Ujmująca powieść wielkiego pisarza i podróżnika!
Rosyjski zaborca bezlitośnie traktował wszystkie przejawy polskich buntów i woli niepodległości. Metodą walki z przeciwnikami cara była zsyłka na Syberię. Była to kara dotkliwa, bowiem tęsknota za krajem i najbliższymi rozrywała serce. Jednak czy życie Polaków na wygnaniu oznaczało jedynie udrękę i pewną śmierć?
Porucznik Władysław Lis za udział w wojnie polsko-rosyjskiej w 1831 roku został wraz z żoną wywieziony na Syberię. Tam, w małej wiosce wśród prostych i uczciwych ludzi, znajduje swoje miejsce na ziemi. Uczy się od nich przetrwania pośród nieujarzmionej przyrody, dostrzegania jej rytmu i przemian. Surowa Syberia staje się jego domem, a dzika tajga żywicielką. Z czasem Polak swoimi czynami, uporem i pracowitością zyskuje przychylność rdzennej ludności syberyjskiej. Wzajemna sympatia przeradza się w wielką przyjaźń. Łączy ich wspólne pragnienie - wyzwolenie spod jarzma moskiewskiego.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2021-11-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 232
Książka jest bardzo poruszająca i taka prawdziwa. Autor idealnie potrafił opisywać łowienie ryb, sposoby jakimi polowali Samojedowie i co czuli, kiedy już zdobycz była w ich dłoniach. Już od początku przeczytamy jak zdzierał skórę z upolowanego łosia i jak precyzyjnie do tego podchodził. Tam nie było miejsca na jakiekolwiek zawahania, gdyż jeden moment spóźnienia oznaczał pusty żołądek.
To opowieść o przerwaniu i poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Tylko pracowitość była tutaj wynagradzana, lenistwo oznaczało wywóz z ziemi. Była to bardzo dotkliwa kara, gdyż wiele rodzin w ten sposób zostało rozdzielonych. Tęsknota aż rozrywała im serca. Można się tylko domyśleć w jaki sposób się to wszystko kończyło. Nie było miejsca na litość, czy drugie szanse. Liczyła się tylko dobrze wykonana praca. Miejsce w którym przebywali potrafiło zapewnić im pożywienie pod warunkiem, że odpowiednio o nie dbali i stosowali się do jej przepisów.
To opowieść o poruczniku, który został wywieziony na Syberię wraz ze swoją małżonką. Poznają zwyczaje prostych ludzi, gdzie nie ma złośliwości, czy zazdrości. Tutaj się pracuje i dzięki zręcznemu obserwowaniu przyrody można tylko przetrwać. Przeczytacie wspaniałe opisy flory i fauny, autor zauważa tu nawet drobnostki i umiejętnie wplata je w treść. Tutaj wiedzą jak rozpoznać jaka będzie pogoda, kiedy przyjdą przymrozki, co zrobić, kiedy jedzenia potrzeba na już. W jakim strumieniu jest najwięcej ryb i jak dbać o przyrodę, by wciąż potrafiła ich wykarmić. Zaznaczają jednak, że nie należy być łapczywym, gdyż całe zło odwróci się przeciwko nim.
To opowieść bardzo prawdziwa, jakby przekazana ustami dziadka, który wspomina dobre i złe czasy. Czyta się ją lekko. Pisana stylem prostym, ale w bardzo ciepłym stylu. Nikt tu nas nie poucza, jedynie ukazują jak było i co musieli zrobić, by po prostu żyć. Nostalgiczna, przejmująca i szczera. Dobra dla ludzi, którzy poszukują czegoś więcej niż zwyczajnej opowieści:-)
Tak nazywano oddziały niezrównanej kawalerii sformowanej na początku XVII wieku przez Aleksandra Józefa Lisowskiego. Na lekkich koniach, uzbrojeni tylko...
"Przed szkołą kolonialną panował niezwykły ruch. Czarne chłopaki i dziewczęta otoczyły kilku białych kolegów i słuchały z zapartym tchem.- Do szkoły przybędzie...
Przeczytane:2015-01-16,
"Rosyjski zaborca bezlitośnie traktował wszystkie przejawy polskich buntów i woli niepodległości. Metodą walki z przeciwnikami cara była zsyłka na Syberię. Była to kara dotkliwa, bowiem tęsknota za krajem i najbliższymi rozrywała serce. Jednak czy życie Polaków na wygnaniu oznaczało jedynie udrękę i pewną śmierć"? Zazwyczaj nie przytaczam tekstu, umieszczanego na tylnej okładce przez Wydawnictwo, jednak tym razem te słowa, tak bardzo wpasowują się w kanwę powieści, że nie mogłam się oprzeć. Wracając jednak do lektury i odpowiedzi na wcześniej postawione pytanie, mogę powiedzieć, że zsyłka nie oznaczała pewnej śmierci, a doskonałym tego przykładem jest sam bohater powieści, który mimo wielu przeciwności losu, nigdy się nie poddał.
Władysław Lis za udział w wojnie polsko-rosyjskiej w 1831 roku zostaje zesłany na Syberię. Jego żona - Julianna dołącza do niego, gdy tylko uzyskuje stosowne pozwolenie z kancelarii cesarskiej. Początkowo tubylcy małego miasteczka - Narym nie traktowali rodziny Lisów przyjaźnie, a wszystko za sprawą zasłyszanych opowieści, w które ciemno wierzyli. Nie ma się temu, co dziwić, bo byli to prości ludzie i bez wykształcenia. Sytuacja się zmieniła, gdy zobaczyli, jakim prawym człowiekiem jest Lis, który wykazywał się empatią, dobrocią, uczciwością, ale i chętnie niósł pomoc innym. Podobnie rzecz się miała z jego żoną, która zyskała sympatię i uznanie za sprawą zgłębionej wiedzy medycznej, którą niejednokrotnie wykorzystywała ratując z opresji ciężkich chorób, niekiedy zagrażającym życiu. Fabuła powieści nie jest skomplikowana i toczy się swoim rytmem, niespiesznie. Czytelnik wraz z kolejnymi stronami zagłębia się w problemy bohaterów, którzy zmuszeni są do przystosowania się w nowych i trudnych warunkach pośród nieujarzmionej przyrody, zdobywania pokarmu w dzikiej tajdze, czy też pokonywania ciężkich chorób. Uważny czytelnik zauważy patetyczny ton powieści, który opiera się na patriotyzmie, sprawiedliwości i prawdziwej przyjaźni. Powieść wyróżnia jeszcze jedna cecha, mianowicie piękna, archaiczna polszczyzna, której się już (niestety) nie używa. Sam język oddaje, a zarazem podkreśla charakter powieści, która sprawia wrażenie kunsztownej, delikatnej i prawdziwej. Słowo należałoby powiedzieć o samym bohaterze, którego postawa budzi zachwyt, ale i daje siłę, bowiem człowiek zaczyna wierzyć, że wszystkie przeszkody można pokonać wystarczy tylko chcieć. Jest to także przykład kochającego, oddanego męża, patrioty, ale także świetnego łowcy, rybaka, budowniczego oraz nauczyciela. Innymi słowy mężczyzna idealny, którego na próżno szukać w dzisiejszych czasach.
Nigdy nie myślałam, że przyjdzie mi się zapoznać z twórczością Ossendowskiego, który mnie oczarował kunsztem literackim, pięknym językiem, precyzją budowania zdań oraz malowniczymi opisami przyrody. Mimo, iż początkowo trudno było mi się przestawić na ten starodawny szyk (pierwszą stronę czytałam trzy razy), to zostałam oczarowana i mogłabym czytać jeszcze i jeszcze. Muszę nadmienić także o samym wydaniu książki, które jest piękne, w twardej oprawie, a szata graficzna została idealnie dopasowana do tematu. Poniekąd urozmaiceniem historii Lisa, są fantastyczne fotografie, ukazujące codzienne życie Sybiraków i ich kulturę.
"Mocni ludzie" to lektura, która okazała się być niebywałym doznaniem literackim. Mimo, iż na kartach powieści przewijają się postacie i wątki historyczne połączone z fikcją (a może obserwacjami autora) książka jest niezwykle pasjonująca i ciekawa, a czytanie jej to prawdziwa przyjemność.
Na koniec pozwolę sobie przybliżyć sylwetkę autora, która jest równie arcyciekawa jak jego twórczość. Ossendowski wyróżniał się nietuzinkowością, co przekładało się na jego burzliwe i obfite w przygody życie. Doktor nauk chemicznych, wykładowca na wyższych uczelniach oraz członek Akademii Francuskiej. Od 1935 roku prezes Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy. Mówił, 8 językami, w tym mongolskim i chińskim (niebywałe jak na tamte czasy). Przetrwał rewolucję w Rosji i brał udział w wojnie domowej po stronie białych. Odwiedził wiele krajów i kontynentów, jednak przede wszystkim pisał: reportaże, opowiadania, powieści podróżnicze, cieszące się nie małym powodzeniem na całym świecie. Najbardziej znane to: "Przez kraj ludzi, zwierząt, bogów", "Niewolnicy słońca", "Pod smaganiem samumu", "Lenin", "Orlica". I teraz najciekawsze, po II wojnie światowej za krytykę rewolucji sowieckiej, został skazany na zapomnienie. Nazwisko Ossendowskiego nie miało prawa pojawić się w żadnej oficjalnej encyklopedii, a wszystkie jego książki znajdujące się w bibliotekach zostały skonfiskowane i zniszczone. Oficjalnie wznowiono jego dzieła po upadku komunizmu.