Groza i fascynacja.
Kim naprawdę byli najsłynniejsi zbrodniarze międzywojennej Polski?
Jak opisywała ich ówczesna prasa?
Jak postrzegało ich społeczeństwo?
Najnowsza książka Kamila Janickiego odsłania mroczne oblicze dwudziestolecia międzywojennego - jej bohaterami są seryjni mordercy.
Wampir z Łowicza, fabrykantka aniołków, wampir z Łodzi...
Potwór, diabeł wcielony - seryjni mordercy budzą przerażenie, ale i działają na zbiorową wyobraźnię. Kto nie czytał z wypiekami na twarzy Pachnidła Süskinda? Kto nie oglądał Milczenia owiec?
Na kartach Seryjnych morderców... autor koncentruje się na kilku wybranych postaciach i historiach, ale zarysowuje też szersze tło, pokazując narodziny fascynacji historiami mrożącymi krew w żyłach. Książka przedstawia również sposób funkcjonowania ówczesnej prasy (niszczenie ludzi bez dowodów, nakręcanie spirali strachu, brak szacunku dla ofiar), policji oraz społeczeństwa z jego chorobliwym zainteresowaniem skandalami i zbrodnią, a także głęboko zakorzenioną mizoginią.
Kamil Janicki jak mało kto potrafi napisać książkę historyczną, którą czyta się niczym wciągającą powieść, czego dowodem są choćby wielotysięczne nakłady jego bestsellerów: Pierwszych dam II Rzeczypospolitej czy Dam złotego wieku. A kiedy podejmuje tematykę kryminalną, od lektury po prostu nie sposób się oderwać!
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2020-09-02
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 320
Wampir z Łowicza, człowiek z nożycami, fabrykantki aniołków i Blacharz z Łodzi... Kim byli ? Dlaczego myśl o nich krew mrozi się w żyłach? Autor książki odsłania mroczne oblicze dwudziestolecia międzywojennego. Opowiada o zbrodniarzach, które były na ustach całego kraju przy okazji obnażając niekiedy absurdalną działalność ówczesnej prasy, policji i sądownictwa.
W II RP nie tylko odbudowywano kraj po rozbiorach. Nie tylko walczono o zewnętrzne granice. Nie tylko tworzono dla rozrywki kabarety, w których zaczynały błyszczeć gwiazdy znane nawet współczesnym. To nie tylko czas ziemiaństwa czy nędzy szczególnie na wsiach i ubogich dzielnicach. Jak się okazuje to także degeneraci, dla których nieważne było życie innych ludzi. Dla nich pozbawienie życie innych było zwykłą igraszką. Mało tego... niejednokrotnie w polskim wymiarze sprawiedliwości można było spotkać wiele absurdów. Można było mieć też sporo zastrzeżeń co skuteczności polskiej policji...
Zapewne każdy z nas słyszał o Ricie Gorgonowej... Jednak śmiem twierdzić, że dla wielu czytelników ,,bohaterowie'' niniejszej książki mogą być nieznani. Tak jak dla mnie... Aż się zdziwiłam, że ich wątpliwej jakości życiorysy nie znalazły się w żadnej z przeczytanych wcześniej przeze mnie książek. A przeczytałam ich już sporo...
Poznanie ich losów było dla mnie szokiem. Prawdziwym szokiem. Nie byłam w stanie uwierzyć, że ponad sto lat temu wśród naszych przodków żyły bestie. Prawdziwe bestie w ludzkiej skórze, bo inaczej nie da się o tych psychopatach powiedzieć... Przerażały mnie opisy ich czynów a jeszcze bardziej przerażała mnie historia prowadzenia śledztw dotycząca ich zbrodniczej działalności i niekompetencji policji.
Seryjni mordercy II RP to mocna i momentami przerażająca lektura opowiadająca o psychopatach dwudziestolecia międzywojennego i nie do końca wydolnym polskim wymiarze sprawiedliwości. Nie jest to łatwa lektura. Z pewnością nie sięgnie po nią każdy. Aczkolwiek uważam, że to kolejny element obrazujący II RP. I sięgnęłam po nią chociażby by uzupełnić sobie jej obraz.
W przedwojennej Polsce życie ludzkie było dużo mniej warte niż obecnie, szczególnie życie dzieci.
Ilu było seryjnych morderców w tym czasie? Według autora przynajmniej dziesięciu. W książce została opisana czwórka. Jednym z nich jest starsza kobieta i jak dla mnie jest ona w całym tym towarzystwie postacią w największym stopniu przerażającą i zdeprawowaną, albowiem mordowała najbardziej bezbronne osoby, czyli niemowlęta. Obiecywała matkom w potrzebie, że za niewielką opłatą wybawi ich z kłopotu i dla ich dzieci znajdzie miejsce w dobrych domach. Oczywiście nic takiego się nie działo, a staruszka po zainkasowaniu opłaty mordowała niemowlęta lub zlecała to swoim wspólniczkom. Pozbawiła tak życia kilkaset dzieci.
W czasie II RP prawo mocno kulało i wielu morderców nie poniosło niestety adekwatnej kary, bądź bardzo długo trwało zanim zostali schwytani, a tym samym mogli nieprzerwanie prowadzić morderczą działalność.
Ciekawa książka i pomimo tematyki dobrze i szybko się ją czyta. Polecam.
TO NIE JEST PRZEWODNIK! TO ŻYWA HISTORIA WAWELU, KTÓRA WCIĄGA JAK KRYMINAŁ! Wawel. Bijące serce Polski, Notre Dame, Wersal i Panteon w jednym. Niemy świadek...
Czy Słowianom udało się stworzyć własną cywilizację? Czy Słowianie znaleźli się na ziemiach polskich w czasie wielkich wędrówek ludów czy byli tu od tysiącleci...
Przeczytane:2020-09-27,
Międzywojnie to jeden z najciekawszych fragmentów naszej historii. Niektórzy uznają, że ten temat został „zajechany na śmierć”, poprzez całą masę pozycji traktujących o najróżniejszych kwestiach. Czasem trafiamy na przejaskrawione seriale, gdzie urocze damy noszą wyłącznie perły, futra i opaski z piórkiem, a towarzyszący im detektywi rozwiązują strasznie pogmatwane sprawy. A okazuje się, iż rzeczywistość chwilami była o wiele bardziej interesująca od wymysłów scenarzystów. I zdecydowanie brutalniejsza. Z ogromną chęcią sięgnęłam po najnowszą książkę Kamila Janickiego, traktującą o dawnych zbrodniach. O samym autorze słyszałam oraz czytałam dużo dobrego, więc w końcu nadarzyła się okazja, aby skonfrontować cudze opinie z moją. I, muszę przyznać, iż w pełni zgadzam się ze wszystkimi osobami, które zachwalają Janickiego. Od „Seryjnych morderców II RP” wręcz trudno oderwać wzrok, a po skończonej lekturze nadchodzi chęć na ponowne przeczytanie kilku akapitów.
Myślę, że na uznanie zasługuje ogrom pracy, jaki autor włożył w stworzenie swojej książki. Wiele godzin spędzonych nad starymi aktami, wycinkami z gazet, poszukiwaniem śladów — i, proszę mi wierzyć, mimo cyfryzacji, to wszystko nie jest aż tak proste, jak mogłoby się wydawać. Potrzeba sporo uwagi do oddzielenia istotnych informacji od przysłowiowego „lania wody”. Dlatego całość czyta się szybko, poszczególne historie przypominają świetnie napisaną powieść. A mamy do czynienia z prawdziwymi zbrodniami, chwilami mrożącymi krew w żyłach. Niektórzy mordercy mieli dość wyrafinowaną fantazję, często skierowaną przeciwko kobietom, ale należy pamiętać, iż również one potrafiły być okrutne…
Ciężko było mi (jak wielu innym) spokojnie przeczytać o zabójstwach dokonywanych na niemowlętach. A wyjątkowo bulwersująco wypadały wyroki sądów, strasznie zero-jedynkowe: albo niewinność, albo śmierć. Same procesy sprawiały wrażenie teatralnych, wypełnionych dramatycznymi gestami, omdleniami i nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Nic dziwnego, że inspirowały różnych twórców. Ludzie, spragnieni tej wątpliwej rozrywki, gorąco dyskutowali przy obiadach, na ulicach, często kłócąc się między sobą, spierając o racje. Gładko przechodzimy do kwestii ówczesnych mediów, a konkretniej — międzywojennej prasy, będącej prawdziwym „sędzią”…
Co ciekawe, to właśnie gazety potrafiły konsekwentnie kierować uczuciami. Dziennikarze tłumnie przybywali na procesy, opisując je w niezwykle kwiecisty sposób, docierając do rzekomych świadków wydarzeń, ludzi powiązanych ze sprawcami lub ofiarami. Niestety, artykuły miały ogromną moc oddziaływania, do tego stopnia, że na ławę oskarżonych trafiali nieszczęśnicy pomawiani, obrażani, bez szans na konkretną obronę. Nawet w chwili, gdy zostali uniewinnieni, nadal ciążyło nad nimi widmo już wydanych gazet, w których jasno wskazywano ich jako winnych. Kamil Janicki bardzo umiejętnie nakreślił te, całkiem liczne, sytuacje. Tym samym sprawił, że jego publikacja naprawdę poszerza horyzonty w różnych dziedzinach. Frapujące, zdecydowanie godne przeczytania.
„Seryjni mordercy II RP” to pozycja warta uwagi, zwłaszcza dla każdego miłośnika historii. Idealna na długie jesienne wieczory, gdy jesteśmy znudzeni nowym sztampowym horrorem. Autor stworzył książkę trzymającą w napięciu aż do ostatniej strony, okrutnie fascynującą, ale też przerażającą ze względu na swój realizm. Do tego sporo zdjęć, fragmentów z autentycznych notatek prasowych lub policyjnych, więc po raz kolejny podkreślam świetną pracę, jaką wykonano. Rzetelną, pozbawioną „suchych faktów”. Proszę nie obawiać się nudy, bo ta nie istnieje!