Byłam pewna, że spotkałam miłość swojego życia. Chociaż wcale tego nie planowałam. Samotna matka po przejściach szuka raczej spokoju niż fajerwerków, a Bernard zapewnił mi liczne fajerwerki. Był doskonały. Empatyczny, oddany, czuły. Miał świetną pracę, cudowną siostrę i mnóstwo planów na przyszłość. I szczerze pokochał mojego syna.
Nowe życie, które mi oferował, zapowiadało się bajkowo.
Po raz pierwszy zaniepokoiłam się, gdy nie chciał mnie zaprosić do swojego mieszkania. Na serio przeraziłam się, gdy zniknął na dwa dni i wrócił pobity. Wtedy już wiedziałam, że Bernard ma mroczne tajemnice. I niebezpieczeństwo grozi także mnie i mojemu dziecku.
A przecież miałam dobre, spokojne życie...
My, kobiety, zwykle nie chcemy dostrzegać czerwonych flag. Myślisz, że nie zaufałabyś podejrzanemu typowi? Ja też byłam o tym przekonana.
Poznaj moją historię, a wtedy może unikniesz podobnych błędów albo uchronisz przed nimi swoje przyjaciółki.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2024-08-08
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 272
To jedna z tych książek napisana „ku przestrodze”. Jeśli znacie dokument produkcji Netflixa „Oszust z Tindera”, to z pewnością domyślicie się, o co chodzi. Wróćmy jednak do książki…
Wszystko zaczyna się zwyczajnie – rozwódka wiodąca poukładane życie ze swoim synem Witkiem, wspierana przez przyjaciółki, na portalu randkowym poznaje tajemniczego, ale charyzmatycznego mężczyznę o imieniu Bernard. Na początku związek wygląda dość obiecująco, jest miło i szczęśliwie. On wydaje się idealnym kandydatem na resztę życia. Nina – główna bohaterka chce wreszcie ustabilizować sytuację swoją i syna. Gdy wreszcie zaczyna się to udawać, kobieta otrzymuje pierwsze ostrzeżenie. Jej wymarzony partner najpierw nie chce zabrać kobiety do swojego domu, a potem przychodzi pobity… Od tej pory sytuacja zaczyna się coraz bardziej komplikować, a idealny związek zamienia się w serię dziwnych zdarzeń i kłamstw, o których ona dopiero się przekona.
Bajkowe życie Niny u boku Bernarda dawało poczucie stabilizacji, a małemu synkowi świadomość bycia potrzebnym. Kobieta miała cel – stworzyć rodzinę i być wreszcie szczęśliwą matką, a być może też żoną. Mężczyzna zdawał się do tej roli wymarzonego ojca dla jej dziecka wręcz idealny. Troskliwy towarzysz zabaw dla dziecka a dla niej wspaniały partner. Dobry, czuły, uważny i delikatny. Nic więc dziwnego, że zakochała się bez pamięci. Uwierzyła w swoje szczęście. Nie zważała na sygnały ostrzegawcze, jakie otrzymała po drodze. Sygnałem mogą stać się tajemnicze wyjścia, brak danych o jego przeszłości oraz związany z nimi niepokój. Jednak dla Niny nic się nie liczyło – tylko miłość. Tak było do czasu… Bajka przewidziała bowiem zupełnie inne zakończenie tej pięknej, romantycznej historii.
Czytając takie książki, prawie każda powie, że w życiu by nie zaufała komuś takiemu. Przecież z daleka widać, że to jakiś podejrzany typ. Tylko czy na pewno? Główna bohaterka też tak uważała. A jednak dała się nabrać. Teraz, mądrzejsza o swoje doświadczenia, chce opowiedzieć historię kobietom, aby – podobnie jak ona – nie popełniły podobnych błędów.
Nie zawsze bowiem to, co wydaje się idealne i spełnieniem marzeń, takie właśnie jest. Często prawdę o drugim człowieku odkrywamy, podobnie jak Nina, trochę przypadkiem a trochę na drodze własnego śledztwa, gdy coś lub ktoś wysyła informację ostrzegawczą. Stan zakochana nie pozwala na trzeźwą ocenę drugiego człowieka. Bagatelizujemy wszelkie, nawet największe wady. Jakoś to przecież będzie… a nie jest. Upragnione przez Ninę szczęście, stabilizacja oraz zaplanowane życie komplikuje wyczekany, niemal wyśniony mężczyzna, o którym marzy każda kobieta. Wydarzenia będące jej udziałem są tak realne, że sprawiają, że każda z pań może się z nią utożsamiać, każda widzi w tej postaci siebie.
Autorka z niezwykłą precyzją oraz emocjonalnością opisuje rozwój relacji z nowym partnerem, który próbuje stworzyć po rozwodzie. Napięcie w książce wzrasta w miarę rozwoju sytuacji. Daje jasne sygnały, jak zakochana kobieta zaślepiona własnym szczęściem, uciekająca przed samotnością oraz niemal żebrząca o akceptację, nie umie ocenić sytuacji, w jakiej się znalazła, a która okazała się misternie uknutą intrygą. To manipulacja w czystej postaci.
Nina Dunst trafnie zarysowuje psychologiczny portret kłamcy doskonałego, perfidnego i pozbawionego skrupułów nawet wobec niewinnego dziecka. Pokazuje również siebie jako samotną matkę pragnącą stworzyć rodzinę dla dziecka oraz oddaną, pełną miłości partnerkę. Emocji jest w tej opowieści sporo – od miłości aż po rozczarowanie. Seria zdarzeń następujących po sobie z prędkością światła powoduje, że nie sposób oderwać się od czytania. Czytelnik chce poznać przecież zakończenie jak najszybciej. Zastanawiająca jest za to naiwność kobiety oraz jej ślepa wiara, że wszystko jest w porządku.
„Narzeczona kłamcy” to książka z przestrogą nie tylko przed fałszywą miłością, rozczarowaniem, szybkim zauroczeniem, ale również przed zbyt szybkim zaufaniem do osób, których właściwie się nie zna. Tutaj miłość oraz przywiązanie nie ma najmniejszego znaczenia – staje się jedynie środkiem do celu. W tej opowieści znajdziemy, mimo wszystko, również nutkę optymizmu, który pozwala mieć nadzieję, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, a kobieta ma moc i siłę, aby powalczyć o szczęście, życie mimo najbardziej bolesnych doświadczeń. Nikt bowiem nie stanie się nagle odporny na relacje z przebiegłym i psychopatycznym mężczyzną z osobowością narcystyczną z patologicznym kłamstwem na ustach. Tym bardziej osoba tak samotna oraz spragniona miłości po nieudanym małżeństwie jak Nina. Tutaj żadna inteligencja czy fakt bycia kobietą sukcesu nie ma znaczenia. Wręcz przeciwnie, podkręca atmosferę.
Historia Niny może pomóc czytelnikom zrozumieć, jak ważne jest zaufanie do siebie i swoich osądów. To poruszający i wręcz rozrywający serce dramat matczynej bezradności wobec utraconego ojca dla swojego dziecka. To również nadzieja na wyrażoną słowami, emocjami i gestami męską doskonałość. To portret naiwnego, zauroczonego serca gotowego na każde absurdalne czyny, aby tylko pozostać w tym błogim stanie jak najdłużej. To również psychologiczny portret zgubionej gdzieś po drodze kobiecości rozpaczliwie wołającej o uwagę.
Początkowo przypominająca zwykłe romansidło do poczytania przy aromatycznej kawie książka w rzeczywistości staje się sprytnie napisanym thrillerem psychologicznym pełnym intryg, sekretów, oraz zwrotów akcji. Ukazuje, jak łatwo można wpaść w pułapkę własnej iluzji, którą budował wokół siebie Bernard. Kłamstwo w relacji Niny i Bernarda staje się symbolem ich wewnętrznych rozterek, niepewności oraz lęków.
Motyw kłamstwa wpasowuje się także w nieco szersze zagadnienia związane z manipulacją emocjonalną czy zaufaniem w relacjach. Autorka zadaje w ten sposób pytania o to, jak dalece jesteśmy gotowi zaufać drugiej osobie, kiedy w grę wchodzą emocje i namiętności, oraz jak bardzo możemy zatracić siebie, ślepo podążając za uczuciami. Dunst subtelnie pokazuje, jak cienka jest granica między miłością a toksycznym uwikłaniem, co czyni tę książkę szczególnie interesującą w kontekście psychologicznym.
Sposób prowadzenia fabuły oraz sama narracja w powieści są proste i pozbawione zbędnych opisów, a przez to pełne emocjonalności adekwatnej do różnego etapu znajomości – początkowej euforii pomieszanej z melodramatycznym tonem, aż po rozczarowanie do samej siebie. Pomaga w tym wprowadzenie wewnętrznych monologów bohaterki, co pozwala przeniknąć do jej umysłu, aby zrozumieć intencje kobiety.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, z perspektywy Niny, co pozwala czytelnikowi mieć bezpośredni wgląd w jej myśli i odczucia. Nieświadomie staje się uczestnikiem jej życia. Dzięki temu zabiegowi, intensywność emocji jest odczuwalna na każdym kroku, a czytelnik może utożsamiać się z jej rozterkami i dylematami. Jednocześnie Dunst zachowuje pewną subtelność, nie odsłaniając od razu wszystkich kart, aby pozwolić na nieco więcej refleksji podczas lektury.
"Narzeczona kłamcy" to książka, która jest przestrogą dla każdego, szaleńczo zakochanego. Nina Dunst to realna osoba. Celebrytka, agentka nieruchomości oraz architektka wnętrz, pisze pod pseudonimem, ale na kartach powieści pokazała swoją historię, prawdziwą, piękną i jednocześnie przerażającą.
Była perfekcjonistką. Wszystko miała zaplanowane, wiedziała czego chce i jakie przyświecają temu cele. Pragnęła bezpieczeństwa, wsparcia i stabilnego związku. Taki miał jej zapewnić Bernard, człowiek ze snu. Nina, główna bohaterka, to postać, z którą wiele osób może się utożsamić. Po rozwodzie próbuje na nowo odnaleźć siebie i ułożyć życie na nowo. Spotkanie Bernarda jest jak gwiazdka z nieba. Mężczyzna wydaje się idealny, troskliwy i pełen zrozumienia. Akceptuje ją i jej przeszłość, a także angażuje się w relację z jej dzieckiem. Na początku wszystko układa się doskonale, a Nina zaczyna wierzyć, że los w końcu się do niej uśmiechnął.
Autorka z wielką subtelnością przedstawia rozwój tej relacji, budując napięcie krok po kroku. Umiejętnie pokazuje, jak miłość potrafi zaślepić i sprawić, że zakochany ignoruje sygnały, które mogłyby uchronić przed rozczarowaniem.
W mistrzowski sposób zobrazowała, jak łatwo można paść ofiarą manipulacji, gdy człowiek kieruje się pragnieniem miłości i akceptacji. Z dużym wyczuciem przedstawia również emocjonalny świat samotnej matki, która pragnie dać swojemu dziecku pełną rodzinę, a jednocześnie boi się kolejnego rozczarowania.
Fabuła jest pełna zwrotów akcji, które sprawiają, że od lektury trudno się oderwać. Wielokrotnie niedowierzałam w naiwność bohaterki, z drugiej strony miałam świadomość, że endorfiny wywołane zakochaniem, potrafią przyćmić logiczne myślenie. Różowe okulary to atrybut niemalże każdego człowieka będącego w początkowej fazie związku.
"Narzeczona kłamcy" to książka, która z pewnością zostanie na długo w pamięci czytelnika. Jest nie tylko ostrzeżeniem przed zbyt pochopnym ufaniem nowo poznanym osobom, ale również opowieścią o sile kobiet, które mimo bolesnych doświadczeń, potrafią się podnieść i walczyć o swoje życie.
Nina Dunst przestrzega, pokazuje "red flagi", jest drogowskazem. Czy skorzystasz z rad osoby, która bezgranicznie zaufała i przez to straciła wszystko?
Polecam tę powieść osobom, które cenią sobie dobrze skonstruowane historie psychologiczne oraz te o ludzkich słabościach i sile przetrwania.
Jestem więcej niż pewna, że nie jedna z was, a może nawet i każda nie raz, a może nie dwa, dała się tak opętać miłości, że aż wyrzekła się samej siebie. Czy nigdy nie trafił wam się ktoś, kto tak wami manipulował, że aż same nie wiedziałyście, gdzie kończy się prawda, a zaczyna kłamstwo? A może nawet wiedziałyście o tym wszystkim, ale albo bałyście się do tego przyznać, albo wypierałyście to, o czym tak na prawdę nigdy nie chciałyście się przekonać. A jeśli jednak, pomimo całego tego toksycznego zauroczenia, a nawet uzależnienia udało wam się uwolnić od takiej relacji i wyjść z niej cało, to na pewno miałyście dużo więcej szczęście, niż Nina Dunst - autorka i bohaterka książki „Narzeczona kłamcy”. Jeśli jednak podejrzewacie, lub macie wątpliwości, czy tkwicie w takim związku, to koniecznie musicie przeczytać tę książkę.
„Niby to wiesz, ale każdego dnia obiecujesz sobie sobie, że na pewno się poprawi. Bagatelizujesz to, co widzisz. Nie potrafisz stanąć przed lustrem i nazwać tego, co czai się w każdej komórce ciała, możemy to nazwać intuicją albo prawdą. Boisz się. Bo potem nic nie będzie tak samo, będziesz musiała zburzyć zamek, który tak pieczołowicie wznosiłaś. Co z tego, że to zamek z piasku”
Główna bohaterka, to silna, niezależna i samowystarczalna kobieta. Rozwódka, matka, córka i businesswoman. Jednak pragnienie bycia kochaną sprawia, że pewnego dnia wpada w sidła miłości, namiętności, albo raczej zauroczenia. Pomimo znaków, które od samego początku sprawiają, że prawie na każdym kroku poddaje w wątpliwość związek z tym mężczyzną, brnie w to dalej.
To jak ON umiejętnie manipuluje tym związkiem, kobietą, a przede wszystkim prawdą o sobie, to wprost porażające, a nawet przerażające w swojej doskonałości.
To jak główna bohaterka ulega JEGO manipulacji to wprost niewiarygodne. Jednak, tylko ten kto był w takiej sytuacji, może potwierdzić, że otworzenie oczu na prawdę jest o wiele trudniejsza, niż samo wyplątanie się z takiej pułapki…
Historia opisana w tak wciągający i przerażająco prawdziwy sposób, że z łatwością możemy poczuć, to wszystko co przeżywała i przeżywa bohaterka.
Przeplatana wstawkami, które naprowadzają, ale też zwiastują najgorszą prawdę.
Co do samego KŁAMCY, to na prawdę jego umiejętność manipulacji i żonglowania prawdą, kłamstwem, a także tworzenia otoczki ideału, jest szokującą umiejętnością i sposobem na życie.
Same opisy sytuacji i przeżyć bohaterki, zrobiły na mnie ogromne wrażenie, a prawda, co do samego mężczyzny i jego prawdziwego życia, która na końcu wychodzi na jaw, totalnie mną wstrząsnęła.
Prawdziwa historia będąca przestrogą i ostrzeżeniem przed związkami z facetami, którzy choć trochę budzą w nas wątpliwości i nie są do końca szczerzy.
Wciągającą, emocjonującą, wstrząsająca i szokująco prawdziwa. Taka właśnie jest książka „Narzeczona kłamcy”, którą wam gorąco polecam.
Mnie wręcz poraziła, ale i pochłonęła bez reszty na parę godzin.
Od razu wam powiem, że tą książkę powinien przeczytać każdy, ku przestrodze. Niby tutaj jest historia kobiety o złym mężczyźnie, ale równie dobrze ten schemat może być odwrotny. Jak wiadomo modliszką można być w każdej płci. Tym bardziej opowieść zyskała na mojej ocenie tym, że jest prawdziwa. Czytając ją od razu wyczujecie, że te przeskoki do różnych sytuacji, spostrzeżenia, zaślepienia głównej postaci są jak najbardziej skonstruowane według jej wspomnień, które gdybyśmy je mieli, również użylibyśmy w tej formie opowieści. Nie od dzisiaj wiadomo, że na świecie jest grono osób, które osaczają swoje potencjalne ofiary przyciągając je do siebie, ignorując i ponownie przyciągając. W ten sposób uzależniają je od siebie, bo w momencie, kiedy ich uwaga w całości jest skupiona na nas, jest nam tak dobrze jak nigdy. Chcemy to kontynuować, łakniemy tej uwagi i jesteśmy w stanie zrobić wszystko, byleby tylko nas nią otaczał. W ten sposób jego sidła działają, a my stajemy się więźniami emocjonalnej więzi z potworem, o którego istnienia jeszcze nie zdajemy sobie sprawy. Ale czy to w ten sposób opowieść przedstawiła autorka?
Mamy tutaj opowieść ze wspomnień kobiety, która w pierwszej chwili poznała tylko plusy bycia zauważoną przez pewnego mężczyznę. Rozpieszczał ją i jej syna, słuchał wtedy, kiedy chciała mówić i zauważał jej potrzeby. Nic dziwnego, że pomyślała, iż to idealny partner dla niej i ojciec dla dziecka. Sielanka trwałaby wciąż, gdyby nie pewny przełomowy moment, kiedy ona chcąc poznać go bardziej, zobaczyć gdzie mieszka i wczuć się w klimat jego życia z jego perspektywy, nagle natrafiła na mur. Następnie wrócił pobity i nie chciał mówić co się z nim działo. Nie odpowiadał jej konkretnie na pytania, nie chciał pomocy, a przecież mógł mieć połamane żebra. Martwiła się o niego, ale on wciąż nie dopuszczał jej do życia, którego nie znała. Jak wam się wydaje, co ukrywał przed nią? Czy było to warte narażania życia i zdrowia jej i dziecka?
Jeśli pytacie, czy opowieść została ukazana autentycznie, to powiem wam, że tak. Wszystkie emocje w niej zawarte są prawdziwe i przechodzą na czytelnika. Autorka zawarła tu ich wszystkie rozmowy, listy, wiadomości, łącznie ze swoimi przemyśleniami. Napisała tą książkę po to, by ustrzec każdą zakochaną osobę, której się wydaje, że odnalazła ideał. Włożyła w tą książkę całą siebie, jej przeżycia i bolesną prawdę do której przed wami się przyznaje. Warto to docenić, gdyż grono z nas nawet by o tym nie wspomniało. Byłoby im wstyd, jak każdemu zresztą. Trudno nam jest przyznawać się do błędów i niewiele osób wie, że właśnie po zaakceptowaniu ich, zaczynają proces wyleczenia się z bólu. Pamiętajcie, że każdy z nas jest człowiekiem i mamy prawo je popełniać. Jednak ci, którzy drugi raz ich nie popełniają są prawdziwymi szczęściarzami. Ogromnie polecam przeczytać, by w razie czego mieć szerzej otwarte oczy:-)
"(...) właśnie poznałaś faceta i coś ci w nim nie gra? Za rzadko się spotykacie, on znika, czujesz, że jesteś tylko jedną z opcji, ale boisz się stracić szansę na relację, bo przecież na pewno się mylisz, on jest taki miły."*
Tę historię napisało samo życie. To opowieść znanej osoby, która przeszła prawdziwe piekło, choć jej samej wydawało się, że nigdy nie dałaby się oszukać i zmanipulować, zwłaszcza, gdy chodziło o relacje damsko- męskie.
Nina Dunst była bez wątpienia interesującą , pełną pasji kobietą. Samodzielną finansowo, działającą na kilku płaszczyznach zawodowych, samotną mamą dziesięcioletniego Witka.
Jej codzienność była uporządkowana, można nawet powiedzieć, nudna.
Jedynymi stałymi relacjami były dla niej te z rodzicami i dwiema przyjaciółkami.
To właśnie na imprezie u jednej z nich poznaje Bernarda.
Początkowo bohaterkę cechuje duża ostrożność , Nina trzyma nowego znajomego na dystans.
Ten jednak wyraźnie zainteresowany jest zawarciem bliższej znajomości i umiejętnie zarzuca sieci.
Stopniowo relacja nabiera rumienców, a wymiana wiadomości staje się rytuałem pary.
Mężczyzna wydaje się być spełnieniem marzeń każdej z nas , co więcej jest zaradny , zaś lista jego firm robi piorunujące wrażenie.
W kolejnych miesiącach pojawiają się jednak pierwsze zgrzyty.
Ukochany nigdy nie zaprasza Dunst do siebie , co więcej na sugestie, iż partnerka chciałaby go odwiedzić reaguje złością.
Mało wiadomo o jego bliskich przynajmniej na początku jednak Nina w każdych okolicznościach pptrafi odnaleźć usprawiedliwienie dla dziwnego zachiwania swego wybranka.
Ignoruje nawet jego ciągłe wyjazdy i nocne zniknięcia na długie godziny , wmawiając sobie, że to wszystko dla dobra rodziny, którą tworzą.
Na nic zdają się ostrzeżenia siostry czy byłego męża kobiety, zaślepiona miłością nie dostrzega tego,że wokół niej zaciska się niewidzialna pętla.
Co się stanie, gdy bajka dobiegnie końca i na kim można naprawdę polegać?
Jak wysoka jest cena szczęścia?
Często czytamy o kobietach oszukanych przez mężczyzn, głównie w sieci. O spragnionych uczucia, samotnych , pomijanych , które nagle sądzą, że poznały kogoś szytego niemal na miarę. Wówczas intuicja i dobre rady otoczenia zdają się być pełnymi jadu uwagami zazdrosnych ludzi.
Zamykamy oczy na tak zwane czerwone flagi, sygnały ostrzegawcze opisujące osobowość narcystyczną .
Człowieka toksycznego, kłamcę i manipulatora.
Ta opowieść mną wstrząsnęła, dała do myślenia.
Jest pełna bólu, niezrozumienia i rozpaczy, a także złości.
Nie potępiam jej autorki , wprost przeciwnie podziwiam ją za to,że mimo swej traumy i zranienia potrafiła przełamać wstyd i społeczne tabu , by spróbować uporać się z demonami i pokazać, że żadna kobieta nie może być pewna jak zachowałaby się w analogicznej sytuacji.
Poruszająca, autentyczna i ważna. Taka właśnie jest ta książka.
Polecam z całego serca.
Rozwódka i samotna kobieta w końcu ma nadzieję, że znalazła miłość swojego życia. Bernard był uprzejmy, miły, przystojny... Zabiegał o jej względy. Miał tylko jedną wadę. Wciąż gdzieś znikał, a o swojej nieobecności informował Ninę w ostatniej chwili. I chociaż czuła, że coś jest z tym facetem nie tak, to pomimo wszystko postanowiła dać mu nie jedną szansę. Bernard oprócz swoich wspaniałych cech charakteru posiadł również mroczne tajemnice.
Historia Niny to historia niejednej z nas. Zauroczone osobistym wdziękiem mężczyzny wpadamy w jego sidła. I chociaż widzimy, że coś jest nie tak, to dajemy się zmanipulować. Opisana opowieść jest ku przestrodze. Może wtedy uda się nam, kobietą uniknąć związków takich jak Nina i Bernard.
,,Narzeczona kłamcy" to książka, która od początku potrafi wciągnąć. Od razu czuć, że Bernard nie jest taki idealny. Byłam ciekawa jednak, co skrywa ten mężczyzna. Dlaczego znika tak nagle. Miałam parę tropów i po części w nie trafiłam.
Jeśli lubicie refleksyjne książki, które oparte są na prawdziwych faktach to bardzo polecam ,,Narzeczona kłamcy". Książka na pewno dostarczy Wam wielu emocji. Potrafi nawet zszokować.
Przeczytane:2024-09-13, Przeczytałam, 52 książki 2024,
"I w końcu ja, Nina Dunst, kobieta, która nigdy nie miała długów, a której dziś grożą (...) zbiry (...).
To my, oszukane.
I to nasze dzieci.
Ile oddasz za miłość, dziewczyno?"
Mówią, że miłość jest ślepa...
Niestety, choć to smutne, muszę przyznać, że jest w tym sporo racji. Zakochani nie widzimy świata poza naszą sympatią, chcemy spędzać z nią jak najwięcej czasu, łakniemy jej obecności jak kania dżdżu. Zaopatrzeni w różowe okulary nie dostrzegamy w niej żadnych wad, pozostajemy głusi na jakiekolwiek głosy świadczące o tym, że jest inaczej. Ufamy, bo czymże jest związek bez zaufania?
To przykre, ale nie wszyscy ludzie są dobrzy i bywa, że trafiamy na kogoś, kto z premedytacją wykorzystuje nasze oddanie. Z wyrachowaniem czerpie z naszej miłości, sam nie dając od siebie nic. Wręcz przeciwnie, zabiera znacznie więcej niż byśmy się spodziewali.
"Narzeczona kłamcy" to przejmujący debiut Niny Dunst, pisarki o fikcyjnych personaliach, pod którymi kryje się znana celebrytka, agentka nieruchomości i architektka wnętrz. Ale nie, nie osiągnięcia tej kobiety są tu najważniejsze, choć w całej historii mają one też ogromne znaczenie. Na kartach książki odnajdujemy opowieść Niny Dunst, będącej zarazem autorką jak i główną bohaterką tego tytułu. Kobieta, doświadczona przez los, opowiada nam swoje przeżycia, choć podkreśla przy tym, że przybrały one nieco zmienioną formę. Celem wyjaśnienia dodaje, iż nigdy nie sądziła, że dane jej będzie napisać książkę. Nigdy o tym nie marzyła, jednak z upływem czasu doszła do wniosku, że to co się jej przytrafiło, może stać się przestrogą dla innych kobiet oraz pomóc im zmierzyć się z podobnymi traumami.
Z początkowych fragmentów powieści wyłania się silna i zaradna bohaterka, która potrafi o siebie zadbać. Niestety, jak my wszystkie, marzyła ona o prawdziwej miłości, pragnęła czuć się zaopiekowania. Może dlatego z taką mocą rzuciła się w nowy związek?
Czy można mówić o tym, że popełniła błąd?
A czy błędem jest obdarzyć zaufaniem drugą osobę, zwłaszcza gdy ta wydaje się być spełnieniem naszych marzeń?
Nie, to naturalne że otwieramy nasze serca, zwłaszcza, jeśli chcemy z tym kimś budować swoją przyszłość. Źle, gdy ten ktoś bez skrupułów to wykorzystuje.
My, czytelnicy, od samego początku jesteśmy świadomi tego, że ta historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia. Dzieje się tak dlatego, że bohaterka opowiada nam swoje życie z perspektywy czasu. Mówi o tym, co było, a przy tym dokonuje analizy zachowania swojego partnera. Próbuje określić pierwsze przesłanki wskazujące na to, że wszystko potoczy się właśnie w tym kierunku. Spisanie tych wydarzeń ma charakter terapeutyczny, oczyszczający, pozwala na definitywne rozliczenie się z przeszłością. Ponadto, nadrzędnym celem książki jest udzielenie wsparcia innym kobietom, pokazanie im, że w takim przypadku nie ma winy płci pięknej. Nie trzeba być głupim i bez obycia, by ulec przemyślanej i odpowiednio skonstruowanej manipulacji.
"Narzeczona kłamcy" to świetna, niezwykle emocjonalna historia, która pozwala nam zajrzeć za kulisy toksycznego związku. Co więcej, dzięki słowom opowiedzianym nam przez autorkę widzimy, że wcale nie musimy być naiwne, by dać się oszukać. Naszą jedyną winą jest silna potrzeba miłości i pragnienie szczęścia.
Moja ocena 9/10.