Niepolakierowane, niedosładzane, nieautoryzowane, zakulisowe rozliczenie jednej z dominujących sił popkulturowych we współczesnej Ameryce.
Operująca w maleńkim biurze na Madison Avenue firma Marvel Comics na początku lat sześćdziesiątych przedstawiła światu szereg postaci w jaskrawych kostiumach. Prace wydawnictwa wyróżniały się inteligentnym dowcipem i bezlitośnie obnażały zwyczajne ludzkie wady. Spider-Man, Fantastyczna Czwórka, Kapitan Ameryka, Hulk, Iron Man, Thor, X-Men i Daredevil szybko zdobyli serca nastoletnich czytelników i rozpalili wyobraźnię artystów, intelektualistów i kulturowych buntowników. Epickie Uniwersum Marvela stało się najbardziej wyszukanym z fikcyjnych światów i zyskało rangę współczesnej amerykańskiej mitologii.
Droga Marvela na szczyt była niezwykle wyboista. Firma startowała ze straconej pozycji. Dzisiaj ma status niepokonanej korporacyjnej bestii. Przetrwała machinacje Wall Street, porażki Hollywood i upadek rynku komiksowego. Postaci ze świata Marvela przechodziły przez ręce kolejnych pokoleń genialnych redaktorów, rysowników i scenarzystów. Ludzie, którym powierzono opiekę nad tradycją - zubożałe cudowne dzieci, czarujący pacyfiści i najemni karierowicze - zmuszeni byli zmagać się z komercjalizacją, kapryśnymi czytelnikami oraz biurową codziennością.
Sean Howe podpatruje nietypowe osobowości zza kulis. Stan Lee, Frank Miller, Todd McFarlane, Jim Shooter i Jack Kirby to przykłady twórców, których sylwetki autor przybliża w tym niesamowitym kompendium wiedzy o wydawnictwie Marvel.
Oparta na ponad stu oryginalnych wywiadach Niezwykła historia Marvel Comics to opowieść o urodzajnej wyobraźni, przyjaźni na śmierć i życie, pełnych dynamicznej akcji walkach na pięści, nawróconych grzesznikach, nieprawdopodobnych sojuszach i niespodziewanych zdradach. Sean Howe przedstawia jeden z najbardziej niezwykłych i uwielbianych popkulturowych symboli w historii Ameryki.
Niezwykła historia Marvel Comics otrzymała w 2013 roku prestiżową Nagrodę Eisnera w kategorii najlepsza książka o tematyce komiksowej.
* * *
Historia Marvela spisana przez Seana Howe'a to burzliwa i bolesna wersja mojej ulubionej opowieści o bandzie dziwaków, która zmieniła świat. Fakt, że to wszystko jest prawdą, to wisienka na torcie.
Jonathan Lethem
Niezwykle dokładna i pomysłowo napisana. Ta książka to nie tylko istny dokument historyczny, ale i list miłosny oraz żywa ilustracja tego, jak najdziwniejsze elementy kontrkultury mogą z czasem zmienić mainstream.
Chuck Klosterman
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2013-11-06
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 512
Filmy Marvela uwielbiam! Uznałam, że czas najwyższy dowiedzieć się czego o źródle, czyli o komiksach. Dowiedziałam się dużo, przede wszystkim jak wygląda praca przy tworzeniu komisków wogóle, trochę o biznesie komiksowym. Poznałam początki znanych bohaterów oraz poznałam dla mnie nowe postaci, które na szklany ekran nie trafiły. Reportaż traktowałam jako podczytywajkę przy innych lekturach. Momentami byłam mniej zainteresowana, momentami bardziej. Ogólnie ogrom informacji. Przemyślenia po lekturze to obraz Stana Lee, jaki stworzyłam sobie tylko na podstawie jego występów w filmach, a tu dostałam opis faceta, który komiks odepchnął na dalszy plan stawiając przede wszystkim na siebie. Ciekawa postać, nie wątpię - a jaki był naprawę?
Ocena: wysokie 3+, cieszę się że zapoznałam się z branżą komiksową
Bo to, co jest na kartkach komiksu nie jest tym, co znajduje się poza nimi...
Książka liczy sporo stron, bo ma ich w końcu ponad 500. Ale wiadomo – sama historia wydawnictwa komiksowego także do najkrótszych nie należy, bo swoje początki ma już przed drugą wojną światową. Dostajemy przekrój od tych czasów, poprzez lata 60. i 80., aż do współczesności. Trochę brakowało mi, że o współczesnych czasach jest tak mało napisane. Autor mógł się pokusić na kilka stron o procesie tworzenia filmów, z których Marvel jest teraz tak kojarzony. Ale mimo tego i tak jest w książce ogrom informacji, przez to nie jest to lektura na jeden dzień, a nawet jeden tydzień. Sama czytałam ją bodajże dwa. Ale trwało to tak długo tylko dlatego, że jest to obszerna książka, ale też dlatego, że jest lekko... nużąca. Nie ukrywam, momentami się nudziłam, bo miałam wrażenie, ze wciąż i wciąż czytam o tym samym, czyli o walce o prawa autorskie, konflikcie między redaktorami a scenarzystami i rysownikami albo też o konflikcie któregoś z pracowników z firmą. Przewija się to co parę stron, co daje okropny obraz wydawnictwa.
Jak okropny jest ten obraz? Bardzo zły. Firma nieszanująca swoich pracowników, nawet tych, co pracowali w niej od kilkudziesięciu lat czy wręcz przyczynili się do jej rozkwitu. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Marvel tak potwornie traktuje ludzi. Nie ukrywam, wstrząsnęło mną to.
Między innymi dlatego dużo w książce jest o Jacku Kirbym czy Stevie Ditko. Oni najwięcej z wydawnictwem walczyli, ale też najwięcej dla niego zrobili. To oni wraz ze Stanem Lee stworzyli najbardziej ikoniczne postacie. To na nich ciążyła wielka odpowiedzialność. To oni przyczynili się do stworzenia takiego giganta. Ale nie tylko o nich jest ta książka. W środku poznamy też historię innych twórców, jak między innymi Chrisa Claremonta, Jima Starlina, Johna Byrne'a czy Franka Millera. I muszę Wam przyznać, że zaczęłam na nich inaczej patrzeć i nie są to kolorowe barwy. Przedtem byli oni dla mnie genialnymi twórcami bez skaz, ale po „Niezwykłej historii” moje spojrzenie na nich się zmieniło. Okazali się oni cwaniakami, krętaczami, kłamcami... po prostu ludźmi. Nie dawali rady nawet wyrabiać się z terminami (stąd te zeszyty, które w ogóle nie wiązały się z główną historią komiksu).
Autor swoją książkę oparł na ponad 100 wywiadach z różnymi osobami. A jak wiadomo, ile ludzi, tyle wersji zdarzeń. Dlatego dostajemy kilka opisów różnych sytuacji, między którymi różnica jest ogromna. Jednak Sean Howe nie narzuca swojej opinii o tym, która z nich jest słuszna. Zostaje obiektywny, daje czytelnikowi wolny wybór. Ma on sam zdecydować, po której stronie stanie.
Jednak mimo tych 100 wywiadów brakowało mi w książce więcej życia. Były prawie że same suche fakty, przebiegi ważniejszych wydarzeń, a nie miała praktycznie żadnych anegdot, śmiesznych sytuacji. Rozładowałyby one trochę tę ciężką atmosferę unoszącą się nad książką. Ale przecież nie można mieć wszystkiego. Do tego ich brak jeszcze dobitniej pokazuje smutną, gorzką historię o wydawnictwie. Autor nie lukruje, nie słodzi, tylko pokazuje nagą prawdę.
Jeszcze można wspomnieć o tym, z czego Marvel jest najbardziej znany, czyli same komiksy. Momentami ukazywana jest historia z albumów, która działa się równolegle do wydarzeń z rzeczywistości. Autor pokazywał, jak życie scenarzystów i rysowników wpływało scenariusze komiksów, które czasem mówiły więcej niż sami autorzy. Ale jednocześnie książce czegoś związku z komiksami brakuje. Czego? Samych komiksów! Liczyłam na to, że będą w książce pokazane ważniejsze okładki czy postacie autorów, ale niestety ich zabrakło. Jedyne, co dostajemy, to jedno wspólne zdjęcie Stana Lee i Jacka Kirby'ego. Trochę szkoda, bo znacznie ułatwiłoby to odbiór książki. Nie mieszałabym tak często autorów ani nie musiałabym przerywać po to, by wyszukać ich w internecie.
Ogólnie oceniam książkę dość pozytywnie, ale oczekiwania miałam znacznie większe. Jeśli liczycie na przyjemną lekturę to możecie się zrazić. Mimo wszystko jednak polecam sięgnąć po „Niezwykłą historię Marvel Comics”, bo ukazuje prawdę.
Przeczytane:2014-11-08, Przeczytałam,
Nigdy nie czytałam komiksów i nie mam zamiaru udawać, że było inaczej. Jednak chłonęłam seriale animowane jak gąbka i nie mogłam rozstać się z moimi ulubionymi bohaterami. W tamtych czasach po raz pierwszy usłyszałam słowo Marvel, choć nie wiedziałam jeszcze co to takiego jest. Im więcej lat mijało tym więcej informacji zaczęło do mnie docierać, w końcu ich logo stało się tak samo rozpoznawalne jak logo coca-coli.
Sean Howe porządnie przygotował się do stworzenia tej niezwykłej historii. Przeczytał ponad sto wywiadów, posłuchał plotek a później zlepił to w całość. Co uzyskał? Książkę która udowodniła mi, że do tej pory nie wiedziałam o Marvelu zupełnie nic.
Już od pierwszych stron wiedziałam, że nie będzie to historia usiana różami, że Stan Lee i reszta nie są wcale tacy jakich sobie wyobrażałam. Od dziecka widziałam oczami wyobraźni grupę natchnionych artystów, dniami i nocami kreślących niezwykłe historię wspieranych pasją i miłością do tego co robią. Howe pokazał jednak prawdę, nie tak różową jak wyobrażenia.
Owszem każdy z nich to artysta, wszyscy zarywali noce i dnie by wyrobić się w terminie. Jednak to wcale nie miłość do komiksów, przynajmniej w większości przypadkach, napędzała twórców, ale pieniądze i szefostwo.
Powstanie Marvela to prawdziwy american dream. Od zera wybudowano imperium, które rządzi niepodzielnie od wielu lat. Chociaż początki nie były proste, droga do sukcesu usłana wybojami udało im się. Ale za jaką cenę? Pozwy sądowe, narkotyki, załamania psychiczne, stres, podkradanie rysowników i pomysłów. Czy taką historię powinno mieć wydawnictwo które opisuje losy superbohaterów ratujących nas z opałów. Sami wydają się korporacją która powinna stać się miejscem akcji jednego ze swoich dzieł.
Nie da się ukryć, że każdy z głównych twórców Marvela jest geniuszem samym w sobie. Z komiksów o niezłomnych, nieludzkich superbohaterach walczących z mitycznymi potworami czy kosmitami stworzyli coś z czym każdy z nas może się identyfikować. Może nasz kolega z pracy ukrywa pod koszulą strój Spider-Mana, albo to nasz autobus uratuje narcystyczny milioner w stroju robota? Marvel sprawił, że ich czytelnicy mogli się utożsamić ze swoimi bohaterami. To dzięki nim komiksy są dziś tym czym są a rynek ten ciągle się rozwija.
Jednak mimo, że mogę się utożsamiać ze swoimi ulubionymi bohaterami, nie chcę utożsamiać się z ich twórcami.
„Niezwykła historia Marvel Comics” jest naprawdę niezwykła i przeczytać musi ją każdy kto chociaż przez chwilę dał porwać się przygodzie. Obraz wydawnictwa zmieni się w naszych oczach bezpowrotnie. Historia jest tak samo niezwykła co niejednoznaczna i przynajmniej dla mnie lekko przerażająca.