Położone w górach, nad brzegiem jeziora małe miasteczko ma wiele uroku. Ludzie się tu znają i wiedzą o sobie wszystko. Jest bezpiecznie i spokojnie. Tak przynajmniej było do dnia, w którym doszło do makabrycznego morderstwa. Jego ofiarą była Rosalind Ryan - młoda i piękna nauczycielka. Znaleziono ją w pobliskim jeziorze, a wokół jej ciała unosiły się czerwone róże.
Sprawę wyjaśnienia tej przerażającej zbrodni otrzymała detektyw Gemma Woodstock. Aby poprowadzić to śledztwo, zataiła fakt, że chodziła z Rosalind do liceum. Szybko okazuje się, że nie jest to jedyna tajemnica Gemmy. Dochodzenie nieuchronnie zmierza w kierunku przeszłości ofiary, powoli wciągając młodą policjantkę w sieć oszustw i mrocznych sekretów, których miasteczko za żadną cenę nie chce ujawnić. Tajemnice ofiary stopniowo stają się obsesją pani detektyw. Aby rozwiązać sprawę śmierci dawnej znajomej, Gemma musi stawić czoła duchom przeszłości i własnym lękom...
Oto mocny, hipnotyzujący thriller, który pochłonie Cię już od pierwszej strony. Jego bohaterowie są doskonale nakreśleni, autentyczni i niejednoznaczni, a łączące ich relacje - złożone i intensywne. W tej wciągającej historii znajdziesz wszystko, czego szukasz w najlepszych książkach tego gatunku: sugestywną atmosferę, zagadkowe morderstwo, niespodziewane zwroty akcji oraz podróż po zakamarkach umysłu dręczonego obsesyjnym poczuciem winy.
Ponure sekrety - one zawsze wychodzą z ukrycia...
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2020-01-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 472
Tytuł oryginału: The Dark Lake
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Joanna Sugiero
Ilustracje:brak
„Mroczne jezioro” jest debiutem literackim australijskiej pisarki Sarah Bailey, a zarówno pierwszym tomem cyklu o Gemmie Woodstock. Według wydawcy jest to thriller psychologiczny, choć ja tu też widziałam elementy kryminału. Ogólnie jak na debiut to książka jest w porządku – śledztwo w sprawie morderstwa jest bardzo ciekawe, choć niespecjalnie dynamiczne – ale to dobrze, lubię takie skomplikowane zagadki, gdzie nie wiadomo którym śladem podążać, o ile w ogóle jakiś jest. Były momenty które podobały mi się bardziej, były też takie, które podobały się mniej, a co do głównej bohaterki to mam dosyć ambiwalentne uczucia – może to i dobrze, to kobieta pogubiona, nieperfekcyjna, inna niż normalnie spotykane bohaterki, faktycznie ciekawie zbudowana pod względem psychologicznym. Na razie widzę potencjał i nie przesądzam czy wpisuję cykl do mojego czytelniczego repertuaru - jedno wiem na pewno - po drugi tom na pewno niedługo sięgnę, by przekonać się czy moje przeczucia na temat twórczości autorki się sprawdzą.
W małym miasteczku dochodzi do makabrycznej zbrodni. W jeziorze znaleziono ciało nauczycielki, Rosalind Ryan, wokół którego pływały czerwone róże. Sprawę wyjaśnienia tej przerażającej zbrodni prowadzi detektyw Gemma Woodstock, którą z ofiarą łączy wiecej niż przypuszczamy. Aby odkryć zagadkę śmierci dawnej znajomej, Gemma musi stawić czoła przeszłości i własnym lękom.
"Mroczne jezioro" to interesująca książka z lekkim dreszczykiem emocji. Z pewnością nie określiłabym jej mianem mocnego i hipnotyzującego thrillera ale ma w sobie to coś co sprawiło, że tajemnica śmierci Rosalind nie dawała mi spokoju. Wielu podejrzanych, mnóstwo tajemnic i dawne urazy wysuwają się na pierwszy plan i nie pozwolą nam odkryć prawdy zbyt szybko. To bardzo udane połączenie thrillera i literatury obyczajowej. Akcja na zmianę przyspiesza i zwalnia dając czytelnikowi czas na analizę poszczególnych tropów i poszukanie motywów działań potencjalnego mordercy. Fabuła natomiast nie skupia się jedynie na samej zbrodni ale również na życiu i emocjach bohaterów, dzięki czemu zyskujemy szerszą perspektywę do analizy przyczyn zaistniałej sytuacji. Jeśli chodzi o samo rozwiązanie zagadki zostałam pozytywnie zaskoczona i za to należą się autorce gratulacje. Jeśli macie ochotę na lekkie, pełne sekretów i niedopowiedzeń połączenie thrillera z literaturą obyczajową serdecznie polecam. Nie oczekujcie jednak mocnego, mrożącego krew w żyłach thrillera bo możecie się rozczarować. Ja z pewnością sięgnę po drugi tom tej serii i podzielę się z Wami wrażeniami.
Na brzegu jezioro zostaje znalezione ciało miejscowej nauczycielki aktorstwa. Kobieta była bardzo ceniona i lubiana, wydawało się, że nikt nie życzy jej złego. Kim zatem był sprawca? Co doprowadziło go do ostateczności?
“Mroczne jezioro” to pierwsza część cyklu z detektyw Gemmą Woodstock. Jak to zazwyczaj bywa w takich przypadkach, autorka sporo miejsca poświęciła życiu prywatnemu głównej bohaterki oraz jej przeszłości. Nie ukrywam, że momentami towarzyszyło mi lekkie znużenie tym skupieniem na wątkach romantycznych i związkach Gemmy. Czasami odnosiłam wrażenie, że jest tego za dużo i że przez to całość nabiera bardziej obyczajowego (niż kryminalnego) charakteru. Rozumiem jednak, że to rzecz charakterystyczna dla początków cyklu i w takiej sytuacji nie mam do Bailey pretensji.
Jak już wspomniałam, sporo miejsca w książce zajmuje tematyka relacji pani detektyw z mężczyznami, dawniej i obecnie. Choć nie jestem pewna, czy rzeczywiście było to konieczne w takiej ilości i wydaje mi się, że powieść została przez to mocno złagodzona, to całość czyta się na tyle dobrze, że ciężko mieć poczucie żalu czy straty. Bailey pisze bowiem ciekawie, umiejętnie łącząc poszczególne wątki. Jej pióro pracuje na najwyższych obrotach, zapewniając czytelnikom porcję solidnej rozrywki. Mogę Was zapewnić, że kiedy już rozpoczniecie lekturę, niełatwo się z nią rozstać.
Fabuła powieści rozgrywa się w małym mieście. W miejscu, gdzie wszyscy wydają się wiedzieć wszystko. Mroczne wydarzenia ciągną się cieniem za bohaterami, sekrety z przeszłości i trupy w szafie mają się dobrze. Autorka znakomicie oddała klimat dusznej, małomiasteczkowej atmosfery, która męczy i dręczy powieściowe postacie. W takich warunkach bardzo ciężko coś ukryć. A jednak gdzie tam czai się nieuchwytny zabójca lubianej nauczycielki. Chowa się bardzo dobrze, nie pozwalając sobie na cień podejrzeń.
Bailey prowadzi nas uliczkami małego miasta, wśród czujnych spojrzeń. Choć brzmi to bardzo przewrotnie, wszystkowiedzący sąsiedzi niczego nie dostrzegli. Piękna nauczycielka żyła na obrzeżach społeczeństwa, dbając o prywatność i strzegąc swych tajemnic. W takich okolicznościach nie jest łatwo wpaść na jakikolwiek trop, o czym raz po raz przekonuje się Gemma. Bardzo podoba mi się takie przedstawienie śledztwa, pokazanie jak wiele muszą poświęcić detektywi, by trafić na podejrzanego i zrozumieć jego motywy. Nic nie zostało im podane na tacy, a fabuła w żadnym przypadku nie przypomina przekoloryzowanych telewizyjnych hitów.
Jeśli zaś chodzi o samo morderstwo, to i w tym miejscu ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Sprawa jest początkowo trudna do zrozumienia, ale nie została przesadnie skomplikowana. Wątki świetnie się łączą, a autorka nie zostawia nas z żadnymi pytaniami. Warto docenić, jak dobrała swojego mordercę, pozwalając by przesłanki, którymi się kierował, wzbudziły w czytelniku duże emocje. Ważne miejsce zajmują też sekrety głównej bohaterki, a jej przewinienia z przeszłości poznawane na przemian z głównym tematem, dodają całości charakteru i sprawiają, że staje się bardziej interesująca.
„Mroczne jezioro” to sympatyczna powieść łącząca w sobie dobrze poprowadzony wątek kryminalny z elementami cenionymi w książkach obyczajowych. Całość czyta się szybko i przyjemnie. Podczas lektury czuć, że autorka wiedziała, co chce przekazać czytelnikowi i świetnie sobie z tym poradziła.
Może szukamy czegoś, czego nie ma. To mogła być przypadkowa napaść. (s. 146)
Poranny jogging może zamienić się w koszmar, gdy w jeziorze Sonny Lake niedaleko szkoły znajduje się zwłoki młodej i pięknej kobiety, wokół której unoszą się róże. Mieszkańców Smithson elektryzuje wiadomość o makabrycznym morderstwie lubianej nauczycielki ze szkoły średniej Rosalind Ryan. Ktoś ją brutalnie zabił, i to tuż po premierze jej sztuki.
Gdzieś tutaj jest zabójca. (s. 187)
Sprawę otrzymuje detektyw sierżant Gemma Woodstock, a nie powinna. Dlaczego? Chodziła z ofiarą do liceum, ale się do tego nie przyznała. Razem z partnerem Felixem McKinnonem nie mają łatwego zadania. Muszą przesłuchać rodzinę, uczniów i nauczycieli i widzów, sprawdzić wiele miejsc, odtworzyć ostatnie chwile życia ofiary. Kompleksowo podchodzą do sprawy. Mozolna praca i żmudne działania wielu osób nie przynoszą efektów. Składanie elementów układanki idzie opornie, nic nie pasuje. Dochodzenie się przeciąga, wyników brak. Upał nie pomaga ani plotki krążące po mieście, a Boże Narodzenie za pasem.
Znów powracają wspomnienia: widzę twarz Rosalind na szkolnym podwórku. (s. 30)
Gemma zagłębia się w przeszłość ofiary. Sukcesywnie jest wciągana w sieć kłamstw i mrocznych tajemnic. Sekrety ofiary zaczynają być jej obsesją, które wraz z jej szkolnymi wspomnieniami przywołują duchy przeszłości i lęki. Okazuje się, że Gemma ma więcej sekretów. Atmosfera tajemniczości stopniowo rośnie. Mroczny klimat gęstnieje, napięcie rośnie, gdy zostaje naruszona osobista sfera życia detektyw. Ktoś z nią pogrywa. Czy ma to związek z dochodzeniem?
Ona na pewno była w coś zamieszana. W coś złego. (s. 249)
Na plan pierwszy powieści wysuwają się dwie bohaterki, koleżanki klasy – Gemma Woodstok i Rosalind Ryan. Postać nauczycielki bardziej przykuła moją uwagę. Autorka zbudowała ciekawą postać Rosalind, postać zagadkę: otoczka aury tajemniczości, osobowość trudna do opisania dla znajomych, brak bliskich relacji z rodziną, interesująca, ale i dziwna kobieta. Dobrze wybrana osoba na ofiarę, a także na detektywa, jednego z najlepszych fachowców w policji. Gemma ma małego syna, żyje w związku partnerskim, lecz uwikłała się w romans z żonatym mężczyzną. Codziennie zmaga się z problemami osobistymi, upałem i chęcią bycia z kochankiem. Jej myśli i wyobrażenia, pragnienie seksu są coraz częstsze, bardziej obrazowe, wręcz obsesyjne. Detektyw daje się ponieść emocjom, ma więcej wad niż zalet. Irytowała mnie. Nie rozumiałam jej rozpaczy i dylematu: dziecko czy praca. Autorka stworzyła autentyczne bohaterki o złożonej psychice i osobowości, mrocznych zakamarkach duszy, które mają coś za uszami. Panom także niczego nie brakuje oraz mieszkańcom ukrywającym prawdę.
To doskonała historia, idealna na święta. Co za koszmar. (s. 35)
Australijskie odludzie, spokojne i bezpieczne miasteczko, w którym mieszkańcy wiedzą o sobie wszystko, to idealne miejsce na thriller. Akcja rozgrywa się od 12 grudnia do 2 stycznia w upalne australijskie lato i toczy się swoim rytmem. Spowalnia ją wszechogarniający upał, a dynamizują krótkie rozdziały określające czas co do minuty i użycie czasu teraźniejszego w narracji pierwszoosobowej. Łatwiej stać się Gemmą i kierować śledztwem, poznać jej emocje, przeszłość i zakamarki jej umysłu dręczonego wyrzutami sumienia. Czas fabularny sięga czasów liceum – rozdziały Wtedy stopniowo odsłaniają przeszłość detektyw i wydarzenia sprzed dekady. Intryga dobrze skonstruowana, złożona, z ciekawymi zwrotami akcji nie daje się od siebie oderwać, mimo że brak postępów w śledztwie, co skłania do dalszego czytania i rozwiązania zagadki śmierci nauczycielki. Pod koniec można domyślić się sprawcy, lecz nie pozbawia to emocji scenie finałowej.
Cześć, Fee. Wesołych świąt. (s. 259)
Mroczne jezioro to udany debiut Sarah Bailey, rasowy thriller psychologiczny ze wspaniałymi kreacjami kobiecymi, skomplikowanymi i niejednoznacznymi, duszną atmosferą i mrocznymi sekretami, duchami przeszłości i złożonymi relacjami żyjących. Daj się uwikłać w sieć kłamstw, romans, poczuj napięcie i irytację, przeżyj upalne Boże Narodzenie i dowiedz się, czemu jezioro zasługuje na swoją nazwę.
Przeczytane:2020-03-23, Ocena: 5, Przeczytałam, Zmieniły właściciela, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, 52 książki 2020,
Muszę przyznać, że wydawane w serii Editio Black kryminały jak do tej pory zdecydowanie przypadały mi do gustu. Z każdą kolejną wydaną przez nich książką czułam, że to będzie jedno z ulubionych ramion wydawnictwa Editio. Johanna Mo, Bartłomiej Piotrowski (nie dość, że Polak to jeszcze z Gliwic jak ja!), Jens Henrik Jensen, Melinda Leigh, a teraz jeszcze Sarah Bailey! Ta ostatnia zdecydowanie zaintrygowała mnie swoim cyklem o policjantce. Zobaczmy dlaczego...
W małym miasteczku położonym w górach, nad jeziorem zostają znalezione zwłoki młodej i ślicznej nauczycielki - Rosalind Ryan. Ponieważ w tego typu miejscach wszyscy wszystkich znają i powiedzmy, że wszystko o nich wiedzą wieść o morderstwie rozniosła się lotem błyskawicy. Zwłoki kobiety znajdowały się w jeziorze, a wokół niej rozrzucone były czerwone róże.
Sprawą zajmuje się detektyw Gemma Woodstock, ale by móc prowadzić śledztwo ukrywa, że chodziła z ofiarą do liceum. Choć fakt ten szybko wychodzi na jaw, udaje się zatuszować informację, że nie były tylko znajomymi ze szkolnego boiska, a znały się jednak lepiej.
Jak wiadomo, śledztwo bardzo szybko cofa się do przeszłości Rose, wplątując młodą policjantkę w sieć kłamstw, tajemnic i oszustw, które skrywa miasteczko, a których nikt nie chce wydać na światło dzienne.
Myślę, że jako ludzie jesteśmy świadomi wielu rzeczy. Już jako dzieci (czasami młodsze, czasami starsze) wiemy, że tak jak lekarz nie może, a przynajmniej nie powinien leczyć, a już na pewno operować swoich krewnych i bliskich znajomych, tak policjant nie powinien prowadzić śledztwa osób, które zna! Emocjonalne zaangażowanie choćbyśmy się go wyparli, jest zawsze i będzie ono miało wpływ tak na leczenie w przypadku relacji lekarz-pacjent, jak i na prowadzenie sprawy policjant-ofiara.
A jednak jak widzimy, Gemmie udaje się zatuszować pewne sprawy by właśnie to, a nie inne śledztwo móc prowadzić. Mało tego inni dają się w to matactwo wciągnąć. Tylko jej partner McKinnon świadomy tego, że Gem wiele ukrywa i po raz pierwszy zaczyna prowadzić śledztwo samotnie, a nie w duecie z nim. W pewnym momencie zauważamy, że Felix robi krok w stronę, by zaszkodzić Woodstock (tak przynajmniej odbiera to ona sama).
Śledztwo Gemmy staje się jej obsesją, która przy okazji ma wpływ na wiele aspektów zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Choć młoda detektyw czuje, że zaczyna tracić najlepszego partnera, jakim jest Felix, nie zważa na kolejne podejmowane kroki. Podobnie jest z jej życiem prywatnym. Nie zauważa, że jej niewielka trzyosobowa rodzina zaczyna cierpieć na jej obłąkańczym punkcie rozwiązania sprawy morderstwa Rosalind Ryan. Wydaje się, że Gem dąży do celu przysłowiowych "trupach". Jednak ma ona w tym swój cel, gdyś okazuje się, że również ona ma tajemnicę, o której istnieniu nie chce i raczej nie może nikomu powiedzieć.
"Mroczne jezioro" nie należy ani do książek mega cienkich, ani do mega grubych. Choć świadoma jestem, że dla części czytelników będzie ona cegłą, to ostrzegam - szybko do przebrnięcia. Powieść czyta się niezwykle przyjemnie i płynnie. Nie gubimy się w natłoku informacji, ale też nie zasypiamy z powodu nudy. Cały czas coś się dzieje, choć nie mogę powiedzieć, by to była, mówiąc "po maślanemu" dynamiczna dynamika. Ja po dokończeniu zaczętych pozycji siadam do drugiej części, bo zżera mnie ciekawość, co dalej spotka na drodze Gemma Woodstock. Zachęcam Was do zapoznania się z powieściami Sary Bailey, ale też innych autorów z cyklu Editio Black. Może pokochacie go tak samo, jak ja.