Pod prąd mołdawskiego pisarza Olega Serebriana to epicka opowieść o samotności, zakazanym uczuciu i pragnieniu bliskości. Łączy w sobie cechy powieści historycznej, społecznej i psychologicznej.
Lata 40. XX wieku. Pochodzący z Bukowiny baron Aleks von Randa to utalentowany matematyk i poliglota z zamożnej rodziny. Pomimo upływu lat żyje bolesnym wspomnieniem młodzieńczej miłości, tocząc ze sobą i ze światem walkę o zachowanie tych uczuć w tajemnicy. Nie pomaga mu w tym duszna atmosfera nazistowskich Niemiec. Zaangażowany w ściśle tajny projekt wojskowy na wyspie Uznam i uwikłany w walkę wywiadów, przeczuwając nadchodzący koniec, spisuje swoje barwne losy.
Czytelnik towarzyszy mu w tej podróży, odwiedzając i sielską Odessę sprzed 1914 roku, i obóz koncentracyjny w Sachsenhausen. W tle przedstawiona jest panorama Europy Środkowej w burzliwych pierwszych dekadach XX wieku, ze wszystkimi jej blaskami i cieniami – wybitnymi intelektualistami, przemianami społecznymi i kulturowymi, okrucieństwami pierwszej i drugiej wojny światowej.
Baron von Randa stopniowo odsłania swoje tajemnice, a wraz z nimi wielką wrażliwość, tłumione emocje i rozczarowania. Początkowo pełen wielkich marzeń i nadziei, stopniowo pogrąża się w głębokiej depresji, a wszystkie jego wybory zdają się prowadzić do tragicznego końca.
Po latach na wyspę Uznam przybywa jego krewny, Woldemar Skawronsky. Kto i dlaczego od półwiecza opiekuje się grobem barona?
Wydawnictwo: Amaltea
Data wydania: 2023-11-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 580
Tłumaczenie: Radosława Janowska-Lascar
Przeczytane:2024-12-10, Ocena: 4, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, 52 książki 2024,
Na początku, przed czytaniem, miałam ogromne oczekiwania. Gdy rozpoczęłam lekturę mój entuzjazm nieco osłabł. Lecz każdą kolejną stroną chciałam więcej. I teraz, po lekturze jestem zachwycona a równocześnie nieco zawiedziona. Bo choć nie wyobrażam, by książka inaczej się skończyła, to jednak zbyt zżyłam się z głównym bohaterem, by nie chcieć dla nieco innego końca jego historii.
Rozpoczynając książkę, poznajemy Woldemara, który pojawia się na wyspie Uznam, by poznać losy swojego krewnego. Woldemar był dla mnie niezbyt ciekawą postacią. Szybko o nim zresztą zapomniałam, gdy pojawił się główny bohater powieści czyli Aleks.
Aleks to matematyk, z którym się utożsamiam. Rozumiałam go. No może nie zawsze, bo znając historię, nie do końca pojmuję osoby, które dały się uwieść różnym ideologiom (choć równocześnie, poznając osobę, jej motywację, potrafię załapać, co zobaczyły w danej ideologii, czego ja być może nie dostrzegam).
Aleks to przede wszystkim człowiek, który kochał i pragnął miłości. Jak każdy z nas. Popełniał błędy, złe wybory, ale kto ich nie popełnia.
Za to był stały w uczuciach. Gdy kogoś polubił, to na zawsze. I być może to go nieco zgubiło...
W pewnym momencie lektury tak bardzo rozumiałam Aleksa. Wiedziałam, dlaczego czuję to co czuł i dlaczego dokonał pewnego wyboru. Nie potępiłam go ani przez moment. Raczej współczułam mu i liczyłam, że w końcu los się wobec nieco odmieni.
Zakończenie, które autor zaserwował. Cóż, inaczej nie mogła się historia Aleksa skończyć. Nie mniej jednak trochę mnie boli to, co się stało...
"Pod prąd" to jedna lepszych książek, które miałam przyjemność przeczytałam w tym roku. Z pewnością zasługuje na miejscem w pierwszej 10. I myślę, że zostanie ze mną długo. Jestem pewna, że o Akeksie będę bardzo długo pamiętać.
Polecam każdemu. Książka porusza tematykę wojenną, ale nieco inaczej. Bo to przede wszystkim powieść o człowieku. O jego wyborach... i ludziach wokół niego.