Trzeci tom bestsellerowej serii amerykańskiej pisarki i dziennikarki, Melissy de la Cruz, kontynuacja „Błękitnokrwistych” oraz „Maskarady”. Nic nie jest takie, jak wydaje się na pierwszy rzut oka…
Uwikłana w niebezpieczny romans z Jackiem, Schuyler cierpi męki, mieszkając pod jednym dachem z mężczyzną, który nie jest jej przeznaczony i kobietą, która z całego serca jej nienawidzi – i która zrobi wszystko, by pozbyć się rywalki. Zakochana w Dylanie Bliss za wszelką cenę stara się kryć oskarżonego o morderstwa chłopaka. Ale czy ona sama jest świadoma własnych intencji? Piekło nigdy jeszcze nie znalazło się tak blisko ziemi…
Ten, który kiedyś stał na czele zastępów Pana, szykuje swój wielki powrót. Lucyfer, Gwiazda Zaranna, Władca Marionetek. Kto z błękitnokrwistych jest tylko bezwolną lalką w wojennym teatrze? Klucz do otchłani znajduje się w Corcovado, w Rio de Janeiro. To tam zbiera się konklawe, by w cieniu posągu Zbawiciela debatować o przyszłości rasy. I tam dojdzie do największej zdrady w historii błękitnokrwistych – aktu niewyobrażalnego okrucieństwa, który na nowo zdefiniuje siły biorące udział w trwającym od zarania dziejów konflikcie.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2010-06-16
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 300
Tytuł oryginału: Revelations
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
Ashley Spencer uważa, że jej urodziny są najważniejszym wydarzeniem na świecie zaraz po... Moment! Urodziny Ashley Spencer po prostu są najważniejszym...
Przed dwudziestu laty wszyscy złoczyńcy zostali wypędzeni z królestwa Auradonu na Wyspę Potępionych - mroczne, ponure miejsce strzeżone polem energii...
Przeczytane:2017-08-22, Ocena: 5, Przeczytałam, 2017, gimnazjum, czarna lista,
Coś tak czuję, że to jednak nie będzie moja ulubiona seria. Za dużo w niej o upadłych aniołach. Jak tak dalej pójdzie to przerodzi się w kolejną pozycję przeinaczającą prawdy wiary. Już teraz zaczyna się udziwnianie i trzochę boję się, co zastanę w następnych częściach. Może i akcja się rozkręca i tak dalej, ale to po prostu nie moje klimaty.