Gdy zaginął sześcioletni Jeremy Guillory, cała okolica zaangażowała się w poszukiwania. Dziećmi mieszkańców opiekował się w tym czasie jeden z sąsiadów, Ricky Langley. Nikt jeszcze nie wiedział, że trzy dni później policjanci znajdą w jego szafie zwłoki chłopca. Langley wyznał w czasie procesu, że sześcioletni Jeremy był jego prawdziwą miłością.
Kilka lat później Marzano-Lesnevich zaczyna staż w kancelarii prawniczej, która broniła Ricky'ego. Odnajdzie i przeczyta niemal trzydzieści tysięcy stron akt sądowych, by starannie zrekonstruować jego przeszłość oraz trzykrotny proces w sprawie zabójstwa. Próbuje zrozumieć Langleya, jego krewnych, prawników, wreszcie - matkę Jeremy'ego, która zeznawała na korzyść zabójcy syna. Wszystko po to, by uporać się z własną traumą.
Pamięć ciała to przejmująca historia rodzinna, a zarazem wciągający reportaż sądowy. Marzano-Lesnevich pisze o krzywdach, które przez lata nosimy w sobie, i o przeszłości, od której nie sposób się uwolnić. To także książka o tym, że choć historię człowieka można opowiedzieć jednoznacznie, sam człowiek zawsze się tej jednoznaczności wymyka.
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2022-10-12
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: The Fact of a Body: A Murder and a Memoir
Przeczytane:2022-11-06,
Mały chłopiec, który zmarł zbyt wcześnie, boleśnie i niespodziewanie. I jego oprawca, który mierzył się z demonami przeszłości i problemami psychicznymi. Czy on także zasłużył na śmierć?
Choć tak naprawdę nie spodziewałam się niczego innego, przytłoczył mnie ciężar tej lektury. Szczególnie, że na stronach książki znajdziemy więcej niż jedną wstrząsającą i poruszającą historię. Z jednej strony bowiem autorka próbuje poznać i zrozumieć sprawę morderstwa i potencjalnego wykorzystania małego Jeremy’ego, z drugiej zaś strony rozlicza się z własną przeszłością.
Na początku czułam się odrobinę poirytowana tym, w jaki sposób Marzano rozpycha się w tej publikacji z opowieścią o dziejach własnej rodziny. Wydawało mi się to trochę przesadzone i niepotrzebne. Dość szybko jednak przekonałam się, jaki cel ma autorka i zrozumiałam, że kadry z jej młodości mogą pogłębić i uzupełnić wartość powieści.
Duże wrażenie zrobiło na mnie podejście Marzano do tematu. Pisarka próbuje bowiem zmierzyć się z morderstwem dziecka oceniając tę kwestię z różnych perspektyw. Sięga do źródeł, wykorzystuje notatki, zdjęcia, cytaty. Opiera się na faktach, ale pozwala sobie również na snucie domysłów. Stara się wniknąć w umysły ludzi, którzy brali udział w tym tragicznym przedstawieniu. Usiłuje zrozumieć zachowanie i postępowanie winnych i ofiar. Szuka motywów i analizuje ciągi przyczynowo- skutkowe.
Marzano opisuje wydarzenia działając na wyobraźnię czytelnika. Podążając tropem jej relacji momentami odnosiłam wrażenie, jakbym stała z boku i miała możliwość obserwowania rozgrywających się dramatów. Na stronach książki umieszczono zarysy postaci, ich zapachy, ubrania i nastroje. Opisy wydają się wiarygodne i autentyczne. Sprawiają, że całość jeszcze mocniej wpływa na emocje i refleksje czytelnika.
„Pamięć ciała” to szalenie trudna lektura. Nie tylko ze względu na wybór głównego tematu, ale także na inne, istotne kwestie, które mogą uzupełniać fabułę, ale też stanowią dużą wartość same w sobie. To nie tylko historia o molestowaniu dziecka i jego morderstwie. To także opowieść o biedzie, życiu bez nadziei, zawodnych relacjach, poszukiwaniu siebie. Autorka kreśli portret Ameryki, której daleko do raju i jej mieszkańców, którym daleko do szczęścia i spełnienia.
Każdy rozdział jest dowodem na to, jak bardzo autorka zaangażowała się w tę historię. Widać, że poświęciła jej dużo czasu, energii i cierpliwości. Bez wątpienia bardzo dużo ją to kosztowało, zwłaszcza że, jak już wspomniałam, przy okazji dokonuje rozliczenia z własną historią rodzinną. Marzano również była molestowana jako dziecko. Jej rodzina natomiast postanowiła przemilczeć ten fakt i udawać, że nic się nie stało. Czy można przejść nad tym do porządku dziennego? Zdecydowanie nie.
„Pamięć ciała” to trudna, skomplikowana, ciężka i długa lektura. Spędziłam przy niej cały tydzień. Miałam chwilę słabości i momenty zwątpienia. Ale kolejnego dnia znowu po nią sięgałam, żeby zrozumieć co spotkało tego małego chłopca i co przeżyła autorka. Wierzę w siłę reportażu. Ufam tej formie przekazu. Zachęcam do takich lektur. A tę polecam szczególnie.