Zanim przeczytasz, upewnij się, że nie dostałeś nagrania...
Komisarz Maciej Gorczyński prowadzi trudną sprawę. W ciągu sześciu miesięcy w Toruniu zaginęło bez śladu pięciu młodych mężczyzn. Jedyną wskazówką są paczki z tajemniczymi nagraniami, które otrzymują rodziny zaginionych. Wynika z nich, że mężczyźni nie żyją.
Gorczyński wie, że ma do czynienia z seryjnym mordercą. Postanawia włączyć w sprawę zaprzyjaźnioną jasnowidz Sylwię Trojanowską, która czasami pomagała policji w trudnych przypadkach. Nietypowy duet znajduje się coraz bliżej zabójcy, który śledzi każdy ich ruch.
Nagrań przybywa, a tożsamość sprawcy wciąż pozostaje nieznana. Wkrótce wizje jasnowidz prowadzą do Fundacji LifeTrans, założonej przez jednego z profesorów Collegium Medicum.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Jeżeli dłużej czytacie mojego bloga, to wiecie, że ja nie sięgam często po kryminały. Nie jest to gatunek, który jakoś mocno mnie interesuje. Jednak mam takie szczęście, że gdy już po nie sięgam, to naprawdę mi się podobają. Podobnie było z Nagraniem, chociaż ten tytuł od dłuższego czasu mnie interesował. No ale nie będę mówić co motywowało mnie do sięgnięcia po tę powieść, tylko co znalazłam w środku.
Historia od początku jest trudna. Pięciu zaginionych chłopaków i żadnego punktu zaczepnego. Później rodziny zaginionych otrzymują tajemnicze nagrania i kartki. Wszelkie tropy zanikają. Morderca nie popełnia żadnych błędów i zaciera wszystkie ślady. Wydawać by się mogło, że to sprawa nie do rozwiązania. Jednak pomoc Sylwii może uratować śledztwo i odnaleźć winną osobę.
Powiem Wam szczerze, mam drobny problem z tą powieścią, ponieważ naprawdę mi się ona spodobała. Była wciągająca, styl pisania był lekki i przyjemny i sama w życiu chyba bym się nie domyślała, kto był sprawcą, ale zakończenie to kompletnie mnie zbiło z tropu! Epilog pokazał, że to jeszcze nie koniec, a ja nie mam pojęcia czy będzie kontynuacja czy nie. Jeżeli tak, to jestem śmiertelnie ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów, a jeżeli nie będzie to żałuję, że przeczytałam epilog, bo bez niego byłabym w stanie zrozumieć takie zakończenie.
Przechodząc do bohaterów to byli całkiem nieźle wykreowani. Maciek był naprawdę dobrym policjantem, który chciał by sprawiedliwości stała się zadość. Poświęcał wiele by tylko rozwiązać sprawę. Jednak czasami jego podejście do relacji międzyludzkich nie wychodziły za dobrze. Był za to wspaniałym ojcem, który bardzo wspierał swoje dzieci. Sylwia zaś była dla mnie trochę nijaka. Nie potrafiłam jej polubić i była dla mnie obojętna. Może pod koniec ją polubiłam, ale to nie była takie prawdziwe polubienie postaci. W książce również mamy ukazaną rodzinę Maćka, którą za to bardzo polubiłam, zwłaszcza Wojtak. To chłopak, który studiuję medycynę i był naprawdę świetnie wykreowany. No i mamy jeszcze mordercę, który był bardzo skomplikowaną osobą i byłam w szoku z powodu jego zamiarów i poczynań. Wszystko było przygotowane do perfekcji i w pewnym momencie nie wierzyłam, ze bohaterom uda się go znaleźć.
Co mi w tej książce jeszcze średnio się podobało to związek, który został tutaj ukazany. Dla mnie to był trochę zbędny wątek, który nie trzymał się kupy. Nie rozumiałam skąd się u bohaterów wziął i jak on się zakończył. Jasne, było wspomniane, że postacie wcześniej się znały i coś ich łączyło, ale nie było to wyjaśnione i dla mnie niepotrzebne. Tym bardziej jeśli znamy sytuację Maćka i jego rodziny, to serio nie rozumiem jak on mógł to zrobić.
Co do stylu autorki to nie mam do czego się przyczepić. Książka wciąga od pierwszych stron i ciężko się od niej oderwać. Akcja pędzi i nie mamy chwili na odpoczynek. Co chwila pojawiają się nowe poszlaki, ciągłe podróże i rozmyślenia. Autorka miała naprawdę świetny pomysł na fabułę i moim zdaniem dobrze ją poprowadziła. Z tego co wiem, to Pani Falkowska jest bardziej znana z książek obyczajowych i romansów i jak na debiut w nowym gatunku, naprawdę jej się to udało.
Podsumowując, Nagranie to dobra książka, z wciągającą fabułą, całkiem nieźle wykreowanymi bohaterami i trudną sprawę morderstw. Jeżeli tak jak ja, nie czytacie zbyt wiele kryminałów, to ta pozycja w pełni spełni wasze oczekiwanie. A ci, którzy czytają więcej książek z tego gatunku pewnie nie będą aż tak zachwyceni, jednak wątpię by ktokolwiek zgadł kto jest mordercą przed bohaterami. Dlatego jeśli macie na nią ochotę to ja serdecznie polecam.
Do tej pory nie przeczytałam ani jednej książki pani Małgorzaty Falkowskiej. Domeną autorki są bowiem powieści obyczajowe, romanse i komedie romantyczne, po które sięgam niezwykle rzadko. Przeglądając zapowiedzi wydawnicze, wpadłam na opis "Nagrania" i coś mnie w nim zaintrygowało. Nie wiem czy tym czymś było magiczne słowo "thriller" czy też niezwykle chwytliwe zdanie na okładce książki, jednak wiedziałam że muszę przeczytać ten tytuł. Z jednej strony byłam zaintrygowana i chciałam sprawdzić czy autorce powiodło się w nowym gatunku, z drugiej strony obawiałam się iż może sobie z nim nie poradzić. Literatura kobieca, a szczególnie książki o miłości, zdradach, rozwodach, chorobach i wszelkiego rodzaju bolączkach związanych z tym uczuciem, nie jest zbytnio wymagająca. Czytelniczki pragną się wzruszyć, popłakać i powzdychać. Wielbiciele kryminałów oczekują czegoś zgoła innego. Książki tego gatunku muszą nas szokować, zaskakiwać, wprawiać w drżenie i sprawiać, że choć raz obejrzymy się przez ramię sprawdzić co się czai w rogu pokoju. Moim zdaniem napisać dobry kryminał czy thriller jest rzeczą trudną, więc co prawda kibicowałam naszej autorce jednak również powątpiewałam w to czy jej się uda. Okazało się, iż moje obawy były przesadzone, bo choć książka nie jest pozbawiona błędów, to jak na debiut wyszło całkiem całkiem.
Zanim przeczytasz upewnij się, że nie dostałeś jeszcze swojego nagrania
Toruń. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zaginęło pięciu młodych mężczyzn. Sprawę prowadzi komisarz Maciej Gorczyński. Jedyną poszlaką są tajemnicze przesyłki, które otrzymują rodziny zaginionych. To płyty z krótkimi filmami, na których każda z ofiar przekazuje dziwną wiadomość.Gorczyński wie, co oznaczają te nagrania. Ma do czynienia z seryjnym mordercą, którego motyw pozostaje nieznany.
Zdecydowanym plusem tej powieści jest umiejscowienie akcji w Toruniu i Bydgoszczy, miastach które do tej pory były mi znane jedynie ze słyszenia. Toruń kojarzył mi się z Kopernikiem i pierniczkami oraz oczywiście radiem Maryja, a Bydgoszcz? Bydgoszcz kojarzyła mi się z Toruniem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że mieszkańcy obu tych miast łączą wspólne animozje. Małgorzata Falkowska mieszka w Toruniu, tutaj studiowała a teraz pracuje. W jej tekście czuć miłość do tego miasta, jednak dostrzega również jego brzydotę, ksenofobię i typowo polskie nacjonalizmy i lokalny patriotyzm. Doskonale udało jej się przedstawić gród wielkiego astronoma jako miejsce mroczne, pełne przemocy. Miejsce gdzie giną ludzie, młodzi mężczyźni których na pozór nic ze sobą nie łączy. Muszę przyznać iż po przeczytaniu tego kryminału, jeśli kiedykolwiek trafię na toruńskie bulwary, to będę czuła dreszcz niepokoju na karku. Może nawet dostanę gęsiej skórki. Jestem zaskoczona tym z jaką łatwością autorka się przestawiła z lekkiej i przyjemnej literatury romantyczno-obyczajowej, na brutalne, klimatyczne kryminały.
Podobało mi się to, że mamy ofiary. To jest to, czego oczekuję po thrillerach. Trup musi być, bo owszem policyjne śledztwo jest fajne, jednak jak pojawia się ciało to akcja książki nabiera tempa, dynamiki i pewnego rodzaju napięcia związanego z niewiadomym. Tutaj mamy do czynienia nie z jedną, lecz z kilkoma ofiarami i zawsze się okazuje, że policja jest o krok w tyle. Ciekawym zabiegiem okazało się to, że zamiast być bombardowanymi drastycznymi obrazami i szczegółami, to autorka postawiła na formę pośrednią. Policja nie znajduje zmasakrowanych ciał a jedynym dowodem na to, że ofiary nie żyją są przesyłane pocztą taśmy. Było to dla mnie nowością. Choć nie da się ukryć iż "Nagranie" to poniekąd kryminał proceduralny, to procedury te są inne niż te do których przywykłam. Nie ma tutaj badania miejsca zbrodni, zbierania i analizowania dowodów. Są jedynie filmy, z których policjanci wraz z współpracownikami, muszą wyłuskiwać ważne informacje.
Podobało mi się to, iż komisarze i śledczy u Falkowskiej, nie są nieomylnymi superbohaterami na miarę Lincolna Rhymesa. To zwyczajni, jedynie doświadczeni, ludzie którzy robią wszystko by rozwikłać zagadkę zniknięcia młodych mężczyzn, jednak często docierają do ślepego zaułka lub wpadają na fałszywy trop. Autorzy powieści kryminalnych przyzwyczaili nas do tego, że fabuła ich książek jest zazwyczaj liniowa : prowadzą nas po nitce do kłębka, rzadko zbaczając z obranej raz drogi. Tutaj jest inaczej. Falkowska kluczy, porzuca pewne wątki a eksponuje inne, analizuje nawet najmniejsze strzępki zdobytych informacji i nie poddaje się kiedy okazują się fałszywe. Choć autorka dopiero debiutuje w tym gatunku, to muszę przyznać, iż doskonale udało jej się odtworzyć atmosferę prawdziwego policyjnego śledztwa, gdzie popełniane są błędy a największym przeciwnikiem jest czas, którego zawsze brakuje. Ludzie mogą narzekać na policję, o tym również przeczytamy w tej książce, jednak nie da się ukryć iż przestępcy stają się coraz bardziej rozważni a technologia działa tylko i wyłącznie na ich korzyść. Choć współczynnik wykrywania sprawców rośnie, to i nakłady pracy muszą być proporcjonalnie większe. Ta książka pomoże nam to zrozumieć.
Już od dawna wiadomo, że policja bardzo często korzysta z usług specjalistów z zewnątrz. Należą do nich psychologowie, profilerzy, patologowie, biegli oraz...jasnowidze. Zapewne każdy z was zna Krzysztofa Jackowskiego, który od lat współpracuje z polską policją. Jednostki podległe KWP w Radomiu informują o dwóch sprawach, w których zwłoki zaginionych osób zostały odnalezione w miejscach rzekomo wskazanych przez Jackowskiego. Również i w "Nagraniu" pojawia się bohaterka, która posiada zdolności parapsychologiczne. Jest nią Sylwia, medium i dziennikarka, udzielająca życiowych porad dla znanego kobiecego pisma. Co prawda kobieta nie jest tak utalentowana jak Jackowski i nie jest w stanie pokazać dokładnego miejsca przetrzymywania porwanych, jednak może ustalić czy mężczyźni żyją. Zarówno policja jak i polskie społeczeństwo z przymrużeniem oka traktują profesję jasnowidzów. Dla mnie wprowadzenie bohaterki, która ma "moce" i potrafi ich użyć jest powiewem świeżości w gatunku kryminałów. Do tej pory mieliśmy głównie do czynienia ze śledczymi i dziennikarzami, prokuratorami czy patologami, o medium jeszcze nie czytałam, dlatego cieszę się, że autorka przełamała pewien schemat i stworzyła coś zdecydowanie nowego.
Problem mam za to z głównym bohaterem, komisarzem Maciejem Gorczyńskim. Z jednej strony jest on zdyscyplinowanym służbistą, któremu leży na sercu dobro swojego miasta, jest zdesperowany i pracowity, z drugiej jednak niektórych czytelników może drażnić jego obyczajowość, której można dość sporo zarzucić. Gorczyński ma bowiem żonę i dwójkę dzieci. Jego ślubna choruje na raka, jest w jego terminalnej fazie. Jednak mężczyzna zamiast siedzieć w domu i opiekować się małżonką, zdradza ją z koleżanką z pracy. I tu nie chodzi tylko o sex. Nasz komisarz się zakochał w dwóch kobietach naraz. Takie zachowanie może budzić dość sporo kontrowersji, szczególnie w tradycyjnym, konserwatywnym, polskim społeczeństwie. Na całe szczęście autorka dobrze wybrnęła z tej trudnej sytuacji, niestety nastąpiło to dopiero pod koniec książki. Zresztą to właśnie zakończenie było jednym z najlepszych fragmentów całej powieści.
Rzadko się zdarza by w kryminałach bohaterowie dostali możliwość swobodnej wypowiedzi i byli jednocześnie narratorami. Małgorzata Falkowska postanowiła oddać im głos i moim zdaniem wypadło to rewelacyjnie. Dzięki temu, że naprzemiennie znajdujemy się w głowie Sylwii i Marcina, wiemy co nasi protagoniści czują, czego pragną, jak bardzo są zdesperowani i jaki będzie ich następny krok. Autorka nie zapomniała też o naszym przestępcy-porywaczu-mordercy. Każdy nowy rozdział rozpoczyna się od listu napisanego przez tajemniczego sprawcę. Dzięki temu czytelnicy mogą pobawić się w profilerów i próbować zgadywać kto jest czarnym charakterem, jaką ma osobowość i co nim powoduje. Muszę przyznać iż mi się nie udało odgadnąć, kto za tym wszystkim stoi , jednak zabawa w odkrywanie zdecydowanie mi się podobała.
Małgorzata Falkowska ma talent i widać, że jest pisarką z zamiłowania. Nie każda autorka mogłaby tak po prostu porzucić gatunek, w którym czuje się jak ryba w wodzie, i zacząć pisać coś zupełnie innego, przecież powieść obyczajową czy romans od thrillera dzieli przepaść. Choć miałam obawy to okazało się, że "Nagranie" to zdecydowanie dobra, wciągająca i przemyślana powieść, którą czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem. Sporo tutaj bohaterów, których można jednocześnie kochać i nienawidzić, emocje rosną ze strony na stronę a atmosfera staje się coraz bardziej mroczna. Mam nadzieję, że autorka nie spocznie na jednej powieści i jeszcze będę miała okazję ponownie spotkać komisarza Gorczyńskiego, jego rodzinę, współpracowników i przyjaciół. Polecam.
"Nagranie" to emocjonujący, intrygujący, zaskakujący i nieoczywisty kryminał z szeroko rozbudowanym tłem obyczajowym, tudzież romansowym. Jeśli więc gustujecie w tego typu książkach, sięgacie śmiało. Z kolei wielcy koneserzy krwistego kryminału mogą być z lekka zawiedzeni
Książka na jeden wieczór. Fabuła ciekawa, ale nie przemawia do mnie jak się rozwijała. Na plus krótkie rozdziały z zaznaczeniem czasu i miejsca akcji. Akcja dzieje sie głównie w Toruniu, gdzie giną młodzi mężczyźni. Nie wiadomo, w jaki sposób są oni przechwytywani przez mordercę." Patrząc na nią, wciąż się zastanawiałem, jak jej się udało ich zwabić, by potem zrobić im operację, po której umierali. " Dziwi zajęcie Sylwii, która mająć predyspozycje do pracy w policji i dużo wolnego czasu, zajmuję się zupełnie czymś innym. Ile zarabiała, pracując dwa dni w tygodniu, że nie zalezy jej na stałej pensji. W jej nadprzyrodzone zdolności też trudno uwierzyć.
Toruń. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zaginęło pięciu młodych mężczyzn. Sprawę prowadzi komisarz Maciej Gorczyński. Jedyną poszlaką są tajemnicze przesyłki, które otrzymują rodziny zaginionych. To płyty z krótkimi filmami, na których każda z ofiar przekazuje dziwną wiadomość.
Gorczyński wie, co oznaczają te nagrania. Ma do czynienia z seryjnym mordercą, którego motyw pozostaje nieznany. Komisarz postanawia włączyć w sprawę zaprzyjaźnioną jasnowidz Sylwię Trojanowską. Nietypowy duet musi jak najszybciej schwytać sprawcę, który śledzi każdy ich ruch. Nagrań przybywa, a szokujące nagłówki gazet przerażają coraz więcej torunian. Wkrótce wizje Trojanowskiej prowadzą do Fundacji LifeTrans, założonej przez jednego z profesorów Collegium Medicum.
"Nazywam się Emil Kwiatkowski. Wiem, że zgrzeszyłem i wiem, że to, co mnie spotkało jest jedynym dobrem, jakie mogłem wyrządzić na tym świecie.
Mnie już nie ma, ale wy jeszcze jesteście. Jeszcze! Wesołych Świąt."
Małgorzata Falkowska znana jest z komedii kryminalnych. Tym razem postanowiła spróbować swoich sił w gatunku, jakim jest kryminał. Autorka przy pisaniu swojej powieści inspirowała się autentycznymi wydarzeniami. Spowodowało to, że jeszcze bardziej byłam ciekawa tej książki.
Autorka podejmuje się w swojej powieści aktualnego tematu zaginięć. Stworzyła przy tym ciekawy portret mordercy psychopaty. Przyznam szczerze, że spodziewałam się bardziej drastycznych i brutalnych opisów, ale po tej lekturze mogę śmiało powiedzieć, że było to dobre posunięcie ze strony autorki, gdyż cały plan, jaki wymyślił sobie sprawca nie pozostawia miejsca na spokój. Gdybym to ja dostała takie tajemnicze nagrania i krótkie wiadomości od mordercy... na pewno byłabym przerażona do granic możliwości!
"Zdołam wykonać wszystko, co było zaplanowane,
i nikt mi w tym nie przeszkodzi.
Lista jest długa... zbyt długa, lecz się nie poddam.
Ukarzę każdego. Każdego, kto na to zasłużył."
Autorka wykreowała wyrazistych bohaterów, których można polubić. Nawet taki, bądź co bądź, groźny komendant Zarzycki zdobył moją sympatię. Choć to kryminał to znalazło się również miejsce na wątek romansowy pomiędzy głównymi postaciami. Lubię wplatane w fabułę tego typu historie, jednak to warstwa kryminalna powinna być najważniejsza. W tym przypadku trzeba by jeszcze popracować nad tym elementem, gdyż pani Małgosia niebezpiecznie balansowała na granicy wyżej wspomnianych gatunków. Bywały momenty, że szala przechylała się w stronę romansową, ale w rezultacie taki rozkład wątków i wydarzeń, pozwolił mi na lepsze poznanie bohaterów i ich problemów osobistych.
"Piękne zakończenia możliwe są tylko w książkach. Życie pisze smutne scenariusze, polegające na wyborach. I wcale nie złych czy dobrych, lecz tych nieuniknionych."
Książka obfituje w szereg zaskakujących zwrotów akcji, licznych tajemnic, niewiadomych, poszlak i pytań. W tej historii tak naprawdę nic nie jest pewne. Autorka wodzi nas za nos myląc tropy, by w finale zostawić lekko niedomkniętą furtkę... Nie zabrakło również odrobiny dobrego humoru.
Odpowiadały mi zastosowane krótkie rozdziały z zapisem daty, godziny i miejsca akcji. Lubię taki zabieg w książkach, gdyż zawsze wtedy lepiej i szybciej mi się czyta. Dodatkowo naprzemienne narracja pozwala poznać na wersję wydarzeń z perspektywy komisarza Macieja, jak i jasnowidzki Sylwii.
"Nagranie" to emocjonujący, intrygujący, zaskakujący i nieoczywisty kryminał z szeroko rozbudowanym tłem obyczajowym, tudzież romansowym. Jeśli więc gustujecie w tego typu książkach, sięgacie śmiało! Z kolei wielcy koneserzy krwistego kryminału mogą być z lekka zawiedzeni.
To moje pierwsze spotkanie z książką pani Falkowskiej i przeczytałam ją szybko ale..... Ale jestem zdeklarowaną sceptyczką ( może dlatego, że nigdy w życiu nie spotkałam takich "specyficznych" osób). Nie przekonuje mnie postać pani jasnowidz, która niemal prowadzi śledztwo w sprawie seryjnych zabójstw. Sprawy kryminalne powinni prowadzić śledczy kryminalni a nie jasnowidze i ..rodzina. Trochę dla mnie zbyt nierealne. Chociaż do samej fabuły i motywów zabójcy nie mam zastrzeżeń.
„Nagranie” Małgorzaty Falkowskiej to moje drugie czytelnicze spotkanie z twórczością tej autorki.
Pierwszą książką tej autorki jaką miałam przyjemność czytać była „To nie Twoje dziecko”, które wywołało we mnie mnóstwo emocji.
Tym razem Małgorzata Falkowska pokazuje czytelnikom zupełnie inne oblicze.
Czy to spotkanie okazało się równie emocjonujące, co poprzednie?
Toruń. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zaginęło pięciu młodych mężczyzn. Sprawę prowadzi komisarz Maciej Gorczyński. Jedyną poszlaką są tajemnicze przesyłki, które otrzymują rodziny zaginionych. To płyty z krótkimi filmami, na których każda z ofiar przekazuje dziwną wiadomość.
„Nazywam się Emil Kwiatkowski. Wiem, że zgrzeszyłem i wiem, że to, co mnie spotkało jest jedynym dobrem, jakie mogłem wyrządzić na tym świecie.
Mnie już nie ma, ale wy jeszcze jesteście. Jeszcze! Wesołych Świąt.”
Gorczyńskie wie, co oznaczają te nagrania. Ma do czynienia z seryjnym mordercą, którego motyw pozostaje nieznany. Komisarz postanawia włączyć w sprawę zaprzyjaźnioną jasnowidz Sylwię Trojanowską. Nietypowy duet musi jak najszybciej schwytać sprawcę, który śledzi każdy ich ruch.
Nagrań przybywa, a szokujące nagłówki gazet przerażają coraz więcej torunian. Wkrótce wizje Trojanowskiej prowadzą do Fundacji LifeTrans, założonej przez jednego z profesorów Collegium Medicum.
Jak wiecie ja często sięgam po kryminały, dlatego możecie łatwością domyślić się, iż moje oczekiwania w stosunku do tek książki były wysokie.
W pierwszej kolejności moją uwagę przyciągnęła akcja promocyjna książki. Wydawnictwo naprawdę zadbało o blogerów i sprezentowało mnóstwo gadżetów, łącznie z tajemniczym i niepokojącym nagraniem na płycie, które można było sobie obejrzeć, dzięki którym mogłam się wcielić w rolę policjanta – detektywa prowadzącego tę skomplikowaną sprawę. I co tu dużo mówić, wzmogło to mój apetyt na tę powieść, a tym samym oczekiwania stały jeszcze większe.
„Nagranie” jako pierwszy kryminał Małgorzaty Falkowskiej określić muszę jako całkiem niezły. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo z pisania humorystycznych obyczajówek przestawić się na inny styl, dlatego rozumiem skąd w tej powieści tak szeroki wątek obyczajowo – romansowy.
Choć osobiście uważam, że można było go pominąć, albo przynajmniej mocno ograniczyć.
Sama sprawa kryminalna zdobyła moje uznanie, bo naprawdę widać jak mocno przyłożyła się do tej części powieści i ile musiała włożyć w nią pracy.
Zagadka była trudna, a poszlak niewiele, tym bardziej materiałów dowodowych, bo tych to już w ogóle było jak na lekarstwo.
„Nagranie” przeczytałam szybko, oczekując mega wielkiego BUM! Bo tego pragnę sięgając po powieści z tego gatunku. Niestety troszkę się rozczarowałam, akcja mimo , iż parła do przodu, została niepotrzebnie poprzetykana nazbyt rozbudowanymi relacjami pomiędzy komisarzem Maciejem Gorczyńskim a współpracującą z nim jasnowidzką Sylwią Trojanowską - nota bene trudno mi się było przyzwyczaić do tego, iż bohaterka nazywała się identycznie, jak znana mi autorka powieści obyczajowych, a nawet mi to przeszkadzało, nie żebym się czepiała niuansów, po prostu wtedy miałam przed oczami twarz autorki i ograniczyło to moje wodze wyobraźni.
Małgorzata Falkowska napisała tę powieść bardzo przyjemnym stylem, zastosowała też formę krótkich rozdziałów – co zdecydowanie sprzyjało szybkiemu czytaniu.
Zamysł wątku kryminalnego i cała jego otoczka również mim się spodobały.
I tu nie mogę narzekać.
Ale…
No właśnie…
Czegoś mi jednak zabrakło. Miałam ogromne oczekiwania wobec tej powieści. A trochę się zawiodłam. Nie było tego BUM! Nie było adrenaliny buzującej w żyłach, jak to miewam przy rasowym kryminale czy thrillerze.
Na minus muszę niestety też zaliczyć fakt, że komisarz pozwolił na to, by jego dzieci miały dostęp do materiałów służbowych. Jakoś tak mi to nie pasowało i mało realnie to wyszło, moim zdaniem. No bo jednak tajemnica służbowa obowiązuje w tym zawodzie.
„Nagranie” mogę polecić tym z Was, którzy na co dzień nie sięgają po mocne kryminały (tak jak ja) wówczas czeka Was naprawdę emocjonująca lektura!
Podsumowując tak książka idealnie sprawdzi się w rękach tych, którzy na co dzień lubują się w lekkostrawnych klimatach, a podczas czytania „Nagrania” będą mieli okazję podnieść swój poziom adrenaliny.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
https://przeczytajka.blogspot.com/2019/08/nagranie-magorzata-falkowska.html
Współczesna i bardzo niegrzeczna wersja Aladyna. Nie mamy tutaj jednak ukochanego ojca, lecz tyrana, trzymającego córkę w złotej klatce, zamiast złodzieja...
Jak wysoka może być cena macierzyństwa? Troje bohaterów: dobrze sytuowane małżeństwo, Anna i Paweł, oraz studentka Michalina, podejmuje brzemienną...
Przeczytane:2019-05-03, Ocena: 3, Przeczytałam, Posiadam, Polskie, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,