Droga Mai Tamarin do uszycia sukien ze słońca, księżyca i gwiazd nie obyła się bez wielkich poświęceń. Dziewczyna wraca do królestwa na skraju wojny. Edan - chłopak, którego kocha, odszedł, a ona zmuszona jest włożyć kolejne przebranie i potajemnie zająć miejsce przyszłej żony cesarza.
Jednak szalejąca wokół Mai wojna jest niczym w porównaniu z jej wewnętrzną bitwą. Od chwili kiedy dotknął jej demon Bandur, zmysły dziewczyny powoli nikną: jej oczy zaczynają świecić na czerwono, traci także kontrolę nad magią i ciałem. To tylko kwestia czasu, zanim Maia całkowicie się zatraci i stanie demonem. Ale nawet to nie powstrzyma jej, by znaleźć Edana, chronić swoją rodzinę i zaprowadzić pokój w A'landi!
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 2022-02-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 376
Tytuł oryginału: Unravel the Dusk
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Kaja Makowska
Niezapomniane zakończenie dylogii o krawcowej, która uratowała świat. Pomimo przemiany w demona Maia nie poddaje się i walczy za ojczyznę, pokonuje liczne przeszkody. Kiedy w końcu osiąga swóje cel i A'landi znowu jest zjednoczona, ulega niestety sile demona, zamienia się jednak w feniksa, po czym odradza się, by przeżyć resztę życia u boku ukochanego czarodzieja. Polecam gorąco!
"Jeśli umieranie jest takie piękne,też chcę być drzewem.Z radością umrę i odrodzę się wiosną"
Utalentowanej w sztuce krawiectwa Mai Tamarin, dzięki magicznym nożyczkom udało się osiągnąć niemożliwe - uszyć suknie ze słońca, księżyca i gwiazd. Uratowała też ukochanego czarodzieja przed okrutnym losem. Sama jednak okupiła ten czyn ogromnym poświęceniem. Powoli władzę nad jej ciałem, umysłem i sercem przejmuje demon. Dziewczyna chwilami nie pamięta już swojego fachu i imienia. W Królestwie ponownie wybucha wojna, która zbiera krwawe żniwo w A'landi.
Drugi tom dylogii Krew gwiazd autorstwa Elizabeth Lim to bardzo przyjemna i udana kontynuacja przygód Mai oraz Edana. Akcja książki jest bardzo dynamiczna, przez co przez tę historię leci się jak jej bohaterowie na zaczarowanym dywanie? Bohaterowie są wyraziści, pełni wewnętrznych rozterek i trosk. Snując zmierzch to dobra, satysfakcjonująca klamra fantastycznej historii. Jak zwykle na brawa zasługuje tłumaczenie książki @kajamelia ?
Dylogia Krew gwiazd jest moim zdaniem lekturą idealną na majowy, letni wieczór góra dwa ???
Dużo słabsza część. Zdecydowanie słabsza.
Powieść została odarta z baśniowości, co uwypukliło tylko jej słabe strony. Pomysł był świetny - można było poprowadzić Maię poprzez kolejną wyprawę, tylko ukierunkowaną na ścieżkę demona. Otrzymaliśmy za to chaotyczny zlapek pomysłów autorki, jeszcze bardziej odklejonych od jakichkolwiek zasad logiki.
Jeśli chodzi o warstwę językową, nie wiem jakim cudem książkę tę sprawdzało trzech korektorów, skoro znajdowałam w niej byki gramatyczne i literówki.
Straszna, straszność. Szkoda.
Shiori, jedyna księżniczka Kiaty, skrywa sekret - w jej żyłach płynie magia.Zazwyczaj udaje jej się to ukrywać, jednak w dniu ceremonii zaręczyn traci...
,,Marzenia się spełniają" to historia o Kopciuszku napisana na nowo. Kopciuszek jest oszołomiony balem i oczarowany nieznajomym, z którym połączyła go...
Przeczytane:2022-07-03, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam,
Kiedy pierwsza część serii sprawia, że się uśmiechasz, masz nadzieję, a może nawet pewność, że druga część zabierze cię do gwiazd. Zazwyczaj warsztat pisarski autorów wyostrza się, nabiera pełniejszych kształtów - w skrócie, umiejętność wzrasta wraz z praktyką. "Tkając świt" był przyjemną, magiczną i urokliwą przygodą, której stronice zabierały nas w bezmiar pustyni, do tajemnych budowli pełnych pułapek i właśnie w gwiazdy, by skraść im krew, ku łzom księżyca i uśmiechowi słońca. Jednak druga część, "Snując zmierzch", jest nie tylko bardziej chaotyczna, mniej ma sensu, ale odziera znane nam postacie z uroku.
Kiedy zaczęłam lekturę, a przywitał mnie wstęp z przeszłości Mai, poetycko napisany i zachęcający, byłam prawie pewna, że to jest to. Autorka z pewnością oszlifowała warsztat. Im dalej jednak, tym bardziej rozumiałam, że dzieje się coś nie tak. By w końcu, przy pierwszej okazji czynienia magii przez Maię, zapaść się z żalem w fotelu.
Prawdę mówiąc, nie czytałam jeszcze tak chaotycznej książki. Wszystko dzieje się za szybko i bez większego sensu. Maia nie rozumie swojej magii - jednak operuje nią jak doświadczony chirurg, zawsze wiedząc, co zrobić, by czar zadziałał. Nie wie, która twarz jej daru jest zła, która dobra - ale rzuca zaklęcia na prawo i lewo, bez zastanowienia (tu przypomnijmy, że tak, nie zna się na nich, robi to praktycznie "na czuja"). Szansen w jednym momencie wygrywa bitwę, ale po chwili, w dwóch zdaniach, wycofuje się, jak tylko Maia rzuca czar - jest to na tyle deprymujące, że miałam ochotę przestać czytać. Jednak brnęłam dalej.
Edan, który jawił się w pierwszym tomie jako szarmancki mag, idealny kompan i przyjaciel, tutaj wygląda jak nieciekawa i obojętna kopia samego siebie. Ponadto, błędy logiczne. Opuścił Maię, ale jej szuka. Szuka jej, ale wybiera miejsce spotkania z nią w gaju. Kolejna cegiełka do tego, by przestać czytać, ale idę w zaparte. Jestem dzielny wiking. Przeczytawszy jednak zakończenie (nie komentuję go, bo to byłby niecny spoiler), odtańczyłam taniec deszczu, przytuliłam kota i westchnęłam, że oto mogę przejść do czytania czegoś bardziej wartościowego.
Główną wadą powieści nie są nawet te nieszczęsne nielogiczne wpadki autorki i jej pociąg pospieszny do nikąd - ani nawet fatalne tłumaczenie, z błędami gramatycznymi i dziwnym doborem słów (to nie jest oczywiście wina autorki, ale wpływa na odbiór). Główną wadą jest to, że postacie stały mi się kompletnie obojętne. Nie dbałam o to, czy Maia uratuje siebie, Edana, królestwo. Te same postacie, które tak barwnie opisała autorka w "Tkając świt", w "Snując zmierzch" wydają się być rysunkami wyciętymi z papieru, zgiętymi tak by uformować ludzki kształt.
Zastanawiam się, co się właściwie stało. Czy autorce zabrakło czasu? Czy po prostu nie miała pomysłu na drugą część? Nie chcę nawet podejrzewać, że po prostu już się jej nie chciało. Wciąż w tej książce przebija się jej dawny kunszt w konstruowaniu zdań, piękne opisy, które szybko jednak zostają zamiecione pod dywan przez ciocię Zbyt Szybką Akcję i wujka Non Sensa.