Złotowłosa Bajarka Rapsodia, posiadająca magiczny dar kształtowania rzeczywistości...Tajemniczy asasyn Achmed, ostatni z rasy Draków, nieprzejednanych zabójców demonów...Rubaszny olbrzym Grunthor, niepokonany wojownik...
Dziecko Krwi, Dziecko Ziemi i Dziecko Nieba, o których wspomina pradawne cymriańskie proroctwo. Wybrańcy, mający stawić czoło przerażającemu Fdorowi - ognistemu demonowi, dążącemu do zagłady świata. W dniu, kiedy ich drogi się krzyżują, rozpoczyna się barwna historia, pełna magii, humoru i przygód.
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2000-12-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 536
Tytuł oryginału: Rhapsody: Child of Blood
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Anna Reszka
Charles Magnus Polypheme - znany też jako Ven - zostaje wysłany na tajną misję do Zamkniętego Miasta. Król Vandemere ostrzega Vena, że gdy raz się tam...
For a thousand years, the lands ruled by the Cymrian Alliance have been at peace. When the brutal death of a dear friend catapults the kingdom to the brink...
Przeczytane:2025-09-03, Ocena: 4, Przeczytałam, 2025, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, e-booki,
Zostało mi to sprzedane jako mega nostalgiczna i uwielbiana przez mojego chłopaka książka, więc wystartowałam z dużymi oczekiwaniami... No i nie do końca "Rapsodia" tym oczekiwaniom sprostała. Ogółem świat przedstawiony i kreacja bohaterów jest ciekawa, ale też nie na tyle zajmująca, żebym jakoś wybitnie się przejmowała, co się z nimi dalej stanie. Dodatkowo było parę scen o kontekście erotycznym, które w takiej niedookreślonej fantastyce, balansującej gdzieś między high i low fantasy (świat wydaje się mocno high, bohaterowie trochę bliżej low) były mocno rażące (szczególnie pierwsza, ale tam też zmroził mnie wiek bohaterów i okoliczności). Na pewno nie były to rzeczy, które bym w jakikolwiek sposób wspierała albo romantyzowała, a raczej próbują być przepchnięte jako normalność... Nie wiem. Może też jestem przewrażliwiona po dużej ilości erotyki ocierającej się o pornografię we współczesnej fantastyce. W pewnym momencie książka też zaczyna mocno nużyć, czułam się trochę jakbym dostała do ręki grę przygodową, a potem nagle by się okazało, że zamiast tego mam budować domki i zbierać podatki - takie gry też są fajne, ale jednak nie na to się pisałam. "Rapsodia" jest mocno nierówna, z ciekawym pomysłem, który jest na razie dość mało eksplorowany, zobaczymy pewnie w kolejnych tomach, jak to się potoczy. Nie jest to arcydzieło. Ale ciekawy przypadek starszej fantastyki kobiecego autorstwa.