Ramen to obok sushi największy kulinarny towar eksportowy Japonii, który od lat robi furorę na całym świecie.
Niewiele dań jest równie uzależniających jak ramen, a różnorodnych połączeń smakowych - od tych najprostszych do najbardziej złożonych - możesz doświadczyć zarówno w zapyziałym barze w Tokio, jak i najmodniejszej knajpie w Los Angeles.
Na początek dostajesz dużą miskę wypełnioną po brzegi parującym bulionem, gotowanym nawet przez 48 godzin. Bulion ma wyjątkowo intensywny smak od suszonych grzybów, alg, miso i płatków suszonej ryby oraz cudownie gładką powierzchnię z widocznymi kropelkami tłuszczu. W głębokiej misce znajdują się zwinięte nitki cienkiego, sprężystego makaronu, pływają marynowane w sosie sojowym jajka i inne dodatki. Bierzesz pierwszy łyk i... wpadasz po uszy!
Na Ramen składa się kilkadziesiąt przepisów, w których kluczową rolę odgrywają domowej roboty bulion i makaron ramen, ale znajdziesz tutaj również dania takie jak soba, udon, gyoza, okonomiyaki i tempura.
Tove Nilsson jest szefową kuchni i dziennikarką kulinarną. Nie ustaje w poszukiwaniach idealnego ramenu i najlepszego makaronu. Jest również autorką książek "Soda, lemonad & snacks" (Soda, lemoniada i przekąski 2014) i "Ägg" (Jajka, 2015).
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2019-10-22
Kategoria: Kuchnia
ISBN:
Liczba stron: 152
Tytuł oryginału: Ramen
Zapraszam na nalogowyksiazkoholik.pl
Jak często gotujecie rosół? Albo inaczej – myślicie, że udałoby Wam się napisać o nim książkę? Podobnie jak większość z nas nie wyobraża sobie niedzielnego obiadu bez rosołu, tak Japończycy (a także inne kraje azjatyckie) nie wyobrażają sobie dnia bez ramenu. I okazuje się, że nie dotyczy to tylko Azjatów, bo moda na ramen dociera w coraz to nowsze rejony Europy i Ameryki. Jak często nachodzi Was ochota na chińszczyznę? Kto chociaż raz w życiu nie skosztował chińskiej zupki z supermarketu? Mogę się jednak założyć, że jeszcze wielu Polaków nie skosztowało prawdziwego ramenu.
Książka o ramenie. Pewnie pomyślicie ile i co można napisać o zupie. Okazuje się, że o tej konkretnej całkiem sporo. Ramen. Zupa szczęścia i miłości to jednak nie tylko książka kulinarna, z której dowiecie się, w jaki sposób przygotować wybrane danie. To też przewodnik po sposobie życia, bo jeśli zdecydujecie się korzystać z dobrodziejstw kuchni azjatyckiej, będziecie musieli liczyć się ze zmianą dotychczasowego trybu. Przede wszystkim przygotowanie tych dań wiąże się z poświęceniem im uwagi i czasu. Wyobraźnie sobie, że bulion tonkotsu powinien się gotować co najmniej przez 12 godzin(!), by wydobył wszelkie walory smakowe (Ramen. Zupa szczęścia i miłości, str. 49). Zacznijmy może jednak od początku.
Dania na wynos na targowisku w Tokio, str. 18
Książka jest przede wszystkim wspaniałym przewodnikiem po świecie ramenu. Podejrzewam, że jeśli przerobicie ją w całości, a następnie nabierzecie praktyki w kuchni, zupa niczym Was już nie zaskoczy, a nawet to Wy będziecie mogli dodać od siebie. Dlaczego? Okazuje się bowiem, że możliwości w tym przypadku są niemal nieograniczone. Autorka zaczyna od podstaw – dowiecie się, jakie przybory są niezbędne w kuchni, by przygotować danie, następnie dostaniecie listę składników, które pozwolą Wam przygotować podstawowy ramen, a potem odkryjecie każdy aspekt tej zupy. Możecie się zastanawiać, co tak fascynującego jest w bulionie z kluskami i dodatkami. Należy jednak zrozumieć, że pod ramenem kryje się znacznie więcej, niż można by się spodziewać.
Kotteri veggie ramen
Miso ramen, tantanmen ramen, kimchi ramen, yakiniku ramen, beef bone ramen, short rin ramen, shoy ramen, kotteri veggie ramen, mushroom tofu ramen, corn`n`crab ramen, cold dashi ramen – dużo tego, co? A to tylko wierzchołek góry lodowej. Z owocami morza, kurczakiem, sławną wieprzowiną, a może orzeźwiający z sokiem cytryny i kostkami lodu (Ramen. Zupa szczęścia i miłości, str. 96)? Do wyboru do koloru. Nic więc dziwnego, że o ramenie można mówić w nieskończoność.
Autorka przeprowadza nas przez kolejne etapy powstawania ramenu. Zdradza tajniki przygotowania odpowiedniego bulionu, wybrania i przygotowania poszczególnych dodatków, a także ujawnia sekrety idealnego makaronu. Książka jest pełna ciekawostek – wiedzieliście, że w Chinach istnieją szkoły, które prowadzą trzyletnie kursy robienia wyśmienitego i doskonałego makaronu (Ramen. Zupa szczęścia i miłości, str. 37)? Zastanawiam się, czy uznać to już za przesadę, czy rzucić na karb profesjonalizmu w danej dziedzinie.
Makaron robiony z mąki pszennej, wody i kansui, str. 36
Najfajniejsze jest jednak to, że dzisiaj ramen możecie dostać zarówno w wykwintnej restauracji, jak i w pierwszej lepszej azjatyckiej knajpie. I jeśli tylko zostanie on przyrządzony według odpowiedniego przepisu, to możecie być pewni, że będzie tak samo pożywny, sycący i pyszny. I tu warto chyba przejść do treści tej książki, ponieważ nie tylko skłania do czytania o tej azjatyckiej zupie. Ona wprost zachęca, by zabrać się za gotowanie. Policzyłam, że w książce znalazło się 74 przepisy – w tym zawarte zostały przepisy na różne dipy, marynowane jajka, buliony, przekąski, takie jak tempura czy pierożki gyoza, dania wegetariańskie i oczywiście różnorakie zupy ramen.
Jest jeszcze coś, przed czym nie będziecie mogli się oprzeć. W sumie ta recenzja mogłaby się składać z samych zdjęć i z pewnością doprowadziłabym Was tym samym do lodówki. Dałam Wam tutaj jedynie przedsmak tego, co znajduje się w książce. Patrząc na te wspaniałe fotografie, człowiek staje się głodny. Myślę, że to wspaniała pozycja na prezent – smakosze kuchni azjatyckiej nie tylko będą mogli przygotować te smaczne dania, ale również dzięki wpisom autorki, przynajmniej w pewnym stopniu zgłębią kulturę ramenu. A może macie ochotę poeksperymentować w kuchni? Może za niecały tydzień na Waszych stołach karp ustąpi ramenowi z owocami morza?
Ramen, czy też nie… ja życzę Wam smacznego.
"Ramen to danie, które potrafi wprowadzić w błogostan, gwarantując prawdziwą eksplozję smaków."
Wydawałoby się, że (nie)zwykła zupa nie może przywoływać aż tak intensywnych odczuć, a nawet uzależnień. Ale nie w przypadku ramenu, przynajmniej w opinii autorki książki i rzeszy miłośników tego dania, które zdobywa popularność na całym świecie. Zawsze myślałam, że mój rosół z kaczki, czy kury z dodatkiem wołowiny, to już smakowa rozkosz, ale po zapoznaniu się z propozycjami podanymi przez autorkę, widzę, że długa droga zanim osiągnę poezję smaku. Chętnie zainspiruję się entuzjastycznymi opisami smakowych doznań, z zapałem poeksperymentuję posiłkując się zaprezentowanymi wskazówkami, ale w ostateczności i tak pewnie pozostanę wierna przepisowi na rosół przekazywanemu w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie.
Zabierając się za książkę liczyłam na garść cennych uwag i porad, a podpowiedzi nie brakuje, tam gdzie trzeba stosować się do sztywnych wytycznych, podano je w czytelny i obrazowy sposób, a gdzie można dopuścić dowolność, jak najbardziej się do niej zachęca. Mnóstwo ciekawostek o bulionie, tare, makaronie i dodatkach, do wykorzystania podczas przygotowywania ramen i innych dań. Wielka panuje różnorodność w ramen, oczywiście z zachowaniem klasycznych królewskich wersji, które na stałe weszły w gusta smakoszy i kulturę narodu. Cieszy to, że i my, z innego kontynentu, możemy odczuwać tę zupę jako nawiązanie do naszych smakowych preferencji. Każdy znajdzie ulubiony wariant dla siebie, a nawet kilka, w każdym razie chętnie przymierzę się do przygotowania więcej niż paru propozycji. Mało wiem o duchu japońskiej kuchni, stąd decyzja o sięgnięciu po tę publikację, ale i osoby bardziej już w temacie znajdą cenne informacje.
bookendorfina.pl
ZNALEŹĆ RAMEN IDEALNY
Ramen to najlepsza zupa jaka istnieje. Jeśli uważacie inaczej, albo go nie jedliście, albo próbowaliście taniej wersji instant – albo po prostu szwankują Wam receptory smakowe. Innej możliwości po prostu nie ma. Nie można bowiem nie lubić azjatyckiej kuchni (sam nie jestem fanem np. sushi, choć maki z węgorzem, krewetką w tempurze tudzież z omletem lubię), jednak ramen to jedna z najgenialniejszych potraw, jakie istnieją. Od chwili, kiedy po raz pierwszy go spróbowałem, nie mogę przestać raz na jakiś czas wracać do niego. I chętnie też go przyrządzam, dlatego nie mogłem nie sięgnąć po niniejszą książkę. I chociaż nie napisała jej Japonka ani nawet Azjatka, „Ramen: Zupa szczęścia i miłości” to kawał świetnej pozycji dla miłośników tematu, pełnej ciekawostek, inspiracji i kompleksowego podejścia do tematu.
Ramen (nazwa oznacza rodzaj makaronu, choć spotkałem się też z przekładem „ciągnąć kluchę” ;) ) to w najprostszym ujęciu taki azjatycki odpowiednik rosołu. Rzecz nietypowa dla kuchni japońskiej (ale jak większość ich przysmaków, pochodząca z Chin), bo najczęściej tworzony z użyciem czerwonego mięsa, co w kraju, który swoją gastronomię oparł na owocach morza, nieczęsto się zdarza. I jednocześnie obok sushi to największy towar eksportowy Kraju Kwitnącej Wiśni – oczywiście jeśli chodzi o jedzenie – a także inspiracja dla każdemu dobrze znanych zupek instant.
Tove Nilsson zabiera nas w podróż po bogatym świecie ramenu, pokazując nam najróżniejsze jego odmiany (ramen miso, ramen kimchi, green curry ramen, cold dashi ramen). Jednocześnie krok po kroku omawia rzeczy związane z tą zupą (od podstawowych przyborów, przez podstawy typu bulion czy makaron, po dodatki), a także prezentuje nieco innych dań, choćby udon z dipem sezamowym, tsukemen syczuański, sobę, okonomiyaki czy gyozę. A wszystko to w jednej, ładnej książeczce, która tylko zaostrza apetyt…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/10/ramen-zupa-szczescia-i-miosci-tove.html
Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2020,
Nie ukrywam, że książką zainteresowałam się głównie ze względu na mojego Męża, który jest zafascynowany Japonią, ich kulturą, czy też kuchnią. W momencie, kiedy w nasze ręce wpadł "Ramen. Zupa szczęścia i miłości", byliśmy niezmiernie ciekawi, jak przyrządzić popularne japońskie danie.
Nie spodziewałam się, że można tyle pisać o jednej potrawie. Pozycja ta została świetnie dopracowana i znajdzie ona również dobry odbiór u osoby, która w życiu nie miała do czynienia z przygotowywaniem japońskich dań. W tej książce kucharskiej znajdziemy pomysły na kilka odsłon ramenu, ale oczywiście nie brakuje ogromu wiedzy przekazanej na temat gotowania samego bulionu.
Oczywiście sięgając po książkę należy zdawać sobie sprawę, że musimy zainwestować w specjalne składniki. Ramenu nie przygotujemy ze zwykłej kostki rosołowej, czy makaronu do spaghetti. Osobiście uważam jednak, że warto urozmaicać swoją kuchnię i smakować potraw z innych zakątków świata.
Serdecznie polecam Wam tę pozycję, jeżeli z przyjemnością korzystacie z wszelakich książek kucharskich. Dodatkowo znajdzie ona świetny odbiór u osób, które fascynują się Krajem Kwitnącej Wiśni. Na koniec warto jeszcze dodać, że na uznanie zasługuje samo wydanie książki. Twarda okładka, wysoka gramatura kartek, a także przepiękne zdjęcia, to zdecydowanie plus!