OPOWIEŚĆ O EKSCYTUJĄCYCH DZIEJACH
DYNASTII TARGARYENÓW
Trzysta lat przed wydarzeniami przedstawionymi w cyklu Pieśni Lodu i Ognia, na długo przed
konfliktem, z powodu którego wszystkie wielkie rody Westeros zwróciły się przeciwko sobie,
krainą władał niepodzielnie ród Targaryenów, ostatnich z żyjących smoczych lordów.
Targaryenowie przeżyli Zagładę Valyrii i osiedlili się na Smoczej Skale. Ta książka opowiada
dzieje ich legendarnej dynastii od Aegona Zdobywcy aż po krwawy Taniec Smoków, wojnę
domową między Aegonem II a jego przyrodnią siostrą Rhaenyrą, walczącymi o tron swego ojca,
która ogarnęła całe Westeros i omal nie doprowadziła do upadku dynastii Targaryenów. Opisuje
też pokłosie tego konfliktu i wstąpienie na tron króla Aegona III, zwanego Zgubą Smoków.
Co naprawdę wydarzyło się podczas Tańca Smoków? Dlaczego Rhaenyra uważała się za
prawowitą królową? Jakie było pochodzenie trzech smoczych jaj, które dano w prezencie
Daenerys? Dlaczego król Aegon III nienawidził smoków?
To tylko niektóre z pasjonujących pytań, na które odpowiada ta szczegółowa kronika, spisana
przez uczonego arcymaestera Gyldayna z Cytadeli.
Ogień i krew jest dla świata Westeros tym,
czym Silmarillion dla Śródziemia
NA PODSTAWIE KSIĄŻKI POWSTAŁ SERIAL HBO RÓD SMOKA
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2022-09-02
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 518
Tytuł oryginału: Fire and Blood
Fabularyzowany podręcznik historii Westeros. Dużo bohaterów, dużo się dzieje, ale szybko się czyta, tylko trzeba czytać uważnie, żeby się w tym wszystkim połapać.
[współpraca reklamowa] Wydawnictwo Zysk i S-ka
Autor po raz drugi zabiera nas do świata Westeros. Świata, w którym rządzą smoki i który pogrążony jest w wojnie.
Akcja książki rozpoczyna się tuż po śmierci króla Viserysa I Targaryena. O tron ubiega się jedyne dziecko z pierwszego małżeństwa zmarłego króla Rhaenyra oraz Aegon, nastraszy z synów z drugiego małżeństwa króla. Przy tym wyborze upierała się królowa wdowa, Alicant. Uważała ona, że nowym władcą nie powinna być kobieta. Jak się jednak okazuje nie tylko ci dwoje roszczą sobie prawa do korony. Są również inni kandydaci. Kim są?
Podczas gdy Aegon był koronowany, Rhaenyra zaczęła rodzić. Był to poród przedwczesny, spowodowany wieściami o nowym królu. Dziecko to upragniona dziewczynka, która niestety nie przeżyła. Była zniekształcona. Rhaenyra obiecała zemstę za to co jej zrobili. I tak zaczął się Taniec Smoków. Najpierw była to wojna słowna, później do niej wkroczyły smoku.
Do walki dołączają również prostaczkowie, którzy opowiadają się po jednej ze stron. Walki toczą się przez dwa lata. Przez ten okres obie strony poniosły wiele strat.
Jakie były ostateczne rozstrzygnięcie sporu? Jak naprawdę zginął Aegon II? Jakie było pochodzenie trzech smoczych jaj, które otrzymała w prezencie Daenerys? Dlaczego Aegon trzeci tego imienia zwany był ,,Zgubą Smoków"? Przekonajcie się sami.
Tom drugi serii podobnie jak pierwszy wciąga od pierwszych stron. Czytelnik ciekawy jest co wydarzyło się przed wydarzeniami opisanych w sławnej serii ,,Gry o tron". Według mnie ta część jest lepsza od pierwszej. Po części na pewno łatwiej się ją czyta, bowiem znamy już większość bohaterów i łatwiej jest nam zorientować kto jest kim. Autor jednak jak w każdej swojej książce przedstawia nam bardzo dużo postaci. Każda z nich jest inna, każda ma silny charakter. Każda kombinuje jak zdobyć tron. Pan Martin jak zwykle włożył wiele pracy i wykazał się niezwykłą wyobraźnia by stworzyć świat Westeros. Jest tutaj wszystko przemyślane i dopracowane. Chociaż znamy już większość postaci, nadal książka wymaga od nas skupiania na więcej niż 100%. Ale dla fanów uniwersum ,,Gry o tron" na pewno nie będzie to problem.
Na uwagę zasługują również wspaniale wykonane ilustrację przedstawiające postacie występujące w danym opowiadaniu. Moją uwagę zwróciły głównie ich wyrazy twarzy, który pokazuje jaki charakter miała ta dynastia.
Nie jest to lektura dla każdego z wielu powodów. Głównym to pewnie ta ilość bohaterów i przeróżnych nazw. Dla niektórych jest to zniechęcające by zagłębić się w książkę, a dla mnie akurat wielki plus.
MARTINOWSKI SILMARILLION
Nie zawsze czytelnicy dostają to, czego chcą. Czy powinni (bo w końcu bez nich rynek wydawniczy by nie istniał, więc to z ich potrzebami przede wszystkim należy się liczyć), czy też nie (bo w końcu swoboda artystyczna to rzecz w pewnym stopniu święta i najlepsze dzieła powstają, gdy twórca robi wszystko po swojemu i we własnym rytmie), to już kwestia na zupełnie inne i jakże długie rozważania. Nikogo jednak nie powinno dziwić, że fani Gry i tron sarkają, że George R.R. Martin zamiast kontynuować i zakończyć wreszcie swoją sagę (serial na jej podstawie jest już bliski finału), wciąż serwuje nam dodatki, prequele i tym podobne rzeczy. Z drugiej strony coś jednak się dzieje, miłośnicy Pieśni lodu i ognia dostają solidną porcję dobrej literatury (choć częściowo wydanej wcześniej w różnych innych opracowaniach) i tym właśnie jest też najnowsza publikacja z tej serii, dziejąca się na trzysta lat przed początkiem Gry, Ogień i Krew, której drugi tom trafił właśnie do sprzedaży. Miłośnicy prozy Martina i klimatów à la Silmarillion będą z całości bardziej niż zadowoleni.
Ogień i krew to książka (podzielono ją co prawda na dwa tomy, ale jest jedną całością) stanowiąca relację arcymistrza Gyldayna z Cytadeli Starego Miasta, który przybliża nam losy władców i samego Westeros, zaczynając od Podboju Siedmiu Królestw dokonanego przez Aegona Targaryena, zwanego Zdobywcą, od którego to (wydarzenia, nie bohatera) liczone jest datowanie historii krainy. Drugi tom zaczyna się dokładnie w tym miejscu, w którym skończył się pierwszy. Po śmierci króla Viserysa I Targaryena nadchodzi okres zwany „Tańcem Smoków”. Miano to jak najbardziej poetyckie, bo to, co się w rzeczywistości działo, bratobójcza wojna o Żelazny Tron Westeros, powinna nosić nazwę „Zagłady Smoków”. I jako taką właśnie przedstawia nam ją Gyldyan. Śmierć władcy sprawia, że o władzę upomina się zarówno Rhaenyra, jego jedyne żyjące dziecko z pierwszego małżeństwa, oraz Aegon, najstarszy z synów zrodzonych przez jego drugą małżonkę. Walka kandydatów do korony rozdziera Siedem Królestw na dwie części, poddani dzielą się tak, jak sam królewski ród, a całość przeradza się w wojnę, jakiej te tereny nigdy nie widziały. A to zaledwie początek…
Całość mojej recenzji na portalu NTG: https://nietylkogry.pl/post/recenzja-ksiazki-ogien-i-krew-ii/
Dzięki swej wielotomowej sadze ?Pieśń lodu i ognia? George R. R. Martin pozyskał miliony oddanych fanów i odrodził tradycję epickiej fantasy, zdobywając...
Jak wyglądałby nasz świat, gdyby w pełnym burzliwych wydarzeń XX wieku naprawdę żyli superbohaterowie i łotry o nadludzkich możliwościach? Czterdzieści...
Przeczytane:2024-02-10, Ocena: 5, Przeczytałam,
Tekst w tomie drugim rozpoczyna się od ogarnięcia Rad przez czarnych i zielonych, kończy się natomiast wejściem w dorosłość króla Aegona III.
Czyli - jak na tak opasłą książkę, to tylko dwa pokolenia władców. Nie spodziewałam się, że lwia część książki to będzie Taniec, ze szczegółami, rozpisaniem bitw, domysłów i finalnie wypadków, które doprowadziły to koronaci Aegona. Myślałam, że więcej upchną tych królów. No ale, jak przypomniano pod koniec pierwszego tomu, mam trzy spojrzenia na ten Taniec. Trzech narratorów, z których każdy kłamie i każdy prawdę mówi. I chociaż często się tu powtarza, że najwięcej kłamie Grzyb, to uważam, że w pewnych sprawach (szczególnie seksów) to on ma rację, a nie dwaj maestrzy. Zbyt świątobliwie piszą, pewnie po to, by historia szła pod ich dyktando.
Tak na dobrą sprawę sam Taniec trwał coś cirka trzy-cztery lata i ilość obrzydliwości, jakimi się obie strony wzajemnie raczyły przebija to, co zaserwowała nam Cersei z Gry. Mam rozszarpanie dziecka, mam pożarcie żywcem, jest kołomyja ze smokami w Jamie, jest kupa zdrad i popierdolonych zgonów, a nad Warownią Meagora wisi śmierć. Jest też szturm Stolycy, właściwie dwukrotny szturm. I chyba z żadnej śmierci nie cieszyłam się tak bardzo, jak ze zdechnięcia Daemona T. (no ja rozumiem, że w walce z Aemondem zginął, nie tam żadne 'przeżył i uciekł do Nettles'). Facet po prostu był szują bez honoru i tak, można mi zarzucić, że przesadzam, ale jego czyny są obmierzłe. Ohydne. Pchane pierwotnym umiłowaniem gwałtu i terroru. Taki jest kuźwa z niego protoplasta Joffrey'a Baratheona. Więc mi go nie żal, a zdychaj dziadzie pieruński.
No, ale po wojnie powinien nastać pokój, co nie? Dzieciaki ochajtano, ludzi rozliczono i zapowiadała się sielanka aż do Szalonego Króla. Niestety nic z tego. Samo rządzenie Aegona III to regencja jego namiestników i rady i to taka, gdzie każdy grabi w swoją stronę. Bo jak inaczej nazwać to, co zrobił Waters, a przed nim Peake. W ogóle to ten cały Unwin Peake tak się napracował, wiecie w jakiej królewskiej sprawie, a tu wszystko dupło. I kicha, i się nie udało i uważam, że to jest gości pociągający za sznurki w sprawie dobicia Thaddeusa Rowana. Szkoda, że książka nie rozwija tematu (może tom trzeci?). Generalnie to ostatni rozdział sugeruje, że Aegon będzie królem ponurym, surowym rozliczeniowym i że najprawdopodobniej przyczynie się do zarżnięcia w Westeros wszystkich smoków. I pewnie polecom głowy tych, cototo nie chcieli jego matki za Królową.
Niestety dla mnie, z suplementu Świat lodu i ognia nie pamiętam, jak potoczyły się losy Aegona III i jego bliskich, po prostu czytając to, szłam przezeń jak burza, myląc się w imionach i nazwiskach. Dlatego też bardzo ucieszyłby mnie tom trzeci Ognia i krwi.... jednak znacie Martina, chłop pisze Wichry Zimy już dwunasty rok, więc zabranie się za tą serię stoi nie tyle pod znakiem zapytania, jak pod znakiem zrezygnowania.
A szkoda. Tą pseudokronikę czyta się szybko, przyjemnie, niestety nie obędzie się bez robienia notatek, ale chyba to są przywary kronik - se genealogii nie rozpiszesz, to się potem gubisz. Wydaje mi się, że rysownik bardziej przyłożył się do rysunków tutaj, niż w jedynce, chociaż mam kilka zastrzeżeń (np. rysunek z 289 str. - matko, widzieliście, jakie on ma wielgachne łapy? aż nieproporcjonalne!).
No co no, polecam fanom, polecam nawet nie-fanom i czekam, czekam na dalszy ciąg. Tymczasem koniec tej książki osłodzę sobie ilustrowanym Panowaniem smoka (chociaż niektórzy piszą, że to wydanie to skok na kasę - okej, sprawdzę, czy to prawda).
Zapomniałam dodać, że jeszcze smutno mi, iż Baela nie wyzionęła ducha, bo wstrętna z niej dziewucha. A Alyn z Hull to spoko facet, oby takich więcej ;-)