Bohaterka tej książki nie należy do siebie. Nie ma imienia, prawa do własnego ciała, jej zdanie się nie liczy. Mała dziewczynka zepchnięta na margines spraw dorosłych bywa wciągana w środek rodzinnego dramatu jako narzędzie szantażu czy rekwizyt w teatrze pozorów. Mimo to bohaterka-narratorka opowiada. Odzyskuje podmiotowość dzięki językowi i wyobraźni, które dają napęd doświadczeniu - głównie cierpienia i bólu, ale też przyjemności i zdumienia światem.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-06-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 128
"Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" to bardzo emocjonalne studium rodzinnej zgnilizny. Autorka oddając narrację w ręce głównej bohaterki wrzuca czytalenika w sam środek świata, w którym nikt nie chciałby się znaleźć. Patrzymy oczami niespełna dziesięcioletniej dziewczynki na życie codzienne, relacje i obraz rzeczywistości patologicznej rodziny. Narratorka jest obserwatorką, a także ofiarą rozgrywek między jej rodzicami. To bardzo gęsta proza, a odczucia z lektury są bardzo nieprzyjemne. Mimo niewielkiej objętości książki, opisany świat jest bardzo wyraźny, sensualny i plastyczny. Jestem pod wrażeniem tej prozy, tym bardziej, że książka jest debiutem.
Jest wiele książek opowiadających o bolesnym, mrocznym dzieciństwie. Ale powieść Bieżuńskiej jest tak bezkompromisowo realistyczna, że prawie każdy z nas może ze swoistą trwogą powiedzieć: ,,ja też to przeżyłam/em". Nawet jak nie było alkoholizmu i bicia, to były raniące słowa, poczucie bycia niegodnym uwagi, pomijanym, obawa przed powrotem do domu, bo nie wiadomo z jakiego powodu będzie krzyk (nieposprzątany pokój, nie taki stopień, zapomniane śmieci), zawstydzanie, bo jesteś za gruba lub za chuda. I ta przemoc emocjonalna i fizyczna w otoczeniu świętych obrazów, i te babcie, matki, katechetki będące strażnikami patriarchatu. Bo co ludzie powiedzą? Rozwód to wstyd, ale zesrać się po pijaku to tylko ,,tak bywa". Ta obłuda podlana kościółkowością budzi moje obrzydzenie.
Takie dzieciństwo zostawia rany na całe życie i trzeba wielu lat terapii, żeby wydostać się z tego piekielnego kręgu ,,świętej rodziny". Mam nadzieję, że bohaterka przekroczyła ten próg i będzie sobie gwizdać na taki dom, takich rodziców. A przede wszystkim nie będzie powielać tej grozy dzieciństwa dla swoich dzieci. Tego jej życzę.
Czy wiecie jak to jest być piątym kołem u wozu?
Tak właśnie czuła się narratorka powieści. Nie znamy jej imienia, ale wiemy co czuje, kiedy popychana, bita i lekceważona czuje strach, ciekawość, niezrozumienie i niechęć.
W powieści między wierszami przejawia się przemoc, pijaństwo i patologia.
Dziecko zostawione samo sobie, nie czuje ciepła swoich bliskich czy bliskości i bezpieczeństwa.
Opowieść zawiera dużo metafor, porównań i ważnych słów.
Pisane trochę poetyckim językiem, znajdziecie też trochę katolickich wstawien.
Jest to debiut autorski mam troszkę mieszane uczucia bo nie przepadam za takim typem książek to ta wciągnęła mnie i zostawiła po sobie dużą ilość myśli.
Jest to smutna opowieść o braku dzieciństwa.
Dość smutna lektura która daje dużo do myślenia zostaje w naszej głowie na długi czas. Co najważniejsze autorka w tak cienkiej książce zawarła tak dużo.
Myślę że autorka przekazuje nam nie tylko to jak było, ale również to jak jest na w naszym świecie. Ile dzieci jest traktowane jak ta dziewczynka wychowywane pasem, krzykami?
Polecam każdemu
Czy zdarza Wam się sięgać po debiuty? Mnie owszem i takie właśnie podejście do tematu zadziałało w przypadku książki Wiktorii Bieżuńskiej.
,,Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" to niepozornych rozmiarów książeczka z bardzo dużym ładunkiem emocjonalnym. Autorka przenosi nas do lat 90-tych, gdzie dominują szare podwórka oraz blokowiska z właściwą sobie w tamtym czasie rutyną.
W takiej właśnie scenerii ukazuje autorka bezimienną dziewczynkę, która jest jednocześnie narratorką opowieści. Dziecko staje się obserwatorem otaczającej go rzeczywistości, a w realiach codziennego życia próbuje ono odnaleźć jakieś punkty zaczepienia mające służyć do wykreowania własnego, choć odrobinę bardziej przystępnego świata.
Wiktoria Bieżuńska poprzez postać zagubionej i nieco rozmywającej się w czasoprzestrzeni dziewczynki próbuje pokazać ówczesne życie i świat widziane oczyma dziecka. Zagmatwane relacje rodzinne, alkohol, ,,dobre" rady babć i ,,co ludzie powiedzą" to wszechobecna aura tej opowieści.
Prócz tego znajdujemy w niej emocje, odczucia i przeżycia dziewczynki wchodzącej powoli w wiek nastoletni, która dopiero odkrywa siebie i swoje potrzeby na nowym etapie życia, a dzieje się to jedynie przy wsparciu koleżanki...
Historia ta jest duszna, na swój sposób mroczna i pełna niedopowiedzeń. Nawet kończąc swoją opowieść autorka w pewien sposób pozostawia swych bohaterów w zawieszeniu... A w czytelniku rodzi się refleksja - ile jeszcze jest na świecie takich zepchniętych na margines, nierozumianych, doświadczonych na różne sposoby przez los, zagubionych dziewczynek? Ile rodzin za fasadą pozornego szczęścia w czterech ścianach domostwa skrywa bolesne tajemnice kładące się cieniem na życiu dzieci, ale nie tylko ich?
Proza nakreślona przez debiutującą pisarkę jest według mnie swego rodzaju wołaniem o uwagę dla tego, co zazwyczaj niezauważane, a także o refleksję nad tym, co należałoby zmienić w odniesieniu do dzisiejszych dzieci oraz kolejnych pokoleń.
Autorka w sposób nieco zawoalowany i subtelny snuje rozważania dotyczące rodziny, jej różnorakich uwarunkowań oraz tego czy rodzina dbając o własne szczęście, harmonię, zdrowe relacje oraz dobre samopoczucie każdego z jej członków powinna kierować się przede wszystkim tym ,,co powiedzą inni"... Na to i wiele innych pytań ukrytych w tej publikacji niech każdy odbiorca odpowie już sobie sam.
Lektura ta nie należy do łatwych, ale myślę, że warto się nad nią pochylić.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2022/09/cieniste-podworza-tych-cichych-dramatow.html
Przeczytane:2024-11-01, Ocena: 6, Przeczytałem,
Rewelacja! Tylko dlaczego tylko 100 stron?