonalnych wątków, ale serio?! Po 13 książkach chciałoby się dostać przyzwoite zakończenie! Chciałabym przeczytać o ślubie Rachel i Trenta, chciałabym przeczytać o tym jak Rachel dowiaduje się, że jest w ciąży, jak ogarnia ją radość! A co dostałam? Jakiś bzdetny rozdział, rozgrywający się 27 lat później, pokazujący, że przez te 27 lat w życiu Rachel nie wydarzyło się nic wartego uwagi, że przez cały ten czas, funkcjonowała w jakimś marnym egzystencjalnym zawieszeniu, jako niezbyt akceptowana partnerka 'elfiego guru', nie mogąca nawet wziąć głupiego ślubu...
Dlatego powtórzę się - droga Kim Harrison - DZIĘKUJĘ CI ZA TO! Bo gdybym dostała typowe "i żyli długo i szczęśliwie" miałabym kaca książkowego jak nic! A z kacem książkowym funkcjonuje mi się bardzo trudno. O wiele łatwiej jest mi znieść irytację, którą teraz odczuwam.