Wydawnictwo: Pol-Nordica
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 156
Vinga Tark i Heike Lind z Ludzi Lodu podjęli walkę o odzyskanie rodowych posiadłości. Grastensholm wciąż należało do sędziego Snivela, który zdobył...
Silje, szczęśliwa żona Tengela, zamieszkała wraz z mężem w dolinie Ludzi Lodu. A jednak dziewczyna tęskniła za stronami, które zmuszona była opuścić...
Przeczytane:2018-03-03, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Po książkę sięgnęłam, bo rzuciła mi się w oczy autorka. Jestem w trakcie czytania Sagi o Ludziach Lodu, która bardzo mi się podobała. Spodziewałam się czegoś właśnie w tym klimacie. Można powiedzieć, że prawie trafiłam.
Mamy więcej niż jedną miłosną historię, trochę tajemniczości , wszystko głównie z perspektywy kobiet, które muszą sobie radzić z ówczesną dominacją mężczyzn. Podobne motywy w Ludziach Lodu tez się znajdują, jednak koło sagi ta książka stanąć nie może. Wręcz wprowadza tylko przekonanie, że autorka trochę na siłę pisze wszystko na jedno kopyto.
Początek książki nie był zły, wręcz przeciwnie zaciekawił mnie i kazał wytrwać do końca. Żyjąca w strachu przed mężem kobieta wydaje na świat upragnionego syna. Jej szczęście nie trwa długo, ponieważ okazuje się, że dziecko ma inny kolor włosów niż ona i mąż. Jest pewna swej wierności i na tyle mądra by zrozumieć, że geny z dalszej rodziny również mogą przejść na dziecko jednak wie, że małżonek nigdy jej nie uwierzy. Bojąc się jego gniewu, który mógłby być na tyle silny by zabić własnego syna, postanawia go chronić, nawet jeśli to oznacza, że nigdy więcej go nie zobaczy.
Córka akuszerki wymyka się z chłopcem. Rozwścieczony ojciec podejrzewając, że coś się dzieje wysyła za nią pogoń. W tym momencie pojawia się tajemniczy nieznajomy z lasu.
„Ostatnie błyski dziennego światła obramowały jego sylwetkę niesamowitą poświatą. Był rosły miał długie splątane włosy, nosił obszerna, ściągniętą pasem kurtkę ze zwierzęcych futer, a na nogach zamiast butów obwiązane żenieniami kawałki skór.”
Mamy tez druga aczkolwiek powiązaną historię. Poznajemy rodzinę mieszkającą w środku lasu na zupełnym odludzi. Ciężko pracują, by z własnych plonów przetrwać kolejne zimy, hodują zwierzęta i całkiem dobrze im się powodzi. W małżeństwie mamy bardzo podobna sytuację. Żona i córki niewiele mają do gadania a mąż wybiera sobie swoich ulubieńców, których faworyzuje. Mimo to jest dobrym gospodarzem i wszystko toczy się w spokoju, dopóki na rodzinę nie zaczynają spadać nagłe nieszczęścia. Tutaj też pojawia się tajemniczy nieznajomy z lasu.
Ogółem opowieść jest o przeciwstawianiu się woli władczego ojca. Dzieciach szukających własnej drogi w życiu i próbujących sobie poradzić z przeciwnościami losu. Także o miłości, która pojawia się nagle i niespodziewanie. Miłości ludzi, którzy myśleli, że nigdy jej nie zaznają. Wszytko to razem wydaje się być ciekawe. Jednak książka kończy się banalnie. Im dalej akcja się rozwija tym robi się mniej ciekawiej. Miłość jest przesłodzona i wszystko jest zbyt oczywiste jak się zakończy. Na dodatek książka jest króciutka. Szybko się kończy a mogłaby być wstępem do jakieś ciekawszej historii. Jako pierwsza część większej serii pewnie by się sprawdziła jednak jako pojedyncza opowieść wydaje mi się średnia.
Oczywiście jeśli nie wymagać zbyt wiele od lektury można się w jeden wieczór z tą książeczką spokojnie zrelaksować. Ma też swoje plusy przekazuje pewne wartości. Problem uniżania kobietom w dawnych czasach ma też swoje odniesienie jeszcze współcześnie. Nadal są rodziny gdzie mężczyzna pełni rolę dominującą nad żoną i dziećmi. Kobiety czytające to w takiej sytuacji mogą znaleźć w sobie siłę, by ją zmienić. Poruszane są też problemy niżej urodzonych rodzin, mamy kobietę samotną w dodatku zniesławioną nie ze swojej winy a jednak zamiast pomocy otrzymuje odrzucenie przez społeczeństwo. Podobnie jak jej syn urodzony z gwałtu.
W książce jest też wiele łapiących za serce, wzruszających momentów. Zwłaszcza zżycie dzieci z lasu ze swoją matką, która nigdy nie odtrąciła żadnego swojego dziecka, tak jak robił to ojciec. Mimo tego los tak okrutnie z nią postąpił.
Ciekawa jest postać tytułowego Władcy Lasu. Szkoda, że nie było go więcej. Ogółem boli mnie trochę, że nie jest to książka fantasy. Nauczyłam się dzięki temu nie oceniać gatunku książki po tytule i kilku pierwszych stronach zresztą też.