Noc jest moją porą
Mary Higgins Clark

Zaczyna się mocnym akcentem, momentem morderstwa, a potem robi się jeszcze ciakawiej i naprawdę książka nie daje odejść od siebie! Na zlocie absolwentów Laura Wilcox zamierza oczarować dawnego kolegę ze szkoły, Gordiego Amory'ego, aby dał jej główną rolę w swoim nowym serialu. Tak, nie ma to jak poderwać mordercę... :P Jej przyjaciółka, Jean Sheridan dostaje od niedawna niepokojące listy w sprawie Lily (córki, którą urodziła w tajemnicy i oddała do adopcji 19 lat temu). Na uwagę zasługuje postac Jake'a Perkinsa, to młody bardzo uwazny człowiek, który ma nosa co do sprawy. Gdyby tylko policjanci chcieli od początku z nim współpracować... a ostatecznie to dzięki niemu sprawa morderstw zostaje rozwiązana i uratowano trzy życia:)

A jednak powróciłam dość szybko (biorąc pod uwagę listę książek „do przeczytania”) do Mary Higgins Clark. Tym razem wzięłam się za Noc jest moją porą i absolutnie nie żałuję!

Jean Sheridan przybywa do rodzinnego miasteczka na zjazd absolwentów w 20 rocznicę ukończenia szkoły. Wraz z szóstką znajomych ze szkolnej ławki ma zostać odznaczona medalem wybitnego absolwenta. Niestety, na uroczystość cień rzuca śmierć jednej z przyjaciółek, Alison. Jest to kolejna śmierć wśród grupki dziewcząt, które siedziały razem przy jednym stoliku w stołówce. Młody dziennikarz, Jake, odkrywa zdjęcie, które wskazuje, że kobiety ginęły według określonej kolejności. Kolejną ofiarą ma być Laura Wilcox, która nagle ginie. Ostatnia ma być natomiast Jean…

Co prawda bardzo szybko domyśliłam się tożsamości Sowy, ale autorka zgrabnie mąciła mi w głowie rzucając podejrzenia na innych kolegów z klasy. Jednak ciągle z tyłu głowy jakiś cichy głos mi podpowiadał, że to właśnie ……… jest Sową i tak właśnie było. Książkę czytałam w ogromnym napięciu do samego końca. Po raz kolejny M.H.C. pokazała klasę, którą podziwiam.