Malarz Nick Robertson porzuca miejskie atrakcje, by znaleźć spokojną przystań na cichej wyspie Wight. Fiasko ostatniego romansu nastraja go sceptycznie do miłosnych uniesień i nie zamierza wiązać się ponownie. Wtem, nieoczekiwanie, przybywa do niego energiczna babcia Rosie i postanawia zostać dłużej. W monotonię życia wnuka wprowadza blask brylantów i legendę carskich przodków, nadaje mu prawdziwy sens i smak.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2005-03-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Rosie
Język oryginału: angielski
ycie Drummondów wydaje się idyllą: szczęśliwe małżeństwo, udana szesnastoletnia córka, stabilna sytuacja finansowa. Wspólne wakacje we Włoszech są jej...
Przeczytane:2019-08-18, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku (30),
Do powieści pod tytułem „Rosie” podchodziłam nieufnie. Ale byłam akurat na wakacjach, skończyłam czytać powieść, którą zabrałam, a w okolicy nie było księgarni, więc zapytałam w recepcji i pani wręczyła mi mocno sfatygowany, pozbawiony okładki egzemplarz, który ktoś z gości zostawił… Pomyślałam, że to jakiś romans i się zanudzę, ale wyboru nie miałam – więc postanowiłam dać jej szansę. I bardzo dobrze się stało, bo książka jest ciekawa i pogodna. Chociaż niewiele brakowało, żeby była to zwyczajna powieść obyczajowa, przewidywalna i bezbarwna. Co sprawia, że nie jest bezbarwna? Właściwie powinnam zapytać: Kto – właśnie tytułowa Rosie.
Już sam fakt, że bohaterką jest babcia, i to mająca grubo ponad osiemdziesiąt lat, czyni tę książkę oryginalną. A jeśli dodamy do tego takie cechy jak: ciekawość świata, pogoda ducha, energia i upór – to mamy portret niezwykłej kobiety, która przyjeżdża do mieszkającego na pięknej wyspie wnuka – Nicka i sprawia, że młody człowiek zaczyna rozumieć, na czym polega prawdziwe życie pełną piersią 😊
Rosie poznajemy w chwili, gdy zostaje zatrzymana przez policję, bo… przypięła się łańcuchem do ogrodzenia rosyjskiej ambasady. Dlaczego to zrobiła? Bo chciała jeszcze coś poczuć! A poza tym Rosie uważa się za potomkinię carskiej rodziny Romanowów i trzeba przyznać, że opowieść, którą przedstawia wnukowi jest całkiem prawdopodobna. Nick, dobiegający czterdziestki malarz mieszkający w przepięknym miejscu, zaczyna własne badania, aby sprawdzić przeszłość babci. A jednocześnie – poznaje uroczą malarkę Alex i jej córeczkę Victorię i dość szybko się zakochuje… Ten wątek romansowy jest najmniej ciekawy i najbardziej przewidywalny, choć pod koniec powieści staje się on mocno dramatyczny za sprawą męża Alex.
Powieść bardzo mi się podobała – bo jest pogodna, pełna optymizmu, a poza tym ma wyrazistą, tryskającą energią bohaterkę, która mimo prawie dziewięćdziesięciu lat, chce czuć, że żyje, chce żeglować, chce smakować życie. Jej flirt z Henrym, który jest od niej o ponad dwadzieścia lat młodszy, to świetna lekcja na przyszłość. Przyznam szczerze – postać Rosie daje nadzieję, że emerytura nie musi oznaczać ciepłych kapci, fotela i robótek na drutach. Rosie udowadnia, że tak naprawdę człowiek się nie zmienia – tam, w środku pozostaje młody i pełen energii, tylko jego ciało nie zawsze nadąża za duchem…
Jest w tej powieści wszystko, czego można oczekiwać od wakacyjnej lektury – a nawet o wiele więcej. Znajdziecie tu historię miłosną, znajdziecie tajemnicę rodzinną, trochę historii (bez obaw – podane w bardzo lekkostrawnej formie), trochę sensacji i dramatyzmu. Na pewno nie będziecie się nudzić!
Jedyną rzeczą, której mi tutaj zabrakło, są piękne opisy krajobrazów, jakie można podziwiać na wyspie – tym bardziej że autorem jest znany miłośnik przyrody i ogrodów, więc oczekiwałam wielu spektakularnych widoków, a dostałam tylko kilka dość pobieżnych opisów, zwykle ograniczonych do przymiotnika „piękny”. W tym aspekcie czuję niedosyt, bo ta sceneria aż się prosi o uwagę! No i trochę nie spodobało mi się zakończenie – zbyt uproszczone, zbyt bajkowe, ale w sumie w takich książkach chyba właśnie o to chodzi, prawda?
Komu ta książka się spodoba? Myślę, że miłośnikom pozytywnych historii – lekkich, ale nie bezmyślnych i banalnych. Osoby, które lubią romanse też będą zadowolone. Jeśli chcecie poprawić sobie nastrój – polecam „Rosie”.
Podsumowując: idealna powieść na wakacje. Pogodna, ciepła, wzruszająca i zabawna.