Jak to możliwe, że ta sama sytuacja, która była udręką, okazuje się w końcu wybawieniem?
Nie wierzyłam w duchy – do pewnego momentu. Sześć lat temu mrożący krew w żyłach wypadek zmienił moje życie… na zawsze.
Mam na imię Charlotte, ale większość ludzi mówi do mnie Char… I mam szczególny dar. Rozmawiam z duchami.
Bez obaw, nie wywołuję ich. Widuję je i rozmawiam z tymi, które zostają na ziemi, gdy nie mogą przejść na drugą stronę. W świecie żywych trzymają ich niedokończone sprawy. Przez ostatnich sześć lat bez przerwy używałam daru pomagania zagubionym duszom.
Ale wszystko ma swoją cenę. Moje życie powoli zmierzało ku ciemności. Czułam przygnębienie i zaczęłam się poddawać. Zdałam sobie sprawę, że pomagając zmarłym, przestałam myśleć o sobie. Bez pieniędzy, bez dachu nad głową i – co najważniejsze – bez nadziei zdecydowałam, że jest tylko jedno wyjście: skończyć z tym wszystkim.
Jednak los potrafi płatać figle. W jednej chwili chcę odebrać sobie życie, a w następnej ocala mnie Ike McDermott. Silny, przystojny żołnierz powstrzymuje mnie od chęci położenia kresu mojej rozpaczy. To ktoś, kto uśmiechem rozświetla każdy mrok.
Czarujący i łagodny.
Jest moim wybawicielem.
I jest duchem.
Zawarliśmy umowę.
On pomoże mi znaleźć mieszkanie i nową pracę, a ja – by mógł przejść na drugą stronę – załatwić niedokończone sprawy, które wiążą się z jego bratem bliźniakiem – George’em, załamanym po śmierci Ike’a. Ike natomiast nie odejdzie w spokoju, dopóki nie będzie wiedział, że z bratem jest wszystko w porządku. Gdy zgodziłam się mu pomóc, nie przeczuwałam, że urzekną mnie czarujący ludzie z hrabstwa Bath oraz Ike i George McDermott.
Teraz, gdy bracia zawładnęli moim sercem, staję przed okrutnym i niesprawiedliwym dylematem. Ratując George’a, muszę pozwolić Ike’owi
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018-05-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 332
Tytuł oryginału: Where One Goes
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Monika Rodziewicz
"Zazdroszczę rzece.Porusza się, płynie wciąż naprzód. Nie tak jak ja. Tkwię w miejscu, w pułapce własnej potrzeby naprawienia czegoś, wobec czego jestem bezradny."
Charotte posiada wyjątkowy dar. Widzi duchy, które nie mogą przejść na drugą stronę. I jej rola polega, na załatwieniu dla nich spraw, które nie dają im spokoju właśnie po śmierci. Problem zaczyna się, gdy przez owy dar dziewczyna traci rodzinę, jak i przyjaciół, nie ma swojego miejsca ani pieniędzy. Jest zdana tylko na siebie i coraz bardziej doskwiera jej samotność. Gdy Char ma już dosyć takiego życia i postanawia popełnić samobójstwo, na jej drodze staje przystojny duch - Ike. Jest on o tyle wyjątkowy, że nie wymaga od niej na już załatwienia spraw dla niego, ale martwi się o los nieznajomej i o jej samopoczucie. I w takim biegu wydarzeń Charlotte nawiązuje z Ike umowę. On pomoże jej znaleźć pracę i mieszkanie, a ona pomoże wyjść z depresji jemu bratu - George'owi. Nikt jednak nie spodziewa się, że ta przedziwna trójka nawiąże, że sobą tak piękną relacje, ale z góry wiadomo, że to rozwiązanie sprawy nie może zakończyć się całkowitym happy endem.
"Nie znam cię ani nie mam pojęcia, co cię spotkało, ale wiem, że oddałbym wszystko, by teraz wciąż jeszcze być żywym."
Sięgając po tę książkę, nie spodziewałam się, aż tak emocjonującej historii, która wywoła u mnie masę łez. Ale teraz zacznijmy od bohaterów.
Bez wątpienia Charlotte jest wyjątkową osobą. Posiada dar, który nie jest łatwy w odbiorze przez osoby z zewnątrz przez co dziewczyna musi radzić sobie z całą sprawą sama. Momentami jest ona impulsywna, ale koniec końców zawsze chcę pomóc. Uprzejma i miła, ale nie daje sobie w kaszę dmuchać. Umie walczyć o swoje.
Ike to nasz duch. Był żołnierzem i zginął przez wybuch bomby. Mogłabym powiedzieć, że to ideał faceta. Oprócz tego, że jest nieziemsko przystojny, to jest niezwykle opiekuńczy i ciepły. Posiada w sobie tyle miłości, że chętnie się nią dzieli. Ja tak strasznie żałowałam, że on jest tylko duchem w tej historii.
I na koniec równie ważna osoba, bo brat Ike'a, a jak się jeszcze okazuje, brat bliźniak! George nie radzi sobie po niespodziewanej śmierci swojego kompana. Nie był na to przygotowany i pluje sobię w brodę, że to on został na tym świecie. Przez tą stratę nie radzi on sobie z codziennością uciekając do używek. Trochę bardziej wulgarny i wredny niż jego brat. Ale pod swoją skorupą znajduje się jege prawdziwe ja.
Narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona z perspektywy Char, Ike'a lub rzadziej drugiego brata. Jest to świetny zabieg, ponieważ możemy zerknąć na świat różnymi oczami co uświadamia czytelnikowi jak dana sytuacja wygląda dla poszczególnych osób. Na pozór fabuła jest łatwa. Ona pomaga duchowi poprzez pomoc bratu, duch pomaga jej. Ale sprawy się komplikują, gdy okazuje się, że George ma trochę więcej problemów i jest wycofaną osobą. A na domiar złego kreci się koło niego niepokojąca osoba. No i jeszcze uczucie, które nawiązuje się między Char a Ike'em niczego nie ułatwia. Język jest łatwy w odbiorze, a cała historia zawiera zarówno elementy poważne jak i z humorem, co daje równowagę. Muszę się też przyznać, że uczucie, które nawiązuje się pomiędzy bohaterami jest wyjątkowe i piękne. A cała historia wywołała u mnie masę łez - a już dawno nie płakałam przy książce. Pozycja ta zasługuje więc na naprawdę wysoką ocenę i na polecenie jej dalej, bo jest po prostu piękna. Można z niej też wyciągnąć wiele wniosków, ale ja nie chcę Wam już więcej zdradzać. Po prostu musicie sięgnąć po nią jak najszybciej!
"Chwile przychodzą i odchodzą; są jak szybkie przebłyski czasu. A jednak mogą mieć największy wpływ na nasze życie. Albo je złapiemy i wykorzystamy do naszych potrzeb, albo wypuścimy. Te, którym pozwalamy odejść, wiążą się z nami najsilniej - ponieważ żal jest czymś, co nigdy nas nie opuszcza."
Dobrze i ciekawie wykreowani bohaterowie, intrygująca fabuła z wartką akcją. Momenty zarówno romantyczne jak i bardziej poważne czy niebezpieczne i duża dawka humoru. Końcówka książki działa jak wyciskacz łez, więc radzę zaopatrzyć się w pudełko chusteczek! Ale kochani naprawdę gorąco Wam polecam tę historię, nie jest o niej jakoś specjalnie głośno, a szkoda bo książka jest tego warta! Polecam, polecam, polecam!
"Nic nigdy się nie zmieni. Zawsze będę należeć do zmarłych i dlatego nigdy nie zacznę żyć naprawdę. Nadszedł czas, aby po prostu się wycofać"
Macie już dość czytania kryminałów, thrillerów lub np. fantastyki i szukacie książki, która także wywoła emocje? Zdecydowanie sięgnijcie po niezwykłą książkę B.N. Toler „Tam, dokąd zmierzamy”. Co by było, gdybyś nagle zaczęła/zaczął widzieć duchy? Czy ten dar byłby Twoim błogosławieństwem, czy może przekleństwem?
Wyobraźcie sobie, że na swojej drodze spotykacie główną bohaterkę książki – Charlotte. Jak byście zareagowali na informację, że dziewczyna widzi duchy i może z nimi rozmawiać? Dziewczyna jeszcze twierdzi, że przy niej, właśnie w tej chwili, jest obecna bliska Wam osoba, dla której Wy jesteście niedokończoną sprawą. Szaleństwo, prawda? A gdyby to jednak była prawda? Charlotte ma dar, widuje duchy i rozmawia z duchami, które zostają na ziemi, pomaga im przejść na drugą stronę. Od sześciu lat zajmuje się niedokończonymi sprawami duchów. Ten dar ma jednak swoją cenę. Rodzina uważa, że powinna się leczyć, nie ma przyjaciół i dachu nad głową. Przemieszcza się po kraju, pomagając zmarłym, jednocześnie przestaje myśleć o sobie. Podejmuje bardzo ważną decyzję, czas skończyć z tym wszystkim, odebrać sobie życie. Char (tak nazywają ją przyjaciele) udałaby się próba samobójcza, gdyby nie przeszkodził jej Ike McDermott – duch. Zawierają umowę: przystojny żołnierz pomoże znaleźć dziewczynie pracę i mieszkanie a Char pomoże mu w przejściu na drugą stronę. Niedokończoną sprawą Ike’a jest jego brat bliźniak George, całkowicie załamany stratą brata. Zadanie nie wydaje się trudne, w końcu przez 6 lat pomagała już duchom. Niestety nie jest łatwo. Charlotte zakochuje się w braciach, obydwaj zawładnęli jej sercem. Dziewczyna będzie musiała poradzić sobie z ogromnym dylematem, bo przecież jeśli uratuje George’a – będzie musiała pozwolić odejść Ike’owi.
Pamiętacie film „Uwierz w ducha”? To zanim zaczniecie lekturę książki B.N. Toler koniecznie przygotujcie chusteczki. Nie, nie jest to typowy romans, możecie być spokojni. To przede wszystkim piękna historia o miłości, przyjaźni i o tym, jak sobie poradzić ze stratą bliskich. Czy wciąga? Zdecydowanie tak, bo jak najszybciej chcemy dowiedzieć się, jak postąpi Charlotte. Którego z braci wybierze? Trudnego, uzależnionego od narkotyków George’a, który wciąż nie może poradzić sobie z utratą brata bliźniaka? Czy może ducha Ike’a, z którym się zaprzyjaźnia, który jest dobry, jest dla niej oparciem i dzięki któremu wciąż żyje? A gdyby tak mogłaby kochać i mieć przy sobie dwóch braci? Czy to możliwe? Tego na pewno Wam nie zdradzę. Ale zapewniam Was, że w każdym z braci można się zakochać i nie zazdroszczę Char trudnego wyboru. Strata bliskich to dla każdego trudny temat. Ile byśmy dali, by móc choć jeszcze ten jeden raz porozmawiać z mamą, ukochanym mężem czy przyjaciółką. „Tam, dokąd zmierzamy” jest piękna historią o duchach, nie tylko o miłości. Ten wątek spowoduje, że chusteczki pilnie będą Wam potrzebne. Pojawią się emocje!
B.N. Toler udało się połączyć trójkąt miłosny z ważnym wątkiem, jakim jest śmierć. Nie spotkałam się jeszcze w żadnej książce taką relacją miłosna między człowiekiem a duchem. Z przyjemnością zaczęłam lekturę tej książki i nie jestem zawiedziona. Zdecydowanie nie. Jestem zauroczona tą historią. Sięgając właśnie po tę książkę, nie będziecie rozczarowani, bo jak się rozczarować książką, która jest niezwykła?
"Chwile przychodzą i odchodzą; są jak szybkie przebłyski czasu. A jednak mogą mieć największy wpływ na nasze życie. Albo je złapiemy i wykorzystamy do naszych potrzeb, albo wypuścimy. Te, którym pozwalamy odejść, wiążą się z nami najsilniej – ponieważ żal jest czymś, co nigdy nas nie opuszcza".
Przeczytane:2019-03-07,
To, co w głównej mierze zachęciło mnie do sięgnięcia po „Tam dokąd zmierzamy” to wielki szum, jaki wywołało ogłoszenie, o wydaniu polskiego tłumaczenia tej historii. Ci, co czytali tą historię w oryginale, zapewniali, że jest to rewelacyjna pozycja, po której większość czytelników uroni nie jedną łzę. Tak więc gdy nadarzyła się okazja do poznania historii Charlotte, postanowiłam zaryzykować.
Co z tego wynikło? Jakie uczucie we mnie wywołała?
Jak to możliwe, że ta sama sytuacja, która była udręką, okazuje się w końcu wybawieniem?
Nie wierzyłam w duchy – do pewnego momentu. Sześć lat temu mrożący krew w żyłach wypadek zmienił moje życie… na zawsze.
Mam na imię Charlotte, ale większość ludzi mówi do mnie Char… I mam szczególny dar. Rozmawiam z duchami.
Bez obaw, nie wywołuję ich. Widuję je i rozmawiam z tymi, które zostają na ziemi, gdy nie mogą przejść na drugą stronę. W świecie żywych trzymają ich niedokończone sprawy.
Przez ostatnich sześć lat bez przerwy używałam daru pomagania zagubionym duszom.
Ale wszystko ma swoją cenę. Moje życie powoli zmierzało ku ciemności. Czułam przygnębienie i zaczęłam się poddawać. Zdałam sobie sprawę, że pomagając zmarłym, przestałam myśleć o sobie. Bez pieniędzy, bez dachu nad głową i – co najważniejsze – bez nadziei zdecydowałam, że jest tylko jedno wyjście: skończyć z tym wszystkim.
Jednak los potrafi płatać figle. W jednej chwili chcę odebrać sobie życie, a w następnej ocala mnie Ike McDermott. Silny, przystojny żołnierz powstrzymuje mnie od chęci położenia kresu mojej rozpaczy. To ktoś, kto uśmiechem rozświetla każdy mrok.
Czarujący i łagodny.
Jest moim wybawicielem.
I jest duchem.
Zawarliśmy umowę.
On pomoże mi znaleźć mieszkanie i nową pracę, a ja – by mógł przejść na drugą stronę – załatwić niedokończone sprawy, które wiążą się z jego bratem bliźniakiem – George’em, załamanym po śmierci Ike’a. Ike natomiast nie odejdzie w spokoju, dopóki nie będzie wiedział, że z bratem jest wszystko w porządku. Gdy zgodziłam się mu pomóc, nie przeczuwałam, że urzekną mnie czarujący ludzie z hrabstwa Bath oraz Ike i George McDermott.
Teraz, gdy bracia zawładnęli moim sercem, staję przed okrutnym i niesprawiedliwym dylematem. Ratując George’a, muszę pozwolić Ike’owi.
„Tam dokąd zmierzamy” jest z pewnością historią oryginalną i niezwykle emocjonalną. Brak w niej tych wszystkich schematów, jakie możemy znaleźć w większości współczesnych romansów. Szara myszka, bad boy, szkolna sceneria i tak dalej, i tak dalej. Jestem przekonana, że większość czytelników odczuwa już pewien przesyt tego rodzaju historii i z nadzieją poszukuje naprawdę ciekawych romansów. Jeśli jesteś jednym z nich, to „Tam dokąd zmierzamy” jest idealne dla ciebie.
Książka B. N. Toler to nie lada gratka dla każdego wielbiciela paranormal romance. Jak sam opis wskazuje mamy tu do czynienia z duchami. Znajdziecie tutaj mnóstwo egzystencjalnych pytań bez odpowiedzi dotyczących tego … dokąd zmierzamy po śmierci. Wisienką na torcie jest oczywiście dość specyficzny wątek romantyczny. Nie czytałam jak dotąd żadnej książki w której opisana była relacja człowiek & duch. Było to dla mnie coś zupełnie nowego. Choć początkowo miałam pewne opory wobec tej relacji ( gdyż według mnie rozwijała się ona zbyt szybko, przez co dla mnie robiła się mniej wiarygodna) to jednak po pewnym czasie autorka potrafiła mnie do niej przekonać.
Dużą zaletą historii jest również narracja prowadzona przez trójkę głównych bohaterów: Ike’a, George’a i Charlotte. Każde z nich jest postacią wartą uwagi, a możliwość zrozumienia perspektywy myślenia każdego z nich jest świetne. Z całej trójki, najbliższy memu sercu jest Ike. Jego wrażliwość, oddanie i poczucie humoru już od początku sprawiły, że bohater ten zawładnął mym sercem.
Początkowo nie byłam przekonana do zawartego w książce trójkąta, jaki powstał między głównymi bohaterami. Gdy jednak przekonałam się do słuszności relacji Ike & Charlotte, to wtedy ten wątek trójkąta nie wydawał mi się już tak absurdalny. Co więcej, z czasem naprawdę mi się on spodobał (co należy do rzadkości).
Czego w takim razie zabrakło? Jak dla mnie motyw duchów nie został w pełni wykorzystany. Charlotte na samym początku historii usiłuje popełnić samobójstwo, gdyż jest już zmęczona ciągłym towarzystwem ludzi zmarłych. Narzeka, że cały czas musi skupiać się na tym, by pomóc duszom przejść na „tą drugą stronę”. Skąd jednak to zmęczenie? W ciągu całej tej historii pomogła zaledwie… trzem duchom?
Ta pomoc niesiona duchom jest również (jak dla mnie) mało ciekawa. W głównej mierze bohaterka po prostu rozmawia z ludźmi, którzy są bliscy danej zmarłej osobie i przekonuje ich aby pogodzili się z jej śmiercią. A dlaczego? A no dlatego, że ich smutek i żałoba nie pozwalają danemu duchowi „iść dalej”. Zaledwie tylko jeden duch poprosił o nieco inną formę pomocy.
Suma summarum – duchów było za mało.
„Tam dokąd zmierzamy”, pomimo tego iż w głównej mierze jest skierowana do nastolatków, nie jest historią banalną. Porusza ona trudne, ale bardzo ważne kwestie dotyczące śmierci, straty bliskich, walki z nałogami a także więzi rodzinnych.
Historia B. N. Toler w pewnym stopniu mnie poruszyła i wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Choć większość obiecywała tony wylanych łez, to jednak ja nie uroniłam nawet jednej. Nie zmienia to jednak faktu, że „Tam dokąd zmierzamy” jest książka godną polecenia.
Moja ocena: 8/10