Szukasz książki, która przyciągnie niczym magnes, pozwoli się wzruszyć, szczerze zaśmiać czy otrzeć po kryjomu łzę? Czasami wartościowych opowieści nie trzeba szukać daleko. Można je odnaleźć w codziennych radościach, wyzwaniach i troskach. Trzeba tylko otworzyć na nie szeroko oczy, uszy i serce. A w tym może pomóc dobra literatura.
Poznaj świat Julii – niezwykłej kobiety, która poszukuje sposobów na to, by poradzić sobie w niby zwyczajnym życiu.
Czytając powieść Magdaleny Lilla, odnosi się wrażenie, jakby słuchało się melodii utkanej ze słów, której każdy dźwięk porusza najbardziej wrażliwe nuty serca czytelnika.
W „Przecież zaraz wrócę” wątek sensacyjny splata się ze wzruszającą historią o miłości, głębokiej przyjaźni i relacjach międzyludzkich. Autorka porusza również temat szeroko rozumianej straty, nie tylko pod kątem utraty osoby bliskiej, ale również utraty pewności siebie i własnej wartości, w kontekście hejtu rówieśniczego, z jakim musi zmierzyć się córka głównej bohaterki.
To książka dla tych, którzy wciąż chcą odkryć, co decyduje o szczęściu w życiu, na czym polega sens istnienia i jak radzić sobie nawet wtedy, gdy przeciwności tworzą przeszkody niemal nie do pokonania.
Zobacz świat oczami Julii i odkryj całą gamę kolorów życia również dla siebie!
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-12-08
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 318
Język oryginału: polski
„Przecież zaraz wrócę” Magdaleny Lilla to powieść, która delikatnie wkracza w serce czytelnika, otwierając przed nim drzwi do świata pełnego emocji, refleksji, trudnych momentów, ale również małych radości. To książka o zwykłym życiu, które wcale nie jest takie proste. Życiu pełnym codziennych wyzwań, zmagań i odnajdywania szczęścia w najzwyklejszych chwilach. To także opowieść o miłości, rodzinie, stracie i poszukiwaniu sensu w świecie, który nie zawsze sprzyja naszym marzeniom.
Główną bohaterką jest Julia – kobieta, która stara się odnaleźć swoje miejsce w życiu. Zmaga się z problemami, które dotyczą wielu z nas: próbuje pogodzić obowiązki zawodowe z życiem prywatnym, zmaga się z własnymi lękami, wątpliwościami i codziennymi troskami.
To postać która może stać się bliska każdemu z nas, ponieważ jest prawdziwa, pełna emocji i zmagań, z którymi łatwo się utożsamić. To bohaterka, która w swojej prostocie i autentyczności wzrusza i inspiruje.
Styl pisania Magdaleny Lilli jest pełen subtelności. Autorka potrafi w sposób naturalny oddać uczucia bohaterki, przeplatając je z codziennymi wydarzeniami i refleksjami. Widać, że to książka, która powstała z potrzeby serca, a nie tylko z chęci opowiedzenia historii. Każda strona emanuje autentycznością, a każda postać wydaje się żywa i pełna emocji, co sprawia, że czytelnik łatwo odnajduje się w tej historii.
Autorka porusza trudne tematy, takie jak strata bliskiej osoby, depresja, walka z rakiem czy przeszczep szpiku oraz działalność fundacji DKMS. Mimo ciężkich wątków, w książce nie brakuje też lekkiego humoru, który wprowadza odrobinę ulgi i równoważy emocjonalny ładunek historii.
Powiem Wam, że to lektura, która wymaga czasu i spokoju, by móc w pełni docenić jej wartość. To książka, która pozostaje w pamięci, zmusza do refleksji i sprawia, że zastanawiamy się nad życiem i nad naszymi własnymi relacjami z innymi ludźmi.
Autorka pisze w tak piękny sposób, że smak poziomkowej nalewki będzie mi towarzyszył jeszcze długo! Bardzo Wam polecam poznać tę historię.
Julia została sama z dwójką dzieci. Nie tak miał się skończyć wyjazd jej męża do Włoch, przecież obiecał,że wkrótce wróci, nie przygotował ją na to co nadeszło. Jako samotna matka własne pragnienia odsuwa na potem, najważniejsze są dzieci i najbliżsi. Tylko co jeśli to potem nie nastąpi, jeśli na wszystko będzie za późno...
Jest kilku autorów, które posiadają w sobie to coś. Coś co pozwala im przelewać myśli na papier w sposób niezwykle ciekawy, prawdziwy, ukazując to co na codzień jest niedoceniane czy niedostrzegane. Autor niejako werbalizuje nasze myśli, których nie potrafimy ubrać w słowa.
Tak jest w przypadku tej powieści.
O czym ona jest?
O stracie, poświęceniu, walce o kolejny dzień, zostawieniu swoich pragnień na potem, sile przyjaźni i rodziny, otwarciu się na nowe, nieoczekiwanej chorobie i spełnianiu swoich marzeń. Chociaż nie lubię - kto lubi? - powracać do czasów koronawirusowych tematów, to jednak ten okres okazał się ważny i pozwolił zobaczyć kto jest z nami, a kto tylko udaje. Obnażył prawdziwe oblicze człowieka i niestety, zostawił świat z rzeczami, których konsekwencje są widoczne do dzisiaj.
Piękna powieść, czytająca się w oka mgnieniu, skłaniająca do refleksji i z dawką naukowej wiedzy. Ciepła, prawdziwa i dająca nadzieję. Zakończenie natomiast...niespodziewane. Tylko czy to faktycznie koniec...może warto dopisać własne zakończenie ?.
Przeczytane:2025-03-20, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2024,
Julia, główna bohaterka, to kobieta pracująca jako dziennikarka, ale jest też matką i żoną. Choć z tym ostatnim to okazuje się, że raczej zostaje wdową. Czas pandemii nie był dla nikogo łaskawy. Sama ten okres wspominam nie najlepiej. Mąż Julii to lekarz, który postanowił wyjechać do Włoch, by tam pomóc tamtejszym lekarzom, jednak i jego choroba dopadła. Nie wrócił do kraju i do rodziny, zaginął. A nasza bohaterka musiała być jednocześnie matką i ojcem dla dzieci, ale też musiała stawić czoło jako głowa rodziny, bo z pewnych niewyjaśnionych powodów miała zamrożony dostęp do kasy na wspólnym koncie. Niemniej, zawsze mogła liczyć na przyjaciółki, bo na teściową niestety nie. Jednak tak czy owak, nasza bohaterka to taki typ człowieka, który nie za bardzo lubi w ogóle kogokolwiek prosić o pomoc. Choćby miała stanąć na głowie, to chce radzić sobie sama. Dużym wsparciem jest też dla niej jej córka, która pomaga przy młodszym bracie. Jednak i ona w pewnym momencie zmaga się z różnymi problemami, ale jak na swój wiek i tak jest bardzo dojrzała. Czym tutaj bohaterowie nas zaskoczą? Warto przeczytać i się przekonać.
Ogólnie bardzo ciekawa historia, w której poznajemy losy Julii od jej narodzin, przez dzieciństwo w jednej z Kaszubskich wsi ( nota bene, całkiem blisko mnie, bo to moje okolice ), potem poprzez dorastanie i dorosłość. Obserwujemy jej sercowe wzloty i upadki. Jej małżeństwo i niełatwe relacje z teściową. Wszystko dzięki dwóm czasom w tej książce. Denerwowały mnie tutaj pewne szczegóły, jak dokładny typ maseczki, którą ktoś miał ubrane, albo te wszystkie historie i opowieści o historycznych postaciach. Owszem, były dobrze wkomponowane w treść całej sytuacji, ale jak dla mnie za dużo ich tutaj było. Za dużo fachowych nazw. Ja rozumiem, że rodzina lekarzy, to i fachowe nazewnictwo tutaj występuje. Ale musimy pamiętać o tym, że książkę czytają nie tylko ludzie związani ze światem medycznym. Nie mogę zarzucić autorce tego, że poszła z tematem po łebkach. Ale mogę to, że aż za fachowo podeszła do tematu. :) Na szczęście te urywki nie odbierają nic całej historii. Bo uwierzcie, ale są tu i mega zabawne historie, jak choćby zjazd na nartach z gołą pupą - kto? i jak do tego doszło? Sami doczytacie. Ale uśmiechniecie się tu kilka razy i to na głos - gwarantuję! Są tutaj też takie proste mądrości, takie z życia wzięte, które bardzo mi się spodobały.
"... - Jak masz lat trzydzieści kilka i małe dziecko, to marzysz, aby przespać ciągiem całą noc. Jak przekraczasz czterdziestkę, a twoje pociechy są na tyle duże, że cię nie budzą... i już, już myślisz, że zostaniesz w objęciach Morfeusza bite osiem godzin... to i tak wstajesz na siku..."
Jako żona i matka, osobiście przeżywałam te wszystkie rozterki Julii, te wszystkie kłopoty, bolączki i trudy. Cieszyło mnie to, że miała wsparcie w przyjaciółkach, że córka bardzo dorośle podchodziła do całej niełatwej sytuacji i pomagała mamie jak tylko mogła. Ta niechęć teściowej do synowej biła po oczach, choć ja do dziś nie rozumiem, jak niektórzy mogą uważać, że wybranka czy wybranek naszego dziecka jest nieodpowiednia/ni dla niej czy niego?! No heloł!!!! Moi rodzice na szczęście nigdy nic nie mieli do mojego wybranka, który jest moim mężem. Co do teściów, to ja nie narzekam, bo mam świetnych teściów. A tutaj autorka naszykowała takie normalne, ludzkie relacje, które raz są chłodne, a raz wręcz gorące. Sporo wspomina się tutaj też o DKMS - czyli o Międzynarodowym Centrum Dawców Szpiku. A swoją drogą, to ja do DKMS należę od kilku lat. Ty też jesteś w ich bazie??? Trudny okres dla Julii nastaje, kiedy to dowiaduje się, że jej mąż zaginął. Ciała nie ma, ale wie, że był chory. Musi pogodzić się z faktem, że męża już nie ma. Ale jest ona i są dzieci, którymi trzeba się zająć. Trzeba jeszcze wrócić do pracy i być żywicielem rodziny. A co się stanie, jeśli i Julię dopadnie coś złego? Kto w takim przypadku miałby zająć się dziećmi? Wydaje mi się, że nasza bohaterka za dużo tutaj bierze na siebie. Taka typowa Zosia samosia. Chce radzić sobie ze wszystkim sama, nawet kosztem własnej siebie. Innym pomaga jak może. Dzieli się tym co ma. Ale o pomoc dla siebie nie lubi prosić. Oby nie odbiło się to jej czkawką. Dodam Wam jeszcze, że zakończenie zaskoczyło mnie, a nawet bym powiedziała, że takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Totalny szok!