Wydawnictwo: Pol-Nordica
Data wydania: b.d
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 150
XIV wiek, Norwegia... Trzydzieści lat po wielkiej epidemii dżumy, nazwanej "czarną śmiercią". We dworze rycerza Gudmunda mają miejsce tajemnicze zdarzenia...
W przepojonej smutkiem dolinie, daleko w Alpach Transylwańskich, u stóp przerażającej twierdzy leżało zapomniane miasteczko. Wielu zabłąkało się...
Przeczytane:2019-03-24, Ocena: 3, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Mam,
Ostatnio zafiksowałam się nieco na punkcie książek i filmów o tematyce paranormalnej, więc stwierdziłam, że muszę łyknąć jakąś odtrutkę. Złapałam pierwszą z brzegu książkę, której jeszcze nie czytałam. I co wyszło? Romans z nawiedzonym dworem w tle. Taka karma.
Catharina od dziecięcych lat zaręczona jest z Malcolmem Jarncroną, dziedzicem Markanas. Dziewczyna zna swego narzeczonego jedynie z listów, ale często o nim marzy i niecierpliwie wyczekuje dnia ślubu. Malcolm jednak wciąż się nie zjawia. Wreszcie Catharina otrzymuje list, w którym zostaje zwolniona z danego słowa. Nie mogąc się pogodzić z tą zaskakującą decyzją, wyrusza incognito do dworu Markanas, by wyjaśnić motywy postępowania Malcolma...
Ta minipowieść w sumie niczym nie zaskakuje. Ma wszystko co typowe dla prozy Margit Sandemo. Jest tu wartka akcja, niewinna panna, przystojny młodzieniec, podły człowiek czyhający na życie i honor panny. No i oczywiście tajemniczy duch – dodany chyba tylko dla kolorytu, bo wszyscy o nim widzą ale nie spotkałam się z nim na żadnej stronie.
Książkę spokojnie można potraktować jako wypełniacz czasu oczekiwania na np. autobus. Mi lektura zajęła może raptem godzinę. Nie wymaga skupienia. Taka krótka lekka i przyjemna. Bohaterowie nieskomplikowani, nie budzą żadnych żywszych emocji. Można by rzec – jest to ckliwy romans dla grzecznych panienek.
Jak dla mnie, jedna ze słabszych powieści Sandemo, więc nie polecam.