Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2014-10-08
Kategoria: Opowiadania
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Zbiór mini powieści o różnej tematyce, w której to choć jedna może podpasować. Mimo dużej rozbieżności, każdy coś dla siebie tu znajdzie.
Seria trzech miniatlasów zwierząt dla najmłodszych czytelników to doskonały sposób zapoznania dziecka z popularnymi zwierzętami. Są tu mieszkańcy lasu...
Ryczące silniki! Wiwatujące tłumy! Pędzące bolidy! Wielkie kraksy! Szaleńcze wyścigi! Nieustraszeni kierowcy! Wszystko to znajdziecie w najnowszym tomie...
Przeczytane:2020-07-17, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2020,
„Oblicza grozy” to zbiór ukazujący ogromny przekrój konwencji grozy. Jakoś nie przepadam za horrorami, ale wakacje rządzą się własnymi prawami, zwłaszcza gdy zapomni się ładowarki do czytnika i trzeba się ratować lektura znalezioną na miejscu, a miejscem jest leśna głusza. I takiej właśnie scenerii czytałam te historie… I wiecie co? Świetnie się bawiłam! Oczywiście, jak to zwykle bywa w przypadku zbioru zawierającego utwory różnych autorów, poszczególne historie różnią się poziomem, ale tak naprawdę tylko kilka mi się nie podobało. Znakomita większość mnie wciągnęła.
Jak wspomniałam, całość bardzo mi się podobała. Niektóre opowieści mnie trochę przestraszyły, przy kilku miałam gęsią skórkę, a niektóre zwyczajnie mnie obrzydziły. Były też i takie zabarwione czarnym humorem. Niektóre mroczne, niektóre oparte na ludowych wierzeniach, niektóre zupełnie z księżyca – wszystkie bez wyjątku pokazały mi, jak nieograniczonym darem jest ludzka wyobraźnia.
Otwierające zbiór opowiadanie „Huda” Jacka M. Rostockiego świetnie wprowadza w klimat niesamowitości i niepokoju. Jest tu wszystko, czego można oczekiwać po horrorze: pradawny demon, noc, tajemnica, groza i… krwawa jatka 😊 A jakże – krwi w tych historiach znajdziecie sporo, krwi, flaków i tym podobnych, ale chyba o to chodzi? Zresztą nie wszystkie opierają się na przemocy, jak choćby „Zombie love” Karoliny Kaczkowskiej: mocno pokręcone, zabawne i… obrzydliwe, ukazujące kobietę, która mimo śmierci kochanka, kontynuuje ich gorące seanse, aż jej sex machine kompletnie rozsypie się w proch. „Twoje martwe skronie” Jacka Piekiełko przyprawiły mnie o dreszcz, a „Miłość zaklęta w kamieniu” Łukasza Henela wywołała gęsią skórkę – świetne opowiadania, z wyraźną, mocną puentą, takie lubię najbardziej. O tych, które mi się nie podobały, wspominać nie będę, bo myślę, że każde znajdzie swego amatora.
Mam wrażenie – i bynajmniej nie jest to zarzut – że można tutaj wydzielić kilka podgatunków, bo na przykład „Rozumiesz, skarbeńku?” to trochę thriller, a z kolei „Armia ocalenia” Roberta Cichowlasa przypominała mi bardziej świat fantasy niż horror – mamy tutaj powołane znów do życia dinozaury i niemal całkowitą zagładę świata, jakiego znamy – świetna atmosfera, świetny pomysł, genialna puenta. Zamykające zbiór opowiadanie Grahama Mastertona – to mocny akord na finał i bardzo dobre podsumowanie całości.
Mimo że nie lubię horrorów, ta książka bardzo mi się podobała – do tego stopnia, że chętnie sięgnę po inne utwory niektórych autorów, którzy szczególnie do mnie przemówili. To kolejny dowód na to, że nie należy przywiązywać się do gatunków literackich i warto czasem pójść inną drogą niż zwykle.
Komu ta książka się spodoba? Miłośnikom gatunku na pewno. A jeśli miłośniczką czy miłośnikiem nie jesteś – nie skreślaj jej tak od razu! Spróbuj. Jeśli przeczytasz pierwsze i uznasz, że to nie to – możesz spokojnie odłożyć, ale może właśnie, tak jak ja, odkryjesz, że to całkiem fajna zabawa? Bo chyba o to chodzi, że to taka rozrywka, która naprawdę pozwala się oderwać od rzeczywistości, a przy tym – niepozbawiona sensu i logiki.
Podsumowując: bardzo udane spotkanie z gatunkiem, którego zwykle nie czytam. Świetnie się bawiłam i jeśli trafię na podobną antologię – na pewno ją przeczytam.