Ania i Janek mieszkają ze sobą już od jakiegoś czasu. Mimo uczucia, jakim się darzą, Janka zaczyna fascynować tajemnicza sąsiadka. Jego znajomość z tą drugą kobietą rozpoczyna się pechowo, ale wkrótce się okazuje, że nie są dla siebie obojętni.
Zaskakujące zrządzenie losu sprawia, że oboje wyjeżdżają latem do Wenecji. Wspólny pobyt w magicznym mieście na zawsze zmienia ich życie.
Nowa powieść Magdy Knedler jest prawdziwym koktajlem emocji. To wzruszający i skomplikowany romans balansujący pomiędzy szczęśliwą a niespełnioną miłością.
Czy tylko w Wenecji można odkryć, kogo się kocha naprawdę?
Wydawnictwo: WAM
Data wydania: 2023-07-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Okładka jest niezwykle klimatyczna. Delikatne kolory, biel, brąz... Na samym środku widzimy kobietę w długiej sukience. Jest satynowa w dotyku ze śliskimi wytłuszczeniami. Nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podzielona została na części z narratorami oraz rozdziały. Liczy ponad trzysta sześćdziesiąt stron.
Było to moje pierwsze spotkanie z autorką. Bardzo dawno chciałam już coś przeczytać od Knedler, ale zawsze nie było okazji. W końcu się udało. Wiem, że niektóre jej książki mają dużą popularność i wartość, zresztą niejednokrotnie słyszałam jej imię i nazwisko w sieci. Skusiłam się na lipcową premierę wydawnictwa Mando i... Sama nie do końca wiem, co o niej myśleć. Czyta się dość szybko, przyjemnie, ale nie było tu takiego momentu wciągnięcia od razu czy jakoś później do świata postaci. Obserwowałam wszystko z ukrycia, nie mogąc połączyć się z odczuciami bohaterów. Na pewno pióro, jakim posługuje się pisarka jest niezwykle dojrzały i głęboki. Ktoś, kto liczy na lekką i niezobowiązującą historię - przeliczy się. Może początek brzmi jak większość powieści z gatunku obyczajowych, jednak to, o czym czytamy dalej już nie jest takie jak inne, nie ocieka schematycznością.
Janek, Wiola, Anka... Ta trójka nieźle namieszała. Każdy z nich ma swoje plusy i minusy, jednak uważam, że są oni po prostu... Nie wiem, jak to określić. Może nie nudni, ale tacy bez polotu? Później widzimy pasję, widzimy obowiązki i role życiowe, ale jakoś one nie zrobiły na mnie szału. Wydali mi się tacy nijacy...
Janek - ależ mnie irytował. Tak jakby sam nie wiedział, co chce. Bał się samotności? Odrzucenia? Ale miał na tyle w sobie odwagi, by móc być z kimś z poczucia obowiązku, a nie z prawdziwości uczuć...
Anka - przepełniona marzeniami rodziców, ale nie swoimi. Nieszczęśliwa, chociaż wydaje się jej, że żyje w bańce szczęścia... To tylko ułuda...
Wiola - również ma za sobą tragiczny bagaż emocjonalny, który dźwiga każdego dnia. A wystarczyłaby rozmowa, taka porządna, szczera, nieco dłuższa, a wszystko byłoby inne. Jedyne co, to nie podobało mi się, że nie umiała głośno i stanowczo powiedzieć nie.
Sumując uważam, że to, co ich spotyka, może spotkać również i nas. Są to przyziemne sprawy, które może i Wy w codzienności przeżywacie. Niemniej jednak nie byłam w stanie ich polubić. Na plus w tym punkcie jest fakt, że wiele możecie wyciągnąć z ich zachowania.
Wartości, refleksje to również spory atut tej historii. Autorka w niezbyt bezpośredni sposób przekazuje nam tyle istotnych spraw, że nie można jej czytać na wyścigi. Warto się zatrzymać i zastanowić nie tylko nad bohaterami, ale i nad sobą. Każdy z tej trójki postaci poszukuje miłości, akceptacji, obecności... Każdy z nich ma w głowie istny chaos, który ciężko im poukładać. Było mi przykro, bo każdy z nich potrzebował tego samego, a jednak kogoś innego do bycia naprawdę szczęśliwym i spokojnym. Nasze życie jest kruche, dlatego warto postępować w zgodzie ze sobą, nie robić czegoś tylko dla czyjegoś kaprysu i męczyć się pół życia, bo ktoś tak chce. Nie można pozwalać innym, by narzucali nam swoje marzenia. NIGDY! Szanujmy siebie!
Na duży plus zasługuje opis Wenecji. Nigdy tam nie byłam, a po skończeniu powieści, mogłabym powiedzieć, że po zamknięciu oczu widzę ją dokładnie. Uważam, że Magda Knedler zrobiła albo dobry research, albo przebywała tam dłuższy czas, bo opisała to miejsce z niezwykłą dokładnością, a jednocześnie nie przytłaczała nadmiarem informacji.
Mamy również szary Wrocław, który jak dla mnie jest... przepiękny. Niemniej jednak widzimy porównanie dwóch tych miejsc, jakie mają znaczenie dla naszych postaci.
Wenecja - miasto przepiękne, nostalgiczne, eteryczne, pełne życiowej esencji.
Wrocław - miasto szare, przygnębiające, które przytłacza.
Widać, że w tym pierwszym, bohaterowie odżywają, napawają się emocjami, karmią się nimi, dochodzą do różnych wniosków, a we Wrocławiu... No cóż, można rzec, że same niepowodzenia.
Reasumując uważam, że jest to niezwykle wartościowa opowieść o życiu, ludziach, samotności, miłości, nawet tej niespełnionej czy nieodwzajemnionej. Ma swoje plusy i minusy, ale nie można odmówić jej przekazu, głębokich przemyśleń, refleksji. Jest to jedna z lepszych pozycji na rynku i nie jest to standardowa powieść obyczajowa, bo jest inna. Opisałabym ją jako melancholijna. Bo czytając, odczuwałam permanentny smutek, powolność, niezrozumienie i przygnębienie. Mnie nie do końca przypadła do gustu, ale zbiera dość dobre opinie i recenzje, więc po prostu to mogła mnie się nie do końca spodobać. Ale jak najbardziej polecam Wam, żebyście sami dali jej szansę i ocenili, bo naprawdę jest to specyficzna, ale DOBRA książka.
Kiedy myślę o wakacjach, na myśl przychodzą mi podróże bliskie i dalekie. Lubię odkrywać nieznane miejsca. Rzadko odwiedzam je ponownie.
Jedno z miast, w którym byłam więcej niż raz to Wenecja. Położona na wodzie, zachwyca, oszałamia, ale też niestety przytłacza. Wszystkiemu winny jest zalew turystów.
"Pewnego razu w Wenecji" to powieść dla tych z Was, którzy marzą o podróży do Wenecji i uwielbiają skomplikowane historie miłosne. To historia rozpisana na dwa głosy. Wiola i Janek mieszkają w jednym bloku. Są sąsiadami. Z każdym dniem bardziej zbliżają się do siebie.
Wiola nadal rozmyśla o swojej wielkiej miłości - Michale. Janek mieszka ze swoją dziewczyną Anką i nie jest pewien, czy to związek na całe życie.
Wiola boi się podróżować samotnie, więc kiedy nadarza się okazja postanawia wyjechać z Jankiem do Wenecji. Jednak nie jest do końca z nim szczera.
Czy ta eskapada zmieni ich życia?
"Pewnego razu w Wenecji" to proza wysokich lotów, która Was nie zawiedzie. To lektura o tym, że można kochać za słabo i zbyt mocno. To też historia o zazdrości, oczekiwaniach, o depresji i braku szczerości. Pięknym tłem dla niej jest Wenecja, pełna legend, mitów, opowieści o duchach. Czytelnik przenosi się do magicznego miasta i chce tam długo zostać. Odpocząć i nasycić się jego atmosferą.
Miłość może być na całe życie. Czasem trzeba jej dać szansę lub o nią zawalczyć. Nie zawsze przetrwa próbę czasu, a niekiedy bywa nieszczęśliwa, bo jest nieodwzajemniona. W książce Magdy Knedler znajdziemy różne oblicza miłości.
Polecam serdecznie 🤗
To moje kolejne spotkanie z twórczością @magdaknedler i kolejny raz jestem oczarowana jej piórem. Jej książki mają w sobie coś, co mnie do nich przyciąga. Tak samo było i tym razem.
Wakacje, miłość i najpiękniejsze miasto świata...
Ania i Janek mieszkają ze sobą już od jakiegoś czasu. Mimo uczucia, jakim się darzą, Janka zaczyna fascynować tajemnicza sąsiadka. Jego znajomość z tą drugą kobietą rozpoczyna się pechowo, ale wkrótce się okazuje, że nie są dla siebie obojętni.
Zaskakujące zrządzenie losu sprawia, że oboje wyjeżdżają latem do Wenecji. Wspólny pobyt w magicznym mieście na zawsze zmienia ich życie.
Ta lektura ma w sobie mnóstwo emocji przelanych na jej kartki. Jest piękna, ale jednocześnie tak bardzo nieprzewidywalna i smutna zarazem. Nie jestem fanką pozycji, w których główne skrzypce gra zdrada, jednak tutaj te uczucia, niespełniona miłość, idealnie dopełniały całości.
Podoba mi się to, jak @magdaknedler prowadzi nas za rękę po malowniczej Wenecji, jak zdradza nam jej tajemnice, pobudzając jednocześnie wyobraźnię. Zapragnęłam tam być, chociaż czułam się, jakbym już się tam przeniosła.
Jest to pozycja mocno refleksyjna. Nie da się jej przelecieć na raz i o niej zapomnieć. Jest pełna emocji, w które czytelnik wsiąka. Czujemy się, jakbyśmy byli tymi bohaterami, autorka roztoczyła przed nami ich wspaniały portret psychologiczny.
Podoba mi się to, że mamy tutaj punkt widzenia zarówno Janka, jak i Wioli. Możemy całą historię widzieć oczami jednego, jak i drugiego, przez co mamy jej dokładniejszy obraz, widzimy co kierowało bohaterami i dlaczego podjęli takie, a nie inne decyzje.
W tym wszystkim szkoda mi było jednak Ani, która nie zasłużyła na takie traktowanie i ciagle, z tylu głowy, miałam ją.
Zdecydowanie polecam zapoznać wam się z książką, jest tego warta.
Dzięki Magdzie Knedler mogłam przenieść się do miasta gdzie z każdego zakątka wydziera się romantyzm, miejsca gdzie wszystko jest inne, kolorowe, piękne. Jednak początek książki to Wrocław i najpierw tam zabrała mnie autorka.
Janek i Anka są parą, pochodzą z dwóch różnych światów, on z ludzi którzy wiążą koniec w końcem, ona dziewczyna która nie musi się martwić o pieniądze, rodzice dbają żeby miała wszystko, niestety nic za darmo, musi iść ścieżką, którą jej obrali. Pewnego dnia Janek poznaje Wiolę, jest nią zafascynowany, starsza od niego kobieta sprawia, że nie przestaje o niej myśleć. Splot zdarzeń sprawia, że to z Wiolą, nie z Anką Janek jedzie do Wenecji, chłopak liczy na romans, jednak kobieta ma w głowie swój plan.
Ta książka to nie jest romans, to opowieść o skomplikowanych uczuciach, cała trójka żyła tak naprawdę w zawieszeniu i nikt nawet nie starał się żeby zrobić jakiś krok w stronę swojego szczęścia. Najbardziej wyrazistą postacią była dla mnie Wiola, miała w sobie to coś, co fascynowało, przyciągało, kobieta miała swój bagaż doświadczeń i nie kierowała się chwilowymi kaprysami.
Całą historię poznajemy oczami Janka i Wioli, możemy zagłębić się w to co czują i ich oczami chłonąć Wenecję. Ogromy plus dla autorki, za tak piękne opisy Wenecji. Nie jest to łatwa książka, to nie opowieść o zdradzie, a o losowym ciągu zdarzeń, który może spotkać każdego z nas.
"Może chodzi o to, że życie to szereg ważnych scen, które łączy nieco mniej ważna substancja zbudowana z sekund i oddechów".
Ania i Janek darzą się uczuciem, mieszkają razem. Jednak od jakiegoś czasu Janek coraz częściej zaczyna spoglądać na tajemniczą sąsiadkę. Wiola przyciąga go niczym magnez, zrządzenie losu sprawia, że tych dwoje razem wyjeżdża do Wenecji. Ta podróż zmieni ich życie na zawsze.
Przypadek czy przeznaczenie?
Kolejne bardzo udane spotkanie z Autorką. Powieści Pani Magdy, jakie miałam przyjemność do tej pory przeczytać, dotyczyły tematów zawiązanych z II wojną światową. Tym razem dostałam coś zupełnie innego, piękną opowieść, która głęboko mnie poruszyła. Pisarka czaruje słowem, przenosi nas do trudnego, niejednoznacznego świata uczyć, która dotykają naszych bohaterów. Każdy z nich inaczej je odbiera. Zajmująco ukazani bohaterowie, pokomplikowane, zupełnie różne osobowości.
Powieść niesie ogromne emocje i refleksje. Autorka porusza trudne i jednocześnie ważne problemy ludzkiej egzystencji. Różne oblicza miłości, niszcząca zazdrość, brak szczerych rozmów, narastające niedomówienia, które powodują nasze mylne wyobrażenia o innych. Depresja, cicha, wyniszczająca choroba, walka o siebie, akceptacja siebie, trudne decyzje.
Całości dopełniają piękne opisy malowniczej Wenecji, której uliczki przemierzamy razem z bohaterami.
Skomplikowana, refleksyjna, nieprzewidywalna, niebanalna historia miłosna. Zdecydowanie nie jest to zwyczajny romans. Emocje ogromne! Polecam!
Janek nie miał szczęśliwego dzieciństwa, jego miłość do literatury nie znajdowała uznania u jego ojca, który po pracy lubił wytłumaczyć swoje racje siłą. Wbrew rodzicom chłopak podejmuje studia filologiczne i chwyta każdą możliwą pracę, która pozwala mu się samodzielnie utrzymać. W trakcie studiów poznaje Anię, dziewczynę z tzw. dobrego domu. Rodzice Ani są stomatologami, i ich córka również ma zostać stomatologiem, aby przejąć rodzinny interes. Gdy Ania i Janek przeprowadzają się do mieszkania podarowanego przez rodziców dziewczyny na ,,dobry start", Janek poznaje sąsiadkę Wiolę, kilka lat strasza od niego kobieta jest nauczycielką. Sąsiadka zaczyna fascynować chłopaka, a gdy z powodu niezdanego egzaminu Ania wycofuje się z wyjazdu do Wenecji, Janek proponuje Wioli jej miejsce. Co wydarzy się w Wenecji, mieście uważanym za jedno z najbardziej romantycznych miast na świecie. Czy Jankowi i Wioli udzieli się atmosfera miasta Romea i Juli? Jak pobyt w mieście tysiąca kanałów wpłynie na ich dalsze życie?
,,Pewnego razu w Wenecji" to rasowa powieść obyczajowa. Powieść, w której historia toczy się na kilku planach czasowych i jest opowiadana z punktu widzenia Janka i Wioli, dzięki czemu możemy zanurzyć się w opowieści i poznać uczucia i motywacje bohaterów.
W powieści znajdziemy wiele trudnych tematów: alkoholizm, niezrozumienie, przemoc domową, ale również coś, z czym wiele kobiet musi się mierzyć: oczekiwania rodziny i społeczeństwa wobec nich.
W pewnym punkcie życia Ania wypowiada słowa, pod którymi większość kobiet może podpisać się obiema rękoma: ,,kobieta musi trzymać poziom. Cierpieć z uśmiechem, mieć klasę. Wmówiłam sobie, że jeśli wszystko w życiu zrobię idealnie, to los mi się odwdzięczy. Bo za nic nie mogłam zostać ukarana. Spełniłam oczekiwania rodziców, spełniłam oczekiwania wykładowców, oczekiwania społeczeństwa, oczekiwania własne wobec samej siebie, z którymi żyłam w głowie od zawsze i nawet nie wiem, czy to ja je tam włożyłam."
Jak często dla spełnienia oczekiwań rodziny i społeczeństwa poddajemy się presji, jak wiele razy odpuszczamy swoje przyjemności, aby spełnić oczekiwania bycia idealnymi, ile razy zakładamy na twarz wymuszony uśmiech?
Powieść wypełniona jest rozterkami i sytuacjami, które mogą zdarzyć się w wielu rodzinach, życie razem, ale osobno, wypełnienie schematu przynależnego ,,klasie średniej": większy dom, dobry samochód. W tym wszystkim nie ma już czasu na miłość, na spełnienie młodzieńczych marzeń, na pisanie poezji i piosenek.
Z tego punktu widzenia, powieść nie jest łatwa, wymusza zastanowienie się nad swoim postępowaniem, nad tym czy żyjemy, czy tylko gonimy za pieniędzmi i wypełnianiem oczekiwań?
Historia Janka i Wioli również nie jest łatwa. Janek często przywodził mi Wertera z powieści epistolarnej ,,Cierpienia młodego Wertera" Johanna Wolfganga von Goethego. Przez wiele lat Janek żył myślami o Wioli, co wpływało na jego życie i do pewnego stopnia, moim zdaniem je rujnowało.
Wielkim plusem powieści są legendy związane z Wenecją, która Wiola opowiada Jankowi w trakcie zwiedzania. Zamierzam potraktować tę powieść jako przewodnik w czasie przyszłorocznej wyprawy do Wenecji.
Jeśli szukacie powieści, w której historia toczy się spokojnym tempem, wypełnionej życiowymi prawdami, w której możecie odnaleźć cząstkę siebie, to koniecznie sięgnijcie po ,,Pewnego razu w Wenecji".
Serdecznie polecam!
,,Pewnego razu w Wenecji" to książka, która skradła moje serce od pierwszych stron. Opowieść w niej opisana jest prostą historią, która może przydarzyć się każdemu. Nie jest to płomienny romans i akcja płynie leniwie, ale ma coś w sobie ta książka, że nie można od niej się oderwać. Co? Według mnie wspaniały portret psychologiczny bohaterów oraz narracja pierwszoosobowa, która wyjątkowo w tej historii spodobała mi się. Dzięki takiej narracji czytelnik lepiej poznaje każdego z bohaterów. Zarówno to co dana postać myśli i uczuje, jak również to jak ją spostrzegają pozostałe osoby.
,,Pewnego razu w Wenecji" to opowieść o trójce ludzi, którzy szukają miłości i akceptacji. Janek to młody mężczyzna, który zamieszkał ze swoją dziewczyną, Anną. Jak to sam mówi, kocha ją, ale nie wystarczająco. Anna z kolei, to dziewczyna która wydaje się, że osiąga wszystko dość łatwo. A to wszystko dzięki jej rodzicom, którzy opłacają nie tylko jej studia, ale również wyjazdy za granicę. Cały czas wydawało mi się, że nie pasują do siebie pod wieloma względami. Anna zarzucała Jankowi, że nie ma celu w życiu. W ich spokojnym życiu pojawia się Wiola. 7 lat starsza od Janka kobieta, która na początku bardzo mnie intrygowała. Jak to się stało, że to właśnie z nią wyjechał do Wenecji, a nie ze swoją dziewczyną? I jak po powrocie zmieniło się ich życie? Przekonajcie się sami.
Książka dostarczyła mi wielu emocji. Od uczucia niesprawiedliwości po tym co spotkało Janka w dzieciństwie, po uśmiech na twarzy. Pani Magda cudownie oddała nie tylko klimat Wenecji, ale również wspaniałych lat 90 XX wieku. Lat w których była jedna królowa i nazywała się telewizją.
Wszystko to sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, a po skończeniu czuje się żal, że już trzeba rozstać się Jankiem, Anną i Wiolą.
Jeśli lubicie tego typu historie oraz książki, które zmuszają do refleksji to bardzo polecam ,,Pewnego razu w Wenecji".
Trudne wybory, walka o przetrwanie i poszukiwanie miłości w skomplikowanej atmosferze Dolnego Śląska na początku XX wieku Mada w swoim krótkim życiu widziała...
Zagubiony w lesie pensjonat Mścigniew tuż przed świętami Bożego Narodzenia wypełnia się z pozoru zwyczajnymi gośćmi, z których każdy ma niebagatelne...
Przeczytane:2024-07-06, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Ostatnio mam szczęście do książek w których akcja toczy się we Włoszech. "Pewnego razu w Wenecji" Magdy Knedler to trzecia z kolei taka historia. Jest to również moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki.
Janek i Anna tworzą parę zakochanych w sobie studentów. Dzięki rodzicom dziewczyny mogą się cieszyć z małej, ale własnej kawalerki. Na parapetówce, którą wspólnie zorganizowali pojawia się Wiola, ich sąsiadka.
Mężczyzna od dłuższego już czasu obserwuje nieznajomą kobietę, która coraz bardziej zaczyna go fascynować. Anna pochłonięta nauką niczego nie dostrzega w zachowaniu swojego chłopaka.
Po obronie mieli razem wyjechać do Wenecji, aby móc odpocząć i spędzić ze sobą więcej czasu, ale niestety plany musiały ulec zmianie.
Nieoczekiwanie Jankowi w podróży będzie towarzyszyć Wiola. Oboje wchodząc do pociągu nie zdawali sobie sprawy z tego, że ich życie po powrocie już nigdy nie będzie takie samo.
Początek "Pewnego razu w Wenecji" może sugerować lekką historię, w wakacyjnym klimacie, ale im dalej zagłębimy się w treść szybko odczujemy, w jak dużym byliśmy błędzie.
Jest to mocno życiowa opowieść o ludziach pogubionych, tęskniących za szczęściem i prawdziwą miłością. Opiera się głównie na ich emocjach, odczuciach, wydarzeniach z przeszłości. Janek, Anna, Wiola, każda z tych postaci jest inna. Różnią się charakterami, sposobem bycia, statusem społecznym. Cała ta trójka została wykreowana przez autorkę w sposób, który nie wszystkim może przypaść do gustu. Momentów, w których drażniło mnie ich zachowanie było dość sporo, a najbardziej wkurzał mnie Janek. Kochał Anię, ale jak sam mówił, niewystarczająco. Z drugiej strony trwał dalej z nią w związku. Robił to z przymusu, z obowiązku, a może bał się samotności? Miałam spory problem ze zrozumieniem podejmowanych przez niego decyzji. Życie dało mu mocno w kość i na pewno wszystkie te przeżycia musiały w jakimś stopniu odbić się na jego psychice.
Za to Ania miała wszystko. Nie musiała się o nic martwić, jedynym jej zadaniem było ukończenie studiów ku uciesze rodziców. Gdzie w tym wszystkim była ona sama, jej marzenia, cele? Czy coś takiego można nazwać szczęściem?
Wiola też nie miała łatwo. Rozpad związku z mężczyzną, którego kochała był dla niej trudnym momentem w życiu.
Jest to fikcja literacka, ale patrząc z boku coś takiego może przytrafić się każdemu z nas. Realizm tej powieści zasługuje na słowa uznania. Pochwały należą się również za język i styl. Książka została napisana mądrze, dojrzale, z dużą dawką kunsztu pisarskiego. Nie brakuje w niej wątków i tematów trudnych, ważnych społecznie o których czasami boimy się lub wstydzimy mówić.
Ze względu na to, że nie ma w niej fabuły pędzącej niczym pendolino i zaskakujących zwrotów akcji lektura może trwać trochę dłużej. Wszystko toczy się tutaj w swoim czasie oraz rytmie.
Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o miejscu akcji. Wenecja to nie tylko wodne kanały, gondolierzy i maski karnawałowe. Dzięki tej książce czytelnik inaczej spojrzy na to piękne włoskie miasto. Zastało przedstawione przez aktorkę w piękny, wyjątkowy sposób.
"Pewnego razu w Wenecji" to literatura obyczajowa, ale taka bardziej ambitniejsza. Dla mnie osobiście książka jest zbyt pesymistyczna i dołująca, ale i tak uważam, że warto zwrócić na nią swoją uwagę chociażby ze względu na samą Wenecję.