Majestatyczny gołąb, uroczy ślimak, mistyczny miłorząb - każdy z nich ma do opowiedzenia ciekawą historię
Wszystko zaczęło się, kiedy Nathanael Johnson postanowił nauczyć córeczkę nazw wszystkich drzew, które mijali w drodze do przedszkola w San Francisco. Mały projekt zamienił się w wielką przygodę mającą na celu odkrycie sekretów i ciekawostek dotyczących fauny i flory w mieście.
Sekrety roślin i zwierząt w miejskiej dżungli uchylają rąbka tajemnicy z życia zwierząt i roślin, które znajdziesz na pobliskim skwerze, w parku czy przy drodze do pracy. Lupa, lornetka i przewodnik - tylko tyle potrzeba, aby poznać fascynujący świat miejskiej przyrody. Każdy z bohaterów książki odkrywa nie tylko własną historię, ale ukazuje również prawdziwe oblicze świata natury - który bywa przewrotny, czasem irytuje, ale przede wszystkim jest przepiękny.
Zagłębiając się w miejską dżunglę, dowiesz się, że gołębie potrafią latać z prędkością 177 kilometrów na godzinę oraz dobierają się w pary na całe życie, a wrony nie tylko zapamiętują ludzkie twarze, ale potrafią robić na złość tym, którzy wchodzą im w drogę. Z kolei liście nasturcji idealnie nadają się na kanapkę, a składniki na najlepszą sałatkę znajdziesz w parku.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2017-05-11
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 312
Tytuł oryginału: Unseen City: The Majesty of Pigeons, the Discreet Charm of Snails & Other Wonders of the Urban Wilderness
Fascynująca opowieść o tym, jak ojciec uczy córkę obserwować i doceniać otaczający ją świat. Podążamy za nimi przez kolejne ostępy miejskiej dżungli i poznajemy ślimaki, wrony i gołębie, oraz ich mroczne sekrety. Wiesz na przykład, który ptak zapamiętuje rysy twarzy i przekazuje tą wiedzę kolejnym pokoleniom?
Chwilami nudnawa. Chwilami mniej nudna. Ale wciągającą bym jej nie nazwała.
Ogólnie niespecjalnie mnie zaskoczyła.
Wspaniałe są przekonania autora - że miasto jest zaskakującym połączeniem cywilizacji i natury; że natura nie jest tylko tą rajską i bajeczną o ktorej się marzy; no i zainteresowanie tymi najbardziej trywialnymi roślinami/zwierzętami z najbliższego otoczenia człowieka - bardzo na plus.
A jednak nie porwała mnie ta książka.
Może z powodu tego, że wiele informacji było mi już znanych; poza tym denerwował mnie autor/narrator.
Dlaczego mimo przełomowych odkryć w dziedzinie zdrowia i medycyny, jesteśmy coraz bardziej chorzy? Dlaczego tak wiele kobiet umiera w trakcie porodu...
Ocena: 4, Przeczytałam, Zmieniły właściciela, 52 książki 2017,
Bardzo modne i powszechne ostatnimi czasy stały się na rynku książkowym pozycje przyrodniczo-naturalistyczne. Nathanael Johnson postanowił pójść właśnie w tym kierunku i książka, którą wydał jak sam tytuł wskazuje jest o roślinach i zwierzętach. Dla odmiany skierowana jest ona jednak na faunę i florę typowo miejskiej dżungli. Jednak jestem pewna, że niejedna osoba będzie zaskoczona ile gatunków nas otacza i to w mocno zabudowanym centrum.
Owszem jestem z miasta, ale swoje dzieciństwo w każdym możliwym momencie spędzałam na wsi. Moim wyborem było obcowanie tak z roślinnością jak i zwierzętami. Z tymi domowymi byłam za pan brat. Te dzikie kochałam obserwować i nadal kocham to robić. Ludzie niejednokrotnie przekonani są, że aby obcować z naturą trzeba wyjechać gdzieś do głuszy, do lasu na wieś. Nieprawda. Wystarczy szeroko otworzyć oczy i uczy by dojrzeć to samo na gęsto zaludnionym i zabudowanym osiedlu wielkiego miasta. Świetnym tego dowodem jestem nie tylko ja, ale sam autor niniejszej pozycji. Choć mieszka właśnie w miejskiej dżungli nie tylko zauważał to co w okół niego, ale nawet odważył się napisać o tym książkę. Co ciekawe Nathanael postawił na te najpospolitsze zwierzaki jak gołębie, wiewiórki czy ślimaki oraz tak nielubiane przez nas,a w szczególności prze ogrodników i działkowców... chwasty!
Jeśli chodzi o przyrodę zawsze ciągnęło mnie w jej stronę. Jeśli zaś chodzi o Johnsona sprawa wyglądała zgoła inaczej. Choć natura nigdy nie była mu obca to tak naprawdę córka zaszczepiła w nim przyrodniczą ciekawość. Zaczęło się od jej dociekliwych pytań i nagle drzewo to nie było tylko drzewo. Pojawiły się: pień, gałęzie, owoce czy liście. A potem okazało się, że drzewa to już nie zwykłe drzewo, a np. Aesculus, Quercus, Betula czy Gingko biloba. Obje zaczęli zgłębiać swą wiedzę za pomocą książek i internetu. Ojciec przekazywał zdobyte informacje córce, a później postanowił podzielić się także z nami - czytelnikami.
Nathanael pokazuje nam, że nie trzeba wiele by zacząć widzieć to co mijamy codziennie. Że wystarczy chwilę przystanąć przymknąć oczy i już słyszymy głosy natury. Podział książki na rozdziały daje nam możliwość czytania na wyrywki od rozdziałów, które nas najbardziej interesują po te mniej ciekawe.
Ciężko mi jednak ocenić tę pozycję z perspektywy wiedzy gdyż jako miłośnik fauny i flory wiem o niej na prawdę dużo. I choć liczyłam się z tym, że ta książka nie dostarczy mi ogromu wiedzy, bo impulsem do jej napisania była trzylatka to jednak gdzieś w głębi serca wierzyłam, że może jednak będzie coś czego nie wiem. Niestety nie. Mało tego język był dla mnie zbyt "łatwy". Jednak dla laików i początkujących zainteresowanych pozycja będzie idealna, bo przyjemna w odbiorze i nie nazbyt naukowa.
Więcej na:
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com