Gdy Mia Corelli wraca na lato do Alabamy, żeby spędzić je z Tessą, najlepszą przyjaciółką z dzieciństwa, jedyną rzeczą, jakiej się obawia, jest spotkanie z bratem przyjaciółki, Benjaminem Kelly, największym dupkiem we wszechświecie. Mia nienawidzi go z całego serca i nie chce go już więcej oglądać. Przed wyjazdem postanawia oddać dziewictwo pierwszemu lepszemu mężczyźnie i przez przypadek, zupełnie nieświadomie, oddaje je właśnie Benjaminowi.
Ben nie może zapomnieć o dziewczynie, z którą spędził noc, i jest przekonany, że już nigdy jej nie spotka - aż do następnego popołudnia, gdy widzi ją na leżaku, opalającą się z jego siostrą.
Mia chce go nienawidzić, chociaż nie potrafi o nim zapomnieć. Ben chce udowodnić, że nie jest już tym samym okrutnym chłopakiem sprzed kilku lat.
Co się stanie, gdy osoba, o której istnieniu chce się zapomnieć, staje się osobą, bez której nie można żyć?
Oto pierwsza część serii ,,Alabama Summer" autorstwa J. Daniels, autorki bestsellerów ,,The New York Times".
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2018-01-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Mia przyjeżdża na wakacje do swojej najlepszej przyjaciółki Tessy. Jednak przed tym bardzo chce stracić dziewictwo, ponieważ chce w końcu poczuć się jak prawdziwa kobieta.W teorii miał to być przypadkowy bar i przypadkowy facet. Jak się później okazuje ten drugi punkt nie został spełniony, a Bena dziewczyna zna aż za dobrze. Czy jednorazowy wyskok może zakończyć się wielkim uczuciem? Czy ludzie kiedykolwiek się zmieniają? Czy można zapomnieć o przeszłości dla miłości?
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Jednak nie jestem zawiedziona, a teraz spróbuje przekonać Was, dlaczego warto tą książkę przeczytać.
Historia nie jest wielce złożona, ponieważ główny wątek opiera się na tym, jak Ben próbuje sprawić by Mia mu wybaczyła i zechciała być jego dziewczyną. W międzyczasie dowiadujemy się, dlaczego tak się nienawidzę. Dodatkowo mamy zalążek zapowiedzi drugiego tomu i szczerze powiem, że zapowiada się bardzo ciekawie.
"Nigdy nie mów kobiecie, że nie może tego zrobić, ponieważ my umrzemy przynajmniej próbując zrobić tę rzecz, którą jesteś tak pewien, że nie zrobimy. Myślę, że kobieca rasa jest całkowicie uparta. Może to wada projektu, ale co tam. Jestem tutaj, aby udowodnić swój punkt widzenia."
Bohaterowie zostali całkiem nieźle wykreowani. Mia w książce jest bardzo dobrze przedstawiona. Autorka świetnie ujęła jej wewnętrzne zmiany i zachowanie. Podobało mi się również to, że nie była od początku idealna. Za to Ben oczywiście musiał być perfekcyjny aż do szpiku kości. Naprawdę nie było nic, w czym nie byłby idealny. Uroczy, szarmancki, uparty, świetnie umięśniony i bóg seksu. Wiecie, czysty ideał. Za to bardzo polubiłam Tesse. Była bardzo pozytywną i zabawną postacią. Jej teksty i pomysły zwalały mnie z nóg i nie mogłam nie śmiać przy nich. No i jeszcze Nolan, którego pokochałam od samego początku. Był naprawdę uroczy i taki kochany ♥
Książkę czyta się bardzo szybko. Autorka ma bardzo lekki i przyjemny styl pisania, przez który się wręcz płynie. Rozdziały są pisane z różnych perspektyw, dzięki czemu poznajemy historię jeszcze lepiej i możemy bliżej poznać bohaterów.
Podsumowując, jeżeli szukacie lekkiej, przyjemnej książki na kilka wieczorów to Twoje miejsce na ziemi, będzie dobrym wyborem. Może nie jest to wybitna lektura, która odmieni wasze życie, ale spędzicie z nią naprawdę kilka przyjemnych godzin i oderwiecie się od codziennych obowiązków. Ja już nie mogę doczekać się drugiego tomu, bo historia tych bohaterów może być jeszcze lepsza!
Uwielbiam książki, które wciągają mnie w swój świat już od pierwszych stron. Ostatnio dość często na takie trafiam, co mnie oczywiście bardzo cieszy. W tym przypadku również tak było. Książka dosłownie mnie pochłonęła.
Mia to cudowna dziewczyna, która opiekuje się chorą matką. Jednak po latach wraca na lato do Alabamy do przyjaciółki. Ma nadzieję, że nie będzie musiała spotykać się za często z jej bratem, który nieźle w przeszłości zalazł jej za skórę powodując dużo przykrości. Jednak po drodze postanawia oddać swoje dziewictwo pierwszemu mężczyźnie który postawi jej drinka w barze. Spędza cudowną noc z cudownym mężczyzną. I wszystko byłoby dobrze, gdyby jedno i drugie poznali swoje imiona.
To miała być jedna noc, której wspomnienia miały towarzyszyć już zawsze. Nikt się nie spodziewał, że jeszcze kiedykolwiek się spotkają. A tak właśnie się dzieje. Kiedy Ben przyjeżdża do siostry i spotyka dziewczynę, z którą spędził wczorajszą noc, nie może uwierzyć w to co widzi. Ona jest tak samo zaskoczona.
Mia nienawidzi Bena, ale prawda jest taka, że nienawidzi tego Bena sprzed lat. Nie chce mieć z nim nic wspólnego, a jednak nie może przestać o nim myśleć.
Ben za wszelką cenę postanawia udowodnić, że nie jest już tym chłopakiem sprzed lat, że się zmienił.
Jak potoczą się losy naszych bohaterów? Czy osoby, które siebie nienawidziły, będą w stanie się pokochać?
Postacie wykreowane przez autorkę wzbudzają w czytelniku ogrom emocji. To ludzie tacy jak my, którzy w swoim życiu popełniali błędy. Jednak czas potrafi zmienić człowieka i jego podejście do życia. Tutaj to mężczyzna jest tym, który za wszelką cenę walczy o uczucia (choć zazwyczaj spotykamy się z tym ze strony kobiety), i jest w stanie zrobić wszystko, by je udowodnić. Jeśli jesteśmy przy postaciach, to muszę z ręką na sercu przyznać, iż moje serce skradła postać Nolana. Kim jest i dlaczego podbił moje serce? Tego nie zdradzę, niech to będzie dla was niespodzianką. Mogę tylko wspomnieć, że to najsłodsza na świecie istota, którą czytelnik pokocha od pierwszego spotkania.
Pomysł na fabułę może i oklepany. To troszkę taka bajeczka, ale czy człowiek czasem nie potrzebuje właśnie takich historii, by mógł się rozmarzyć? Nie jest to książka najwyższych lotów, przeważa tutaj seks, a jednak ma w sobie to coś. Spędziłam przy niej miło czas.
Ludzie zachowują się różnie. Ale czas potrafi ich zmienić. Doskonałym tego przykładem są zarówno Mia jak i Ben. Oboje się zmienili choć pod całkiem różnymi względami. Kiedy jednak na swojej drodze napotykasz osobę, która nieźle zaszła Ci za skórę w dawnych czasach, trudno Ci uwierzyć, iż nie jest już tą samą osobą. Czy zatem każdemu powinniśmy dać drugą szansę?
Czytając tę książkę, będziecie świadkami, tego jak mężczyzna krok po kroku będzie próbował zdobyć serce kobiety, której dawniej nie mógł znieść. Teraz jednak będzie w stanie zrobić dla niej wszystko.
"Moje miejsce na ziemi" to historia kobiety i mężczyzny, których przeszłość nie była zbyt klarowna, za to oboje mogą dać szansę przyszłości o jakiej nigdy żadne z nich by się nie podejrzewało. Będziemy świadkami kwitnącej miłości, takiej bez której już sobie nie można wyobrazić życia. Jeśli lubicie czasem poczuć się jak w bajce, to zachęcam do przeczytania.
Cóż to była za udręka - czytanie tej książki to prawdziwa męka!
Być może niektórzy czytelnicy uznają, że hiperbolizuję, ale - szczerze powiedziawszy - już dawno nie czytałam tak złej książki. Nie byłam w stanie polubić głównych bohaterów. Mia wydawała mi się niezwykle płytka i tępa. Przez całą książkę żyjemy jej rozterkami na temat Bena - a propo tego, jaki był kiedyś, a jaki jest teraz. Dla Mii, przez większą część "Mojego miejsca na ziemi", nie liczy się to, że ktoś może się zmienić. Fascynuje ją fizyczność, seksualność głównego bohatera, jednak nie jest w stanie zatopić się w jego duchowość, to, co ma do zaoferowania poza zewnętrznością. Dopiero pojawienie się młodego, nieznanego wcześniej Mii bohatera (Nolana) sprawia, że zaczyna trochę inaczej patrzeć na Bena. Uważam jednak, że główna bohaterka przez całą książkę zachowywała się jak zwykła siksa, napalona na faceta, którego niby nie nawidzi, a za chwilę kocha. Przyznaję, że nie ogarniałam Mii, a jej zachowanie momentami było dla mnie dalece niezrozumiałe. Z kolei Ben wcale nie był lepszy. Bardzo kłuło mnie po oczach, że bohater nienawidził Mii, właściwie bez powodu, przez wiele lat, ale, gdy skoczyli razem do łóżka, to nagle okazało się, że Mia to chodząca bogini i cała przeszłość nie ma już żadnego znaczenia. Bolało mnie też to, że Ben traktował Mię jak chodzącą księżniczkę, a do Angie zwracał się z taką pogardą i tak ją traktował. Nie ważne, jaka była Angie, ale przy ostatniej scenie z jej udziałem, Ben zachowywał się jak skończony dupek i palant i żaden facet, nawet najbardziej wkurzony z powodu narażenia kogoś na utratę zdrowia czy życia, nie powinien tak zwracać się do kobiety.
Gdyby podsumować "Moje miejsce na ziemi", powiedziałabym, że w tej książce króluje pożądanie. Główna bohaterka i główny bohater przez cały myśleli tylko o jednym. O seksie. Spodziewałam się więcej po romansie. Spodziewałam się jakiejś głębi. Dlaczego Colleen Hoover, pisząc new adult, jest w stanie przekazać w powieści coś ważnego? Jasne, nie porównujmy królowej new adult do podrzędnej pisarki, jednak pani Daniels bardzo mnie zniechęciła do swoich tytułów. Jej książka nie przekazuje żadnych wartości. Nie ma niczego do zaoferowania. Nie możemy utożsamić się z żadnym bohaterów. Czytając ją, nawet nie potrafiłam się dobrze bawić. Bardzo się męczyłam i te 360 stron czytałam cały tydzień! Nie wieczór, nie dwa, ale tydzień - tak bardzo nie mogłam do niej przysiąć, ale zawzięłam się, że jak już zaczęłam ją czytać, to skończę.
SPOILER
Najbardziej wkurzające były rozkminy Mii pod sam koniec książki, gdy umierała jej mama. Potrzebowała Bena, a on nie odbierał telefonu, dlatego uznała, że mu na niej nie zależy i postanowiła nie wracać do Alabamy. Chwilę po tym, jak pożegnała swoją matkę, dowiedziała się, że Ben został postrzelony i już przestała myśleć o tym, że kobieta, która ją urodziła, właśnie pożegnała się z tym światem - już pędziła do Alabamy, do Bena, a przecież przed chwilą wcale nie myślała o tym, że on jej już nie chce. To wszystko pokazuje płytkość Mii. Nie potrafiłam jej współczuć. Mam wrażenie, że Daniels wrzuciła wątek chorej matki, żeby zagrać na emocjach, ale zupełnie jej to nie wyszło. Tak samo strzelanina, bycie ojcem w wieku 23 lat czy pijana matka za kierownicą. Być może autorka chciała przekazać coś głębszego, ale tej głębi u niej nie znajdziemy. W książce króluje seks i pożądanie, i nic więcej.
Powyższe pokazuje, jak płytka jest ta książka.
Nie polecam! Strzeżcie się przed książkami J. Daniels, chyba że chcecie się mocno rozczarować!
Mia ze względu na ciężki stan zdrowia swojej matki musiała wyprowadzić się z Alabamy. Zostawiła tam swoją najlepszą przyjaciółkę Tessę oraz jej brata Bena, który był dla niej największą zmorą w dzieciństwie. Teraz po 9 latach Mia jedzie do Tessy, aby spędzić z nią wakacje oraz aby odpocząć od codziennej opieki na swoją matką. Jednak zanim dotrze do Alabamy, chcę stracić dziewictwo, a ponieważ nie jest już ta samą grubą dziewczyną z aparatem na zębach, to wie, że nie będzie miała problemów ze znalezieniem chętnego partnera.
W przydrożnym barze spotyka nieziemsko seksownego mężczyznę, z którym spędza gorącą noc. Jest szczęśliwa, że pozbyła się swojego 'problemu' i nigdy nie zobaczy już tego nieznajomego.
Jednak sprawy lubią się komplikować i los zgotował dla niej wielką niespodziankę, z której nie koniecznie się ucieszy. Teraz bogatsza o doświadczenia nie ma zamiaru niczym się martwić, chce tylko spędzić cudowne wakacje u boku swojej przyjaciółki.
Och.. Ta książka to prawdziwa radość dla mnie. Było gorąco, szybko i namiętnie a moje serce gnało jak oszalałe. Nie myślałam, że znajdę w tej powieści aż tyle scen erotycznych, ale oczywiście bardzo mi się spodobały. Mimo że były bardzo dosadne i szczegółowo opisane to nie były wulgarne, co działa na korzyść tej historii. Tutaj seks był połączony z wielkim uczuciem, o którym nie koniecznie wiedzieli główni bohaterowie.
„Mia jest moja. I nie obchodzi mnie, ile zajmie jej uświadomienie sobie tego. Jeśli o nią chodzi, to jestem zarówno chciwy, jak i zdeterminowany”
Ta powieść to nie jest jakieś wielkie zaskoczenie dla mnie, ponieważ już w drugim rozdziale było wiadomo, co wydarzy się dalej i mogłam tak naprawdę zakończyć na tym czytanie. Jednak „Moje miejsce na ziemi” ma swój charakter, który nie pozwala odłożyć nam tej książki. Chłoniemy tę historię jednym tchem i później chcemy jeszcze więcej, co niestety się nie wydarzy, ponieważ powieść czyta się błyskawicznie. Z tego względu niecierpliwie przebieram nogami, aby już pojawiła się u mnie kontynuacja.
„Kocham cię. Nie pamiętam chwili, w której cię nie kochałem. Przepraszam, że nie było mnie, gdy mnie potrzebowałaś, ale to już się nie powtórzy. Nie mogę żyć bez ciebie. Proszę, powiedz mi, że ze mną zostaniesz”
Główni bohaterowie są bardzo sympatyczni i nie miałam do nich żadnych zarzutów. Polubiłam ich od pierwszej chwili a szczególnie Bena. Z jednej strony twardy i seksowny mężczyzna a z drugiej kochający i wrażliwy jak dziecko.
Chcę zwrócić uwagę, że jest to chyba moją pierwsza powieść od bardzo dawna, w której nie znalazłam żadnych słabych stron. Jestem pozytywnie zaskoczona i polecam wam z całego serca, abyście także przeczytali „Moje miejsce na ziemi”. Jest to lekka historia napisana płynnym językiem, więc nie spędzicie z nią dużo czasu, ale będziecie zachwyceni.
Dylan Sparks i Reese Carroll mają zaszczyt zaprosić... Bezczelna dziewczyna, która piecze najlepsze babeczki na świecie. Podniecający, czasem nieco zaborczy...
Reed Tennyson już nigdy nie zaangażuje się w związek z żadną kobietą. Jedna kiedyś go zraniła, tak bardzo, że postanowił, iż od tej pory kobiety...
Przeczytane:2018-04-08, Ocena: 1, Przeczytałem, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2018 roku,
Strasznie słaba książka,w której schemat goni schemat.Już od pierwszej strony właściwie wiadomo co się w niej zdarzy.Bohaterowie mocno przeciętni,a jedyne co ich łączy to obustronna żądza...Poza tym to wieczne myslenie o własnym niezaspokojeniu,badź ocenianie czy dyskutowanie o męskich atrybutach po prostu nudzi.A jeszcze taka dyskusja w ustach siostry wypytującej o męskie osiągi brata jest w najwyszym stopniu niesmaczna.
Miałam nadzieję na coś znacznie lepszego,ale się rozczarowałam.