Nasturcja ma dwadzieścia osiem lat i piękne imię, choć sama czuje się kwintesencją brzydoty. W czasach, gdy uroda determinuje wszystko, Nasturcja coraz bardziej zamyka się w sobie. Flirtuje przez Internet z nieznajomymi mężczyznami, uwodząc ich pod maską anonimowości.
Czterdziestopięcioletnia Paulina jest jej całkowitym zaprzeczeniem. Pod każdym względem zdaje się być ideałem piękna, choć nikt nie wie ile ją to kosztuje i jak bardzo czuje się samotna. Jej każdy kolejny związek kończy się katastrofą.
Drogi obu kobiet przecinają się pewnego dnia, by uroda i brzydota mogły się przeniknąć i pomóc sobie wzajemnie.
Co tak naprawdę wyznacza współczesne kanony piękna? Czym jest atrakcyjność? Jak bardzo czujemy się dobrze sami ze sobą? Czy mężczyźni faktycznie szukają kobiet nieskazitelnych?
Niepiękność to skaza czy atut?
Wydawnictwo: Purple Book
Data wydania: 2024-10-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 304
Od jakiegoś czasu w mediach napotykam nazwisko Nataszy Sochy. Ale w tym konkretnym przypadku zaintrygował mnie podtytuł „Ile jest warta Twoja uroda?”
W sumie do końca nie wiedziałam o czym jest ta książka. Czy to jest powieść? A może poradnik... Okazało się, że jest to opowieść o dwóch kobietach – Nasturcji i Paulinie.
Nasturcja ma dwadzieścia osiem lat i piękne imię, choć sama czuje się kwintesencją brzydoty. W czasach, gdy uroda determinuje wszystko, Nasturcja coraz bardziej zamyka się w sobie. Flirtuje przez Internet z nieznajomymi mężczyznami, uwodząc ich pod maską anonimowości. Ale ma pewien niesamowity talent. Rewelacyjnie pisze a jej powieści mają szeroko krąg odbiorców. Ale nie, Nasturcja nie jest sławną pisarką. Ona stoi w cieniu. Jest znakomitym ghostwriterem. „Ona nawet wygląda jak duch” - mówią o niej w wydawnictwie, w którym pracuje. Bo Nasturcja robi wszystko by wtopić się w tłum. Nie chce by ktoś ją zauważył. Rodzina też jej nie wspiera. Ale dziewczyna ma pewien sekret. A jest nim Paulina.
Paulina. Pod każdym względem zdaje się być ideałem piękna. Szczyt marzeń wielu mężczyzn i kobiet. Jednak nikt nie wie ile ją to kosztuje i jak bardzo czuje się samotna. Jej każdy kolejny związek kończy się katastrofą. Dlaczego? Bo rodzona matka od maleńkości wpajała jej, że musi być piękna. Za wszelka cenę. Jest perfekcyjna w każdym momencie życia. Nie czuje się swobodnie. Nie potrafi być naturalna, bo cały czas myśli o tym, jak wygląda.
Dwie skrajności. Dwie skrajnie nieszczęśliwe kobiety, którym cały czas wpaja się, że to wygląd rządzi światem. Ale czy tak nie jest. Wszędzie jesteśmy postrzegani przez pryzmat tego, jak wyglądamy. Nie oszukujmy się – ładnym z reguły jest łatwiej, więcej im się wybacza. Liczy się też nasz ubiór. Ta nosi ubrania Chanel, ta ubiera się w znanej sieciówce a ta w ciucholandzie. I to też decyduje o tym, jak nas postrzegają. Ale wróćmy do naszych bohaterek. W normalnych warunkach raczej by się nie zaprzyjaźniły. Ale Socha pozwoliła im się poznać i zaprzyjaźnić. A gdy w ich życiu pojawia się ekscentryczny Karol, robi się jeszcze ciekawiej.
Książka porusza bardzo ciężki temat urody, jako wyznacznika naszego życia. Od małego jesteśmy bombardowane tym jak powinnyśmy, albo nie powinnyśmy wyglądać. Za gruba, za chuda, za wysoka, za niska.... Niejedna, czy też niejeden (bo chłopaków ta obsesja też już dopada) z tego powodu wpadła w choroby różnego typu. A czy tak musi być? Czy naprawdę musimy podporządkować nasze życie trendowi narzuconemu przez firmy odzieżowe czy też kosmetyczne? Socha podpowiada nam, że nie musimy. Że wystarczy, że pogodzimy się same ze sobą. I tak stało się się z naszymi bohaterkami. Gdy tylko nabrały wiary w siebie, ich życie zmieniło się diametralnie.
Powieść jest naprawdę rewelacyjna. Czyta się ją bardzo szybko. Jest to powieść obyczajowa. Podzielona jest na krótkie rozdziały. Dodatkowo mamy fragmenty naukowych artykułów dotyczących urody i brzydoty. Sami bohaterowie są wielowymiarowi, prawdziwi. Mogliby być naszymi sąsiadami. Są tak różni a jednocześnie tak podobni do siebie. Bardzo podoba się mi to, że historia opowiedziana jest z punktu widzenia każdego z głównych bohaterów. Dzięki temu możemy wczuć się w ich sytuację, poznać ich sposób myślenia. Myślę, że jest to doskonała pozycja dla każdej kobiety a zwłaszcza dla tych zakompleksionych bądź też tych ślepo zapatrzonych w urodowe wzorce z mediów. Polecam z całego serca.
„(Nie) Piękność. Ile jest warta Twoja uroda?” to druga po "(Nie) Miłości" powieść Nataszy Sochy z cyklu "NIE".
Jako że jej poprzedniczka wywarła na mnie ogromne wrażenie, byłam niesamowicie ciekawa co tym razem zaserwowała swoim czytelnikom autorka.
Ile jest warta Twoja uroda? - pytanie, które chyba każda kobieta na świecie zadała sobie chociaż jeden raz.
Nasturcja ma dwadzieścia osiem lat i piękne imię, choć sama czuje się kwintesencją brzydoty. W czasach, gdy uroda determinuje wszystko, Nasturcja coraz bardziej zamyka się w sobie. Flirtuje przez Internet z nieznajomymi mężczyznami, uwodząc ich pod maską anonimowości.
Czterdziestopięcioletnia Paulina jest jej całkowitym zaprzeczeniem. Pod każdym względem zdaje się być ideałem piękna, choć nikt nie wie ile ją to kosztuje i jak bardzo czuje się samotna. Jej każdy kolejny związek kończy się katastrofą.
Drogi obu kobiet przecinają się pewnego dnia, by uroda i brzydota mogły się przeniknąć i pomóc sobie wzajemnie.
Co tak naprawdę wyznacza współczesne kanony piękna?
Czym jest atrakcyjność?
Jak bardzo czujemy się dobrze sami ze sobą?
Czy mężczyźni faktycznie szukają kobiet nieskazitelnych?
Niepiękność to skaza czy atut?
Natasza Socha podejmuje w powieści rozważania nad tym czy ważniejsza jest uroda czy może intelekt? Co w dzisiejszych czasach jest wartością? Jakie są wyznaczniki piękna? Kto je ustala? Kiedy ono się kończy, a kiedy zaczyna? Czy brzydota może być piękna?
Temat wydawałoby się na pierwszy rzut oka w zasadzie nierozwiązywalny. Bo jakże to tak w ogóle dyskutować nad wyższością piękna nad brzydotą? Czy jest w tym sens? I czy może być coś takiego, jak wartość niepiękna?
„We współczesnym świecie po prostu trzeba być ładnym.
Tego niestety wymagają od nas wszyscy.
Uroda staje się głównym atutem, podobnie jak ciało i młodość.”
„(Nie) Piękność. Ile jest warta Twoja uroda?” to niesamowicie bogata w treść książka.
Pobudza nie tylko do refleksji nad tematem, ale wręcz zmusza czytelnika do podejmowania wewnętrznej dyskusji nad podjętymi w powieści dylematami, a jest ich sporo. Do tego stawiane przez bohaterów tezy i wnioski sprawiają, że osobisty monolog jaki prowadziłam podczas lektury przekształcał się niejako w dialog z bohaterami. To dość rzadkie doświadczenie podczas czytania książek. Ale niesamowicie interesujące i zachwycające doświadczenie.
Ale, ale...nie myślcie sobie, że jest tylko poważnie i mądrze…
Natasza Socha nie stroni bowiem od ironii i dobrze dobranego humoru.
Nie raz parsknęłam śmiechem na ogrodzie, kiedy czytałam tę powieść.
Specyficzne poczucie humoru i postawa pena dystansu wobec świata i jego kanonów jakie autorka posiada na co dzień, jest nad wyraz wyczuwalne w tej powieści.
Na koniec powiem tylko tak – my kobiety – odkąd pierwszy raz spojrzymy w lustro jesteśmy przeklęte. Czasem bardziej, czasem mniej.
Dlatego – zdradzę Wam, że jakie by nie było w nim odbicie – jest ono JEDYNE W SWOIM RODZAJU!
Ni piękne, ni brzydkie!
Po prostu niepowtarzalne, unikatowe!
I tego się trzymajmy :)
„(Nie) Piękność. Ile jest warta Twoja uroda?” powinna zostać wpisana do kanonu lektur szkolnych szkół średnich. Po to, by nie żyły w naszym kraju kobiety pełne frustracji a miłości do siebie.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Edipresse Książki.
https://przeczytajka.blogspot.com/2019/08/nie-pieknosc-natasza-socha.html
We współczesnym świecie piękno stało się głównym wyznacznikiem wartości. Oceniamy ludzi niesprawiedliwie, bo czysto powierzchownie, naturalność stała się niemal powodem do wstydu, a delikatne skazy czy niedoskonałości traktowane są jak poważne ułomności. Zdawać się może, że im bardziej sztuczny i poprawiony człowiek, tym szczęśliwsze i satysfakcjonujące życie musi prowadzić. Czy to na pewno prawda? Czy idealny wygląd zapewnia sukces i powodzenie? A może dążenie do perfekcji wyniszcza mocniej, niż my, szare myszki zapatrzone w te piękne twarze, mogłybyśmy kiedykolwiek przypuszczać?
„Jeśli ktoś jest piękny, to automatycznie jest szczęśliwy, prawda?”
Natasza Socha jak zwykle nie zawodzi! Pod postacią subtelnej, spokojnej historii porusza najgłębsze zakamarki ludzkiego serca. Problem opisywany przez autorkę jest niesłychanie poważny, co gorsza, z każdym dniem skala jego rażenia poszerza się i dociera do coraz młodszych osobników. Pomiędzy rozdziałami powieści umieszczone zostały różne ciekawostki dotyczące piękna i dążenia do ideału, często opisujące skrajne przypadki, które bulwersują i przerażają. Byłam wstrząśnięta, jak wiele młodych osób, poprzez obecnie panującą modę na wstawianie przerobionych zdjęć, popada w załamanie, do jakich czynów są zdolni, by bardziej przypominać ideał. Zwykły człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, co może dziać się w głowie dopiero co psychicznie kształtującego się nastolatka. Dążenie do perfekcji coraz bardziej przypomina chorobę, zaślepiony wyścig, obłęd, a brak akceptacji samego siebie może wręcz zniszczyć komuś życie. A wszystko to przez krytykę innych i chęć dostosowania się do wzoru, utworzonego przez grupkę obcych ludzi, na dodatek na krótki czas, gdyż ideały przecież co chwilę się zmieniają. Czy naprawdę warto brać udział w tym nieobliczalnym i niestety odgórnie skazanym na porażkę wyścigu?
„Szkoda, że atrakcyjność rozdawana jest tak bardzo niesprawiedliwie. Że jedni dostają jej w nadmiarze, a innym nie przypada w udziale choćby kilka gramów. Że jednym wylewa się z kieszeni, a inni próbują utkać ją z tych nielicznych komplementów, które czasem ktoś im rzuci. Z łaski. Z przypływu dobrego humoru. Z chwilowej chęci bycia miłym. Człowiek brzydki całe życie próbuje udowodnić światu swoją wartość.”
Książka szokuje i otwiera oczy, pozwala się zatrzymać i spojrzeć na wszystko trzeźwym okiem. Każdy z nas chce być pięknym, akceptowanym przez siebie i innych. Staramy się dostosować, chcemy czuć się dobrze we własnej skórze i nie ma w tym absolutnie niczego złego, póki nie warunkujemy całego naszego życia od wyglądu i opinii innych. Linia jest niesłychanie cienka, łatwo ją przekroczyć i popaść w paranoję. Kolejne kosmetyki, zabiegi nakręcają następne, człowiek staje się zachłanny, a wkrótce uzależnia się od tych czynności i poświęca na nie większość swojego czasu. Na przykładzie nakreślonej przez autorkę Pauliny doskonale widzimy, jak męczące staje się dążenie do ideału, nie potrafi ona jednak z niego zrezygnować, gdyż wierzy, że nawet najmniejszy błąd odsunie ją od osiągnięcia wyznaczonego celu, jakim jest szczęśliwy związek. Tylko czy można wiecznie udawać? Czy można żyć z kimś, kto nigdy nie widział naszej prawdziwej twarzy?
„Nie żyjemy na tym świecie po swojemu, tylko według pewnych wizji, według norm ustalonych gdzieś kiedyś przez kogoś, według zasad narzuconych przez świat. Uroda jest twoim przewodnikiem, bez niej cały czas błądzisz.”
Nakreślone postacie stanowią bezsprzecznie fundament tej chwytającej za serce opowieści. To osoby prawdziwe, z którymi nie sposób się nie utożsamić. Myślę, że to właśnie autentyczny przekaz sprawia, że przeżywamy naszkicowaną historię całym sobą. Nasturcja i Paulina to kobiety skrajnie się różniące, a jednak stały się swoistym dopełnieniem. Ich odmienne światopoglądy i hierarchie wartości pozwoliły na odnalezienie złotego środku i odkrycie, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze i warunkuje szczęście. Wszyscy możemy uczyć się od obu pań, najgłębszym wnioskiem jaki wyciągniemy z tej relacji to fakt, że w każdym z nas jest niepodważalne piękno i każdy zasługuje na prawdziwą miłość oraz przyjaźń. Kompleksy czy odbieganie od wyimaginowanego ideału nie są zbyt silnym argumentem, by uciekać od ludzi i wmawiać sobie, że nie mamy prawa do spełnienia. Najistotniejsze jest nasze podejście, a doskonale wiadomo, że każdy mężczyzna prędzej wybierze uśmiechniętą, choć niedoskonałą kobietę, niż zgorzkniałą i zatraconą w dążeniu do ideału paranoiczkę. Jest jeszcze jedna kwestia, chyba najważniejsza, prawdziwa miłość bowiem tyczy się serca, charakteru, a nie wyglądu, który przecież przeminie.
„Widzisz swoje niedociągnięcia. Widzisz rysy, pęknięcia, widzisz każdą zmarszczkę. Lustro nie pokazuje ciebie. Pokazuje wypadkową cudzych opinii, ludzkich zdań, czyjegoś szyderczego śmiechu i wytykania palcami.”
„(Nie)piękność” jest wspaniałą, emocjonującą i wartościową historią o potrzebie akceptacji, ślepym podążaniu za ideałem, lecz także o silnym wpływie krytyki oraz niesprawiedliwych, pochopnych osądów. To poruszająca, sugestywnie napisana, prawdziwa opowieść, którą bezsprzecznie powinna poznać zarówno każda kobieta, jak i każdy mężczyzna. Paniom pozwoli się zatrzymać, dostrzec, jak łatwo popaść w chorobliwą obsesję i dostrzec piękno, które od zawsze w nich drzemie i jest niepodważalne, bez względu na obecnie wychwalane trendy. Panom natomiast, pomoże zrozumieć niektóre damskie zachowania, uświadomi, jak bardzo potrzebują ich pochwał, komplementów, doceniania. Nikt przecież tak nie podnosi poczucia wartości, jak kochający partner, który zaznacza, że akceptuje nas w pełni. Bez tego nie trudno ulec modzie na ciągłe upiększanie, jakie błyskawicznie staje się nałogiem. Sztuczne, oszukane piękno bardzo szybko okaże się prawdziwym przekleństwem, jeśli nie wierzycie, prędko zanurzcie się w tej obezwładniającej lekturze, Polecam całym sercem!
„Ktoś musi to w końcu przerwać. Inaczej zaleje nas fala nie tyle piękna, ale sfrustrowanych, pogubionych i nieszczęśliwych ludzi, którzy całe dnie będą doczepiać sobie nosy, powieki, cycki i pośladki. Którzy zapomną jeść, zapomną rozmawiać z innymi, a zamiast oczu wsadzą sobie kamery lustrujące wszystko i wszystkich dokoła.”
Na zewnątrz wszystko wygląda doskonale. Idealna skorupka, idealny kształt. Dopiero kiedy rozbijemy jajko, wiemy co tak naprawdę jest w środku. Czasem apetyczne...
W roku 2007 mąż Doroty zgłasza jej zaginięcie. Mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, kobiety nigdy nie udaje się odnaleźć. Piętnaście lat później...
Przeczytane:2020-05-31,
Podsumowując - "(Nie) piękność" to ciekawa opowieść o pięknie i zaniedbaniu, o tym że każdy z nas, choćby uważał się niezbyt urodziwego, ma inne atuty, którymi powinien chwalić się w życiu. Jest to historia owinięta wokół sensu życia, marzeń, codziennych obowiązków oraz potrzebie bliskości drugiego człowieka. O samotności, spontaniczności, przytłaczających problemach, kocie Psie i o tym, żebyśmy spojrzeli w głąb drugiego człowieka i dostrzegli w nim coś więcej, niż zewnętrzna powłoka. Bo nawet jeśli nie podobają nam się piegi, nos, worki pod oczami czy krzywy uśmiech to przecież może właśnie w tym człowieku, czeka na nas oparcie, dobre słowo, bliskość każdego dnia i wspólne milczenie, gdy siedzimy przy stole. Gorąco polecam Wam tę powieść!
* N. Socha, "(Nie)piękność", Edipresse Książki, Warszawa 2019, s. 104
** Tamże, s. 149