Olvido znaczy zapomnienie

Ocena: 4.33 (6 głosów)

Blanca Perea, doktor filologii u szczytu zawodowej kariery, dowiaduje się, że mąż zostawił ją dla młodszej kobiety i będzie miał z nią dziecko. Rozżalona i załamana postanawia wyjechać, jak najdalej od domu i życiowych problemów. Dostaje grant na niewielkim uniwersytecie w Kalifornii, gdzie ma zbadać archiwum tragicznie zmarłego hiszpańskiego profesora. Czy będzie miała odwagę, by skorzystać z kolejnej szansy, jaką da jej życie?

Informacje dodatkowe o Olvido znaczy zapomnienie:

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2014-04-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788328701977
Liczba stron: 512
Tytuł oryginału: Mision Olvido
Język oryginału: hiszpański
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko
Ilustracje:Aleksandra Szmak/shutterstock

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Olvido znaczy zapomnienie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Olvido znaczy zapomnienie - opinie o książce

Avatar użytkownika - AnnaP
AnnaP
Przeczytane:2014-08-01, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
Zdecydowanie gorsza od pierwszej powieści autorki. "Olvido" nie dorasta "Krawcowej z Madrytu" do pięt. A szkoda. Postaram się wyrazić moją opinię krótko, bo po prostu nie mam nad czym się zachwycać. Zamiast zachwytów - wielkie rozczarowanie, bo na książkę polowałam jeszcze na długo przed pojawieniem się polskiego wydania. Byłam wręcz pewna, że autorka znów mnie pozytywnie zaskoczy i porwie w inny świat swoją drugą powieścią. Lubię opowieści wielowątkowe, gdzie historii jest mnóstwo i co parę rozdziałów książka przenosi nas do innego świata. Podobają mi się też czytadła, w których akcja toczy się na przestrzeni wielu lat; świetnie rozwijają wyobraźnię. Zainteresowały mnie ostatnio powieści kampusowe - a "Olvido.." jest właśnie taką historią. Naprawdę nie mam pojęcia co z tą książką jest nie tak, co sprawia, że mimo obecności tych wszystkich tak cenionych przeze mnie elementów nie byłam w stanie się do niej przekonać. Jak wielu innych czytelników, skusiło mnie nazwisko autorki, spod której pióra wyszła świetna ''Krawcowa z Madrytu''. Ten powrót uważam niestety za mało udany. Nie wciąga, a wręcz męczy. Nie byłam nawet w połowie, kiedy zadecydowałam, że tak książka w ogóle mi się nie podoba, nie trafia do mnie. Podczas czytania nie towarzyszyła mi ta typowa dla dobrej lektury niechęć przy wieczornym odkładaniu jej - bo w końcu kiedyś trzeba się wyspać. Czułam wręcz ulgę, że mogę zrobić sobie przerwę. Ta pozycja niewątpliwie jest ciekawa, ale ciągle myślę o niej przez pryzmat ''Krawcowej z Madrytu'' i nie jestem w ogóle przekonana. Niby cała opowieść ma sens, historie są ciekawe, ale w sumie nie wiadomo o czym jest ta powieść. O Blance? O Andresie? O Danielu? Ta książka to taki misz-masz. Trochę historii zranionej kobiety, trochę odkrywania przeszłości nieżyjącego już człowieka. W sumie wszystko w jednym, ale jak dla mnie nie do końca się klei. Brakuje jej tego czegoś, co sprawiło, że pierwsza książka Maríi Due?as pochłonęła mnie bez reszty. Już od pierwszych rozdziałów nie przypadła mi do gustu i właściwie cały pozostały czas to było brnięcie przez opowieść na siłę, żeby tylko ją skończyć - a ja nie znoszę przerywania, choć z niejedną książką już przegrałam. Podczas czytania średnio wciągnęłam się w tą opowieść; musiałam czasem czytać po trzy razy jedną linijkę, żeby cokolwiek do mnie dotarło - to nie jest rzecz normalna, kiedy ma się za sobą poranną kawę. No cóż, nie zawsze książki muszą nas porywać. Ta jest ledwie poprawna, bez większych szaleństw. Recenzja z: www.book-loaf.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - eyesOFsoul
eyesOFsoul
Przeczytane:2014-04-24, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2014, Mam,
Olvido znaczy zapomnienie (2014) kategoria: literatura współczesna, hiszpańska liczba stron: 432 cena: 39,99 zł wydawnictwo: MUZA ocena: 7/10 ,,Czasem całe nasze życie w jednej chwili wywraca się do góry nogami tak gwałtownie, jak wypadająca z szyn lokomotywa." [1] ,,ODPOCZNIJMY, POŁÓŻMY SIĘ..." [2] Trzy lata po opublikowaniu bestsellerowej ,,Krawcowej z Madrytu", María Due?as przenosi czytelnika do klimatycznej Hiszpanii. Tym razem historia dotyczy kobiety współczesnej, której z pozoru spokojne i ustabilizowane życie w jednym momencie rozsypuje się jak domek z kart. Co zrobi Blanca Perea, która u szczytu kariery zawodowej dowie się, że jej mąż ma romans? Jak potoczą się jej dalsze losy? Wkraczając w świat ,,Olvido...", miałam wrażenie jakbym rzeczywiście znalazła się pod koniec XX wieku w Hiszpanii. Historia, jaką przedstawia autorka, sprawia, że widzimy ten kraj z zupełnie innej strony. Po wojnie domowej, w której zginęło ponad pół miliona ludzi, a wojska Franco zajęły Madryt... Hiszpania pogrążyła się w wieloletnim marazmie. To nie tylko próba pokazania skutków wojny domowej, ale i opowiedzenia historii rozbitych rodzin i emigrantów, dla których wojna stała się niegojącą się raną. II wojna światowa zepchnęła Hiszpanię na dalszy plan. Do dziś jest niewiele książek i autorów, którzy chętni są opowiedzieć o dyktaturze, która wówczas związała wielu literatom usta. Jednym z nich był Andres Fontana, którego losy będzie badać profesor filologii Blanca Perea. Obraz jaki narzuca nam autorka, sprawia, że dotąd zapomniana historia, dostanie nowe życie. María Due?as nie tylko zahacza o historię, która stanowi w książce tło, dla rozważań na temat miłości i życia w związku małżeńskim. Historia jest tu pewnego rodzaju perłą wśród opowieści o zdradzonej żonie z dwójką dzieci. Dzięki notatkom, do których ucieka się doktor Perea, widzimy jak bohaterka nie tylko porządkuje archiwum zmarłego profesora, ale i analogicznie sprząta również swoje życie. Mamy okazję być świadkami renesansu. Wyrwania się z ciągłego rozżalanie i załamania, po to by nadać sobie i przyszłości nowy sens. Tak naprawdę rozpad związku małżeńskiego jest tylko kroplą w morzu tego, co przeczytamy w książce ,,Olvido znaczy zapomnienie". Z początku bałam się, że będzie to dość banalna historia o złamanym sercu i próbie ucieczki w pracę, by zapomnieć o małżeńskich problemach. Sami zresztą przyznacie, że temat zdrady małżeńskiej chyba już jest tak zużyty, że aż trudno oczekiwać czegoś nowego. W dodatku czytając książkę María Due?as bardzo się męczyłam. Nie jestem przyzwyczajona do narracji pierwszoosobowej. Zdawało mi się, że każdy dzień jest niemiłosiernie rozwleczony. Poczułam się trochę zawieszona w czasoprzestrzeni. Jestem przyzwyczajona do szybkich zwrotów akcji, niebanalnych ripost, humoru rodem z Familiady... A tu niestety było dość niepolsko. Bałam się, że porzucę lekturę po pierwszych paru rozdziałach. Ale cieszę się, że tego nie zrobiłam. To, co próbowała nam pokazać autorka, sprawiło, że faktycznie znalazłam się klimatycznej Hiszpanii. Ja z zasady nie lubię kulturowo-historycznych powieści. Często mnie one nużą i nie jestem stanie wyłuskać po takiej lekturze żadnego miłego słowa. Tu przyznam, że autorka włożyła wiele pracy, by przybliżyć nam uroki Hiszpanii. Mimo przewidywalności i może takiego zbagatelizowania niektórych mniejszych wątków, to całkiem dobra lektura na weekend. María Due?as potrafii wykreować niebanalnych bohaterów, których osobowość aż (pozytywnie) przytłacza. Dla mnie zdecydowanym numerem jeden będzie szalona Nana, z którą chętnie napiłabym się w to smutne popołudnie ,,czegoś mocniejszego". Odczuwam lekki niedosyt po tej lekturze. Chyba spodziewałam się w Hiszpanii jakiegoś ognistego romansu, który wyrwie Blancę z kajdanów nieudanego małżeństwa. Tymczasem autorka serwuje nam odgrzewany kotlet i jako czytelniczka, a nade wszystko kobieta czuję się oszukana. Pod względem historycznym, faktycznie, książkę można uznać za wartościową. Pod względem fikcyjnym moje wodze wyobraźni nie zostały na tyle pobudzone, żebym czuła się zaspokojona. W dodatku pomiędzy monotonię i przewidywalność wkradał się czasem do nas głos rodem z książek Paula Coleho. Dość oklepane sformułowania działają w tym wypadku bardziej na niekorzyść autorki. Mam nadzieję, że w kolejnych książka María Due?as wyzbędzie się tej maniery. Nie uważam się za znawcę w aspekcie kulturalno-historycznym, ale Hiszpania, którą poznałam w tej powieści na długo pozostanie w moim sercu. I jeśli Wy, drodzy Czytelnicy, jesteście ciekawi o jakiej Hiszpanii mowa, musicie sięgnąć po tę książkę. Ja zaś muszę sięgnąć po wcześniejszą powieść autorki, bo mimo minusów jakie wyszczególniłam wcześniej, jestem ciekawa prozy, jaką serwuje María Due?as. Nie wiem, co tam mnie do niej ciągnie. Sama jestem zaskoczona, że te długie 431 stron wciąż odbijają się we mnie echem. Może to zwykła ciekawość? A może faktycznie wątki kulturalno-historyczne nadają powieścią nowe życie... Kto wie, kto wie... ,,[...] dziękuję życiu za wszystko, co pomaga nam na co dzień być szczęśliwymi. Za oczy, bo dzięki nim możemy patrzeć na gwiazdy, za abecadło, bo z niego możemy układać piękne słowa, za stopy pozwalające nam zwiedzać miasta i biegać po kałużach, i za wszystkie te drobne rzeczy, którymi nie wszyscy mogą się cieszyć, a my, dopóki je mamy, powinniśmy podziękować za nie życiu." [3] Książka została przekazana przez Business & Culture - strategie i komunikacja oraz Wydawnictwo MUZA SA za co jeszcze raz dziękuję. _______________________ [1] Maria Duenas, ,,Olvido znaczy zapomnienie", Wydawnictwo MUZA SA, Warszawa 2014, s. 7 [2] Fragment piosenki Happysad, ,,Odpocznijmy" [3] Ibid., s. 212-213 _______________________ Katarzyna Sternalska ~ eyesOFsoul (C)
Link do opinii
Avatar użytkownika - aishatsw
aishatsw
Przeczytane:2014-04-28, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Od wydawnictw, Przeczytane,
O czym chce zapomnieć Blanca Perea, dojrzała kobieta, matka dwóch dorosłych synów? Przed czym uciec? Choćby przed tym, że po wielu wspólnych latach szczęśliwego pożycia jej mąż zakochuje się w młodszej kobiecie i opuszcza żonę, by założyć rodzinę z tą drugą. Blanca chce wyjechać jak najdalej od rodzinnej Hiszpanii. Odciąć się od niedawnych wydarzeń i bólu, który czuje. Przyjmuje propozycję pracy na niewielkim kalifornijskim uniwersytecie, gdzie ma zająć się badaniem dziedzictwa naukowego tragicznie zmarłego hiszpańskiego profesora. Każdy, kto zna mnie choć ociupinkę, wie, że mam fioła na punkcie Hiszpanii, jej kultury i języka. Oczywistym było, że nie mogłam przejść obojętnie obok książki, która obiecywała zabrać mnie w czytelniczą podróż po miejscach, które mnie fascynują i odkryć przede mną ich historię. Czego oczekiwałam? Myślę, że czegoś w klimacie Zafona, który rozkochał mnie w tym kraju. Co otrzymałam? Coś zupełnie innego. Bo jeśli Maria Duenas czaruje na tym polu, to posługuje się zupełnie inną różdżką. Akcja powieści rozgrywa się na płaszczyźnie kilku przestrzeni czasowych, a czytelnik poruszając się między nimi ma szansę poznać wiele barwnych i charakterystycznych postaci. Współczesność należy do Blanki, która pracując nad papierami profesora Andresa Fontany, poznaje jego życie, marzenia i sekrety, równocześnie starając się poskładać do kupy siebie samą. Dzięki wydarzeniom, których udziałem przyjdzie jej się stać, spojrzy inaczej na to, co ją spotkało i nauczy się przebaczać. Gdzieś w tle toczyć się będzie życie uniwersytetu Santa Cecilia, którego spokój zakłóci spór o ostatnie dzikie tereny w mieście i nowo powstające centrum handlowe. Autorka nie ograniczyła się jednak do współczesności, postanowiła zabrać swoich czytelników w niezwykłą podróż w czasie i pokazać nam Hiszpanię lat trzydziestych i pięćdziesiątych minionego stulecia wraz z jej ówczesnym niespokojnym klimatem. Przypomniała nam, że ten kraj, tak często kojarzony jako pocztówkowo sielski zmagał z wielkim analfabetyzmem i biedą. A także z dyktaturą, poważnymi represjami, cenzurą. Maria Duenas sięgnęła po bardzo interesującą historię i potrafiła stworzyć z niej dobrą książkę, jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że brzydko mówiąc mogła z niej "wyciągnąć" więcej. Nie zaspokoiła do końca mojej czytelniczej żądzy. Bardzo podobało mi się to, że sięgnęła po historię powstania misji na terenie Kalifornii, nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać książki, która do nich nawiązuje. W ten sposób autorka bardzo ładnie oddała hołd tej części historii, w którą wpisali się jej rodacy. Podobała mi się także część dotycząca Hiszpanii sprzed lat. Zabrakło mi dynamiki i emocji. Momentami akcja wydawała się zamierać w miejscu i toczyć jakimś sennym, flegmatycznym torem. Chyba podświadomie liczyłam, że udziałem bohaterów staną się jakieś emocjonujące przygody, które doprowadzą do rozwiązania tajemnic profesora. Niestety, powieść była bardzo spokojna i nie sprawiła, że moje serducho mocniej zabiło... Podsumowując: dobrze napisana, interesująca powieść, szczególnie dla tych, których interesuje kultura i historia Hiszpanii. Podczas lektury można poznać wiele ciekawych faktów. Na jej minus zapisuję wolną, mało emocjonującą akcję, ale oczywiście to, co dla mnie jest minusem, kogoś może w niej ująć :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - stokrotka22
stokrotka22
Przeczytane:2015-02-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Templanza znaczy umiar
Maria Duenas0
Okładka ksiązki - Templanza znaczy umiar

Nic nie zapowiadało, że fortuna, którą Mauro Larrea zgromadził przez lata wytrwałej pracy, przepadnie. Przygnieciony przez długi i dręczony niepewnością...

Krawcowa z Madrytu
Maria Duenas0
Okładka ksiązki - Krawcowa z Madrytu

Młoda utalentowana krawcowa Sira wyjeżdża z Madrytu w przededniu wojny domowej. Wraz z kochankiem udaje się do Maroka, mając nadzieję na lepsze życie....

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy