Moje Katharsis

Ocena: 0 (0 głosów)

Moje Katharsis to bardzo poruszający pamiętnik autorki, która przemykając pomiędzy formą intymnego listu oraz dziennika pisanego w nurcie prozy poetyckiej, próbuje uporać się ze stratą, która jest nieodwracalna. To literacki sposób pożegnania się z Mamą i nauczenia się życia ze wspomnieniami o Niej, a także niezwykle bolesna podróż w głąb siebie, będąca swoistym katharsis również dla czytelnika — Anna Dral.

Informacje dodatkowe o Moje Katharsis:

Wydawnictwo: Ridero
Data wydania: 2021-08-10
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788382458664
Liczba stron: 230

Tagi: proza poetycka żałoba literatura polska

więcej

Kup książkę Moje Katharsis

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Moje Katharsis - opinie o książce

GDY SERCE TĘSKNI

„Każdy ma prawo wierzyć w to, co chce i na swój sposób przeżywać etap po śmierci bliskiej osoby, zwany żałobą. Jedni mogą chodzić na imprezy, inni pozostaną w domach. Znajdą się i tacy, którzy w pokorze przez rok ubierać będą czarne ubrania i w taki sposób okazywać szacunek do zmarłej osoby […]” [1].
 

 


W życiu niemal każdego z nas przychodzi taki moment, kiedy zderzamy się z wydarzeniami, z którymi nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Wtedy nawet grono oddanych bliskich i przyjaciół nie może do końca zrozumieć, co czujemy. Nagle ziemia osuwa się nam spod nóg i zdajemy się spadać w bezdenną otchłań rozpaczy, z której nie można się wydostać. Jedną z chwil, która niemal zawsze powoduje ból, jest bezpowrotna utrata tych, których kochamy. Łatwo wtedy stać z boku i mówić, że każdy z nas będzie musiał kogoś pożegnać, bo takie jest życie. Jak jednak pogodzić się z myślą, że ktoś już nigdy nie stanie w naszych drzwiach? Jak ponownie zacząć żyć bez poczucia obezwładniającej pustki? Co zrobić, gdy czujemy, iż nie mamy jeszcze siły, by poprosić o pomoc? 

 


Pani Maria Wilczęga odeszła 3 stycznia 2020 roku. Ten dzień był dla jej bliskich początkiem niezwykle trudnej drogi pożegnania. Pogrążonym w żalu mężowi, dorosłym już dzieciom oraz wnukom zostały tylko wspomnienia, które zanim staną się pamiątką po kimś wyjątkowym, będą źródłem bólu i rozpaczy. Bardzo ciężko odejście mamy przeżyje jej córka Magdalena, która za namową koleżanki, zacznie pisać.


 

 

 

 

 

Moje Katharsis obejmuje bardzo trudny okres nie tylko dla autorki, ale i dla nas wszystkich. Żałoba kobiety nałożyła się, bowiem na moment pandemii COVID-19, gdy wielu z nas poczuło pustkę, ale również doceniło siłę rodzinnych więzi. U Wilczęgów ten czas zlał się w jedno z pożegnaniem bliskiej osoby, co każe zadać sobie pytanie, na ile izolacja społeczna wpłynęła na poczucie osamotnienia żałobników. Magdalena Marciak swoje notatki pisała w Irlandii, gdzie aktualnie mieszka. Przez kartki jej wspomnień przemyka żal, że życie na obczyźnie zmusiło ją do tego, by ograniczyć realną obecność w rodzinnym domu na rzecz częstych rozmów przez telefon i internet. To powinno skłonić wielu czytelników do przemyśleń nad tym, co jest w życiu najważniejsze. Przykład samej autorki najdobitniej pokazuje, że jakość relacji jest dużo ważniejsza niż codzienna fizyczna obecność. Inaczej pożegnanie nie byłoby aż tak dojmujące jak to, które widzimy na kartkach tej wyjątkowej publikacji.

 


Moje Katharsis to bardzo poruszający pamiętnik osoby, która przemykając pomiędzy formą intymnego listu oraz dziennika pisanego w nurcie prozy poetyckiej, próbuje uporać się ze stratą, która jest nieodwracalna. To literacki sposób pożegnania się z Mamą i nauczenia się życia ze wspomnieniami o Niej, a także niezwykle bolesna podróż w głąb siebie, będąca swoistym katharsis również dla czytelnika. Młoda autorka opisuje utratę wielopłaszczyznowo. Podkreśla, że czuje nieobecność swojej mamy w zwykłej codzienności. Nagle okazuje się, że zabrakło nie tylko matki, ale również żony, babci, powierniczki, a pod względem społecznym również nauczycielki, która niestrudzenie oddawała się wychowaniu młodzieży. Jak poradzić sobie z tą fizyczną pustką, która jest tylko namiastką tego, co dzieje się w naszych emocjach i uczuciach? Tego się z tej książki nie dowiecie, ale przekonacie się o tym, że żałoba to długa i trudna droga w nieznane.

 


Moje Katharsis to druga książka w dorobku Magdaleny Marciak poświęcona utracie bliskiej osoby, ale pierwsza utrzymana w nurcie prozy poetyckiej. Można zapytać, dlaczego akurat taka forma stała się środkiem wyrażania myśli. Powodów jest przynajmniej kilka. W prozie Magdaleny Marciak przedmioty są materialną pamiątką po kimś, kto za szybko odszedł i swoistym portalem do przywołania wspomnień, które ranią, a równocześnie w jakiś sposób koją emocje córki. Kobieta powraca do tych samych kwestii po wielokroć, tworząc prozę z charakterystycznym rytmem poetyckim. Co ciekawe, pomimo swoistej powtarzalności, odbiorca odkrywa, że za każdym razem to samo wspomnienie budzi w niej nieco inne uczucia niż poprzednio. Jednym razem to pustka i oszałamiający ból, a innym smutek, strach lub melancholia, która daje nadzieję, że jutro będzie odrobinkę lepiej niż dziś.

 


Autorka, pisząc swój dziennik, przechodzi wszystkie fazy emocjonalnej żałoby takie jak wstrząs, zaprzeczenie, gniew, osamotnienie, targowanie się, ukojenie i akceptacja. Czytelnik kończąc lekturę, nie ma pewności, na którym etapie zostawia narratorkę. Wszystko za sprawą tego, iż emocje, które odczuwa Magdalena Marciak są ściśle powiązane z kalendarzem rodzinnym. Obserwujemy więc serię pierwszych razów bez Mamy, która jest w centrum myśli zrozpaczonej córki. Pierwszy Dzień Babci i pierwsze Boże Narodzenie to tylko początek długiej listy zwyczajno-niezwykłych dni, które sprawiają ból. Magdalena Marciak, opowiadając o pożegnaniu, porusza temat śmierci pod kątem nie tylko emocjonalnym, ale też w jakiejś mierze filozoficznym i społecznym. Zupełnie jakby musiała pożegnać się z panią Marią w każdym możliwym aspekcie życia.

 

 

 

 

 

Nie sposób nie zestawić Mojego Katharsis z Trenami Jana Kochanowskiego. Wydaje się, że renesansowy poeta po utracie córki Urszuli i współczesna autorka po śmierci Mamy szli dokładnie tą samą ścieżką żałoby i potykali się o te same kamienie pamięci, pomimo upływu   wieków. Towarzyszył im zapewne ten sam ból i wątpliwości. Warto podkreślić, że oboje musieli zmierzyć się z kryzysem wiary, który rodzi się w momencie, gdy nie mamy stuprocentowej pewności, co kryje się po drugiej stronie. Na ile wiara w jakikolwiek absolut daje nadzieję, a na ile sprawia, że w momencie utraty kogoś bliskiego, musimy zderzyć się z istotą tego, co nieodgadnione? To jedno z pytań, które nasuwa się podczas lektury. 

 


A jak o odejściu mówić najmłodszym? Każdy rodzic chce, aby jego dziecko nie cierpiało. Tylko jak to zrobić, gdy z otoczenia malca znika nagle ktoś, kto był dla niego bliski? Magdalena Marciak jako mama musiała zmierzyć się z tym problemem Kobieta postanowiła nie ukrywać przed swoimi dziećmi odejścia babci, lecz skupić się na pielęgnacji pięknych wspomnień o niej. To oczywiście nie uchroniło jej od serii pytań od dociekliwego synka, który nie raz zastanawiał się, co mógłby zrobić, by babcia wróciła z nieba. Oczywiście każda taka sytuacja jest ogromnie bolesna dla osoby, która ma świadomość nieodwracalności śmierci. Jednak, jak podkreśla autorka, takie zderzenie faktów z naiwną wiarą dziecka w to, że wszystko jest możliwe, również nas czegoś uczy.

 

 

 


Z racji, iż Moje Katharsis stanowi pewną formę oczyszczenia dla Magdaleny Marciak w tej lekturze z pewnością nie każdy się odnajdzie. Co więcej głębokość przeżywanych uczuć dla niektórych odbiorców może okazać się mało realistyczna. Myślę, że w tym przypadku kluczem do zrozumienia sensu jest poziom wrażliwości czytelnika lub zbieżność jego doświadczeń po utracie kogoś bliskiego. Ten tytuł powinien trafić przede wszystkim do tych, którzy właśnie cierpią po stracie, by dać im przestrzeń do przeżywania żałoby na swój sposób. Właśnie takie słowa mogą im pomóc być nieco mniej osamotnionymi w przeżywanym bólu. Równocześnie ten dziennik nie może być zamiennikiem dla profesjonalnej pomocy psychologicznej. Pocieszające jest jednak to, że nie każdy z nas takiego wsparcia będzie potrzebował. Czasem wystarczy przeczytać te kilkanaście rozdziałów, właśnie po to, by zdać sobie sprawę, że mamy prawo do bólu, ale także nadziei, że bez bliskiej osoby kiedyś nauczymy się żyć.

 


 


[1] M. Marciak, Moje Katharsis, Ridero IT Publishing, Dublin 2021 s.179.

Link do opinii
Inne książki autora
Bezkres
Magdalena Marciak 0
Okładka ksiązki - Bezkres

Wiersze „Bezkresu” Magdaleny Marciak doskonale wpisują się w słowa Ernesta Brylla, że: „poezja mówi o rzeczach, które bolą, które są...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy