Half-demon Luo Binghe rose from humble beginnings and a tortured past to become unrivaled in strength and beauty. With his harem of over three hundred wives, and dominion over both the human and demonic realms, he is truly the most powerful protagonist—in a trashy web novel series!
At least, that's what Shen Yuan, online alias "Peerless Cucumber," believes as he finishes reading the final chapter in Proud Immortal Demon Way. But when a combination of rage and a poor meal choice leads to his death, Shen Yuan finds himself reborn into the world of the web novel, in the body of Shen Qingqiu—the beautiful but cruel teacher to a young Luo Binghe. Although as Shen Qingqiu he now has incredible power and abilities as a cultivator, he’s also destined to be horrifically punished for crimes against the protagonist, so this new Shen Qingqiu has only one course of action: get into Luo Binghe’s good graces before the young man’s rise to power. That’s the only way he’ll escape the awful fate of a true scum villain!
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-07-25
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 397
Tytuł oryginału: Ren Zha Fan Pai Zi Jiu Xi Tong (人渣反派自救系统)
Język oryginału: chiński
Przeczytane:2024-04-21, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024,
I fabularna nitka dobiegła końca. Och, co to był za finał, tyle się działo na tak niewielu kartkach! Ale, od początku.
Spora część tomu jest poświęcona przeszłości - zarówno Shen Qingqiu jak i Luo Binche (a właściwie to jego rodzicom). I ja już podejrzewałam, że Shen miał zjebane dzieciństwo, ale nie wiedziałam, co doprowadziło go do momentu, kiedy zaczął zazdrościć ośmiolatkowi kultywacji. I fajnie to wytłumaczyła autorka i teraz te wszystkie poprzednie zdarzenia miały sens. Sens miał też nijaki poziom walki Qingqiu. A co do rodziców Luo, to jest wersja od TianlangJuna, od starego zgreda z Monastyru i żadna z nich nie wydaje mi się na prawdziwą, w każdej coś brakuje, a właściwie brakuje samej historii od Su Xiyan. No bo skoro tak bardzo nie chciała mieć dziecka, to po co je urodziła? Chyba jednak coś było na rzeczy, ale Stare Staruchy nie dopuszczały do siebie tą myślę. Tyle w tym temacie.
W innym - Shen i Binhe zaczęli ze sobą rozmawiać! Jeee, lepiej późno, niż wcale. Choć było to do przewidzenia, wszak zbliżali się do końca, i książki i świata. I Ich rozmowa z zajeździe i ta rozmowa na koniec... Chyba poszli po rozum do głowy. W ogóle zrobili się tacy, tacy 'ciągnący do siebie', takie przylepki dwie. Oczywiście z pewnymi wyjątkami fabularnymi.
I ja bym w życiu nie przypomniała sobie, albo nie wpadła na to, że winnym całej tej kołomyi jest Xin Mo. No, no, mroczny miecz, demoniczny, ale to przecież tylko miecz, w którym chyba siedzi Starszy Mo? Nadal do końca nie wiem, jak to z tym Starszym jest. Co za problem go zniszczyć czy wyrzucić, zakopcie go w ziemi i niech kwiatki wyda. Niemniej gdyby tak zrobili, to nie miałabym pod koniec sceny rodem z dual cultivation (niech ktoś mi powie, jak brzmi polska wersja tych słów). Także... tak, nie rozwalamy miecza, dajemy mu istnieć.
No i się skończyło. Tom czwarty, ostatni w serii, jest zbiorem opowiadań. Ciekawi mnie, czy są to teksty sprzed, czy w tracie czy po fabule. Miło by było trochę tego i tego, trochę poczytać o rodzicach młokosa, może o tym narwańcu Liu Qingge albo o tym, co się stało z demonami. Bo niby światy się ze sobą łączyły, ale końcówka prawie nic mi nie mówi, co w tej kwestii się stało. Ale - fajne to było. Przyjemne do czytania, do chichrania i pąsowienia. Idę czytać opowiadanka.